Ja nie widze w tym zdaniu przymusu, ale bawi/dziwi mnie taka rada w odniesieniu do nastolatki, jakby to rodzice mieli decydowac o jej dlugosci wlosow. Na sile zaprowadza dziewczyne do fryzjera? "Obciac na bardzo krotko" to mozna malutkie dziecko, jak rodzic taki ma kaprys.
Kiedys uslyszalam.czy przeczytalam ze pelny cykl.snu trwa ok 1,5 godz i zeby sie wysypiac trzeba spac wielokrotnosc tego czasu wiec np 6 godz czy 7,5. I to chyba naprawde dziala. A w ogole to chyba potrzeba snu i bycie sowa czy skowronkiem.jest cecha bardzo indywidualna. Ja nalepiej funkcjonuje jak chodze spac o 2 w nocy i wstaje o 10. Co do dziecka to juz wszystko bylo napisane- wiecej dyscypliny i konsekwencji i w razie potrzeby budzic wczesniej zeby wczesniej kladlo sie spac. Jeszcze ograniczyc kontakt wieczorem z telefonem.swiatlo ekranu jest mylace.dla.organizmu.
"A teraz co? Jak dziecko nie chce iść do szkoły, to przecież siłą go nie można zaprowadzić, głodem morzyć nie wolno, a ono też wie, że za spóźnienie wpisane do dziennika nic realnie mu nie grozi - ani wyrzucenie ze szkoły ani inne szkolne sankcje, bo niby jakie. " -----------
Otóż można nawet wezwać policję by dziecko do szkoły zawiozla bo niedopełnienie obowiązku szkolnego grozi karą grzywny.
Podstawowe produkty żywieniowe należy zapewnić, więcej jest naszą dobry wolą.
Spóźnienie skutkuje obniżeniem oceny z zachowania albo może skończyć się nieklasyfikowaniem jeśli dziecko notorycznie nie chodzi na jakiś przedmiot. Skoro nie lubi szkoły to niech ja jak najszybciej skończy zamiast dublowac sobie lata szkolne
Jak u mnie nie pomagało, to zaczynałam wdrażać ideę wzajemności.
Ty jesteś wredny/nieprzyjemny/leniwy/niegrzeczny - to ja też będę. Jak dotąd działa świetnie. I rzadko muszę się uciekać.
A dla mnie jest cos odrazajacego w takich metodach.
U mnie wystraczyło że teoretyzowalam z przekąsem.. "Myślisz ze jak teraz położę się na plecach i zacznę kopać w ścianę to gary zrobią się czyste? A może kiedy chcę byś mi dala kawę to powinnam zacząć wrzeszczeć i pchać Cię w stronę kuchni? A może walnąć Cię przez łeb. ... może Ci się wtedy zachce pomóc mi w kuchni...?" Moja córka wtedy była rozbrojona
Jak u mnie nie pomagało, to zaczynałam wdrażać ideę wzajemności.
Ty jesteś wredny/nieprzyjemny/leniwy/niegrzeczny - to ja też będę. Jak dotąd działa świetnie. I rzadko muszę się uciekać.
Poza tym - jeszcze jedno. Współczesne dzieci często uważają, że przywilej, które mają, to norma i pewnik. Czasem wyprowadzam dzieci z błędu - i zabieram coś, co uważają za atrakcję, np. komórkę, laptopa, kasę na bilety do kina. Wiem, wygląda na tresurę, ale inaczej się czasem nie da. I powtarzam - robi to wszytko coraz rzadziej; rozmowy na ogół pomagają.
U mnie wystarcza powiedzenie w danej sytuacji: i co ,czy teraz ja mam się zachować w taki sposób jak Ty wtedy?
Miło by ci się zrobiło gdybym teraz ja zrobiła tak i tak?
Dzieci naprawdę nie są głupie ani złośliwe z natury,
im się po prostu wydaje,
że mogą wszystko,
bo taki jest sposób postrzegania świata przez dziecko/nastolatka.
I trzeba im wciąż przypominać cierpliwie i konsekwencje ,
że granice istnieją i pokazywać że dotąd tak, dalej nie.
I wiem że to frazes wytarty ale naprawdę rozmawiać,rozmawiać,rozmawiać.
I wymagać przestrzegania zasad od dzieci ale
jak dziecko nas złapie na łamaniu ich,
to się przyznać-tak czasem każdy zrobi błąd.
Nie powinnam była tak robić.Pomyślę jak to naprawić.
Jasny ,konkretny przekaz-zasad przestrzegają wszyscy (choć dla każdego są one trochę inne).
I częste powtarzanie - "Kocham Cię i zrobię wszystko żeby nauczyć Cię tak żyć by Twoje marzenia miały szansę się spełnić."
Dzieci naprawdę myślą że my, dorosli, robimy tylko to, co lubimy i chcemy.
Przypominam sobie miny moich dzieci kiedy przybiegly słysząc "Kocham to robić! !! Ten zapach! Te doznania estetyczne nie do porównania! !!" .... zastały mnie obejmującą WC że szmatą, mleczkiem i Domestosem.
Często dziele się z nimi moimi "niechceniami"... kiedy idę do kochanej pracy to tez mi się czasem nie chce i mówię o tym z pełną szczerością, wręcz demonstracyjnie. ...- one słuchają, obserwują i poszerzają im się choryzonty. To im pomaga. Już nie protestują jak kiedyś do upadłego tylko robią z obrzydzeniem. Coraz szybciej i dokładniej i coraz większą radość mają na koniec.
Tak chyba najkrócej mogę tak to napisać - zrezygnowac z bycia "fajnym rodzicem" , nie bać się być rodzicem wymagającym i EGZEKWUJACYM. Wiadomo że egzekucja czasem musi przybrać formę przemocy. Wszak jest ingerencja w przyjemny dobrostan młodego człowieka. No ba.
Tez juz wyzbylam się złudzeń że dzieci będą czuły radość kiedy robią coś wbrew swoim zachciankom...
cykl snu wygląda tak że najpierw jest 1.5 h lekkiego snu potem 1.5 głębokiego i tak na zmianę. Od tego czy jesteśmy w stanie wstać bez problemu zależy czy budzimy się w lekkiej czy glebokiej fazie
Prayboy - troche poplatales - jeden 90-minutowy cykl obejmuje zarowno faze plytka, jak i gleboka. Wedle naukowcow do wyspania sie potrzeba jest przecietnie pieciu takich cykli. Czyli okolo 7.5 godziny snu. Tutaj masz to lopatologicznie https://michalpasterski.pl/2008/09/wstawanie-a-fazy-snu/
@Prayboy, może jesteś za bardzo ugodziwy? Nie chodzi o terroryzacji ale o stanowczość. Tak śmiem pytać, choć nasze dzieci są młodsze (nasz najstarszy skończy 9 lat), gdyż mój mąż jest taki do rany przyłóż. I dzieci tą 'cechę' wykorzystują.
Otóż można nawet wezwać policję by dziecko do szkoły zawiozla bo niedopełnienie obowiązku szkolnego grozi karą grzywny.
Serio?! Czyli dzwonisz na policję, mówisz, że dziecko nie chce iść do szkoły i oni przyjeżdżają i doprowadzają? I nie robią problemów, że rodzic niewydolny wychowawczo itp.?
Otóż można nawet wezwać policję by dziecko do szkoły zawiozla bo niedopełnienie obowiązku szkolnego grozi karą grzywny.
Serio?! Czyli dzwonisz na policję, mówisz, że dziecko nie chce iść do szkoły i oni przyjeżdżają i doprowadzają? I nie robią problemów, że rodzic niewydolny wychowawczo itp.?
Podobno to jest przejaw mocy rodzicielskiej. Jeśli dopuścisz do tego ze dziecko nie chodzi do szkoły i nic z tym konkretnie nie robisz - mozesz zostać obciążony grzywną
Małgorzata ma racje. Moge narzekac, ze mojemu synowi z nauka nie po drodze. Ale jak ja mialam 15/16 lat to ile razy szkole zmienilam? Teraz źle, bo syn nie wie, co chce, nie chce mu sie uczyc, tzn chodzi do szkoły i tyle. A w maju egzaminy, bardzo ważne, bo tutejszy odpowiednik egz gimnazjalnego moze rzutowac na wybor studiów, mimo ze matura za dwa lata dopiero. Ale zapomnial wol jak cieleciem byl.
A co do spania, od 21.00 ida sie myc, potem maja lezec, czytać, itp, ale roznie to wychodzi. Swiatlo gasimy 22.30. Wstac musza o 8.00 bo na 9.00 do szkoly. Najstarszy idzie spac kiedy chce, w tym wieku juz konsekwencje trzeba ponosić samemu.
Z tym ze latem, tak od maja, to juz nie da sie isc spac o 21.00 bo o 22-23 potrafimy isc na spacer, slonce swieci, a rano i tak wstaja bo juz od 2 widno, wiec snu mniej trzeba. Ale zima sie rekompensuje ten rytm zycia. Na północy sie zyje trybem lato-zima
Małgorzata, tak myślę. Nie chodzi o to , że rodzic zakłada, że "wyprodukuje" idealnego człowieka do życia. Bo nie zmusimy kogoś, by się czymś fascynował. Ale jednak - codzienność domowa to codzienność. Jeśli ja robię w domu dziesiątki rzeczy każdego dnia, czy mi się chce czy nie chce (i się nie wgłębiałam nigdy w idiotyzmy, czy mycie naczyń, podłóg lubię i czy mnie to uszlachetnia, tylko wstaję i zasuwam), to na zasadzie dostajecie i też musicie coś dać będę wymagać od każdego dziecka pracy w domu. Podobnie z różnymi rzeczami, jak czytanie, jak pewne zajęcia i jednak rozwijanie swoich zdolności. Czy chcą czy nie chcą. Oni nie muszą tego chcieć robić kiedyś w przyszłości, oni nie muszą tego kochać (zresztą bardzo mnie bawi opowiadanie np. singla jak lub gotować raz w tygodniu, jak lubi zmywać naczynia, prać i sprzątać). Oni to po prostu mają robić. Ponieważ ich kocham, więc muszą umieć jak wyjdą z domu robić wszystko co się w domu robi. Moje doświadczenie jest też takie, że wszystko, czego się nauczyłam w okresie szkolnym, będąc w domu rodziców, wszystko mi się mocno w życiu przydało. I dzięki temu nie byłam sierotką, która czeka aż pomoc przyjdzie, bo ja nie mam pracy, bo ja nic nie potrafię, bo jestem taaaka biedna, a inni mają i to niesprawiedliwie. I to wbijam dzieciom do głów. Muszą potrafić robić różne rzeczy, muszą starać się być operatywne. Bo wszystko się potem może przydać. Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie książka Rosy. Ona właśnie wszystko prosto opisuje. Nie ma lęku rodzica, że duże dziecko, że rodzic nie powinien, nie ma zupełnie poddawania się tej presji, jaką teraz poddaje się rodziców. A ta presja pochodzi od bezdzietnych albo super mało dzietnych (mających w młodym wieku dzieci) na dodatek. Po prostu - jeśli dziecko jest na utrzymaniu rodzica, to się stosuje do tego, co rodzice ustalają. Normalna hierarchia wynikająca z wielkiej mądrości i miłości rodziców. Rosa i jej mąż nie poddawali się otoczeniu, żyli tak, jak oboje uważali za właściwe mając przed oczami Prawo Boże. I ona zawsze im mówiła, że mają się uczyć, mają robić różne rzeczy, bo bezrobocie w Hiszpanii jest duże i nie dla każdego praca jest obecnie, a w przyszłości będzie jeszcze gorzej. Rodzic ma być silny, a nie słaby. A że to wysiłek ogromny, to inna sprawa.
@Joanna, albo ktoś kto zamawiał ww. Czy Wy widzicie na stronie nr konta sklepu? Mnie chyba prolaktyna mózg zatopiła i nerw wzrokowy w szczególności, bo nie widzę...
Małgorzata, czasu na pewno, otwartości umysłu niekoniecznie. Na początku wiele rzeczy można robić mechanicznie, ale po nabraniu wprawy można inaczej na to spojrzeć i inaczej się potem do tego zabierać.
Nie spodobalo mi sie co @beatak napisala o metodzie “jak Kuba Bogu, tak Bog Kubie” bo mnie by meczyly takie gierki, udawanie , wysilanie sie na jakas poze. Te energie ktora mialabym wydatkowac na jakies sztucznosci to wole uzyc na 1.zastanowienie sie,szybka analize sytuacji i rozwiazanie lub 2.jak brak pomyslu to na jakiekolwiek dzialanie odwracajace na chwile uwage i po ogarnieciu mysli powrot do pkt 1
pisze o takim dzialaniu impulsywnym,gdy emocje sie kotluja u obu stron
dopisze jeszcze, ze skojarzylo mi sie, ze skoro mamy nasladowac Maryje,to Ona z pewnoscia takiego przykladu by nie dala
@Joanna, albo ktoś kto zamawiał ww. Czy Wy widzicie na stronie nr konta sklepu? Mnie chyba prolaktyna mózg zatopiła i nerw wzrokowy w szczególności, bo nie widzę...
Komentarz
A w ogole to chyba potrzeba snu i bycie sowa czy skowronkiem.jest cecha bardzo indywidualna. Ja nalepiej funkcjonuje jak chodze spac o 2 w nocy i wstaje o 10.
Co do dziecka to juz wszystko bylo napisane- wiecej dyscypliny i konsekwencji i w razie potrzeby budzic wczesniej zeby wczesniej kladlo sie spac. Jeszcze ograniczyc kontakt wieczorem z telefonem.swiatlo ekranu jest mylace.dla.organizmu.
-----------
Otóż można nawet wezwać policję by dziecko do szkoły zawiozla bo niedopełnienie obowiązku szkolnego grozi karą grzywny.
Podstawowe produkty żywieniowe należy zapewnić, więcej jest naszą dobry wolą.
Spóźnienie skutkuje obniżeniem oceny z zachowania albo może skończyć się nieklasyfikowaniem jeśli dziecko notorycznie nie chodzi na jakiś przedmiot.
Skoro nie lubi szkoły to niech ja jak najszybciej skończy zamiast dublowac sobie lata szkolne
"Myślisz ze jak teraz położę się na plecach i zacznę kopać w ścianę to gary zrobią się czyste? A może kiedy chcę byś mi dala kawę to powinnam zacząć wrzeszczeć i pchać Cię w stronę kuchni? A może walnąć Cię przez łeb. ... może Ci się wtedy zachce pomóc mi w kuchni...?"
Moja córka wtedy była rozbrojona
Dzieci naprawdę myślą że my, dorosli, robimy tylko to, co lubimy i chcemy.
Przypominam sobie miny moich dzieci kiedy przybiegly słysząc "Kocham to robić! !! Ten zapach! Te doznania estetyczne nie do porównania! !!"
.... zastały mnie obejmującą WC że szmatą, mleczkiem i Domestosem.
Często dziele się z nimi moimi "niechceniami"... kiedy idę do kochanej pracy to tez mi się czasem nie chce i mówię o tym z pełną szczerością, wręcz demonstracyjnie. ...- one słuchają, obserwują i poszerzają im się choryzonty. To im pomaga. Już nie protestują jak kiedyś do upadłego tylko robią z obrzydzeniem. Coraz szybciej i dokładniej i coraz większą radość mają na koniec.
Co zrobić gdy dziecko nie odrywa się od komórki? Gdy nie chce wstać?
Trzeba bronić dziecka za wszelką cenę. Nie bać się.
Jest rodzic obojetny tyran I idealny.
I mielismy sie zastanowic kim my jestesmy.
Nie chodzi o terroryzacji ale o stanowczość.
Tak śmiem pytać, choć nasze dzieci są młodsze (nasz najstarszy skończy 9 lat), gdyż mój mąż jest taki do rany przyłóż. I dzieci tą 'cechę' wykorzystują.
Czyli dzwonisz na policję, mówisz, że dziecko nie chce iść do szkoły i oni przyjeżdżają i doprowadzają? I nie robią problemów, że rodzic niewydolny wychowawczo itp.?
Jeśli dopuścisz do tego ze dziecko nie chodzi do szkoły i nic z tym konkretnie nie robisz - mozesz zostać obciążony grzywną
https://www.google.pl/amp/s/www.gazetaprawna.pl/amp/958201,zobacz-co-grozi-rodzicom-gdy-dziecko-nie-chodzi-do-szkoly.html
Moge narzekac, ze mojemu synowi z nauka nie po drodze. Ale jak ja mialam 15/16 lat to ile razy szkole zmienilam?
Teraz źle, bo syn nie wie, co chce, nie chce mu sie uczyc, tzn chodzi do szkoły i tyle. A w maju egzaminy, bardzo ważne, bo tutejszy odpowiednik egz gimnazjalnego moze rzutowac na wybor studiów, mimo ze matura za dwa lata dopiero.
Ale zapomnial wol jak cieleciem byl.
A co do spania, od 21.00 ida sie myc, potem maja lezec, czytać, itp, ale roznie to wychodzi. Swiatlo gasimy 22.30. Wstac musza o 8.00 bo na 9.00 do szkoly.
Najstarszy idzie spac kiedy chce, w tym wieku juz konsekwencje trzeba ponosić samemu.
Z tym ze latem, tak od maja, to juz nie da sie isc spac o 21.00 bo o 22-23 potrafimy isc na spacer, slonce swieci, a rano i tak wstaja bo juz od 2 widno, wiec snu mniej trzeba. Ale zima sie rekompensuje ten rytm zycia.
Na północy sie zyje trybem lato-zima
Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie książka Rosy. Ona właśnie wszystko prosto opisuje. Nie ma lęku rodzica, że duże dziecko, że rodzic nie powinien, nie ma zupełnie poddawania się tej presji, jaką teraz poddaje się rodziców. A ta presja pochodzi od bezdzietnych albo super mało dzietnych (mających w młodym wieku dzieci) na dodatek. Po prostu - jeśli dziecko jest na utrzymaniu rodzica, to się stosuje do tego, co rodzice ustalają. Normalna hierarchia wynikająca z wielkiej mądrości i miłości rodziców. Rosa i jej mąż nie poddawali się otoczeniu, żyli tak, jak oboje uważali za właściwe mając przed oczami Prawo Boże. I ona zawsze im mówiła, że mają się uczyć, mają robić różne rzeczy, bo bezrobocie w Hiszpanii jest duże i nie dla każdego praca jest obecnie, a w przyszłości będzie jeszcze gorzej. Rodzic ma być silny, a nie słaby. A że to wysiłek ogromny, to inna sprawa.
Jak się człowiek zajmie samorozwojem to już nie ma siły innych opierniczac i więcej zrozumienia ma
1.zastanowienie sie,szybka analize sytuacji i rozwiazanie
lub
2.jak brak pomyslu to na jakiekolwiek dzialanie odwracajace na chwile uwage i po ogarnieciu mysli powrot do pkt 1
pisze o takim dzialaniu impulsywnym,gdy emocje sie kotluja u obu stron
dopisze jeszcze, ze skojarzylo mi sie, ze skoro mamy nasladowac Maryje,to Ona z pewnoscia takiego przykladu by nie dala
może jest płatność przez payu albo coś takiego?
Już widzę całą rodzinę gotującą się w ubraniach z dymem snujacym się z uszu a Tato się zbieeeera...