Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

konieczność Mszy niedzielnej?

Zastanawiam się, jak z tym jest, tzn. jak rozeznać, że konieczność jest niekonieczna (b. przejrzyście dziś piszę, sorry).

Przykład: b. źle się czuję. Słabo mi i mam problemy z oddychaniem. Jest szansa, że dopełznę. Pełznąć czy nie?
Z całą pewnością Msza jest ważniejsza niż samopoczucie, ale jeśli, powiedzmy, zemdleję w drodzę i bum głową w krawężnik, to trochę byłoby niefajnie ;))

Jak sobie z tym radzicie?
«1345

Komentarz

  • A tak, że jak dla kogoś niedzielna Msza Święta nie jest przykrym obowiązkiem, lecz czymś ważnym (a tak zapewne jest w Twoim przypadku), to nie idzie źle rozeznać konieczności nieiścia.
  • Zgadzam się. A jak mam wątpliwości,to mówię o tym przy kolejnej spowiedzi po prsotu,że nie poszłam bo coś tam i miałam wątpliwość.
  • edytowano październik 2015
    W sumie mam takie podejrzenie, że jak człek nie wie iść czy nie iść, to znaczy, że trzeba iść ;) Przy takiej ospie, np., jakoś nie miałam wątpliwości, że pójście na Mszę nie jest najlepszym pomysłem ;))
  • W sierpniu jak chorowałam też źle się czułam z tym że nie poszłam na Mszę świętą.
  • No nie wiem, jest też coś takiego jak skrupuły, padnę, ale pójdę. Albo pogorszy mi się prze to,ale pójdę. Chyba trzeba sobie zadać pytanie jakim typem jestem-ogólnie i jeśli właśnie skrupulantem, to bym czujna była. Ja wręcz przeciwnie,asceza jest mi obca,więc muszę się pilnować w drugą stronę.
  • A ja uważam, że z wiarą to jak z sinusoidą życia rodzinnego (i nie tylko). Raz coś się robi z pasją a raz z kamieniem młyńskim u szyi. A jak jest dół to łatwo sobie do wszystkiego dorobić świętą ideologię czy znaleźć usprawiedliwienie. I wtedy bardzo trudno rozeznać. Przynajmniej mi.
  • Miałam takie 2 lata gdy ciągle czułam się fatalnie i złapałam się na tym, że chodzę na Eucharystię w kratkę. Przyznam, że przeraziło mnie to, szczególnie, że u bliskiej mi osoby tak się zaczęło, a po 10 latach już chodziła 2-3razy w roku tak bardzo była słaba. Jak zaczęłam chodzić bezdyskusyjnie (no, poza mierzalnymi objawami niemocy :P ) to jakby mi się zdrowie poprawiło... :-?
  • Nie byłam już 3 tygodnie na Mszy. Bardzo mi źle, ale wiem, ze mogłoby byc gorzej, mogłabym nie dojść do Kościoła. No i schody. Mieszkamy na 4 piętrze bez windy
  • Właśnie, a może kierować się mierzalnymi objawami? Mega kaszel, gorączka, krosty półpaśca, biegunka???
  • [ @Katia potrzebuję Cię na fejsie. :-) Jeszcze jedna roślinka do identyfikacji ;) ]
  • A ja mam wątpliwość , co z sytuacją , gdy jestem na wyjeździe i nie mogę być na mszy. Bo przecież wyjazd dobrowolny ,ale czy grzech ciężki ?
  • edytowano październik 2015
    @Monika73 - to zależy od sytuacji

    jeżdziłam kiedyś kilka lat z dziecięcą drużyną piłkarską (służbowo) do Francji na rozgrywki. Miałam się opiekować dziećmi 24 h na dobę. Zawody były od czwartku do niedzieli włącznie i powrót w poniedziałek. cła niedziela to był finał + impreza, zerop opcji pójscia na mszę.

    jeżðziłam tak ze 3 lata w końcu pogadałam z moim spowiednikiem

    Spowiednik mi powiedział, jeśłi fajtycznie fizycznie masz ZERO OPCJI pójscia na Mszę w ndz lub sob wieczór i jest to poza Tobą nie ma grzechu. Ale czy kiedykolwiek spytałaś Francuzów że chcesz być w niedzielę lub sob wieczór na Mszy??? A może dzieci też by cchiały być??

    eeeee, nie, wyjazd służbowy itepe...
    no ale powiedział mi, żeby spytać.
    Spytałam, powiedziałam, że mogę sama sobie zorganizować księdza z polskiej misji katolickiej..... i zrobiłam im nie lada klops... bo jakby mi napisali, że nie można = afera bo kogoś dyskryminują ze względu na wiarę, a przecież dla muzułmanów (były tam dzieci z wielu krajów) mieli specjalne jedzenie itp. Do hotelu księdza mi wezwać nie pozwolili, bo muzułmanie mogą się obrazić (........) ale dali mi 2h wolne w sobotę wieczór:-))) Pojechałam na Mszę z trenerem i nawet na kolacji byłam w domu ks szefa misji katolickiej we Francji:-))0


    Natomiast spowiednik też mi powiedział, że jeśłi sama sobie organizuję wyjazd np na wakacje to trzeba tak organizować by była możliwość niedzielnej Mszy świętej, bo to już ode mnie zależy i nie mogę powiedzieć, że nie ma opcji. A jak nie ma opcji to trzeba inną lokalizację na urlop znaleźć.

    I tych wytycznych się trzymam:-)
  • A ja byłam dzis dwa razy.
    Najpierw poszłam rano.
    A potem jeszcze jednemu dziecku musiałam towarzyszyc.
  • Jakos te sobotnie wieczorne nie batdzo domnie przemawiają.
  • Bywa , że mam wątpliwości , czy na pewno nie jestem w stanie , ale na wszelki wypadek się z tego spowiadam.
  • No ale to nie jest kwestia przemawia-nie przemawia.Jak ktoś wie,że nie może w niedzielę, a ma możliwość,to sobotnia wieczorna jest już niedzielną,przynajmniej powinna, z czytaniami,Ewangelią itp.
  • edytowano październik 2015
    Jak jesteśmy bardzo zaziębieni albo inne okoliczności przyrody typu stłuczona noga, to słuchamy Mszy św. przez radio.
    Nie mam wtedy wyrzutów sumienia, bo wiem, że to powód a nie pretekst. Generalnie Msza św. jest stałym punktem naszych niedziel.
    Bardzo szanuję Tatę za to, że co niedziela jest w kościele.
  • Dokładnie. W przyszłą niedzielę prawdopodobnie jadę z Chrzestną i Jej rodziną na grób naszej śp. Cioci. W daleką drogę. Na cały dzień. Nie wiem, czy uwzględnią Mszę św., ale nie przypuszczam. Na spokojnie pójdę w sobotę wieczorem.
  • edytowano październik 2015
    Ostatnio rozmawialam ze spowiednikiem o niedzielnej Mszy św. gdy juz np byliśmy w sobotę wieczorem. Powiedzial, ze trzeba dolozyc wszelkich starań by byc tez w niedziele.

    A dotyczyło to niedzieli, gdy o 9.30 syn jechal na mecz a o 15 zjeżdżali sie do nas goście. Pojechaliśmy wszyscy na 8.
  • Legalistycznie rzecz ujmując to każda wieczorna sobotnia Msza św zaspokoja obowiązek uczestnictwa w niedzielę.

    Osobiście tylko chyba 3x korzytsałam z soboty zmiast niedzieli w ciągu ostatnich 15 lat., gdy czekała nas długa droga powrotna w niedzielę.
  • ech, wakacje...
    wszystko dokladnie zaplanowane ze szczególnym uwzględnieniem gdzie i o której, a potem albo zgubimy drogę, albo dojedziemy na czas, a okazuje się, że akurat tej Mszy w wakacje nie ma, a informacji na stronie parafii nie podano. Zdecydowanie łatwiej nam na "przypadkową" wakacyjną Msze w tygodniu trafić, lub zjechać z drogi bo kościół ładny i na jakies nabożeństwo trafić, choć oczywiście zawsze uwzględniamy, że w niedzielę chcemy być...
  • Legalistycznie rzecz ujmując to każda wieczorna sobotnia Msza św zaspokoja obowiązek uczestnictwa w niedzielę.
    ----
    Legalistycznie to wystarczy raz w roku komunie święta przyjmować ;-)
  • Skatarzyna najważniejsze to dolozyc wszelkich starań. :-)

    Tu bardziej chodzi o wyjazdy wakacyjne egzotyczne. Świadome stawianie turystyki ponad Msze Św.
  • No ale ludzie,wiadomo,że my tu nie dyskutujemy,czy ok jest sobie iść w sobotę,żeby "mieć z bani" w niedzielę, tylko o sytuacjach wyjątkowych.
  • Jedni maja wyjątkowe sytuacje dwa razy w roku,inni czesciej...

    My mamy prawie co tydzień, bo dwóch synow gra w lidze, a do kościoła 10km, musimy zawsze rodzinnie jechac. Nie da rady by kazdy poszedl na inna, dogodna godzinę. Ksiądz nas postawił do pionu i podejmujemy trud.

    I dodatkowo jestesmy często na Mszy wspólnotowej w sobotę i potem jest zwykla pokusa...
  • Znajoma nie pozwoliła synowi grać w piłkę, bo spotkania są w niedziele. Nie wiem, nie miałam takiego dylematu, bo moje dzieci żadnych aktywności w niedziele nie mają, ale pewnie tak samo bym zrobiła. I nie tyle o Mszę św. chodzi, bo oni nie są katolikami, ale o zakaz pracy w niedziele.

    No, mając wybór lekcje dla dziecka pływania w soboty i niedziele, zawsze wybierałam soboty. W niedziele jakoś mi nie pasowało. Nie kolidowałoby to ze Mszą ale niedziela to niedziela.
  • edytowano październik 2015
    Szczurzysko, treningi maja w tygodniu. Natomiast liga ma rozgrywki miedzyklubowe w niedziele lub w sobotę. To jak zawody, maratony itp sa organizowane w weekendy. Tak jak teraz mecz Polska-Irlandia. ;-)
  • A no to trochę co innego. Ale znając znajomych, nawet na to by nie pozwolili. Ale to radykalni protestanci :)
  • edytowano październik 2015
    Mnie @mader za to dziwi ze Ty się dziwisz... Bo moje doświadczenia są odmienne...

    Po pierwsze dlatego, ze w duszy miewam cztery pory roku, tak jak w zyciu. Czasem mam smaczki, a czasem nie chce mi sie nic jeść i tylko rozum mnie pcha. Czasem mam imprezę za impreza i jestem w siódmym niebie, a czasem mam pragnienie zaszyć sie w ciszy na jakis czas. Czasem gadam jak nakręcona, a czasem buzi nie chce mi sie czy nie mam sily otworzyc....

    Po drugie, doswiadczylam walk duchowych. Kudlaty robił wszystko bym nie poszła na Eucharystie, mialam zawroty glowy, w kościele bylo mi słabo... A ze mam doświadczenia setek omdleń w okresie dojrzewania to łatwo bylo mnie nastraszyć. O reszcie juz wyżej pisałam...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.