@PawelK przepraszam nie mogłam się powstrzymać i odnalazłam zdjęcie:
a w jakim języku rozmawialiście z Albańczykami? po angielsku i niemiecku i rosyjsku niedaliśmy rady ewentualnie włoski ale tego nie umieliśmy, więc trochę cienko było
Co jeszcze bym dodał - zarówno w Czarnogórze jak i Albanii można korzystać z piaszczystych plaż, co rozwiązuje problem czym zająć młodsze dzieci
I tak dla kontrastu jeszcze to - bo Albania to kraj kontrastów
Religia obowiązująca to islam, jednak po 40 latach ateizacji oraz otwarcie na Europę, podejście do zasad islamu jest dość luźne. Tutaj np. w amfiteatrze rzymskim, młoda para robiła sobie zdjęcia. Pani młoda próbowała utrzymać w pionie Pana młodego, któremu jakby zakaz picia alkoholu był obcy
Co do języka, starsi Albańczycy generalnie znają włoski, co niewiele pomaga. Mieliśmy szczęście, właściciel hotelu i córka znali angielski, generalnie częściej wśród młodych znajomość angielskiego nie byłą rzadka.
@Daga, zobacz z jakimi maluchami jezdzi @Monika73 i to jeszcze pod namiot. U nas mlodzi zasadniczo są szczesliwi jak są ze wszystkimi razem, cho J nie można nazwać fanką jazdy samochodem. Teraz ostatnie 1,5 godz zasadniczo się darła... Skonczyło się na karmieniu jej w foteliku, czyli moim totalnym wygięciu kręgosłupa ...
Jak powiem mojej już 9-latce, że jest uważana za prawie dorosłą, to chyba wyfrunie
Nie można generalizować, z naszymi gdy były małe, spokojnie można było jechać nad Bałtyk, bo były grzeczne i dobrze znosiły długą jazdę. Mam znajomych, dla których ze znacznie starszymi dziećmi 2h przejazd to była wyprawa, tak źle znosiły jazdę...
@Anka - jedna uwaga - pod namiotem byliśmy ,kiedy mieliśmy tylko 4 dzieci (najmłodszy miał wtedy pół roku) .Bo 7-os to już tylko mobil-homy , i nie na wszystkich kempingach .
@PawełK, jak dziecko jest w stanie zasłuchac się a audiobuki, skupic dłuzej na konwersacji, a do tego samo się obsłużyć, to jest już naprawdę dorosłym podróżnikiem. No i znaczenie ma w jakim wieku są dzieci w okół, to uwaga do Dagi. @Daga, masz w zasadzie jedno małe dziecko, a to bardzo ułatwia. Dlatego przywołałam naszą podróż po Islandii, bo P miał 1,5 roku, a następny w kolejności juz 6,5, co wg mojej definicji oznacza dorosłego podróżnika
Dla mnie też dziecko 9 -letnie to już mało problematyczne w podróży. W tym roku u mnie problemem mogą być półtoraroczniak i 3-latek ,który ostatnio nie lubi fotelika samochodowego. Po mieście od niedawna wozimy go na tzw. "poddupniku", ale na trasę to nie bardzo.
@Daga, jeszcze wpadła mi do głowy jedna opcja, ktorą my trenujemy na dalsze (ponad 1200 km) wyjazdy zimowe. Ja z maluszkami lecę, płacę naprawdę minimalną kwotę, bo lecę na pusto, bez bagażu (a za to się zawsze w tanich liniach dopłaca i w końcu nie robią się tanie;)), a mąż ze starszakami samochodem. To ma oczywiscie tylko sens, jak mieszkasz w miescie, z ktorego te tanie linie latają i na trasie, blisko miejsca docelowego, jest miasto, do ktorego latają. No i oczywiscie koszt dodatkowy jest, bo za benzynę płacisz zawsze tyle samo, plus jednak cos na bilet trzeba wydać.
Rzeczywiście- jest to jakis pomysł z tym przelotem...ale jakoś chyba myslałabym o chłopakach. Czy im dobrze czy ma kto kanapeczke podać ? )
Z dziećmi to rzeczywiście róznie-zależy od egzemplarza:) Nasi chłopcy w weku 2-5 lat jeździli naprawdę super. Dużo z nimi wyjeżdżalismy-moze nie AZ tak daleko...ale zawsze:) Domiś miał 3 lata jak jechalismy do CRO
Potem kiedy mieli po 6-8 lat kłócili sie, nudzili, szturchali. Fatalnie było z nimi jechać nawet 4 godziny.
Teraz siedzą kazdy w innym rzędzie i jest IDEALNIE:)
Za to M. jeździ najgorzej. Zadowolona...ale pierwsze pól godziny;-))))Potem marudzi, wyłazic chce z fotelika. Choć w ferie było już lepiej-wysiedziała (nie śpiac )chyba ze trzy godziny ciurkiem. To rekord. Ale na zmianę- zabawa, piosenki, bajki na telewizorkach i jedzenie.
tak- osiołkowe "daleko jeszcze " to stały punkt programu:)
@apowojek -no no , z dwumięsieczniakiem to giganci jestescie:-)
Mojemu meżowi pomysł z przelotem dziewczyn (czyli nas i koleżanki z dwulatką) bardzo sie spodobał. Tylko najgorzej,ż eta koleżanka właśnie samochodem może...a małżonek jej upiera sie na samolot;-)
Wiesz, jak się jedzie z dziećmi to poza przerwami w trasie, tymi powiedzmy zaplanowanymi są tez niezaplanowane na siku, rzyganie, znowu siku i znowu...owszem są to czasem przerwy krótkie a czasm dłuższe (np sprzątanie samochodu itp). Więc jest jednak sporo momentów, żeby malucha wyciągac z fotelika, kłaśc na brzuszku, czy na placach, ponosić w różnych pozycjach.
tak- osiołkowe "daleko jeszcze " to stały punkt programu:)
@apowojek -no no , z dwumięsieczniakiem to giganci jestescie:-)
Mojemu meżowi pomysł z przelotem dziewczyn (czyli nas i koleżanki z dwulatką) bardzo sie spodobał. Tylko najgorzej,ż eta koleżanka właśnie samochodem może...a małżonek jej upiera sie na samolot;-)
Myśl o tym , co najlepsze dla Was, tak czy owak spotkacie się na miejscu. I tak zazdroszczę.
@Aga - ale wspaniale napisałaś o Węgrzech w 2013 r. A ja nowy o wątek o Węgrzech zakładałam W sumie po pobycie doszłam do podobnych wniosków co Ty - ale je zjeździłam (w tym roku) tylko Węgry północno-wschodnie. W przyszłym też chcę coś zobaczyć , wracając z Rumunii .
Komentarz
a w jakim języku rozmawialiście z Albańczykami? po angielsku i niemiecku i rosyjsku niedaliśmy rady ewentualnie włoski ale tego nie umieliśmy, więc trochę cienko było
@Daga, zobacz z jakimi maluchami jezdzi @Monika73 i to jeszcze pod namiot. U nas mlodzi zasadniczo są szczesliwi jak są ze wszystkimi razem, cho J nie można nazwać fanką jazdy samochodem. Teraz ostatnie 1,5 godz zasadniczo się darła... Skonczyło się na karmieniu jej w foteliku, czyli moim totalnym wygięciu kręgosłupa ...
@Daga, masz w zasadzie jedno małe dziecko, a to bardzo ułatwia.
Dlatego przywołałam naszą podróż po Islandii, bo P miał 1,5 roku, a następny w kolejności juz 6,5, co wg mojej definicji oznacza dorosłego podróżnika
)
Z dziećmi to rzeczywiście róznie-zależy od egzemplarza:)
Nasi chłopcy w weku 2-5 lat jeździli naprawdę super. Dużo z nimi wyjeżdżalismy-moze nie AZ tak daleko...ale zawsze:) Domiś miał 3 lata jak jechalismy do CRO
Potem kiedy mieli po 6-8 lat kłócili sie, nudzili, szturchali. Fatalnie było z nimi jechać nawet 4 godziny.
Teraz siedzą kazdy w innym rzędzie i jest IDEALNIE:)
Za to M. jeździ najgorzej. Zadowolona...ale pierwsze pól godziny;-))))Potem marudzi, wyłazic chce z fotelika.
Choć w ferie było już lepiej-wysiedziała (nie śpiac )chyba ze trzy godziny ciurkiem. To rekord.
Ale na zmianę- zabawa, piosenki, bajki na telewizorkach i jedzenie.
Jakbym miła tak przez 8 godzin to DZIENKS.
@apowojek -no no , z dwumięsieczniakiem to giganci jestescie:-)
Mojemu meżowi pomysł z przelotem dziewczyn (czyli nas i koleżanki z dwulatką) bardzo sie spodobał.
Tylko najgorzej,ż eta koleżanka właśnie samochodem może...a małżonek jej upiera sie na samolot;-)
tylko mi zawsze szkoda,że długow tym foteliku bidulek siedzi, no i generalnie takie maleńkie dziecko to jeszcze delikatniutkie.
I tak zazdroszczę.
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
jak chcę na wakacje !
Piękne !
Zatem odkopalam watek
Wasze.sugestie b cenne
@aga.