A mnie nie.
Mnie denerwuje jak ksiądz biskup ze Mszy robi "szoł" ze skakaniem i klaskaniem :sad:
Nawet moje dzieci były zdezorientowane jak odprawiał...
Oczywiście że nie, i wiedziałam, że podając takie porównanie mi się oberwie.
Ale jednak uważam, że Eucharystia to nie jest właściwa chwila do odprawiania prywatnych nabożeństw.
Na NOMie i tak się nie da.
Wg mnie modlitwa prywatna na Mszy św. nie zaszkodzi, szkodzą natomiast "wygibasy mszalne" ks. biskupa Trzeba było to zobaczyć...
Eucharystia (Msza św.) to nie czas na tańce pokazywańce.
Czasem człowiek jest rozproszony podczas Mszy św., modlitwa prywatna może pomóc w skupieniu...
C&P: różańca to się demony boją. Najwyraźniej biskup, któremu się Najświętsza Ofiara z balikiem urodzinowym dla dzieci pomyliła, też. Wnioski wyciągnij sama.
Dla mnie to, co mówi ksiądz biskup to przejaw klerykalizmu. Ksiądz wie lepiej od świeckiego, jak ten ma się zachowywać podczas Mszy św., aby skorzystać z jej owoców. A ponieważ celebrans nie ma dużej dowolności i musi trzymać się rubryk, więc i od świeckiego wymaga, aby dialogował i powtarzał swoją kwestię. Wtedy, jak powiada biskup Długosz, będą razem odprawiać Mszę św. Tyle tylko, że ja osobiście nie przychodzę do kościoła odprawiać Mszy, bo moje powołanie to stan świecki, a nie duchowny. Naturalnie, chcę oddawać cześć Bogu, wyrażać swoje uwielbienie Jego nieskończonego Majestatu, chcę dziękować za otrzymane łaski i dobrodziejstwa, chcę także błagać Go o wybaczenie wszelkich win własnych i cudzych, ale wolno mi robić to w takiej formie, jaką uważam za stosowną. Może być na głos, słowami z mszalika, a może być też w sercu, po mojemu.
Z tego względu wolę pójść na Mszę w starym rycie, która daje świeckim więcej swobody i traktuje ich jak dorosłych ludzi. Nowy ryt z kolei ciągle prowadzi za rączkę, co dla niektórych pewnie jest potrzebne, ale bywa też męczące.
@Gregorius:
Czekałam na Ciebie!:cool:
A czy ja gdziekolwiek napisałam, że nie?!
Różaniec bardzo szanuję, a Eucharystii demony boją się chyba tak samo, jak różańca.
Nie popieram robienia szopki z Mszy Świętej, nawet, jeśli robi to biskup i nawet, jeśli robi to w dobrej wierze.
Ale jak mam brać czynny udział w Eucharystii robiąc w tym czasie coś innego?
To schizofrenią pachnie...
Czynny udział nie dotyczy form zewnętrznych, ale wspólnoty modlitwy. Dlatego krytykowanie kogoś, że modli się inaczej, niż celebrans jest nieporozumieniem.
"Trzeci sposób słuchania Mszy św. polega na tym, żebyś podczas Mszy
św. pojedyncze części zastosowywał do męki Pana Jezusa i tę mękę Jego sobie przypominał i ją rozważał. Ten sposób słuchania Mszy św. jest najodpowiedniejszym, dlatego, że Msza św. jest przypomnieniem i mistycznym odnowieniem męki Pana Jezusa, jak też, że rozważanie męki Pana Jezusa, zwłaszcza podczas Mszy św., jest w szczególniejszy sposób Panu Jezusowi miłym; jak to On Sam nieraz duszom świętym objawił."
i dalej:
"Przed Mszą św., gdy kapłan przystępuje do ołtarza, - pomyśl sobie, że jesteś świadkiem Ostatniej Wieczerzy, na której Pan Jezus ustanowił Najświętszy Sakrament i tę Ofiarę Mszy św., i przypomnij sobie to, czego cię uczy wiara o tej największej
Tajemnicy, i tę wielką miłość Pana Jezusa, jaką nam tu okazuje, która jest zarazem przypomnieniem i mistycznym odnowieniem męki i śmierci Pana Jezusa..."
[cite] Maciek:[/cite]Z tego względu wolę pójść na Mszę w starym rycie, która daje świeckim więcej swobody i traktuje ich jak dorosłych ludzi.
Czy ta swoboda to właśnie możliwość odmawiania różańca albo odmawianie Litanii do Wszystkich Świętych w czasie Mszy Świętej? To ja dziękuję. Wolę zostać w kościele po Mszy i modlić się na różańcu w skupieniu.
@Gregorius:
I tu jest właśnie różnica!
Ty mszy Świętej słuchasz, ja w niej uczestniczę na mocy danej mi przez Boga możliwości udziału w funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa.
Nie, na razie "pływam na sucho"
Po tym wszystkim, co czytam w wątkach takich jak ten, to coraz bardziej się boję, że nie sprostam dorosłości, jaką na mnie nakłada taka Msza.
Ależ słuchając uczestniczę! To, że owo uczestnictwo nie objawia się to specjalnie formami zewnętrznymi (choć skłonów w kierunku ołtarza, przeżegnań itp wykonuje znacznie więcej niż na NOM) nic w tym nie zmienia. Wolę tak, niż skacząc dookoła stołu ołtarzowego...
Różaniec w trakcie Mszy jest bez sensu. Ani różaniec ani Msza. W jednym i drugim trzeba uczestniczyć aktywnie.
- nie klepać ale rozważać, medytować tajemnice Różańca
- nie gadać formułek, albo gapić się na księdza ale brać udział w Uczcie-Ofierze, ale słuchać go, patrzeć co robi i angażować się w to sercem
Stara Msza też pozwala na dialogowanie, ale nie wymusza tego na każdym. Jak ktoś to lubi - proszę bardzo. Można z mszalikiem w ręce nawet powtarzać słowa kapłana przy ołtarzu. Innymi słowy, liturgia klasyczna dużo lepiej odnosi się do faktu, że ludzie są różni i mają różne potrzeby. Myślę, że uniformizacja wiernych w liturgii zreformowanej przyczynia się walnie do tego, że ludzie przestają przychodzić do kościoła. Jest pewien rodzaj ludzi, jak bp Długosz, dla których taki model jest idealny, ale inni czują się w nim jak w ciasnym gorsecie.
Co do udziału w funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa, to nie ma powodu aby przypuszczać, że dopiero w XX wieku go umożliwiono świeckim.
Ale to, że babcie klepią różańce na Mszy wzięło się nie z pragnienia rozważania tajemnic życia Chrystusa ale z tego, że prości ludzie ze wsi łaciny nie znali w ogóle i dla nich Msza trydencka była czymś niezrozumiałym. A jak bardzo niezrozumiałym poświadcza etymologia "hokus pokus" - "Hoc est (enim)...".
Jak czytałem "Święty i diabeł" o św. ks. Vianney'u, nie doczytałem, że ludzie z Ars mówili różaniec na Mszy, ale że "pobożnie Mszy słuchali" i patrzeli uważnie na wszystkie gesty proboszcza.
[cite] Paweł i Ola:[/cite]Różaniec w trakcie Mszy jest bez sensu. Ani różaniec ani Msza. W jednym i drugim trzeba uczestniczyć aktywnie.
Myślę, że te demonizowane różańce podczas Mszy św. więcej dały świętych, niż wymagana współcześnie aktywność, która zazwyczaj jest mylona z krzykliwością.
[cite] Paweł i Ola:[/cite]Różaniec w trakcie Mszy jest bez sensu. Ani różaniec ani Msza. W jednym i drugim trzeba uczestniczyć aktywnie.
- nie klepać ale rozważać, medytować tajemnice Różańca
- nie gadać formułek, albo gapić się na księdza ale brać udział w Uczcie-Ofierze, ale słuchać go, patrzeć co robi i angażować się w to sercem
Nie można być trochę w ciąży.
Wiesz, można rozważać Najświętszą Ofiarę i tajemnicę różańca jednocześnie, w pewnym sensie obie rzeczy się pokrywają treścią.
[cite] Maciek:[/cite]Co do udziału w funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa, to nie ma powodu aby przypuszczać, że dopiero w XX wieku go umożliwiono świeckim.
Mam wrażenie, że jestem dziś kompletnie nierozumiana przez forumowych mężczyzn.
:crazy:
Moja babcia "klepała" różaniec systematycznie po mszy świętej. A ja razem z nią.
Bardzo możliwe, a nawet pewne, że dziś jestem w Kościele dzięki jej modlitwie.
Komentarz
I Cejrowski nie zareagował.
Jak idziesz na ucztę to nie zabierasz książki do czytania ani krzyżówki do rozwiązywania, prawda?
Mnie denerwuje jak ksiądz biskup ze Mszy robi "szoł" ze skakaniem i klaskaniem :sad:
Nawet moje dzieci były zdezorientowane jak odprawiał...
Ale jednak uważam, że Eucharystia to nie jest właściwa chwila do odprawiania prywatnych nabożeństw.
Wg mnie modlitwa prywatna na Mszy św. nie zaszkodzi, szkodzą natomiast "wygibasy mszalne" ks. biskupa Trzeba było to zobaczyć...
Eucharystia (Msza św.) to nie czas na tańce pokazywańce.
Czasem człowiek jest rozproszony podczas Mszy św., modlitwa prywatna może pomóc w skupieniu...
1. Jak to jest, że na NOM-ie się nie da a na Tridentinie tak?
2. Jak modlitwa prywatna (w tym przypadku różaniec) może pomóc w skupieniu na sprawowanej Eucharystii?
ZresztąÂ Maciek to Ci lepiej wyjaśni, bo podobno ja bazuję na "odczuciach" :bigsmile:
Zwłaszcza w ciąży :crazy:
Z tego względu wolę pójść na Mszę w starym rycie, która daje świeckim więcej swobody i traktuje ich jak dorosłych ludzi. Nowy ryt z kolei ciągle prowadzi za rączkę, co dla niektórych pewnie jest potrzebne, ale bywa też męczące.
Czekałam na Ciebie!:cool:
A czy ja gdziekolwiek napisałam, że nie?!
Różaniec bardzo szanuję, a Eucharystii demony boją się chyba tak samo, jak różańca.
Nie popieram robienia szopki z Mszy Świętej, nawet, jeśli robi to biskup i nawet, jeśli robi to w dobrej wierze.
Ale jak mam brać czynny udział w Eucharystii robiąc w tym czasie coś innego?
To schizofrenią pachnie...
św. pojedyncze części zastosowywał do męki Pana Jezusa i tę mękę Jego sobie przypominał i ją rozważał. Ten sposób słuchania Mszy św. jest najodpowiedniejszym, dlatego, że Msza św. jest przypomnieniem i mistycznym odnowieniem męki Pana Jezusa, jak też, że rozważanie męki Pana Jezusa, zwłaszcza podczas Mszy św., jest w szczególniejszy sposób Panu Jezusowi miłym; jak to On Sam nieraz duszom świętym objawił."
i dalej:
"Przed Mszą św., gdy kapłan przystępuje do ołtarza, - pomyśl sobie, że jesteś świadkiem Ostatniej Wieczerzy, na której Pan Jezus ustanowił Najświętszy Sakrament i tę Ofiarę Mszy św., i przypomnij sobie to, czego cię uczy wiara o tej największej
Tajemnicy, i tę wielką miłość Pana Jezusa, jaką nam tu okazuje, która jest zarazem przypomnieniem i mistycznym odnowieniem męki i śmierci Pana Jezusa..."
z książki pewnego polskiego jezuity
I tu jest właśnie różnica!
Ty mszy Świętej słuchasz, ja w niej uczestniczę na mocy danej mi przez Boga możliwości udziału w funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa.
No to jesteśmy w domu.:cool:
Ty już raz byłaś na Mszy Św. w NFRR?
Po tym wszystkim, co czytam w wątkach takich jak ten, to coraz bardziej się boję, że nie sprostam dorosłości, jaką na mnie nakłada taka Msza.
- nie klepać ale rozważać, medytować tajemnice Różańca
- nie gadać formułek, albo gapić się na księdza ale brać udział w Uczcie-Ofierze, ale słuchać go, patrzeć co robi i angażować się w to sercem
Nie można być trochę w ciąży.
Co do udziału w funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa, to nie ma powodu aby przypuszczać, że dopiero w XX wieku go umożliwiono świeckim.
Jak czytałem "Święty i diabeł" o św. ks. Vianney'u, nie doczytałem, że ludzie z Ars mówili różaniec na Mszy, ale że "pobożnie Mszy słuchali" i patrzeli uważnie na wszystkie gesty proboszcza.
Wiesz, można rozważać Najświętszą Ofiarę i tajemnicę różańca jednocześnie, w pewnym sensie obie rzeczy się pokrywają treścią.
:crazy:
Już kiedyś kard. Ratzinger zwrócił uwagę na to, ile Kościół zawdzięcza tym babcinym modlitwom, często traktowanym z lekceważeniem.
Bardzo możliwe, a nawet pewne, że dziś jestem w Kościele dzięki jej modlitwie.