Takie osoby przyczyniają się właśnie do stereotypów o tym, jacy wielodzietni są leniwi i roszczeniowi.
Oczywiście to może być prowokacja czy trolling, ale niestety sama poznałam kilkoro wyjątkowo bezczelnych rodziców. Co z tego, że większość znajomych potępia określone zachowania, niestety jeden patologiczny przypadek "MADki" potrafi działać na niekorzyść wszystkim rodziców.
U nas wszystkie atrakcje za darmo, trzeba na wiejskie pikniki jeździć. Jakaś durna prowokacja, na festynach na dzień dziecka zawsze są darmowe atrakcje.
My zwyczajnie nie chodzimy na komercyjne imprezy. Trudno. Może jeszcze kiedyś wrócimy do sytuacji, w której nie każdą złotówkę będziemy badać, stać nas, czy nie. Domowy dzień dziecka też był dobry.
U nas ani wiejskie ani miejskie dnie dziecka nie są za darmo. To już nie te czásy, wszystko kosztuje, ale pomijając koszty to jakoś tak dzieciom nawet imprezować się nie chce
My chodzimy od czasu do czasu. Ale zwracamy uwagę ile wydajemy i czy to ma sens (np. żeby nie płacić 25 zł za jedną porcję zwykłej kiełbaski z grilla na jarmarku, bo za tyle przygotujemy ucztę w domu).
My byliśmy na festynie z okazji dnia dziecka, gdzie były wszystkie darmowe atrakcje, różne zabawy, gry, a za udział dziecko dostawało kupon na lody (do realizacji przez tydzień). Było wesoło, starsze dzieci też właczały się w zabawy dla maluchów, żeby dostać kupon- nikt nie robił problemu, wszystko z uśmiechem.
Jeszcze jedna uwaga: nie istnieją atrakcje za darmo. Istnieją atrakcje sfinansowane przez kogoś, np. radą rodziców przy szkole, radę dzielnicy, parafię, gminę, które dostępne są nieodpłatnie dla osób, które przyjdą.
Jeszcze jedna uwaga: nie istnieją atrakcje za darmo. Istnieją atrakcje sfinansowane przez kogoś, np. radą rodziców przy szkole, radę dzielnicy, parafię, gminę, które dostępne są nieodpłatnie dla osób, które przyjdą.
I wtedy jest fajnie.
Słowo "darmo" oznacza "bezpłatnie". Jak dajesz pieniądze dobrowolnie na organizację atrakcji, to ją współfinansujesz, więc korzystasz z tego za co w mniejszym lub większym stopniu zapłaciłaś. Wtedy to faktycznie nie jest dla Ciebie darmowe, ale dla kogoś, kto nie dał zlotówki a korzysta jest darmowe.
U nas w szkole ED był festyn w wiosce na Podlasiu - wszystko było bezpłatnie dla uczniów i młodszego rodzeństwa: dmuchane zjeżdżalne, teatrzyk, animacje, kiełbaski, napoje, wata cukrowa, kawa, herbata dla rodziców.
W ogródku jordanowskim - darmowe dmuchańce, pokaz pszczelarstwa, próbki miodów, płatne inne jedzenie, moi nie jedzą i tak, bo 1. to nie zdrowe, 2. rzadko można trafić na jedzenie b/g, a waty cukrowej staram się by nie jedli.
Sąsiadka przyniosła prezenty od premiera, który podobno na mieście rozdaje w okazji Dnia Dziecka darmowe gadżety (skakankę i układanki drewniane).
Komentarz
Domowy dzień dziecka też był dobry.
Strasznie nadinterpretujesz, może meliski sobie zaparz?
Nowe, śliczne pluszaki
I wtedy jest fajnie.
Jak dajesz pieniądze dobrowolnie na organizację atrakcji, to ją współfinansujesz, więc korzystasz z tego za co w mniejszym lub większym stopniu zapłaciłaś. Wtedy to faktycznie nie jest dla Ciebie darmowe, ale dla kogoś, kto nie dał zlotówki a korzysta jest darmowe.
W ogródku jordanowskim - darmowe dmuchańce, pokaz pszczelarstwa, próbki miodów, płatne inne jedzenie, moi nie jedzą i tak, bo 1. to nie zdrowe, 2. rzadko można trafić na jedzenie b/g, a waty cukrowej staram się by nie jedli.
Sąsiadka przyniosła prezenty od premiera, który podobno na mieście rozdaje w okazji Dnia Dziecka darmowe gadżety (skakankę i układanki drewniane).