Ale niech będzie. Wymagasz od muzyki kościelnej jakości mistrzowskiej, dostępnej tylko dla osób z wykształceniem muzycznym. Z prostej statystyki wynika, że ich za mało, aby wesprzeć każdą parafię, nie wspominając już o wspólnotach neo.
Ja nie wymagam. Chodzę do Kościoła a nie na koncert. Wolę jednak kiepskiego organistę od grupy z klaskaniem, gitarą i zestawem perkusyjnym. Uważam też, że dobrze jest nie mieszać rzeczywistości. Na pielgrzymce śpiewy i klaskaniem i gitarą są ok, choć ich nie lubię. Msza Sw powinna jednak być wejściem w inny wymiar dlatego też muzyka powinna być szczegòlna, wyjątkowa i inna niż to, co słychać w radio.
Ale niech będzie. Wymagasz od muzyki kościelnej jakości mistrzowskiej, dostępnej tylko dla osób z wykształceniem muzycznym. Z prostej statystyki wynika, że ich za mało, aby wesprzeć każdą parafię, nie wspominając już o wspólnotach neo.
Z prostej statystyki wynika, że każdy organista powinien mieć wykształcenie muzyczne. Wielu proboszczów zatrudnia też chòrmistrza (koszt rzędu 500-1000 zł miesięcznie). Student ma pracę a proboszcz porządny chór - wszyscy są zadowoleni.
Pieśni uwielbieniowe mają tę wadę, że zazwyczaj jest to jedna prosta zwrotka, którą się powtarza w nieskończoność. W tym porównaniu pieśni neońskie, które zazwyczaj są po prostu tekstami biblijnymi, mają dużo większy ciężar teologiczny.
Zresztą przecież nikt nie broni komponować pieśni w innej estetyce. Czemu jednak nikt tego nie robi? Jeżeli chcemy śpiewać psalmy, to tylko Kiko przygotował tak wiele aranżacji.
Ale niech będzie. Wymagasz od muzyki kościelnej jakości mistrzowskiej, dostępnej tylko dla osób z wykształceniem muzycznym. Z prostej statystyki wynika, że ich za mało, aby wesprzeć każdą parafię, nie wspominając już o wspólnotach neo.
Z prostej statystyki wynika, że każdy organista powinien mieć wykształcenie muzyczne. Wielu proboszczów zatrudnia też chòrmistrza (koszt rzędu 500-1000 zł miesięcznie). Student ma pracę a proboszcz porządny chór - wszyscy są zadowoleni.
Śpiewałaś kiedyś w chórze? Pytam, bo praktyka jest zupełnie inna niż to, co piszesz
E: w zasadzie nie tyle praktyka, co moje doświadczenia
Ja jestem wielką fanką muzyki cerkiewnej... u nich chyba zabronili instrumentów na Mszy I ta muzyka chóralna to właśnie wejście w inny wymiar. Mam nadzieję, że za mojego życia dopuszczą wykonamywanie tych kawałków na Mszy
Dla mnie opinia Kachy jest bardzo naiwna. Z kogo chórmstrz ma zebrać chór? Ile osób w parafii chce śpiewać, umie śpiewać, umie czytać nuty, ma czas na próby? To jest garstka. Żeby nie być gołosłownym - tworzymy właśnie scholę tradycyjna, która ma śpiewać pieśni wielogłosowe "biednego" Bębenka, a może nawet i chorał. Z ogłoszeń w parafii zgłosiły się trzy osoby. Gdybyśmy nie mieli zaplecza w postaci "krewnych i znajomych królika", to pomysł by był nie do zrealizowania.
Nawet Bębenka, który faktycznie nie jest zbyt wymagający dla wykonawców (to raczej plus niż zarzut), zaśpiewać w kwartecie tak, żeby to było ładne... to trzeba "nieco" więcej niż chórmistrz za 500zl i 4 ogarnięte głosy.
Ale niech będzie. Wymagasz od muzyki kościelnej jakości mistrzowskiej, dostępnej tylko dla osób z wykształceniem muzycznym. Z prostej statystyki wynika, że ich za mało, aby wesprzeć każdą parafię, nie wspominając już o wspólnotach neo.
Z prostej statystyki wynika, że każdy organista powinien mieć wykształcenie muzyczne. Wielu proboszczów zatrudnia też chòrmistrza (koszt rzędu 500-1000 zł miesięcznie). Student ma pracę a proboszcz porządny chór - wszyscy są zadowoleni.
Śpiewałaś kiedyś w chórze? Pytam, bo praktyka jest zupełnie inna niż to, co piszesz
E: w zasadzie nie tyle praktyka, co moje doświadczenia
Raczej nie pisałbym tego co pisałam, gdybym nie znała tematu. Całe życie śpiewam w różnych chórach, jestem żoną dyrygenta chóralnego, który, między innymi, prowadzi chór parafialny. Chór jest świetny, ludzie nie znają nut, przychodzą na jedną próbę w tygodniu, ale brzmią wspaniale. @DaddyPig trzy osoby to świetny początek zespołu. Inni przyjdą jak raz czy dwa zachwycą się oprawą mszy. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie rezygnują ze śpiewania jeśli się ich nie traktuje poważnie, odwołuje próby, spóźnia się i jak nie czują, że się rozwijają.
mi chodzi o to, że stworzenie zespołu, z którego byłby pożytek na Mszy, to dużo pracy, czasu, zaangażowania, talentów, osobogodzin
że to nie jest tak, że 4 ogarnięte głosy i jakiś student, który dziś jest, a za rok będzie miał inne zajęcia. Czas, charyzma, doświadczenie... No, dużo tego, żeby zadziałało. Moim marzeniem zresztą jest założenie takiego małego zespołu przyparafialnego, 4-8 osób plus może jakiś prowadzący to wszystko, nie wiem.
ale zgadzam się, najmroczniejszą stroną był zawsze brak zaangażowania - czy to innych chórzystów, czy prowadzących, a także brak pomysłu prowadzących na rozwój.
Ja jestem wielką fanką muzyki cerkiewnej... u nich chyba zabronili instrumentów na Mszy I ta muzyka chóralna to właśnie wejście w inny wymiar. Mam nadzieję, że za mojego życia dopuszczą wykonamywanie tych kawałków na Mszy
Prawosławni uważają, że śpiew to język aniołów, a instrumenty wymyślili ludzie, konkretnie potomek Kaina.
Znajoma bez wykształcenia muzycznego prowadzi scholę i chór czterogłosowy we wsi, w której mieszka. Zaczęła, by odciążyć ojca, organistę. Ów ojciec w tym roku zdecydowanie odchodzi ze stanowiska - ma 82 lata. W kilku sąsiednich parafiach nie ma organisty.
Znajoma pracuje zawodowo, ma dzieci, dokształca się hobbistycznie u dominikanów w Krakowie, za co płaci z własnej kieszeni. Koszty dojazdu dodać należy. Że już o wolnej sobocie kobiety pracującej i prowadzącej dom nie wspomnę.
@Kacha ja tak jeszcze z ciekawości dopytam - jak w tych chórsch w których śpiewałaś, czy Twój mąż prowadzi, jest z emisja głosu? Macie kogoś do tego? Czy dyrygent się tym zajmuje? Ja w sumie byłam w 4 zespołach, baaardzo różnych, tylko w jednym byla emisja głosu, to bardzo dużo dawało, mam wrażenie, że było głównym motorem postępu
Generalnie jeśli chór prowadzi człowiek po wydziale dyrygentury chóralnej to emisję powinien umieć poprowadzić. Oczywiście wspaniałe gdy jeszcze jest ktoś dodatkowy.
Neoni są wprowadzani w treść tych pieśni. Wiedzą o czym są więc je przeżywają podwójnie.
Na przykład podany wcześniej przykład "Zmartwychwstał Pan" - pieśń śpiewana na Wielkanoc jak już można się cieszyć Zmartwychwstaniem naszego ukochanego Pana Jezusa.
Wiecie dlaczego użyłem słowa ukochanego ?
Bo jak mówi się o pierwszym lepszym biskupie czy nawet księdzu to mówią
jego eminencja, ekscelencja, arcypasterz i inne takie, a o Panu Jezusie mówi się
"Wicie z tym Jezusem to trzeba tak"
Nawet słów Nasz Pan się nie używa, żadnego szacunku.
Komentarz
Zresztą przecież nikt nie broni komponować pieśni w innej estetyce. Czemu jednak nikt tego nie robi? Jeżeli chcemy śpiewać psalmy, to tylko Kiko przygotował tak wiele aranżacji.
E: w zasadzie nie tyle praktyka, co moje doświadczenia
@DaddyPig trzy osoby to świetny początek zespołu. Inni przyjdą jak raz czy dwa zachwycą się oprawą mszy. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie rezygnują ze śpiewania jeśli się ich nie traktuje poważnie, odwołuje próby, spóźnia się i jak nie czują, że się rozwijają.
Jest wiele o tym, jak ukazywał się uczniom po zmartwychwstaniu. Pan nasz, Jezus Chrystus.
Nie wiem, na jakiej żyjesz planecie.
Znajoma bez wykształcenia muzycznego prowadzi scholę i chór czterogłosowy we wsi, w której mieszka. Zaczęła, by odciążyć ojca, organistę. Ów ojciec w tym roku zdecydowanie odchodzi ze stanowiska - ma 82 lata. W kilku sąsiednich parafiach nie ma organisty.
Znajoma pracuje zawodowo, ma dzieci, dokształca się hobbistycznie u dominikanów w Krakowie, za co płaci z własnej kieszeni. Koszty dojazdu dodać należy. Że już o wolnej sobocie kobiety pracującej i prowadzącej dom nie wspomnę.
Oczywiście wspaniałe gdy jeszcze jest ktoś dodatkowy.
"Wszyscy w neo" powinienem był napisać. Kajam się. Ale mam na to pokój, więc ok.