@Katarzyna A jak!!! Na kims w koncu trzeba.... Ech, przydalyby sie takie high-tech modele anatomiczne do nauki zszywania krocza...:D Takie, zeby to realistyczne bylo...
Jak można odmówić nacięcia? Tak, żeby na pewno go nie było? Proszę się nie śmiać...jak w praktyce się to robi? Mówi się to głośno (ale przecież potem może okazać się, że ktoś nie usłyszał), macha się przed oczami kartką z oświadczeniem? Pytanie serio. Wszystkie znajome miały nacięcie, bo jest to standard.
@draconessa - Eeee, na modelu, nawet high-tech to nie to... Nie ma to jak kontakt z żywym mięskiem - ten dreszcz adrenaliny - kopnie, czy nie kopnie... ;-)
@Ergo - jedynym sposobem, jaki znam jest poród z zaufaną mądrą położną. Czasem nacięcie jest naprawdę wskazane (dla ratowania zdrowia dziecka) i w takiej sytuacji wolałabym zaufać mądrej osobie.
@draconessa - Eeee, na modelu, nawet high-tech to nie to... Nie ma to jak kontakt z żywym mięskiem - ten dreszcz adrenaliny - kopnie, czy nie kopnie... ;-)
Tylko ja kiepska w takie klocki techniczne jestem:DDD Raczki mam, jak juz gdzies wspominalam, maslane. Moja konstrukcja pewnie bylaby do niczego nie podobna
Na jakis temat trzeba Nie da sie przez cale zycie przejsc na powaznie. A tak to powydzielaly sie nam endorfiny, poranne zirytowanie przeszlo i z golebia lagodnoscia w sercu mozemy stawic czola swiatu...co ja bredze....
@katarzyna - dzięki, ale co, jeśli nie ma takiej możliwości? I trafia się na przypadkową osobę, która ma akurat dyżur? Czy kobieta ma w ogóle cokolwiek do powiedzenia?
Nie wiem, czy aby nie mozesz poprosic , aby wpisali w papiery, ze nie zgadzasz sie na RUTYNOWE ciecie, bez wskazan wynikajacych z zagrozen dla Ciebie lub dziecka ? To chyba jednak glownie zalezy od samego szpitala i nastawienia, jakie w nim maja lekarze i polozne - trzeba zrobic porzadny wywiad i wyszukac szpital, w ktorym jest jakies sensowne podejscie do sprawy. A w praktyce... to chyba nadal jest w Polsce ruletka....
Teoretycznei nic nie moga zrobic bez Twojej zgody - jesli nie wynika to z ratowania zycia lub ochrony przed powaznym okaleczeniem lub uszczerbkiem na zdrowiu. Praktyka zalezy od szpitala bo kazda decyzje mozna uzasadnic w ten sposob...
@Ergo - wybór szpitala zawsze jest. To tylko kwestia determinacji. Regulacje prawne są takie, że, jak mi kiedyś powiedział pewien szpitalny ginekolog: "Pani się może nie zgodzić na wszystko, a my i tak zrobimy, co będziemy chcieli." :-(
Prawdopodobnie dziewczynka będzie miała na imię Zuzanna (w fazie burzliwych dyskusji) 2946 i 53. Kalinosia musiała mieć zabieg bo były trudności z łożyskiem. Straciła sporo krwi, dziś będą przetaczać. Poród był bardzo dobry i dzieciątko szybko przyszło na świat.
@katarzyna - tak, tego się właśnie obawiałam, że jak trafisz w tryby machiny to nie masz nic do gadania...co do szpitala to liczy się też czas i odległość.
@Ergo - upieram się, że przede wszystkim liczy się determinacja. Podpowiadam, że istnieje takie zjawisko jak "turystyka położnicza". Pewnie @postpalatum mogłaby Ci coś ciekawego opowiedzieć ;-)
Można nawiązywac - jeśli się ma siłę - sympatyczny i osobisty kontakt z personelami. Kiedy rodziłam trzecie, w dużym i tak sobie przyjaznym szpitalu, od wejścia sobie dowcipkowałam z położnymi. W temacie nacięcia można coś w rodzaju, że kółko gumowe do siedzenia było pękło, albo starszacy potrzebują na basen i jakby się dało, to prosze nie nacinać. I obiecać, że się będzie współpracować. Takim rozweselonym położnym czasem się bardziej chce.
Właśnie przeczytałam sobie wywiad z położną Elizą Leoniuk z Gościa niedzielnego. Ten fragment jest dla mnie kluczowy: Kiedyś zastanawiałam się, czy trochę nie przesadzam z tym gloryfikowaniem porodu i czy moje opowieści o porodach to nie ekshibicjonizm. Ale o tym, jaki to ważny moment dla kobiet, przekonałam się, będąc na praktykach w hospicjum. Gdy te chore staruszki dowiedziały się, że jestem położną, opowiadały mi swoje porody niemal minuta po minucie. I pomyślałam, że jeśli kobieta w pampersie, niepamiętająca imion swoich dzieci, z taką dokładnością wspomina ich przyjście na świat, musi być to doświadczenie graniczne, które naznacza. I albo sprawi, że kobieta będzie silna, kwitnąca i dumna, albo wręcz odwrotnie – wyprze je ze swojej świadomości. Cały wywiad: http://gosc.pl/doc/1674556.W-jednej-chwili-swiat-malutki
Nie mam wątpliwości, że tak jest. Wystarczy fachowym okiem rzucić na warunki fizyczne i już by się chciało być Twoją położną. A jeszcze do tego wybitna sympatyczność... No, zazdroszczę Twoim położnym - nigdy tego nie ukrywałam :-D
@annabe - łatwo się śmiać, jeśli to akurat człowieka bezpośrednio nie dotyczy. Ale tak naprawdę, to sytuacja do śmiechu nie jest. Oj nie... :-(
wiem wiem.. miałam to szczęście przy ostatnim porodzie dostać b. fajną położną. Pani doktor wpadła w czasie parcia, powiedziała żeby nacinać i wyszła, a położna do mnie z uśmiechem że nic nacinać nie będzie jeśli nie będzie takiej potrzeby
@Ergo, ja rodziłam w szpitalu w którym będąc pewna swojej decyzji mogłam odmówić procedur. I w owym szpitalu nie bałabym się odmawiać jeśli byłabym przekonana o słuszności tych decyzji. Nie wiem co zrobiłabym, gdyby przyszło mi się zetknąć z prawdziwym "betonowym" szpitalem. Czy byłabym w stanie utrzymywać swoją decyzję.
Komentarz
;-)
Mozna zrobic taki model kopiacy znienacka, poruszajacy sie etc
Dreszczyk emocji zapewniony, stazysci by sie pchali...
)jak to fajnie z rana tak się pośmiać nt krocza )
Tylko ja kiepska w takie klocki techniczne jestem:DDD Raczki mam, jak juz gdzies wspominalam, maslane. Moja konstrukcja pewnie bylaby do niczego nie podobna
Regulacje prawne są takie, że, jak mi kiedyś powiedział pewien szpitalny ginekolog: "Pani się może nie zgodzić na wszystko, a my i tak zrobimy, co będziemy chcieli." :-(
W sam raz panienka:)
Kalinosia na pewno szybko dojdzie do siebie
Takim rozweselonym położnym czasem się bardziej chce.
gloryfikowaniem porodu i czy moje opowieści o porodach to nie
ekshibicjonizm. Ale o tym, jaki to ważny moment dla kobiet, przekonałam
się, będąc na praktykach w hospicjum. Gdy te chore staruszki dowiedziały
się, że jestem położną, opowiadały mi swoje porody niemal minuta po
minucie. I pomyślałam, że jeśli kobieta w pampersie, niepamiętająca
imion swoich dzieci, z taką dokładnością wspomina ich przyjście na
świat, musi być to doświadczenie graniczne, które naznacza. I albo
sprawi, że kobieta będzie silna, kwitnąca i dumna, albo wręcz odwrotnie –
wyprze je ze swojej świadomości.
Cały wywiad: http://gosc.pl/doc/1674556.W-jednej-chwili-swiat-malutki
wiem wiem.. miałam to szczęście przy ostatnim porodzie dostać b. fajną położną. Pani doktor wpadła w czasie parcia, powiedziała żeby nacinać i wyszła, a położna do mnie z uśmiechem że nic nacinać nie będzie jeśli nie będzie takiej potrzeby
@Ergo, ja rodziłam w szpitalu w którym będąc pewna swojej decyzji mogłam odmówić procedur. I w owym szpitalu nie bałabym się odmawiać jeśli byłabym przekonana o słuszności tych decyzji.
Nie wiem co zrobiłabym, gdyby przyszło mi się zetknąć z prawdziwym "betonowym" szpitalem. Czy byłabym w stanie utrzymywać swoją decyzję.