Wydaje mi się, że nie trzeba jakoś szczególnie "wdrażać" chłopców do zajmowania się domem. To mi trochę pachnie szwedzkim równouprawnieniem. U nas obowiązki są wspólne dla starszych dzieci i nie ma jakichś parytetów płci. A czego się który nie nauczy w domu, to się nauczy w akademiku :cool:
O to, to. W akademiku jednak trzeba pozmywać przed jedzeniem :bigsmile:
Poza tym, rola rolą, a zastępowalność ważna rzecz - dobrze, żeby jak najwięcej codziennych obowiązków potrafili wykonywać i mąż i żona (to tak na przyszłość), wtedy w razie choroby czy nieobecności jednego nie ma dramatu.
A co do dzieci - podobnie jak Maciek uważam, ze obowiązki domowe powinny mieć wspólne, bez zastanawiania się, co męskie a co nie.
jak czyści komin to ona trzyma drabinę
sztuczne podziały zawsze prowadzić będą do absurdów
w rodzinie mojej znajomej nawiasem mówiąc bardzo sympatycznej osoby
brudne gary zawsze czekają wieczorem na wracajacego z pracy męża,
w imię też powinien brać udział w pracach domowych
wolę zmywać sama
mąż nich zarobi na zmywarkę
ten model mi odpowiada bardziej
synów uczę pomocy ale przede wszystkim
tego, żeby tak pracowali aby te "zmywarki" w domu były
@Pioszo zgadzam się że dzisiaj, gdy tak wielu rodziców wyręcza dzieci we wszystkim taka nauka jest konieczna jednym i drugim
no i rodzicom przeszkolenie jak wdrazać dzieci do obowiązków
W przypadku zepsucia samochodu najlepsze, co może zrobić kobieta, to udawać bezradną istotkę, którą przerasta ogrom techniki pod maską. Każdy napotkany facet, o ile nie będzie gejem, rzuci się w najlepszym garniturze na ziemię, żeby jej pomóc.
Pioszo - u nas się chodzi do szkoły w wyprasowanej koszulce i spodniach i nie wyobrażam sobie, aby w którymś momencie obowiązek przygotowania mundurków nie przeszedł na użytkowników.
Z obserwacji widzę, że chłopcy chętniej pomagają w domu (sprzątają, piorą, prasują). Za to dziewczynki jakby próbowały porzucić te czynności i uciec przed nimi. Czy to nie pora zacząć walczyć o równouprawnienie mężczyzn?
Pioszo, a w wojsku kto ściele łóżka i pastuje buciki? Mamusia? Dbałość o własną garderobę jest częścią dbałości o wygląd zewnętrzny. Właściwie większość znajomych "garniturowych" panów dobiera i prasuje swoje koszule osobiście, lub zanosi je do pralni, lub zatrudnia pomoc domową, która prasuje perfekcyjnie, bo nie musi jednocześnie gonić dzieci, pilnować, zeby nie zrzuciły żelazka itp.
W ogóle pomoc domowa to dobry pomysł - cudowna osoba, która raz na tydzień doprowadza dom do lśniącej czystości, a potem prasuje koszule. Nie jest to żadne wykorzystywanie, bo przecież płacimy za jej pracę.
W sytuacji, gdy w domu jest kilkoro małych dzieci, absolutnie nie uważam tego za zbytek czy lenistwo kobiety, ona przecież oddaje zaoszczędzony czas dzieciętom.
Każde z dzieci niezależnie od płci ma swoje obowiązki. podobne - w sensie łóżka, układanie zabawek po zabawie, swoich ubrań po przyjściu do domu itd. Jasio dodatkowo zajmuje się królikiem, układa ubrania po praniu itd, a Marysia wyjmuje z pralki. kurze wycierają oboje.
oczywiście każde z nich na miarę wieku.
wychodzę z założenia, ze nie jestem wieczna i wychowanie wg mnie to nauczenie dzieci samodzielności. w każdej sferze. od czysto samoobsługowej do religijnej. (żeby było jasne - wiem, że wiara to współpraca z łaską. a samodzielność to chęć podjęcia tej wspólpracy, odpowiedzialnośc za Miłość którą zostało się obdarzonym)
mój mąż kiedy się pobieraliśmy nie robił w zasadzie nic w domu ( w sensie prac domowych). a teraz nauczył się wielu. wie jak się pierze, czy gotuje. nie znaczy toże zajmuje się tym każdego dnia itd, ale wiem że potrafi. i kiedy ide np do szpitala wiem, że dzieci z głodu nie umrą, ani brudem nie zarosną :jumping:
panie często się skarżą, że zajmowanie się domem jest bardzo monotonne, wciąż to samo, robota nie do przerobienia a faceci to mają fajnie, ciągle coś nowego, a to komin, a to samochód, a to nowa fucha .
myślę, że podział ról ma coś wspólnego ze sposobem i łatwością podejmowania decyzji - dla mnie jest to szczególnie widoczne, gdy patrzę (i usiłuję się dostosować) na kobiety za kierownicą.
podobno faceci płacą za to (podejmowanie decyzji) krótszym życiem.
Hmm. Z kobietą za kierownicą to bywa bardzo różnie, aczkolwiek rzeczywiście jeśli widzę samochod, który się zdecydować nie może na jakiś manewr, to niemal zawsze kieruje nim kobieta. Panowie za to mają skłonność do popisówek niezależnie od prawdziwych umiejętności.
Mnie się wydaje, że niewiele kobiet naprawdę szczerze lubi prowadzenie samochodu. Ja owszem, jeżdżę przyzwoicie, bezpiecznie itd., ale żadnych dreszczy to we mnie nie budzi, traktuję to użytkowo. Za to Meter - uwielbia, nie męczy go to, humor mu się poprawia i głowa przestaje boleć, kiedy siada za kierownicą.
Może to kwestia wyobraźni? Kobiety analizują i wizualizują dużo opcji, zanim podejma decyzję, a panowie decydują stanowczo. Na drodze ta druga opcja jest lepsza niewątpliwie.
Aczkolwiek muszę przyznac, że przyjemność z prowadzenia samochodu znacznie wzrosła, odkąd kupiliśmy sobie terenowe bydlę i patrzę na wszystkich z wysoka. A i mocy pod maską sporo... frajda jest.
Ja uważam, że trzeba uczyć młodych facetów "męskiego" zajmowania się domem. Pralkę to i dziecko włączy, pozmywa, poodkurza. Ale fajnie jak ojciec uczy naprawić takie rzeczy jak kontakt, uszczelki w kranie, zepsutą spłuczkę od kibla, uczy jak położyć kafelki, pomalować ścianę, skręcić meble. Fajnie jak ojciec kupuje synowi np. pierwszą wiertarkę albo pierwszy zestaw śrubokrętów. Ja taki mam od taty i pewnie posłuży mi przez wieeeeele lat
Ja również uważam, że niezależnie od płci każdy powinien umieć jak najwięcej rzeczy w domu zrobić. Staram się też dzieci wdrażać do codziennych obowiązków, bo czym prędzej tym łatwiej. Małe dziecko rwie się do wszystkiego, większe nie przyzwyczajone odbiera to jak przykry obowiązek. Nasz 6-latek lubi pomagać w podlewaniu kwiatów, miksować ciasto, wyrabiać ciasto, wałkować, smażyć jajecznicę, umie zrobić kanapki, odkurzać i jest bardzo dumny ze swoich umiejętności. To są czynności dla niego na razie ciekawe. Jednak do tych mniej interesujących też go zachęcam. Ostatnio przyszedł do mnie z zepsutym czołgiem i poprosił o śrubokręt, żeby go rozkręcić, ja akurat zmywałam naczynia i powiedziałam mu, że dam mu go jak skończę, czyli pozmywam i powycieram. Dodając po chwili- no chyba, że pomógłbyś mi wycierać to miałbyś ten śrubokręt szybciej.
Wytarł wszystko, szybciutko i z taka radością i dumą, że tyle mi pomógł. Na koniec dodał - A teraz coś mi się za to należy. Ja na to- No tak ten śrubokręt. A on- Nie, tylko buziaczek i przytulenie ;-) (a śrubokręt potem).
Komentarz
Poza tym, rola rolą, a zastępowalność ważna rzecz - dobrze, żeby jak najwięcej codziennych obowiązków potrafili wykonywać i mąż i żona (to tak na przyszłość), wtedy w razie choroby czy nieobecności jednego nie ma dramatu.
A co do dzieci - podobnie jak Maciek uważam, ze obowiązki domowe powinny mieć wspólne, bez zastanawiania się, co męskie a co nie.
a jak trzeba komin wyczyścić albo coś przy samochodzie zrobić,to będziecie do tego dziewuchy zaganiali?
jak czyści komin to ona trzyma drabinę
sztuczne podziały zawsze prowadzić będą do absurdów
w rodzinie mojej znajomej nawiasem mówiąc bardzo sympatycznej osoby
brudne gary zawsze czekają wieczorem na wracajacego z pracy męża,
w imię też powinien brać udział w pracach domowych
wolę zmywać sama
mąż nich zarobi na zmywarkę
ten model mi odpowiada bardziej
synów uczę pomocy ale przede wszystkim
tego, żeby tak pracowali aby te "zmywarki" w domu były
@Pioszo zgadzam się że dzisiaj, gdy tak wielu rodziców wyręcza dzieci we wszystkim taka nauka jest konieczna jednym i drugim
no i rodzicom przeszkolenie jak wdrazać dzieci do obowiązków
wszystko to są sytuacje awaryjne i jeśli się widziało jak coś się robi,
to można sobie poradzić
Marcelino, to co, chłopaki mają też regularnie prasować i układać w szafach?
no miałem
ale macie rację
W ogóle pomoc domowa to dobry pomysł - cudowna osoba, która raz na tydzień doprowadza dom do lśniącej czystości, a potem prasuje koszule. Nie jest to żadne wykorzystywanie, bo przecież płacimy za jej pracę.
W sytuacji, gdy w domu jest kilkoro małych dzieci, absolutnie nie uważam tego za zbytek czy lenistwo kobiety, ona przecież oddaje zaoszczędzony czas dzieciętom.
oczywiście każde z nich na miarę wieku.
wychodzę z założenia, ze nie jestem wieczna i wychowanie wg mnie to nauczenie dzieci samodzielności. w każdej sferze. od czysto samoobsługowej do religijnej. (żeby było jasne - wiem, że wiara to współpraca z łaską. a samodzielność to chęć podjęcia tej wspólpracy, odpowiedzialnośc za Miłość którą zostało się obdarzonym)
mój mąż kiedy się pobieraliśmy nie robił w zasadzie nic w domu ( w sensie prac domowych). a teraz nauczył się wielu. wie jak się pierze, czy gotuje. nie znaczy toże zajmuje się tym każdego dnia itd, ale wiem że potrafi. i kiedy ide np do szpitala wiem, że dzieci z głodu nie umrą, ani brudem nie zarosną :jumping:
panie często się skarżą, że zajmowanie się domem jest bardzo monotonne,
wciąż to samo, robota nie do przerobienia
a faceci to mają fajnie, ciągle coś nowego, a to komin, a to samochód,
a to nowa fucha .
myślę, że podział ról ma coś wspólnego ze sposobem i łatwością podejmowania
decyzji - dla mnie jest to szczególnie widoczne, gdy patrzę (i usiłuję się dostosować)
na kobiety za kierownicą.
podobno faceci płacą za to (podejmowanie decyzji) krótszym życiem.
Mnie się wydaje, że niewiele kobiet naprawdę szczerze lubi prowadzenie samochodu. Ja owszem, jeżdżę przyzwoicie, bezpiecznie itd., ale żadnych dreszczy to we mnie nie budzi, traktuję to użytkowo. Za to Meter - uwielbia, nie męczy go to, humor mu się poprawia i głowa przestaje boleć, kiedy siada za kierownicą.
Może to kwestia wyobraźni? Kobiety analizują i wizualizują dużo opcji, zanim podejma decyzję, a panowie decydują stanowczo. Na drodze ta druga opcja jest lepsza niewątpliwie.
Wytarł wszystko, szybciutko i z taka radością i dumą, że tyle mi pomógł. Na koniec dodał - A teraz coś mi się za to należy. Ja na to- No tak ten śrubokręt. A on- Nie, tylko buziaczek i przytulenie ;-) (a śrubokręt potem).
nie wierzę
To już żona nie wystarczy?
U nas zawsze na niedzielne śniadanie - jedyne danie serwowane przez mojego M.
- uwielbiam!:tooth:
:clap:
czyżby jajka u kobiet powodowały wzrost agresji? ciekawe