Obyśmy tylko takie problemy mieli... Bliskość jest ważna, dobrze, że jest podkreślana. A to, że teraz wszystko musi być poparte ideologicznie a nie merytorycznie, to powstają takie kluby i stowarzyszenia jak miłośnicy chustowania. Co znowu pokazuje, że ludzie potrzebują jedności z drugim człowiekiem i mają silną potrzebę wspólnoty. Jak wywalisz z centrum Boga, to będą się jednoczyć wokół chusty
Można kupować używane, a potem jak dziecię wyrośnie z chust, to sprzedać. Chustowanie to nie jest pasja na całe życie, chyba że któraś zostanie instruktorką.
Jak kto chce blokować środki i ma ich tyle aby blokować to czemu nie.
Moje dzieci nie lubiły chust. Na szczęście pożyczone miałam. Szybko oddawałam. A skoro leżały spokojnie w łóżeczku/wózku to nie widziałam sensu uczenia ich i siebie noszenia w chuście. Strasznie w nich gorąco. Z bliskością chyba nie mamy problemów. Także chusta to nie must have, ale jeśli komuś pasuje, to czemu nie.
noale są nosidełka, mające wszystkie zalety chusty a pozbawione jej wad
Dla noworodka tylko chusta, dzieciak w pozycji żaby nosidła ewentualnie później.
jasne, jeszcze pamiętam , tylko takie małe dziecko raczej się nosi na rekach, jeśli nie śpi, tak że chusta nie jest niezbędna, a wydaje się być b. kłopotliwa w użyciu
Jakie dwa miesiące? Najpierw dziecko jeździ na brzuchu, potem juz większe na plecach rodzica. A do Tomasza - chusta jest tak duża, ze źle zawiązana moze powodowac różne szkody, ale sama sie nie rozwiąże i spadnie. Równie dobrze moze w zwykłym nosidelku zepsuć się jakaś sprzaczka a wózek przewrócić od nagłego podmuchu wiatru. Z dzieckiem w chuście lub nosidełku mama (lub tata) ma dwie wolne ręce, jak jest asekurancki, to jedną, przy noszeniu oczywiście ma zajęte minimum jedną a z reguły obydwie. Taka drobna różnica.
Przy Zosi chusta była ratunkiem dla mojego kręgosłupa bo wozka żadnego nie tolerowała (wydałam na wózki kilka ładnych tysięcy, na chustę 470 zł) Amelka też lubiła choć ona wózek tolerowała, Maćka trochę nosiłam, Hania lubi ale tylko na dworze, nosidła nie toleruje. Chusta fajna rzecz szczególnie jak kręgosłup dokucza przy noszeniu na rękach. A jak komuś przeszkadza to przecież nie ma obowiązku posiadania i noszenia
Mój ma 10 miesięcy I coraz rzadziej noszę w chuscie, bo kręgosłup jednak dostaje. Chustę ceniłam zwłaszcza w pierwszym półroczu życia dziecka, gdy można było szybko wyskoczyć do placówki po starszaki i nie martwić się o znoszenie/wnoszenie wózka po schodach. Dodam, że moje maluchy w gondoli zwykle płakały, spać nie chciały, chusta była wybawieniem.
Próbowałam robić w domu z dzieckiem w chuscie. Dla mnie to abstrakcja. Dziecko ciężkie, przeszkadza z przodu bardziej niż brzuch ciążowy nawet w garnku mieszać się bałam, bo na pierwszej linii było do oparzenia, gdyby coś chlapnęło lub wykipiało.
Próbowałam robić w domu z dzieckiem w chuscie. Dla mnie to abstrakcja. Dziecko ciężkie, przeszkadza z przodu bardziej niż brzuch ciążowy nawet w garnku mieszać się bałam, bo na pierwszej linii było do oparzenia, gdyby coś chlapnęło lub wykipiało.
To fakt, ale zawsze troche lepiej i wygodniej niż na rękach Nie lubie chust, uwielbiam za to wózki. Niestety, średnia corka to było dziecko nieodkladalne! Nawet spala na rękach. Na dodatek uznawalo wyłącznie mamusie Chusta troche ratowała życie
Dla mnie chusta była po prostu wygodna. Jak maluchy się rodziły dużo jeździłam komunikacja miejską po Krakowie. Z chustą było łatwiej z trojgiem maluchów. Nawet z dwójką rok po roku bo starsze szło do wózka a młodsze do chusty. Ideologie mnie śmieszą. My np lubimy chodzić boso. A w lecie to już w ogóle. Ktoś nam doradził kiedyś żeby do tego filozofię jakąś dorobić, bo nas ludzie będą za wariatów uważać. Bo ludziom trzeba uzasadniać swoje zachowania. Np że chodzimy boso bo to zdrowe. Może jest może nie jest. Po prostu lubię i mam tak od małego. To samo z chustami. Ja nosiłam bo wygodniej niż na rękach, w wózku z trójką maluchów, i da się wiele zrobić w domu jak się na różne wiązania. Nigdy nikt mi nie wypadł z chusty. A czy to zdrowe i jest lekiem na całe zło mam w czterech literach. Bardziej mnie interesowało czy nie zaszkodzi.
Ja również od urodzenia używam chustę. Potem , jak dziecko już siedzi wolę nosidło, bo szybciej się zapina. Wózek bardzo mało używany - dzieci nie przepadały. Wszystkie ładnie i długo spały w chuście. Jak dziecko male to prace domowe z przodu z nim wykonywałam bez problemu. Większe dziecko zawsze z tyłu. Wózek kupiłam używany za niewielkie pieniądze to się cieszę, bo żal by było dać grubą kasę za coś co się nie używa. Chusty miałam nowe. Niedrogie, z drugiego gatunku. Jak któraś mi nie pasowała to sprzedałam z niewielką stratą. Nosidełka firmowe swego czasu z Chin sprowadzalam za grosze i z fajną marzą sprzedawałam. Każdy wybiera, co mu bardziej pasuje do trybu życia. Przed era covida dużo podróżowaliśmy i chusta/nosidło świetnie się w tej roli sprawdzało-zajmuje mało miejsca i praktycznie wszędzie wejdziesz czy to góra, las czy jakaś wieża itp .Miałam wiele sympatycznych zaczepek i zapytań ludzi o chusty. Używanie ich nie traktuje jako przejawu jakiejś ideologii, tylko sposób na ułatwienie życia. A dzieci małe, zwłaszcza noworodki, uwielbiam i lubię je mieć cały czas przy sobie jak się da. Zawsze z żalem kończę ten etap rodzicielstwa. Ale z obserwacji i rozmów wiem, że mało matek tak ma i czekają tylko, żeby dziecko podrosło, było bardziej kontaktowe i samodzielne.
Komentarz
Bliskość jest ważna, dobrze, że jest podkreślana. A to, że teraz wszystko musi być poparte ideologicznie a nie merytorycznie, to powstają takie kluby i stowarzyszenia jak miłośnicy chustowania.
Co znowu pokazuje, że ludzie potrzebują jedności z drugim człowiekiem i mają silną potrzebę wspólnoty. Jak wywalisz z centrum Boga, to będą się jednoczyć wokół chusty
Próbowałam wczuć się w tok rozumowania Prayboya, ale mu do pięt nie dorastam
A dlaczego my nie wydajemy takiego magazynu o katolickich rodzinach wielodzietnych?
Z bliskością chyba nie mamy problemów. Także chusta to nie must have, ale jeśli komuś pasuje, to czemu nie.
mające wszystkie zalety chusty
a pozbawione jej wad
tak że chusta nie jest niezbędna, a wydaje się być b. kłopotliwa w użyciu
że wszystkie mamy i taty muszom używać chusty?
no raczej nie
można się bez chusty świetnie obyć
Chustę ceniłam zwłaszcza w pierwszym półroczu życia dziecka, gdy można było szybko wyskoczyć do placówki po starszaki i nie martwić się o znoszenie/wnoszenie wózka po schodach.
Dodam, że moje maluchy w gondoli zwykle płakały, spać nie chciały, chusta była wybawieniem.
Nie lubie chust, uwielbiam za to wózki. Niestety, średnia corka to było dziecko nieodkladalne! Nawet spala na rękach. Na dodatek uznawalo wyłącznie mamusie Chusta troche ratowała życie
Ideologie mnie śmieszą.
My np lubimy chodzić boso. A w lecie to już w ogóle. Ktoś nam doradził kiedyś żeby do tego filozofię jakąś dorobić, bo nas ludzie będą za wariatów uważać. Bo ludziom trzeba uzasadniać swoje zachowania. Np że chodzimy boso bo to zdrowe.
Może jest może nie jest. Po prostu lubię i mam tak od małego.
To samo z chustami. Ja nosiłam bo wygodniej niż na rękach, w wózku z trójką maluchów, i da się wiele zrobić w domu jak się na różne wiązania. Nigdy nikt mi nie wypadł z chusty.
A czy to zdrowe i jest lekiem na całe zło mam w czterech literach. Bardziej mnie interesowało czy nie zaszkodzi.
na niemowlaki świetnie działa jako uspokajacz lub usypiacz
żałuję, że nie znałem tego patentu przy swoich