Zastanawiam się, jak z tym jest, tzn. jak rozeznać, że konieczność jest niekonieczna (b. przejrzyście dziś piszę, sorry).
Przykład: b. źle się czuję. Słabo mi i mam problemy z oddychaniem. Jest szansa, że dopełznę. Pełznąć czy nie?
Z całą pewnością Msza jest ważniejsza niż samopoczucie, ale jeśli, powiedzmy, zemdleję w drodzę i bum głową w krawężnik, to trochę byłoby niefajnie
)
Jak sobie z tym radzicie?
Komentarz
jeżdziłam kiedyś kilka lat z dziecięcą drużyną piłkarską (służbowo) do Francji na rozgrywki. Miałam się opiekować dziećmi 24 h na dobę. Zawody były od czwartku do niedzieli włącznie i powrót w poniedziałek. cła niedziela to był finał + impreza, zerop opcji pójscia na mszę.
jeżðziłam tak ze 3 lata w końcu pogadałam z moim spowiednikiem
Spowiednik mi powiedział, jeśłi fajtycznie fizycznie masz ZERO OPCJI pójscia na Mszę w ndz lub sob wieczór i jest to poza Tobą nie ma grzechu. Ale czy kiedykolwiek spytałaś Francuzów że chcesz być w niedzielę lub sob wieczór na Mszy??? A może dzieci też by cchiały być??
eeeee, nie, wyjazd służbowy itepe...
no ale powiedział mi, żeby spytać.
Spytałam, powiedziałam, że mogę sama sobie zorganizować księdza z polskiej misji katolickiej..... i zrobiłam im nie lada klops... bo jakby mi napisali, że nie można = afera bo kogoś dyskryminują ze względu na wiarę, a przecież dla muzułmanów (były tam dzieci z wielu krajów) mieli specjalne jedzenie itp. Do hotelu księdza mi wezwać nie pozwolili, bo muzułmanie mogą się obrazić (........) ale dali mi 2h wolne w sobotę wieczór:-))) Pojechałam na Mszę z trenerem i nawet na kolacji byłam w domu ks szefa misji katolickiej we Francji:-))0
Natomiast spowiednik też mi powiedział, że jeśłi sama sobie organizuję wyjazd np na wakacje to trzeba tak organizować by była możliwość niedzielnej Mszy świętej, bo to już ode mnie zależy i nie mogę powiedzieć, że nie ma opcji. A jak nie ma opcji to trzeba inną lokalizację na urlop znaleźć.
I tych wytycznych się trzymam:-)
Najpierw poszłam rano.
A potem jeszcze jednemu dziecku musiałam towarzyszyc.
Nie mam wtedy wyrzutów sumienia, bo wiem, że to powód a nie pretekst. Generalnie Msza św. jest stałym punktem naszych niedziel.
Bardzo szanuję Tatę za to, że co niedziela jest w kościele.
A dotyczyło to niedzieli, gdy o 9.30 syn jechal na mecz a o 15 zjeżdżali sie do nas goście. Pojechaliśmy wszyscy na 8.
Osobiście tylko chyba 3x korzytsałam z soboty zmiast niedzieli w ciągu ostatnich 15 lat., gdy czekała nas długa droga powrotna w niedzielę.
wszystko dokladnie zaplanowane ze szczególnym uwzględnieniem gdzie i o której, a potem albo zgubimy drogę, albo dojedziemy na czas, a okazuje się, że akurat tej Mszy w wakacje nie ma, a informacji na stronie parafii nie podano. Zdecydowanie łatwiej nam na "przypadkową" wakacyjną Msze w tygodniu trafić, lub zjechać z drogi bo kościół ładny i na jakies nabożeństwo trafić, choć oczywiście zawsze uwzględniamy, że w niedzielę chcemy być...
----
Legalistycznie to wystarczy raz w roku komunie święta przyjmować ;-)
Tu bardziej chodzi o wyjazdy wakacyjne egzotyczne. Świadome stawianie turystyki ponad Msze Św.
My mamy prawie co tydzień, bo dwóch synow gra w lidze, a do kościoła 10km, musimy zawsze rodzinnie jechac. Nie da rady by kazdy poszedl na inna, dogodna godzinę. Ksiądz nas postawił do pionu i podejmujemy trud.
I dodatkowo jestesmy często na Mszy wspólnotowej w sobotę i potem jest zwykla pokusa...
No, mając wybór lekcje dla dziecka pływania w soboty i niedziele, zawsze wybierałam soboty. W niedziele jakoś mi nie pasowało. Nie kolidowałoby to ze Mszą ale niedziela to niedziela.
Po pierwsze dlatego, ze w duszy miewam cztery pory roku, tak jak w zyciu. Czasem mam smaczki, a czasem nie chce mi sie nic jeść i tylko rozum mnie pcha. Czasem mam imprezę za impreza i jestem w siódmym niebie, a czasem mam pragnienie zaszyć sie w ciszy na jakis czas. Czasem gadam jak nakręcona, a czasem buzi nie chce mi sie czy nie mam sily otworzyc....
Po drugie, doswiadczylam walk duchowych. Kudlaty robił wszystko bym nie poszła na Eucharystie, mialam zawroty glowy, w kościele bylo mi słabo... A ze mam doświadczenia setek omdleń w okresie dojrzewania to łatwo bylo mnie nastraszyć. O reszcie juz wyżej pisałam...