Ja cię trochę rozumiem @Pioszo54. Ty się boisz wizji rodzicielstwa, w której rodzic jest miałki, nie stawia granic, nie okazuje emocji i nie ma prawa mieć własnego zdania. A to wszystko jest możliwe bez klapsów. Mam prawo krzyknąć, powiedzieć, że jestem wściekła, smutna, zła. Mam prawo wymagać - nie na porządku w pokoju nie ma hasła do komputera. Po prostu nie daję sobie prawa do poniżenia dziecka. Nie mówię - jesteś taki i taki i nie biję. To nie jest bezstresowe wychowanie
oczywiście, że, zależnie od egzemplarza, możliwe jest wychowanie bez klapsów;
ja tylko protestuję przeciw kwalifikowaniu klapsa, z góry, jako poniżanie dziecka;
sam miałem pierwszą dziewczynkę, dla której klapsy nie były poniżeniem i przyjmowała je jako coś, co szybko przemija, a potem dwóch chłopaków, których godność nie pozwalała karać w ten sposób już chyba w wieku 2 lat, a na koniec chłopaka tak dobrego i starającego się zrobić wszystko jak najlepiej, że do dziś wspominam ze wstydem, jak podniosłem na niego głos, tak że wszystko zależy od wielu czynników - danego egzemplarza i jego wieku, wieku i doświadczenie rodzica, sytuacji ...
Zawsze przemoc fizyczna to poniżenie. Tylko jedno dziecko o tym zapomni a inne nie.
no dobrze, niech będzie tak samo jak nakrzyczenie na dziecko
ale, jak wynika z praktyki rodzicielskiej oraz menadżerskiej, to poniżenie jest konieczne dla szybkiego rozładowania sytuacji, by iść dalej, a też by szybko powaga sytuacji dotarła do delikwentów
Można krzyczeć poniżając a można wyrażać emocje. Ale ogólnie walczę też z krzykiem - niewiele zmienia i dużo energii kosztuje. Ogólnie wychować człowieka to ciężka praca
Klapsy i krzyki to porażka wychowawcza rodzica, ale często lepiej zareagować jakkolwiek niż w ogóle. Niestety w dyskusjach wszyscy skupiają się na idealnym modelu, a życie pisze najróżniejsze scenariusze.
Dlaczego pytacie o klapsy dla dorosłych (mama, zona, współpracownicy-podwladni)? To są dorosłe (a więc odpowiadające za siebie) osoby, wobec których nie mamy obowiązku (a nawet prawa) ich wychowania. Za ich zachowanie (autonomiczne decyzje) nie jesteśmy również odpowiedzialni. Owszem, one na nas wpływają (czasem negatywnie) i jakoś tam czujemy się odpowiedzialni (stad czasem przepraszamy za zachowanie męża/zony), ale jednak prawo i społeczeństwo nie obarcza nas tak, jak obarcza rodzica za zachowanie dziecka. Z tego wynika dla mnie znacznie mocniejsze prawo do korygowania zachowania dziecka, w tym za pomocą środków niedozwolonych wobec autonomicznych dorosłych. Nieautonomiczni dorośli (chorzy psychicznie itp) to inna kategoria, ich niepoczytalność często zmusza do przymusu fizycznego (pasy, kaftany itp), ale wyklucza użycie środków wychowawczych, które wymagają rozumności wychowanka.
Bicie stosuje się do osób, które innych argumentów nie rozumieją lub nie chcą rozumieć, a dotyczy poważnych spraw. To tak ogólnie i teoretycznie.
Są prymitywy, które nie zrozumieją jak nie dostaną w pysk.
Czy kobieta, żona to prymityw ? 95% nie
Cóż, od dorosłych prymitywów należy trzymać się z daleka. Jeśli to akurat żona/mąż to należy ich przyjmować jako pokutę za ślepotę i/lub głupią decyzję (jeśli taka była/był na ślubie) albo też jako słuszną karę za ślepotę i/lub zły wpływ (jeśli się tacy stali przy nas)... A zatem moje zdanie: żadnych klapsów dla dorosłych.
Komentarz
To nie jest bezstresowe wychowanie
oczywiście, że, zależnie od egzemplarza, możliwe jest wychowanie bez klapsów;
ja tylko protestuję przeciw kwalifikowaniu klapsa, z góry, jako poniżanie dziecka;
sam miałem pierwszą dziewczynkę, dla której klapsy nie były poniżeniem i przyjmowała je jako coś, co szybko przemija,
a potem dwóch chłopaków, których godność nie pozwalała karać w ten sposób już chyba w wieku 2 lat,
a na koniec chłopaka tak dobrego i starającego się zrobić wszystko jak najlepiej, że do dziś wspominam ze wstydem, jak podniosłem na niego głos,
tak że wszystko zależy od wielu czynników - danego egzemplarza i jego wieku, wieku i doświadczenie rodzica, sytuacji ...
tak samo jak nakrzyczenie na dziecko
ale, jak wynika z praktyki rodzicielskiej oraz menadżerskiej,
to poniżenie jest konieczne dla szybkiego rozładowania sytuacji, by iść dalej,
a też by szybko powaga sytuacji dotarła do delikwentów
Ogólnie wychować człowieka to ciężka praca
Jeśli to akurat żona/mąż to należy ich przyjmować jako pokutę za ślepotę i/lub głupią decyzję (jeśli taka była/był na ślubie) albo też jako słuszną karę za ślepotę i/lub zły wpływ (jeśli się tacy stali przy nas)...
A zatem moje zdanie: żadnych klapsów dla dorosłych.