Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Padające zielononóżki

edytowano kwietnia 2013 w Pomagajmy sobie
Ktoś ma doświadczenie - pisklęta trzy padły w ciągu dwóch dni. To raczej nie choroba, bo sąsiad ma z tego samego żródła i tamte żyją. Nigdy nie mieliśmy kurcząt. Trzymamy je pod żarówą - kwoką razem z małymi kaczkami. Kaczki Ok, kurki nie Ok :(
«1

Komentarz

  • może dzieci za bardzo je wyprzytulały?

    :-?
  • Nie - W. sam tam nie chodzi, a starszaki wiedzą co można. Piskalęta mają za zadanie jeść, pić i się wygrzewać - zero stresu ;)
  • bezstresowe wychowanie? :) @agga no wiesz? ;)
  • A może kurczaki odkryły, że mają zielone nóżki?


    :-?

    (nie wstrząsnęłoby to Tobą?)
  • edytowano kwietnia 2013
    @Haku Ty tu sobie tematu na scenariusz nie szukaj ;) No chyba, że masz ochotę na etiudkę ;) 


    Bo serialu z tego nie będzie raczej ;(
  • agga że tak powiem taki "lajf"

    rodzice mieli 200 kur zdechło ponad 100
    nie wiadomo czemu, niby żadna choroba, tak sobie po kolei zdychały

    w końcu weteryniarz orzekł że jak oni chcieli te kury hodować bez szczepionek? tabletek? witamin? nawozów?
    nie da się jeśli masz kupne kurczaki, one już od skorupki są nasiąknięte chemią

    jeśli chcesz mieć naturalną kurę, to ona od pokoleń musi być na wsi i jej dzieci i ich dzieci nie będą zdychać
    kupne kurczaczki będą (a już zwłaszcza zielononóżki) jak się któryś uchowa to warto go potrzymać, zrobić z niego kwokę i koguta żeby potem były dzieci i te już mają jako takie szanse na przeżycie
  • A może one się z kaczkami nie lubią, te zielononóżki?
    @uJa - ale te zielononóżki, to jest ekstensywna tradycyjna rasa i one się nie bardzo dają schemizować.
  • za ciepło moze maja? za sucho? co jedzą?

  • Jedzą to co u mamy - czyli też chemicznie, bo jakąś paszę...
    Za ciepło to raczej nie, może za sucho :-/
    Łomatko...
    A u sąsiada też z kaczkami żyją i jest ok... chyba,że coś ukrywa;)
  • kaczki tez macie z tego samego zrodła? moze od nich cos złapały?
    u nas w 3 dni padło 6 królików, ale dostalismy juz chore, ostatnie 2 dzielnie trzymaja sie resztka sił
  • A może one się z kaczkami nie lubią, te zielononóżki?
    @uJa - ale te zielononóżki, to jest ekstensywna tradycyjna rasa i one się nie bardzo dają schemizować.
    to tylko się tak wydaje

    mieli również zielononóżki z 30 zostało chyba 5 :/
    niestety żyjemy w chemicznym świecie i nawet zielononóżki nie dają rady
  • nasze pokonała dzika przyroda. kot zeżarł i pies
  • Mysmy kiedys sasiadce odkupywali kury juz dorosle ;) i nie zielononozki - jaja niosly juz w samochodzie  - moze nie warto bawic sie z kurczaczkami?
  • Kaczki z tego samego żródla - niby ze wsi - ale na wsi też chemicznie....
  • dajciez juz spokój z ta chemia, przeciez domestosem nikt ich chyba nie karmił?
  • edytowano kwietnia 2013
    Może niezaszczepione były ? Ja wiem , że to kontrowersyjny temat ale bywa, że choróbsko przenosi się od dzikiego ptactwa.
    A pasza to przecież normalne jedzenie, przenica wymieszana z żytem i czasem innymi ziarnami.
    Już bardziej bałabym się o kury gdyby jadły zpsikaną randapem pokrzywę....Chociaż zielonon óżki z tego co słyszałam ( bo ich nie mam) potrzebują normalnego wypasu na dużym terenie....
  • tylko czosnek je uratuje 
    ugutuj 0,5 litra wody  z  2 lub 3 zabki czosnku i daj pic  kurczakom   oczywiscie polski  czosnek bo chinski jest do niczego


  • A co im dajesz do picia ?
    Ja swoim pisklakom daje np.wodę z zaparzonych pokrzyw ,dolewam i mieszam wodę z serwatką ,wodę odlewaną z ziemniaków ,a jak nie mam nic to witaminy w proszku .
    Miałam podobną sytuację i znajomy weterynarz kazał właśnie parzyć pietruszkę albo pokrzywy.
  • przegotowana wode  i czosnek   a pokszywe to daje ale tylko dorosłym a o tym  ze mozna  parzyć pietruszkę albo pokrzywy. to nie słyszałem
    http://luskiewnik.pl/urtica/fitofarmakologia.htm
  • Dzięki Wam wszystkim:)
    Szczepione jeszcze nie były, podobno po 14 dniu dopiero można.
    To gotowanie naparów - to hmmm przemyślę;) Matko w całym domu mi tymi kurczakami "pachnie" - stacjonują na ganku, ale niesie się niesie...
    Odseparowaliśmy je od kaczek - kaczki rosną jak na drożdżach :)

  • Agga, zazdroszczę Ci tych kurczaczków.
    Jako dziecko wychowywałam się na wsi. Na dodatek moja mama trudniła się (w ramach swojej pracy) "rozprowadzaniem piskląt". Najpierw zbierało się zamówienia. Potem brali kurczaki z wylęgarni i rozwozili po wszystkich wioskach. 

    Pamiętam też kurczaki wysiadywane przez kwokę. Te zawsze były odporniejsze.

    Ech, ja prawdziwa wieśniara jestem!

    A jako dziecko pamiętam też, że mooja babcia zbierała pokrzywy i drobniutko siekała je dla kurczaków. Takie naturalne witaminy/
  • moja mama kupowała z wylegarni i podkładała kwoce, bo kwoki mielismy jakies nieudane nie umiały wysiedziec i jajka sie im przeziebiały, nie mowiac o tym ze przy pierwszym wyklutym kurczaku ruszały w pole zostawiajac reszte jajek. a najlepszymi kwokami zawsze były 'japonki' drobne, poł dzikie kurki. do dzis mam przed oczami obrazek jak 'mamusia' tuli pod sktzydłami 'kurczaczki' które sa juz wieksze od niej, oczywiscie odmawia nocowania w kurniku i siedza sobie na gałezi orzecha nad dachem szopy
  • edytowano kwietnia 2013
    moja mama kupowała z wylegarni i podkładała kwoce, bo kwoki mielismy jakies nieudane nie umiały wysiedziec i jajka sie im przeziebiały, nie mowiac o tym ze przy pierwszym wyklutym kurczaku ruszały w pole zostawiajac reszte jajek. a najlepszymi kwokami zawsze były 'japonki' drobne, poł dzikie kurki. do dzis mam przed oczami obrazek jak 'mamusia' tuli pod sktzydłami 'kurczaczki' które sa juz wieksze od niej, oczywiscie odmawia nocowania w kurniku i siedza sobie na gałezi orzecha nad dachem szopy
    Są takie kury co nie wysiadują - czyli typowe nioski,zależy po prostu jakiej rasy jest kura. Możesz poszukać odpowiednich ,, kwoczących" ras na aukcjach w necie. Albo obdzwaniać pobliskie fermy.
  • nie nie, to były kury nasze wiejskie i one kwoczyły, same na tych jajach siadały tylko 'cierpliwosci' im brakowało zeby wysiedziec te 3 tygodnie
  • może za dużo pobudzający ziół ;)
  • Armageddon
  • edytowano kwietnia 2013
    Może te jakja były niezapłodnine a tak wogóle to kwokę lepiej przenieść osobno od reszty i podkładać jej paszę i zielonkę oraz picie prosto pod nos to nie będzie musiała schodzić z gniazda.
  • prowincjuszko, no przeciez wiadomo ze kwoke trzeba nakarmic ale i tak musi 2-3 razy zejsc, rozprostowac kosci, kupke zrobic. a jajka były zapłodnione tylko przeziebione. rekordzistce udalo sie wysiedziec chyba 7 kurczaków. japonki byly pod tym wzgledem duzo bardziej niezawodne :) tylko jajka sie im podkladało od duzych kur co prowadzilo do obrazków takich jak pisałam - mała kureczka próbuje schowac pod skrzydłami wieksze od niej 'kurczaczki'

    a tak w ogóle to masz całkiem spora wiedzę o wiejskich sprawach, myslałam ze ty miastowa?
  • edytowano kwietnia 2013
    Miastowa z urodzenia- wieśniaczka z zamiłowania, ciemnogrodzianka z wyboru przy okazji ;) Uciekłam na wieś, mam stadko kurek, jeszcze tylko porządnego inwentarzu w postaci krów, owiec, kóz i oczywiście koni brakuje. Ech...sie człowiek rozmarzył.
    Nie mam jeszcze sporej wiedzy, muszę się wiele nauczyć z tego z czym inni się już urodzili.
  • ee, z tym nikt sie nie rodzi, co najwyzej cos tam podłapie rosnąc wsrod kur i innych krów :) ja w tym roku ambitnie walcze z brokułami. wyrosły, moze cos z nich będzie

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.