a co pisze o antykoncepcji w Fragment książki "W domu najlepiej. Nasza droga do Kościoła katolickiego", Warszawa: Promic 2009, (wyd 2.) był protestantem
Kontrola urodzeń a przymierze małżeńskie" Johna Kippley'a. (Książka ta została przeredagowana i obecnie nosi tytuł "Seks i przymierze małżeńskie"). Specjalizowałem się w teologii przymierza. Sądziłem, że posiadałem już wszystkie książki ze słowem przymierze w tytule, więc ta natychmiast rozbudziła moją ciekawość.
Spojrzałem na nią i pomyślałem - wydawnictwo "Liturgical Press"? Facet jest katolikiem! Papistą! Jakim prawem przywłaszcza sobie protestanckie pojęcie przymierza? Byłem bardzo ciekaw, co on ma do powiedzenia. Zasiadłem do czytania i z miejsca stwierdziłem - to nieprawda, to jakiś absurd! Ten człowiek ma rację! Wykazywał on, że małżeństwo nie jest kontraktem, polegającym jedynie na wymianie dóbr i usług, ale przymierzem, polegającym na wymianie osób.
Kippley dowodził, że każde przymierze ma jakiś akt, w którym wyraża się i odnawia, i że akt małżeński jest właśnie takim aktem. Kiedy przymierze małżeńskie jest odnawiane, Bóg za jego pośrednictwem może wzbudzać nowe życie. Odnawianie przymierza małżeńskiego przy jednoczesnym stosowaniu kontroli urodzeń, by zniszczyć potencjał nowego życia, jest porównywalne z przyjmowaniem Eucharystii i wypluwaniem jej na ziemię.
Kippley tłumaczył, że akt małżeński w niepowtarzalny sposób pokazuje moc życiodajnej miłości przymierza. Wszelkie inne rodzaje przymierza również unaoczniają i przekazują miłość Boga, ale jedynie w przymierzu małżeńskim miłość ta jest tak rzeczywista i potężna, że przekazuje życie.
Kiedy Bóg stworzył człowieka, mężczyznę i niewiastę, już na początku dał im nakaz, aby byli płodni i rozmnażali się. Mieli być obrazem Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego, jedności Trojga, Boskiej Rodziny. Tak wiec kiedy dwoje staje się jednym w przymierzu małżeńskim, to "jedno", którym się stają, jest tak rzeczywiste, że dziewięć miesięcy później mogą stanąć przed koniecznością nadania mu imienia! Dziecko jest uosobieniem ich jedności mającej źródło w przymierzu.
Zacząłem rozumieć, że za każdym razem, gdy w pełni przeżywaliśmy z Kimberly nasz akt małżeński, czyniliśmy coś świętego. I za każdym razem, gdy blokowaliśmy życiodajną moc miłości przez antykoncepcję, profanowaliśmy ten akt. (Brak poszanowania dla świętej czynności jest - z definicji - jej profanacją).
jeszcze jest na trwam ale chyba jeszcze nie dotarli do apokalipsy
mikołaj kapusta ma magistra z teologia scot hahn naucza na uniwersytecie mam nawet jego pare książek np
Maryja. Mama I Królowa
Scott Hahn – nawrócony pastor protestancki – wyjaśnia uprzywilejowane
miejsce Maryi w chrześcijaństwie. Z głęboką wiarą analizuje biblijne i
teologiczne podstawy czci oddawanej Matce Bożej.
Chętnie poznałabym książkę, która stanowi komentarz do/ wyjaśnienie Apokalipsy św. Jana. Przez osobę wiarygodną/zaufaną rozumiem autora, który jest wierzący, zmierzył się z Apokalipsą, potrafi coś rozjaśnić, ma "licencję" do nauczania wiary katolickiej, np. święcenia prezbiteratu, studia z biblistyki itp.
Np. ostatnio trafiłam na fajną pozycję o Ziemi Świętej, napisaną przez biblistę, który w Ziemi Świętej bywał wielokrotnie, znał ją i kochał, nazywał się ks. prof. Ryszard Rumianek, świętej pamięci, bo go w Smoleńsku ubili. Wstępem była homilia śp. Hosera, który pięknie tę postać przedstawił.
Czyli miałam na myśli podobną pozycję o Apokalipsie.
Z tym zaufaniem jest też tak, że zdarzyło mi się czytać książki, które nawet Imprimatur miały i przedziwne rzeczy można było w nich przeczytać.
W czasie Mszy coś mnie jednak głęboko zastanowiło. Biblia, którą
miałem obok, nie była jedynym egzemplarzem. Oto miałem tę Świętą Księgę
przed sobą – w słowach Mszy Świętej! Pierwsze czytanie pochodziło z
Księgi Izajasza, potem śpiewano jeden z psalmów, po którym odczytano
fragment z listów św. Pawła. To było niesamowite. Miałem ochotę
krzyknąć: „Hej, chcecie, żebym wam wyjaśnił, co teraz się dzieje w
kontekście Biblii? To cudowne!” Milczałem jednak, pozostając
obserwatorem. I siedziałem tak na uboczu, dopóki nie usłyszałem słów
konsekracji wypowiadanych przez kapłana: „To jest bowiem Ciało moje… To
jest bowiem kielich Krwi mojej”.
I wtedy poczułem, że opuszczają mnie wszystkie wątpliwości.
Zobaczyłem kapłana unoszącego białą Hostię i usłyszałem modlitewny szept
wyrywający się z głębi mojego serca: Pan mój i Bóg mój. To naprawdę Ty,
Panie!
Od tego momentu przypominałem kłębek nerwów. Nie wyobrażałem
sobie, że słowa mogą wywrzeć na mnie aż takie wrażenie. A uczucie to
jeszcze bardziej się pogłębiło, gdy wierni zaczęli powtarzać: „Baranku
Boży (…) Baranku Boży (…) Baranku Boży”, a kapłan po chwili oświadczył
„Oto Baranek Boży” i uniósł Hostię.
W przeciągu minuty cztery razy wypowiedziano słowa „Baranek
Boży”. Po tak długim studiowaniu Biblii od razu wiedziałem, gdzie się
znajduję. To była księga Apokalipsy, gdzie w dwudziestu dwóch
rozdziałach aż dwadzieścia osiem razy pada określenie „Baranek” w
stosunku do Chrystusa. Uczestniczyłem w zaślubinach, o których wspomina
św. Jan w ostatniej księdze Biblii. Znajdowałem się przed tronem Boga w
niebie, gdzie czci się Jezusa jako Baranka. Nie czułem się do tego
przygotowany, pomimo iż byłem na Mszy świętej„.
Od tego momentu Scott Hahn zaczął codziennie bywać na Mszy i nie miał
żadnych wątpliwości, że chce spożywać rzeczywiste Ciało Chrystusa i pić
z kielicha Jego Krwi.
Oto kolejny fragment, tym razem z książki „Czwarty kielich
Mogę polecić: "Apokalipsa. Objawienie się chwały Baranka" Emiliano Jimenez Hernandeza. W zwartej formie dużo treści. Są w tekście odnośniki do innych fragmentów Biblii, które pomagają "drążyć" temat.
Autor to hiszpański ksiądz teolog i biblista. Niestety już nieżyjący.
Nieskromnie powiem, że książkę tłumaczyłam i była to przyjemność
Komentarz
Spojrzałem na nią i pomyślałem - wydawnictwo "Liturgical Press"? Facet jest katolikiem! Papistą! Jakim prawem przywłaszcza sobie protestanckie pojęcie przymierza? Byłem bardzo ciekaw, co on ma do powiedzenia. Zasiadłem do czytania i z miejsca stwierdziłem - to nieprawda, to jakiś absurd! Ten człowiek ma rację! Wykazywał on, że małżeństwo nie jest kontraktem, polegającym jedynie na wymianie dóbr i usług, ale przymierzem, polegającym na wymianie osób.
Kippley dowodził, że każde przymierze ma jakiś akt, w którym wyraża się i odnawia, i że akt małżeński jest właśnie takim aktem. Kiedy przymierze małżeńskie jest odnawiane, Bóg za jego pośrednictwem może wzbudzać nowe życie. Odnawianie przymierza małżeńskiego przy jednoczesnym stosowaniu kontroli urodzeń, by zniszczyć potencjał nowego życia, jest porównywalne z przyjmowaniem Eucharystii i wypluwaniem jej na ziemię.
Kippley tłumaczył, że akt małżeński w niepowtarzalny sposób pokazuje moc życiodajnej miłości przymierza. Wszelkie inne rodzaje przymierza również unaoczniają i przekazują miłość Boga, ale jedynie w przymierzu małżeńskim miłość ta jest tak rzeczywista i potężna, że przekazuje życie.
Kiedy Bóg stworzył człowieka, mężczyznę i niewiastę, już na początku dał im nakaz, aby byli płodni i rozmnażali się. Mieli być obrazem Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego, jedności Trojga, Boskiej Rodziny. Tak wiec kiedy dwoje staje się jednym w przymierzu małżeńskim, to "jedno", którym się stają, jest tak rzeczywiste, że dziewięć miesięcy później mogą stanąć przed koniecznością nadania mu imienia! Dziecko jest uosobieniem ich jedności mającej źródło w przymierzu.
Zacząłem rozumieć, że za każdym razem, gdy w pełni przeżywaliśmy z Kimberly nasz akt małżeński, czyniliśmy coś świętego. I za każdym razem, gdy blokowaliśmy życiodajną moc miłości przez antykoncepcję, profanowaliśmy ten akt. (Brak poszanowania dla świętej czynności jest - z definicji - jej profanacją).
Nieco mnie zaciekawił ten pan, może go rzeczywiście posłucham, ale nagranie wymaga godziny, więc na bezsenną noc poczeka.
Myślałam raczej o zaufanym w znaczeniu: biblista specjalizujący się w pismach św. Jana albo ojciec Kościoła, ale właśnie nie wiem, kto.
Maryja. Mama I Królowa
Scott Hahn – nawrócony pastor protestancki – wyjaśnia uprzywilejowane miejsce Maryi w chrześcijaństwie. Z głęboką wiarą analizuje biblijne i teologiczne podstawy czci oddawanej Matce Bożej.Np. ostatnio trafiłam na fajną pozycję o Ziemi Świętej, napisaną przez biblistę, który w Ziemi Świętej bywał wielokrotnie, znał ją i kochał, nazywał się ks. prof. Ryszard Rumianek, świętej pamięci, bo go w Smoleńsku ubili. Wstępem była homilia śp. Hosera, który pięknie tę postać przedstawił.
Czyli miałam na myśli podobną pozycję o Apokalipsie.
Z tym zaufaniem jest też tak, że zdarzyło mi się czytać książki, które nawet Imprimatur miały i przedziwne rzeczy można było w nich przeczytać.
rozumiem
W czasie Mszy coś mnie jednak głęboko zastanowiło. Biblia, którą miałem obok, nie była jedynym egzemplarzem. Oto miałem tę Świętą Księgę przed sobą – w słowach Mszy Świętej! Pierwsze czytanie pochodziło z Księgi Izajasza, potem śpiewano jeden z psalmów, po którym odczytano fragment z listów św. Pawła. To było niesamowite. Miałem ochotę krzyknąć: „Hej, chcecie, żebym wam wyjaśnił, co teraz się dzieje w kontekście Biblii? To cudowne!” Milczałem jednak, pozostając obserwatorem. I siedziałem tak na uboczu, dopóki nie usłyszałem słów konsekracji wypowiadanych przez kapłana: „To jest bowiem Ciało moje… To jest bowiem kielich Krwi mojej”.
I wtedy poczułem, że opuszczają mnie wszystkie wątpliwości. Zobaczyłem kapłana unoszącego białą Hostię i usłyszałem modlitewny szept wyrywający się z głębi mojego serca: Pan mój i Bóg mój. To naprawdę Ty, Panie!
Od tego momentu przypominałem kłębek nerwów. Nie wyobrażałem sobie, że słowa mogą wywrzeć na mnie aż takie wrażenie. A uczucie to jeszcze bardziej się pogłębiło, gdy wierni zaczęli powtarzać: „Baranku Boży (…) Baranku Boży (…) Baranku Boży”, a kapłan po chwili oświadczył „Oto Baranek Boży” i uniósł Hostię.
W przeciągu minuty cztery razy wypowiedziano słowa „Baranek Boży”. Po tak długim studiowaniu Biblii od razu wiedziałem, gdzie się znajduję. To była księga Apokalipsy, gdzie w dwudziestu dwóch rozdziałach aż dwadzieścia osiem razy pada określenie „Baranek” w stosunku do Chrystusa. Uczestniczyłem w zaślubinach, o których wspomina św. Jan w ostatniej księdze Biblii. Znajdowałem się przed tronem Boga w niebie, gdzie czci się Jezusa jako Baranka. Nie czułem się do tego przygotowany, pomimo iż byłem na Mszy świętej„.
Od tego momentu Scott Hahn zaczął codziennie bywać na Mszy i nie miał żadnych wątpliwości, że chce spożywać rzeczywiste Ciało Chrystusa i pić z kielicha Jego Krwi.
Oto kolejny fragment, tym razem z książki „Czwarty kielich