Nie znalazłam podobnego tematu na forum, a jestem żywo zainteresowana Waszym zdaniem na temat rodzin wielopokoleniowych.
Znaczy ja zawsze marzyłam, by taką rodzinę współtworzyć, taką rodzinę mieć.
Mamy okazję taką rodzinę stworzyć i dlatego temat mnie interesuje, tylko za dużo w necie od dobrej strony informacji nie mogę znaleźć. Większość informacji to skupia się na PRlu, a peerelowski model mnie nie interesuje.
Żyjecie w takich rodzinach? Znacie takie rodziny?
Komentarz
Bylo mozliwe, kiedy glowa rodziny byli seniorowie rodu.
Ale teraz?
Kiedy teraz seniorowie nie nadazaja za cywilizacja - oddanie wladzy rodzinnej w ich rece to porazka ponoć....
Ale czemu oddawać władzę? Jaką władzę? Nad swoim życiem? Nad swoimi dziećmi? To nie tyle porażka, co grzech, w mojej opinii. Odpowiadamy za siebie i za wychowanie swoich dzieci.
Chyba.
W tym rozumieniu, to dość ryzykowne (żeby nie powiedzieć: głupie), chyba, że nie ma innego wyjścia.
Nie tęsknię za tym... Najważniejsza dla mnie moja najbliższa rodzina, rodzice, rodzeństwo i ich dzieci. I tu już nas jest 23 osoby :bigsmile:
Ja się wychowywałam w domu w którym byliśmy tylko my tzn. rodzeństwo + rodzice. Dziadków nie było, bo poumierali. Dla mnie więc to 'nowość' i tylko usłyszane i wyczytane informacje.
Tego oddawania władzy to też nie rozumiem.
Posiadanie wladzy przez Ojca rodziny mlodszej jest czesto zwiazane z trudnym odbieraniem jej z rąk rodziców.. "starszych i bardziej doswiadczonych ludzi"
To chyba ryzykowne.
Małżeństwo ma stać się jednym ciałem.
Bliskość innych bliskich zwykle przeszkadza.
Dla mnie ideałem jest: każde małżeństwo mieszka osobno, ale wszyscy widują się kilka razy w roku, są w stałym kontakcie.
Kasik - rozumiem, że najważniejsza, ale czy zamieszkałabyś z własnymi rodzicami?
Bereniko - dlaczego głupie?
To takie praktyczne uwagi.
To u nas nie przechodzi, znaczy te kilka razy w roku. My bardzo często spotykamy wszyscy (rodzeństwo z rodzinami) u moich rodziców, dbamy o własne relacje, a jak nie będziemy się spotykać to nijakie będą nasze relacje.
Rozumiem Was.
Kto jest ważny?
Mamusia?
Żona?
Pan Bóg?
tego nie rozumiem. Wg mnie naturalnym jest opieka nad starszymi, jest to trudne, ale naturalne.
Oczywiście nie mieszkanie na kupie i teściowa czy matka rządzi wszystkimi- bo ona jest matką i już.
Ale te spotkania, zjazdy...
My z moją rodzina spotykamy się przy okazji świąt, grillów i innych. Cieszę się, ze moje dzieci widzą relacje z braćmi swojego dziadka.
Niestety moje babcie i dziadkowie nie doczekali mojego potomstwa i żałuje tego ze względu na dzieci.
mając na myśli rodzinę wielopokoleniową myślałam o dziadkach, rodzicach i dzieciach.
Nie miałam na myśli całej najbliższej rodziny - to mało wykonalne.
Opieka nad moim ojcem chorym na otępienie i takie inne tam kojarzy kojarzy mi się teraz z rezygnacji bardzo wielu rzeczy.To jest skomplikowane ale też widzę ,że i Pan Bóg nade mną czuwa
Zgadza się.
Nie rozumiem tylko dlaczego rodzina wielopokoleniowa od razu kojarzy się z ingerencją innych w małżeństwo? rozbijanie jedności małżeńskiej (pomijam oczywiście sytuację kiedy ktoś ewidentnie ingeruje).
Aha i nie mówię o początku małżeństwa. To rozumiem, że każde małżeństwo musi się ukształtować na początku samo.
Ja bym nie wytrzymała w małżeństwie , gdybym miała mieszkać z moimi teściami
Dylematy są chyba takie same poza rodziną wielopokoleniową.
Trzeba nieustannie powracać do początku i trzymać się priorytetów.
Ja z teściową też się nie widzę, bo ingerencja na maksa