Widziałem dziś na mieście Audi Q7 z naklejoną z tyłu chrześcijańską rybką. Ten sympatyczny samochód można kupić już za 222.000 PLN w najskromniejszej wersji. Oczywiście nie wątpię, że właściciel korzystając z Bożych darów zarobił na takie auto, jednak pewne zdziwienie pozostaje. Czy szpanowanie kasą przystoi chrześcijaninowi? Czy nie wystarczyłby pobożnemu właścicielowi samochód za połowę tej kwoty, gdy drugą jej częścią mógłby wspomóc potrzebujących? Hm...
Komentarz
Skoro szukasz analogii z jedzeniem, to jest podobnie - punktem odniesienia jest możliwość zaspokojenia potrzeb żywieniowych organizmu. Nie mam zamiaru zaglądać ludziom w talerze, ale jeżeli by się trafił ktoś, kto zostawia w restauracji kilka średnich krajowych za jeden obiad, a jednocześnie obnosi się ze swoim chrześcijaństwem, to bym uznał to za gorszące.
No właśnie: rozdaj ubogim, a nie bogatym. Jestem przekonany, że z tych 220.000 za samochód większość trafiła w ręce ludzi, którym na niczym nie zbywa.
A z dwojga złego, lepiej kupić auto za 200.000 zł i jeździć nim po mieście, niż trzymać tyle samo kasy w skarpecie w domu.
1. Modlitwa.
2. Post.
3. Jałmużna.
Uczynki miłosierne co do ciała
1. Głodnych nakarmić.
2. Spragnionych napoić.
3. Nagich przyodziać.
4. Podróżnych w dom przyjąć.
5. Więźniów pocieszać.
6. Chorych nawiedzać.
7. Umarłych grzebać.
Wiele można dobrego zdziałać za 220.000 PLN.
Zresztą ten argument o dzieciach jest dość zdradliwy, bo np. rosyjscy żołnierze w Gruzji też pewnie je mają i z pewnością zrabowane Gruzinom dobra pomogą lepiej o nie zadbać.
Zresztą nigdzie nie napisałem, że ten dylemat nie dotyczy mnie samego. Nie wynika z tego bynajmniej, że "wszystko jest względne", ale że mamy szukać drogi do doskonałości.
Możliwe, że tylko teraz ta suma mnie przytłacza. Gdybym zarabiała setkę miesięcznie i to aktualnie bez wyraźnego nakładu wysiłku (jakaś firemka dwie, które rozhulane, przynoszą piękne zyski), to może zmieniłyby mi się odczucia.
Tak czy siak - wydaje mi się, że to powinna być zasada: bez niepotrzebnego zbytku.
Na naszym poziomie to kwestia pewnych firmowych ciuchów, butów, używanego a nie nowego samochodu, paneli zamiast bukowego parkietu... no tak wyliczam z czapy...
Powściągliwość w nabywaniu.
vide
link
Tak więc ważne, by punktem odniesienia był średni poziom życia, a nie tylko bogatsi koledzy.
W każdym razie zgadzam się z poglądem, że pławienie się w luksusach nie przystoi chrześcijanom. Błogosławieni ubodzy duchem, czyli żyjący skromnie, nawet jeśli są bogaci.
Samochody z rybkami widuję przy domu modlitwy świadków jehowy więc, z tym to może być różnie...
Myślę,że chrześcijaństwo i obnoszenie się z luksusami kłócą się ze sobą.
Każdy biskup ma tylko jeden skromny perścień, może nie widziałeś?
Dobrze jak ksiądz ma samochód, bo wtedy łatwiej mu służyć wiernym, np. szybciej sie przemieszcza, dojezdża do chorego, umierajacego
Bursztynowy ołtarz, skarby Watykanu są na chwałę Najwyższemu Bogu, który nas stworzył i odkupił...
O.Rydzyk nie ma majątku, on jest założycielem i dyrektorem największego polskiego katolickiego środka przekazu, który służy polskim katolikom na całym świecie.