Było sobie nigdyś uparte dziecko, a nie robiło nic, czego chciałaby matka. Dlatego nie miał w nim Bóg upodobania, zesłał nań chorobę i żaden lekarz nie umiał mu pomóc. Wnet leżało na łożu śmierci. Gdy opuszczono je do grobu i przykryto ziemią, nagle wyłoniła się z niej rączka i sięgała w górę, a przysypywanie jej świeżą ziemią nic nie dawało. Rączka ciągle wychodziła na wierzch. Matka musiała tedy podejść do grobu i chłostać rączkę rózgą, a gdy to uczyniła, rączka schowała się i dziecko odnalazło swój pokój pod ziemią.więcej na stronie naszych umiłowanych braci kalwinów
Komentarz
P
P
V-oa25rS_5k
:crazy:
Myślę, że końcowe zdanie to jednak dosyć istotna informacja - niejedno dziecko by chciało toto dotknąć. I jeszcze podana tak na spokojnie.