Tak jak piszesz, zawsze się kamyczek znajdzie, żeby walnąć. Ale najbardziej nienormalna, to ta, gdzie dużo dzieci rok, po roku, bo rozumu nie mają. Trzeba odebrać dzieci takim, a nie pomagać, jak ludzie bez rozumu dzieci wychowają... Już aż mi się źle robi bo tym wątku o odebraniu dzieci. Każdy mądry, dopóki innych się czepia, a na każdego kamyczek można znaleźć. Nikt nie jest idealny.
Normalna to dla mnie taka, gdzie dorośli są dorosłymi, a dzieci dziećmi. Czyli dorośli biorą odpowiedzialność za swoje życie ORAZ skutecznie zdejmują tę odpowiedzialność ze swoich dzieci (oczywiście w zakresie dostosowanym do ich rozwoju - tutaj na pewno można długo dyskutować o tym, co i kiedy).
Cała reszta, którą poruszasz, to moim zdaniem sprawy drugorzędne mające mało wspólnego z rodziną, a dużo z tym, że w ogóle oceniamy innych przez pryzmat naszych doświadczeń, wydatków, poglądów itd.
Dziecku w rodzinie nie może się dziać krzywda. Jeśli tak się dzieje, jest to przeslanaka do działania instytucji do tego powołanych. To, ze ktos jest na forum, w sumie o niczym nie świadczy
a skąd wiedzieć, że rodzice zdejmują odpowiedzialność? Może to robią wg włanych standardów, które niekoniecznie pasują do naszych?
Zaznaczam, że nie pomijam stricte tzw głęboką patologię przemocową
Choć znów należałoby spojrzeć na definicję przemocy w rodzinie. Czyż przemocą nie jest przymuszanie człowieka do robienia rzeczy, na które ten nie ma ochoty? W różny sposób.
No, to dobre pytanie. Ale to są dwie zupełnie inne kwestie: co to znaczy być normalnym, a jak stwierdzać z zewnątrz , że ktoś jest normalny.
Wydaje mi się, że dobrym kryterium diagnostycznym może być zwykła rozmowa. Dwóch rodziców może z zewnątrz robić to samo, ale jeden wychowuje, a drugi dba o swój dobrostan. Ten pierwszy chyba bardziej skłonny do słuchania.
Wiem chyba, o co Ci chodzi z przemocą, bo nawet życie zmusza mnie czasem do rzeczy, na które nie mam ochoty. Ale nie ma się komu poskarżyć.
Co do asystentów, kuratorów itd - nie znam się, nie mam styczności. Dużo pokory potrzebują. Władza bez pokory i rozumu to jedna z bardziej przerażających mieszanek, nie tylko w mops
Dziecku w rodzinie nie może się dziać krzywda. Jeśli tak się dzieje, jest to przeslanaka do działania instytucji do tego powołanych. To, ze ktos jest na forum, w sumie o niczym nie świadczy
Ale niektórzy za krzywdę uznają brak osobnego pokoju albo nowych ciuchów czy niespełnianie zachcianek dzieci, niektórzy za przemoc uznająobiwiazki domowe, a inni zakazy , kary, a jeszcze inni dopiero pobicie, gdzie leży granica przemocy/krzywdy?
@Agmar Nie spotkałam się z opinią wśród swojej rodziny czy znajomych że obowiązki to krzywda. Co najwyżej jakieś nadmierne to owszem. Własny pokój to już kwestia raczej człowieka, niektórzy chcieliby mieć własną przestrzeń a nie mogą, ale czy to przemoc? Nie demonizowałabym. Niektórzy mieli własny i dlatego ciężko im byłoby dzielić go z kimś.
Co najwyżej to wynika z sytuacji gdy ktoś był po prostu nieszczęśliwy. Są ludzie którzy muszą pomagać w rolnictwie dla przykładu, a tego nienawidzą. Są ludzie którzy nie mogli nawet jechać na wakacje ani razu z powodu obowiązków. Myślę że to prędzej poczucie nieszczęścia sprowadza do jakiejś krytyki danej sytuacji.
@Agmar, chyba przesadzasz, nie spotkałam się z ingerencja w rodzinie, z racji wspólnego pokoju Prywatne opinie różnych ludzi, szczęśliwie jeszcze prawa nie stanowią
@Aga85 prawo rowniez wielu innych rzeczy nie definiuje i co ważne najpierw następuje zmiana w myśleniu a potem dopiero za jakiś czas zmiana prawa. Więc wszystko pójdzie w tą stronę gdzie myślenie a myślenie idzie w stronę właśnie spełniania zachcianek i innych. Zdaje się że nie tak dawno co niektórzy politycy lansowali sie na haśle że nie będzie już odbierania dzieci z powodu biedy, to od kiedy w prawie bieda to przesłanka?
Ja ostatnio pod szkołą miałam okazję posłuchać o tym jak rodzice w rodzinie wielodzietnej robią krzywdę dzieciom i jestem przerażona jak społeczeństwo postrzega pewne oczywistości
A to nie jest tak, że jako społeczeństwo się zmieniamy - są inne możliwości, inny stan wiedzy niż np. 60 lat temu? W wątku o "16" był poruszony wątek braku wody bieżącej. Kiedyś ludzie tak żyli, ok. Ale to, że ktoś w dzisiejszych czasach nie ma w UE bieżącej wody jest jednak zastanawiające.
@malagala kilka lat temu robili nowa sieć wodociągowa w okolicy przy okazji kanalizacji w mieście i dopiero w jedną część miasta podciągnęli wodociąg (tam było kilka domów) i nie było biedy, po prostu nie było gdzie się podpiąć
@Agmar Większość ludzi nawet nie zna wielkich rodzin. Ja osobiście znam chyba dwie osoby z takich naprawdę wielkich
. I jedną rodzinę gdzie w domu jest dużo domowników, ale nie same dzieciaki, a zróżnicowana struktura wiekowa.
Takich już "zwyczjaniesjzych" gdzie jest 4 dzieci, 3 znam sporo, część mojej rodziny pochodzi z takiej struktury i jest ok. Ojciec nigdy nie narzekał że ma całe dwie siostry.
Ludzie bywają okrutni i trzeba niestety o tym pamiętać. Mi dokuczali z powodu braku rodzeństwa a z koledze z powodu biedy. Najważniejsze to chyba robić swoje i patrzeć na siebie, bo niestety inaczej ciężko.
@malagala studnie. @paulaarose to dyskusja wypłynęła przy okazji rodziny gdzie kobieta 12 raz jest w ciąży, a osoby które mówiły miały wśród znajomych jedną rodzinę z 9 a druga z 7 dzieci
@Agmar Ech ciężko powiedzieć. Może być tak że w takiej rodzinie może być inaczej rozłożona uwaga rodzicow, inaczej dzieciaki mogą mieć mieszkaniowo lub finansowo. Jednak nikt w środku nie był i takie komentarze mogą być krzywdzące.
@Bea No subiektywne, to prawda. Są osoby, które np zarabiają na rodzinę bo ich rodziców nie stać i one bardziej opiekują się rodzeństwem niż właśnie rodziciele. Dla mnie to już smutna sytuacja, ale dla kogoś po prostu pomoc.
Są sytuacje gdzie np cały czas trzeba pomagać przy zwierzętach i nie ma żadnej pomocy z zewnątrz i czasami można uznać, że tej pomocy z zewnątrz trzebaby poszukać.
@Bea Ludzie chcą innym układać życie albo krytykują za bardzo, nie zawsze z troski. Jedynak? Boże święty, życia nie znasz. Wielodzietny? Zawsze bieda. Itp. itd
@Bea Dzisiaj ludzie od ludzi wymagają hmm jakby to powiedzieć, zapobiegawczości. Po co było żenić się z alkoholikiem? Chciałaś to masz. To jest poniekąd prawda, bo nikt nikomu nie kazał wchodzić w taki związek. Tylko zapomina się że po fakcie jest już za późno na gadanie. I każdy człowiek jest człowiekiem pomoc powinien otrzymać, chyba że naprawdę sobie nagrabi
A normalność też jest różna z racji znanych schematów. Dla kogoś rodzina z 15 dzięki nie jest normalna bo miał bogatych rodziców i siostrę a tłumu nie lubi Dla kogoś innego taka rodzina to dom jak każdy inny. Zależy od wielu czynników.
@Bea Tam gdzie jest przemoc, alkohol, możnaby pod to podciągnąć toksyczną atmosferę (tzn ja b podciągnęła). Dla niektórych patologią jest już biedna rodzina z 10 dzieci, ale ogólnie najczęściej określa sie tak te naprawde dysfunkcyjnd
Ludziom, społeczeństwu, chyba najbardziej brakuje pokory i takiej dojrzałej mądrości. Wielu na wszystkim się zna, na każdy temat chce zabierać głos chociaż niewiele ma do powiedzenia, ocenia chociaż sam oceniania nie lubi, wywyższa się i na innych patrzy z góry chociaż sam żyje na powrozie banku i przysłowiowa słoma z butów wyłazi. Nagle wszystko wiemy i na wszystkim się znamy i czujemy się o wiele lepiej mogąc oceniać czyjeś życie, krytykować sposób prowadzenia rodziny, domu, wychowywania dzieci. Wysyp specjalistów od wszystkiego uzurpujących sobie prawo do stawiania życiowych przepisów, do których reszta ma się dostosować . Trzeba mieć naprawdę mocny kręgosłup aby bronić swojej rodziny i aby specjalisci od wszystkiego nie wleźli nam do łóżka.
Oj tam. Moja siostra ma normalna rodzinę z jednym dzieckiem, ja mam normalną wielodzietną z nie bardzo normalnym dzieckiem niepełnosprawnym. Na szczęście norma rodziny jest szeroka. Mamy różne rodziny, ale nikomu to nie powinno wadzic.
Dodam, że to jest chyba nasza postkomunistyczna sposcizna - dostalismy wolność i nie umiemy sobie z nią poradzić. Hulaj dusza, piekła nie ma, wszystko nam się należy, nikt i nic nie będzie nas ograniczać. Ani dzieci, ani religia, ani dekalog, ani rząd. A rodziny wielodzietne są trochę jak wrzód na d.pie, jak wyrzut sumienia dla tych, dla których liczy się tylko być, mieć i wygodnie żyć bez zobowiązań. Więc w imię postępu, dobra dziecka, dobra kobiety ( mężczyzny jakoś mniej . ) próbują czyjeś życie dyskredytować i punktować niedobory. To musi być zmiana myślenia u podstaw, zmiana mentalności - żeby problemów skromniejszego życia nie upatrywać w ilości dzieci. Czemu nikt nie zajmie się problemem ubóstwa emocjonalnego dzieci z " bogatych" rodzin gdzie dziecku materialnie niczego nie brakuje ale za to brakuje mu jednego z rodziców, bo po rozwodzie, albo próbuje się odnaleźć w rodzinie patchworkowej z kolejnym towarzyszem życiowym matki czy ojca. Ale łatwiej wytknąć rzekomą nieudolność rodziny, bo dziecko 2 km piechotą idzie do szkoły.
Komentarz
Cała reszta, którą poruszasz, to moim zdaniem sprawy drugorzędne mające mało wspólnego z rodziną, a dużo z tym, że w ogóle oceniamy innych przez pryzmat naszych doświadczeń, wydatków, poglądów itd.
To, ze ktos jest na forum, w sumie o niczym nie świadczy
Wydaje mi się, że dobrym kryterium diagnostycznym może być zwykła rozmowa. Dwóch rodziców może z zewnątrz robić to samo, ale jeden wychowuje, a drugi dba o swój dobrostan. Ten pierwszy chyba bardziej skłonny do słuchania.
Wiem chyba, o co Ci chodzi z przemocą, bo nawet życie zmusza mnie czasem do rzeczy, na które nie mam ochoty. Ale nie ma się komu poskarżyć.
Co do asystentów, kuratorów itd - nie znam się, nie mam styczności. Dużo pokory potrzebują. Władza bez pokory i rozumu to jedna z bardziej przerażających mieszanek, nie tylko w mops
Prywatne opinie różnych ludzi, szczęśliwie jeszcze prawa nie stanowią
. I jedną rodzinę gdzie w domu jest dużo domowników, ale nie same dzieciaki, a zróżnicowana struktura wiekowa.
Takich już "zwyczjaniesjzych" gdzie jest 4 dzieci, 3 znam sporo, część mojej rodziny pochodzi z takiej struktury i jest ok. Ojciec nigdy nie narzekał że ma całe dwie siostry.
Ludzie bywają okrutni i trzeba niestety o tym pamiętać. Mi dokuczali z powodu braku rodzeństwa a z koledze z powodu biedy. Najważniejsze to chyba robić swoje i patrzeć na siebie, bo niestety inaczej ciężko.
@paulaarose to dyskusja wypłynęła przy okazji rodziny gdzie kobieta 12 raz jest w ciąży, a osoby które mówiły miały wśród znajomych jedną rodzinę z 9 a druga z 7 dzieci
Są sytuacje gdzie np cały czas trzeba pomagać przy zwierzętach i nie ma żadnej pomocy z zewnątrz i czasami można uznać, że tej pomocy z zewnątrz trzebaby poszukać.
A normalność też jest różna z racji znanych schematów. Dla kogoś rodzina z 15 dzięki nie jest normalna bo miał bogatych rodziców i siostrę a tłumu nie lubi Dla kogoś innego taka rodzina to dom jak każdy inny. Zależy od wielu czynników.
Wielu na wszystkim się zna, na każdy temat chce zabierać głos chociaż niewiele ma do powiedzenia, ocenia chociaż sam oceniania nie lubi, wywyższa się i na innych patrzy z góry chociaż sam żyje na powrozie banku i przysłowiowa słoma z butów wyłazi. Nagle wszystko wiemy i na wszystkim się znamy i czujemy się o wiele lepiej mogąc oceniać czyjeś życie, krytykować sposób prowadzenia rodziny, domu, wychowywania dzieci. Wysyp specjalistów od wszystkiego uzurpujących sobie prawo do stawiania życiowych przepisów, do których reszta ma się dostosować .
Trzeba mieć naprawdę mocny kręgosłup aby bronić swojej rodziny i aby specjalisci od wszystkiego nie wleźli nam do łóżka.
To musi być zmiana myślenia u podstaw, zmiana mentalności - żeby problemów skromniejszego życia nie upatrywać w ilości dzieci. Czemu nikt nie zajmie się problemem ubóstwa emocjonalnego dzieci z " bogatych" rodzin gdzie dziecku materialnie niczego nie brakuje ale za to brakuje mu jednego z rodziców, bo po rozwodzie, albo próbuje się odnaleźć w rodzinie patchworkowej z kolejnym towarzyszem życiowym matki czy ojca. Ale łatwiej wytknąć rzekomą nieudolność rodziny, bo dziecko 2 km piechotą idzie do szkoły.