Jak rozwiązujecie kwestię masła na stole podczas posiłków, kiedy się robi kanapki? U nas jedna jedyna maselniczka staje się mrocznym obiektem pożądania, który bezustannie krąży po stole i jest wręcz wyrywany z rąk do rąk. Co więc robić? Mnożyć maselniczki? Przekładać masło na talerzyki w dowolnej liczbie? Każdy z tych wariantów powoduje dalsze komplikacje.
Komentarz
Czytaliśmy â?? ty i ja â?? heroicznie pospolity żywot pewnego człowieka Bożego. â?? I widzieliśmy jak walczył przez miesiące i lata (jakaż â??buchalteriaâ? jego szczegółowego rachunku sumienia!), poczynając od śniadania: dziś zwycięstwo, jutro porażka... Odnotowywał: â??nie jadłem masła... jadłem masło!â?
Obyśmy też my przeżywali â?? ty i ja â?? naszą... â??tragedięâ? masła.
Świetna okazja do ćwiczeń cnoty cierpliwości, ale co ja będę sternikowcom o cnotach pisać...
Ad rem: Masłem smaruje niewielka część zazwyczaj, bo im się nie chce (czekać lub smarować).
Tak mi to się w każdym razie jawi z wpisów Ani D., której weganizm jest dla mnie wzorcowy. :bigsmile:
Ponieważ mam dłuższe ręce podaję masło na nożu- łopatce i dzieć samodzielnie się obsługuje.
Gdybym położyła posmarowane kromki faktycznie byłoby szybciej, ale też nie uważam, że taka moja rola, żeby dwunasto- dziesięcio -ośmio i pięciolatkowi chleb smarować.:cool:
Ale w przypadku waszego stołu (wyjątkowo fajny, bo długaśny) faktycznie postawiłabym dwie maselniczki, tak, żeby była jedna na trzy osoby.