mam na oku pewien domek na wsi - murowany, przedwojenny, drewniane stropy. instalacje wymienione, wilgoci niet, ogrzewanie piecami kaflowymi. czy ktoś się zna na ogrzewaniu takowego cuda? wlazłby grzyb, gdyby się nie paliło zimą? myślę o wykorzystywaniu go głównie przez wiosnę-lato
Jukaa, jest zasad, że albo się przepala, cały czas albo w ogóle. Chodzi o okres grzewczy. Natomiast latem, wiosną, kiedy jesteście, trzeba przepalać i wietrzyć, dużo wietrzyć otwierając drzwi i okna na przestrzał. nas zawsze ostrzegano przed przepalaniem co jakiś czas.
My też mamy taki dom, żeby nie wchodzić w szczegóły cos na kształt połowy bliźniaka - część ciepła ucieka od sąsiadów. Zimą jest około 2 stopni, więc przed grzybem by to i tak nie ratowała. Nie ma problemów, ale to taka dość solidna poniemiecka willa. Raz zamarzła woda, ale to ze 20 lat temu i mamy uzasadnione podejrzenia, że dzieciaki sąsiadów bawiły się u nas w chowanego i ktoś oka nie zamknął w łazience, bo od tego czasu spokój, mimo też czasem ciężkich zim.
A taki wątek odkopuję... Siedzę właśnie na ławce pod wielkim dachem z liści winogron. Zajadam zerwane przed chwila truskawki- prosto z pola. Patrzę na podwórko i obserwuje dwie kwoki że swoimi stadkami kurcząt. Dzieci skaczą na trampolinie. W oddali ujada pies. Błękitne niebo, ciepłe promienie słońca, morze zieleni pobliskich pól. Ech cudowne życie!
Nigdy nie po lubię miasta. Nie czuję go. Nie moje klimaty (
Nie wszystkie się zmieniają. Mieszkam na wsi, bo nie mam wyjścia. Nie lubię wsi. jestem człowiek miasta. Żeby nie było mieszkamy na różnych wsiach już ponad 30 lat.
no a ja wlasnie mysle mysle kombinuje, co by tu zrobic zeby sie wyprowadzic. Marzy mi sie wersja taka ze na razie meiszkanie (zreszta na kredyt kupione) zostaje a dzialke na wsi kupic, ogrodzic, przeorac czy cos tam innego zrobic bo na razie łaka, góry i doliny , jakies miejsce na ogrodek, posadzic drzewa, krzaki i niech rosnie, potem budowac moze powoli dom/domek taki zeby na okres letni miec dach nad glowa i nocleg, a potem jakos zobaczymy czy na stale sie wyprowadzimy czy nie. Tak mi sie marzy plany sa w wersji nieprzemyslanej i nieoszacowanej do konca. Nie mamy za bardzo mozliwosci sprzedania mieszkania, bo calosc poszłaby na splate kredytu wiec nam sie to nie usmiecha, lepiej miec mieszkanie i powoli cos tam na dzialce robic.
Ło rety tak czytam i automatycznie zastanawiam sie jakbym wytrzymala na wsi..chociazby tydzien.. Bo ja miasto kocham,kocham,kocham. Kiedys mieszkalismy na peryferiach warszawy i nawet tam bylo mi za daleko do swiata
Ale mala dzialka za miastem, gdzie moznaby dlugie weekendy i czesc wakacji spedzac to w sumie slodka wizja 8->
@Bea z tym stac to wiaromo jak jest Ale jest taka potencjalna opcja ze dzialke a w zasadzie lake moglibysmy dostac albo kupic za niewielkie pieniadze. tylko nie wiem czy da sie do niej dojazd zrobic. Jakby sie dalo to trzeba przeksztalcic. Ktos sie orientuje jakie to koszty w ogole? Zastanawiam sie jakie sa koszty przed tym zanim sie w ogole pomysli o postawieniu domu na dzialce. Jak to w ogole kiedys bedzie realne to pewnie bede zakladac oddzielny temat
@ramatha to jest mysl! My to w sumie nic na wlasnosc nie mamy, na gorce u tesciowej w miescie zyjemy, a tu prawie jak wioska ten rejon. Wychowalam sie na wiosce wiec ciagnie mnie do grzebania sie w ogrodku, kury itp. Jest tam kawal ziemi do przepisania na mnie ale ze nam zamiast w gotowke za granica na budowe domu obrodzilo w dzieci to juz rodzice moi sie niespiesza przepisywac. Ale wlasnie myslimy aby chocby cos na lato tam postawic, choc tyle, bo dom to rowna sie totek, taka szansa, jak Bóg da. Niedlugo, mam nadzieje, ze ta sprawa dojdzie do finalu i posag mój faktycznie trafi w nasze ręce.
@Pipijo bo taki domek to niby wiele kosztow podobnych (doprowadzenie mediow) sciany okna itd, ale jednoczesnie wiele nizszych. Nie trzeba garazu, nie trzeba tak duzego domu, bo mozna malutki i mam nadzieje z czasem rozbudowywac. Tylko prawdopodobnie projekt trzeba od razu miec na calosc czy nie? Albo moze da sie z czasem postawic calosc w stanie surowym a mieszkac tylko w czesci. Odpada byc moze ogrzewanie bo lato. No nie wiem nie mam tyle kasy zeby myslec o dzialce i budowie domu, ale ostatnio przeczytalam ze dom buduje nie ten kto ma pieniadze tylko ten kto chce sie budowac. Mam nadzieje ze na poczate zeby kupic i doprowadzic ten kawalek do ladu to byloby nas stac a potem powoli powoli... byleby w wyznaczonym kierunku sie poruszac.
A takie obroty spraw jak zgon wlascicieli to akurat powoduje niezgode w rodzinie, w meza tak jest i w mojej tez w poprzednich pokoleniach, zły do dzis miesza w tym wszystkim.
A to czesto tak jest. Dlatego juz od dawna mam zdanie ze testament to.jednak jest wazna sprawa. No ale... czasem i to nie pomaga. No ale ja w ogole nie w tak przygnebiajacych tematach chcialam pisac. Raczej podchodzilam do tego watku radosnie
jedna strona może zmanipulowac wlascicieli na niekorzysc drugiej. pomijajac inne swinstwa. i najsmutniejsze jest to, że wszystko dzieje sie w najblizszej rodzinie typu brat-siostra. ech sama znam taki przypadek a osoba manipulująca zawsze pierwsza do komunii itp.
Wiara czyni cuda i temu wierze, ze nasza postawa zgody nie pozwoli na rozszerzanie sie niezgody w rodzinach w naszym pokoleniu no i wierze w cud, ze Bozym zamiarem bedzie nasz wlasny dom, poki co musimy do tego dojrzewac. :-) wracamy do milego aspektu zycia na wioseczce
O mury heehe nawet mi to do glowy nie przyszlo... widac ze cale zycie w blokach mieszkalam prawda No to na razie skupie sie na poczatkach. Zorganizowaniu dzialki, drogi dojazdowej, notariuszu, potem jak juz tema stanie sie realny zaczne reszte tematu ogarniac.
Eee, my tak sobie mieszkamy juz 9 lat, a meldunki wszystkich gdzie indzej (czyli w poprzednich mieszkaniach). Oczywiscie dom mial pozowlenie na budowę, potem (rok temu) dostalismy pozwolenie na rozbdowę i zmianę przezaczenia - bo poczatkowo byla to przechowalnia z czescią mieszkalna - pozwolenie bylo bardzo dawno temu, jak jeszcze wcale nie mielismy zamiaru mieszkac tu na stale. Odbioru nie ma, zwlaszcza, że w nowym planie jest np. zabudowanie tarasu, ktore jeszcze nie nastapilo, a np. śmieci mamy zgloszone w gminie, jestesmy dopisani do spisu wyborcow jako zamieszkujący - mimo braku zameldowania.
Komentarz
Siedzę właśnie na ławce pod wielkim dachem z liści winogron. Zajadam zerwane przed chwila truskawki- prosto z pola. Patrzę na podwórko i obserwuje dwie kwoki że swoimi stadkami kurcząt. Dzieci skaczą na trampolinie. W oddali ujada pies. Błękitne niebo, ciepłe promienie słońca, morze zieleni pobliskich pól.
Ech cudowne życie!
Nigdy nie po lubię miasta. Nie czuję go. Nie moje klimaty
(
Żeby nie było mieszkamy na różnych wsiach już ponad 30 lat.
Oporny i nieprzekonywalny.
myślimy, myślimy i ciągle brakuje kropki nad i
Marzy mi sie wersja taka ze na razie meiszkanie (zreszta na kredyt kupione) zostaje a dzialke na wsi kupic, ogrodzic, przeorac czy cos tam innego zrobic bo na razie łaka, góry i doliny , jakies miejsce na ogrodek, posadzic drzewa, krzaki i niech rosnie, potem budowac moze powoli dom/domek taki zeby na okres letni miec dach nad glowa i nocleg, a potem jakos zobaczymy czy na stale sie wyprowadzimy czy nie.
Tak mi sie marzy plany sa w wersji nieprzemyslanej i nieoszacowanej do konca.
Nie mamy za bardzo mozliwosci sprzedania mieszkania, bo calosc poszłaby na splate kredytu wiec nam sie to nie usmiecha, lepiej miec mieszkanie i powoli cos tam na dzialce robic.
*tak o sobie mówią ludzie mafii
Bo ja miasto kocham,kocham,kocham. Kiedys mieszkalismy na peryferiach warszawy i nawet tam bylo mi za daleko do swiata
Ale mala dzialka za miastem, gdzie moznaby dlugie weekendy i czesc wakacji spedzac to w sumie slodka wizja 8->
Ale jest taka potencjalna opcja ze dzialke a w zasadzie lake moglibysmy dostac albo kupic za niewielkie pieniadze. tylko nie wiem czy da sie do niej dojazd zrobic. Jakby sie dalo to trzeba przeksztalcic. Ktos sie orientuje jakie to koszty w ogole?
Zastanawiam sie jakie sa koszty przed tym zanim sie w ogole pomysli o postawieniu domu na dzialce. Jak to w ogole kiedys bedzie realne to pewnie bede zakladac oddzielny temat
My to w sumie nic na wlasnosc nie mamy, na gorce u tesciowej w miescie zyjemy, a tu prawie jak wioska ten rejon.
Wychowalam sie na wiosce wiec ciagnie mnie do grzebania sie w ogrodku, kury itp. Jest tam kawal ziemi do przepisania na mnie ale ze nam zamiast w gotowke za granica na budowe domu obrodzilo w dzieci to juz rodzice moi sie niespiesza przepisywac. Ale wlasnie myslimy aby chocby cos na lato tam postawic, choc tyle, bo dom to rowna sie totek, taka szansa, jak Bóg da. Niedlugo, mam nadzieje, ze ta sprawa dojdzie do finalu i posag mój faktycznie trafi w nasze ręce.
Odpada byc moze ogrzewanie bo lato.
No nie wiem nie mam tyle kasy zeby myslec o dzialce i budowie domu, ale ostatnio przeczytalam ze dom buduje nie ten kto ma pieniadze tylko ten kto chce sie budowac.
Mam nadzieje ze na poczate zeby kupic i doprowadzic ten kawalek do ladu to byloby nas stac a potem powoli powoli... byleby w wyznaczonym kierunku sie poruszac.
Raczej podchodzilam do tego watku radosnie
:-) wracamy do milego aspektu zycia na wioseczce
No to na razie skupie sie na poczatkach. Zorganizowaniu dzialki, drogi dojazdowej, notariuszu, potem jak juz tema stanie sie realny zaczne reszte tematu ogarniac.