Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Cudny tekst, bardzo się chcę podzielić

edytowano lutego 2014 w Pomagajmy sobie
Mam nadzieję, że i Wam się spodoba... Ze szczególną dedykacją dla wszystkich mam dzieci niepełnosprawnych. Ja jestem z tych raczej twardych, ale właśnie ronię ślozy :-) Nie znam bloga, nie wiem kto zacz, ale sytuacja... przepiękna, nie?
http://www.klocekikredka.com/jak-orzel/

Komentarz

  • @Qrpikowa,piękne,popłakałam się.
  • Wiecie co, przepraszam, ja wiem, że to był wyciskacz łez i w ogóle, ale fascynujące jest to, że małe dzieci naprawdę inaczej postrzegają wiele spraw. Dla nich inność jest ok, dopóki nie usłyszą, że jest innością, i że jest dziwna. Czasem pytają dlaczego, ale otrzymawszy wyjaśnienie, przyjmują je z dobrodziejtwem inwentarza i już. Chyba chaotycznie napisałam, więc spieszę wyjaśnić:
    Jeden z moich synów, mocno niepełnosprawny, nie mówi, ale krzyczy. I większość małych dzieci zupełnie się tym nie przejmuje. Ostatnio pewien siedmiolatek zauważył tylko konwersacyjnie "On chyba niewiele mówi, co?", i to po godzinie wspólnej zabawy. :)

  • Super tekst. Ryczę oczywiście.
  • Mnie też fascynuje dziecięce postrzeganie świata. Witek mi kiedyś powiedział że Jerzyk będzie drugim księdzem Jurkiem ( po Popiełuszcze) ale nie umarniętym. Bo Jerzyk jest grzeczny, a jemu by sie nie chciało stać całą musze i odmawiać ale dla Jerzyka to dobra praca. Albo według niego Jerzyk nie mówi bo mu mleko wpadło do gardła i czekamy aż wyschnie.

    A najbardziej mnie powaliła ostatnio Gosia. Cieszyła się że sie modliła i coś tam sobie wymodliła. Mówię jej żeby modliła sie o.zdrowie Jerzyka, a ona mi odpowiada: Tylko mamo pamiętaj że może być tak jak z Jadzią ( córką przyjaciół) oni sie modlili żeby była zdrowa i i jest już zdrowa tylko w niebie.
  • Piękny tekst, ale nie ryczałam ;)

    Całe lata spędziłam z niepełnosprawnymi osobami, dzieciakami, młodzieżą i dorosłymi
    i nigdy nie widziałam ich wózków, kul, zdeformowanych ciał
    uwielbiam ich poczucie humoru ("nie kop mnie po nogach" - na uderzanie w kule albo opony wózka, "nie denerwuj mnie, bo jak wstanę, jak rozbujam nogi ["nieczynne" w wyniku niepełnosprawności] i jak ci kopa zasadzę to zobaczysz"... wiele, wiele innych, trafnych, dowcipnych i celnych, ironicznie komentujacych niepełnosprawnosć)

    Na zawsze zapadła mi jedna rozmowa, kiedy w chwili słabosci (dorastanie, piękne dziewczyny wokół, spadek humoru itp) mój podopieczny podjeżdża do mnie i mówi:
    -pan Bóg chyba miał jakiś cel w tym, ze ja na wózku, nie?
    ja: no cóż, pewnie tak...no co mam ci powiedzieć, musiał chyba mieć jakiś plan wobec ciebie...
    -no, ale generalnie to mnie zeźlił...jak ja już trafię do nieba, to tak mu nawstawiam,ja mu chyba michę  sklepię, dowcipnisiowi jednemu
    ja: a co bedzie, jak On do ciebie na wózku wyjedzie???będziesz bił niepełnosprawnego?
    -... qrde, o tym nie pomyślałem...ale wiesz, przynajmniej szanse będą wyrównane i ta sama kategoria walki-"połamańce"
  • Mnie twoja riposta powaliła!!!
  • Wiecie, właśnie wczoraj rozmawiałysmy o niepełnosprawnych dzieciach z Mamą moją, bo staramy się o przyjęcie starszego synka do przedszkola integracyjnego. Mama wspominała, jak na poczatku lat 90-tych organizowałą przedszkole specjalne. Przychodziła do niej okoliczna ludność protestować i ją od kurew wyzywała. 
  • @MartynaN teraz niby już społeczeństwo bardziej świadome i bardziej tolerancyjne a ja jednak często jeszcze spotykam się ze "ZDZIWIONĄ" miną lub kąśliwą uwagą na temat mojej córki,mnie przy okazji i reszty rodziny też...
    X(
  • @elizarybka, ja to już nawet przestałam zauważać, bo kąliwe uwagi na temat nieodpowiedniego zachowania mojego syna są na porządku dziennym, jeśli zdarza nam się występować w przestrzeni publicznej. Cóż, nie mamy wpływu na brak wrażliwości. Mnie tam szkoda tych ludzi i tyle :)
  • mam też taki tekst....
    napisała go ciocia pewnego chłopca....który był rówieśnikiem mojego Franka...
    Znam tę rodzinę....
    chłopiec urodził się bardzo chory...lekarze nie dawali mu szans...miał zespół Downa, chore serduszko, w pierwszych dniach życie musieli amputować mu nogę, widział tylko troszkę na jedno oko...
    Ewa, jego mama od nastolatki marzyła o dużej rodzinie, o tym by mieć gromadkę dzieci....Boguś był jej pierworodnym...i nie poddali się, dość szybko zyskał siostry...
    Pewnego dnia zachorował na zapalenie płuc...jedna z jego sióstr również...ale nie było miejsc w jednym szpitalu...położyli ich w dwóch różnych...w dwóch różnych miejscach Poznania...Jednego wieczoru mama pożegnała Bogusia "krzyżykiem na czółko" i pobiegła do drugiego szpitala...własnie wtedy Boguś odszedł...

    przeczytajcie

  • Dziękuję.
  • No to teraz ryczę.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.