Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak zaufać w 100% ???

13

Komentarz

  • Tylko jak rozeznać gdzie kończy się moje 100% a zaczyna Boże?

    no właśnie też mam ten dylemat.ale tak sobie właśnie myślę, kto jest ojcem niepokoju...i chyba nie ma co tego drążyć
  • [cite] Rosea:[/cite]Nie napisałam, że łatwiej - tylko lepiej.
    A co wiem- to moje. Może wiem po prostu inne rzeczy o świecie niż Ty i nie potrzeba mi na dzień dzisiejszy wiedzieć więcej. Na szczęście - a nie niestety.
    A może chciałabym powalczyć o zaufanie dla siebie, i takie rzeczy piszę także dla siebie, żeby samą siebie przekonać.
    Tylko że mi chodzi o zdanie : rodzic dziecku krzywdy nie da zrobić....
  • Bo nie da!

    Tylko jeśli patrzysz na to zdanie przez pryzmat patologii, to sorki ale masz zaburzone postrzeganie rzeczywistości.
  • Nie po prostu zdanie jest fałszywe i tyle. Patologiczny rodzic nadal jest rodzicem a o nim tego powiedzieć się nie da i już.
  • [cite] agnieszkamamaani:[/cite]Tylko jak rozeznać gdzie kończy się moje 100% a zaczyna Boże?

    no właśnie też mam ten dylemat.ale tak sobie właśnie myślę, kto jest ojcem niepokoju...i chyba nie ma co tego drążyć
    Mnie powtarzano - "jesli czegos nie zrobilas - znaczy, ze nie umialas. Gdybys umiała, to byś zrobiła"

    I to jest prawda
  • [cite] Tomira:[/cite]
    [cite] Rosea:[/cite]Nie napisałam, że łatwiej - tylko lepiej.
    A co wiem- to moje. Może wiem po prostu inne rzeczy o świecie niż Ty i nie potrzeba mi na dzień dzisiejszy wiedzieć więcej. Na szczęście - a nie niestety.
    A może chciałabym powalczyć o zaufanie dla siebie, i takie rzeczy piszę także dla siebie, żeby samą siebie przekonać.
    Tylko że mi chodzi o zdanie : rodzic dziecku krzywdy nie da zrobić....
    Toż cytowałam, pogrubioną czcionką (a to już nie ja powiedziałam, tylko Ten, który o życiu wie wszystko, wiecej niż Ty i - jak widać- wziął pod uwagę możliwość patologii): "Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie."
  • W temacie wątku - już mnie to nie obchodzi. Ostatni kryzys i się poddałam. Ech. Nie uniosłam ufności, kiedy doświadczyłam, jak bardzo Kościół ma mnie w nosie. No nie daję rady i tyle.
  • E.milia, co masz na mysli piszac "Kosciol"?
  • Modlitwa o ufność w Bogu

    O Panie, dobry, bez którego woli nie spada z drzewa żaden liść, który znasz każdą myśl moją i który mię cenisz tak wysoko, że Syna Twego umiłowanego wy­dałeś na okrutną śmierć dla mego szczęśÂ­cia, nie pozwól abym kiedykolwiek obra­ził Cię brakiem ufności. Jeśli pozwalasz, abym cierpiał i ponosił klęski, jeśli do­puszczasz nawet, abym upadł i uległ pokusom, czynisz to dla mego dobra i najtroskliwiej wtedy z niewysłowioną miłośÂ­cią o mnie myślisz. Pragnę zawsze rzucić się w Twoje ramiona, jak dziecko, szu­kając ratunku. Pragnę zachować zawsze niezachwianą ufność, radość i spokój, jak przystoi dziecku Władcy nad władcami, Stwórcy świata, który wszystko może, którego potęga i dobroć są nieograniczone. Amen.


    za: www.sanctus.pl
  • E.milia, co się dzieje?
  • "Kościół" w sensie hierarchii, kapłanów. Ja nie neguję nauczania, i tak dalej. Po prostu konkretni ludzie, i za dużo ich wokół. Nie chcę się wywlekać, generalnie ani miłosierdzia, ani nawet sprawiedliwości. Sami brzemienia nie noszą, innym bez umiaru nakładają. W dodatku mam wrażenie, że Pan Bóg już w ogóle nie jest nad tą moją sytuacją, nad rodziną, i tak dalej. Skoro sama zaczęłam tę relację, to sobie mam sama radzić. Już nie mam siły.
  • E.milio, ja tez znam potwornych kaplanow i katolikow, hipokrytow, tchorzy, ludzi odwalajacych tzw. krecia robote w Kosciele. Tez mnie to czasem doluje, ale to nie moze nas zniechecac do wiary jako takiej.

    Pomysl ze tacy ludzie byli nawet w otoczeniu samego Chrystusa!!!

    Nie daj sie kryzysowi, nie bierze do siebie slow ani czynow takich osob. To przykre, ze tacy ludzie sa, ale co zrobic.

    Badz dzielna, Bog jest z Wami nawet jak nie umiecie tego chwilowo zobaczyc :iq:
  • Słońce świeci zawsze, nawet kiedy niebo jest pochmurne.
  • Szkoda że jeszcze niewiele mogę zrobić, żeby kogoś wspomóc. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
    E.milia my też jesteśmy kościołem, nie tylko hierarchowie, księża, hipokryci...
    To strasznie trudno czasem zobaczyć. Sama przez to przechodziłam. Ludzie są tylko ludźmi i bywają różni, niezależnie od funkcji które pełnią.
    Można się o to wkurzać, ale nie zmienia to faktu, że to tylko pół prawdy.
    Ale najgorsze jest to kiedy czasem inni nie rozumieją, że mimo chęci, mimo że czujesz sie nie w porządku, naprawdę nie jesteś w stanie szybko np. oddać komuś pożyczki, zaległości...
    Bo po prostu nie masz.
    Pomyślałam sobie niedawno ile dobra doświadczyłam od różnych ludzi, nie tylko z forum, obiecałam Bogu że jak będę już miała wszystko spłacone, pooddawane wszystkie długi, łącznie z tymi honorowymi ( a wygląda na to że to kwestia roku, nawet nie całego), to nikomu nie odmówię pomocy, albo chociaż wsparcia,jeśli go będzie potrzebował.
    Bo warto. Bo wiem jak to cieszy i jak pomaga i jak to uczy błogosławić innym.
  • trzeba zaufać bogu on wtedy będzie nam błogosławił i czyli troszczył sie o nas o nasze potrzeby i ochraniał nas przed niepowodzeniami bo będzie nam sprzyjał w naszych przedsięwzięciach

    Czyńcie często akty zaufania. Pozwólcie, aby wszystkie wasze działania służyły jako okazja do ponawiania tych aktów. Przede wszystkim w godzinach trudu i próby, musicie je pomnażać.
    Powtarzajcie często to bardzo głębokie wołanie: â?žSerce Jezusa, ufam Tobie! Pan nasz powiedział do uprzywilejowanej duszy: â?žTa mała modlitwa, , jest wystarczająca, aby oczarować moje Serce, ponieważ jest w niej zawarte zaufanie, wiara, miłość i pokora.ą
    Nie obawiajcie się przesady w praktykowaniu tej cnoty. â?žNie powinno się lękać, oczywiście przypuszczalnie,
    cnota zaufania może być praktykowana za bardzo. Ponieważ tak jak Bóg z powodu swej prawdomówności zasługuje na pewien rodzaj nieskończonej wiary, tak również z powodu Jego mocy, Jego dobroci i nieomylności Jego obietnic, doskonałości nie mniej nieskończone jak Jego prawdomówność, zasługuje On na bezgraniczne zaufanie.>
    Nie szczędźcie wysiłków. Owoce zaufania są wystarczająco cenne, aby były warte wysiłku tego, który zamierza je zebrać.
    I jeźeli pewnego dnia przyszedłbyś narzekać na nieuzyskanie wspaniałych korzyści, na które miałeś nadzieję, to odpowiem ci za św. Janem Chryzostomem: â?žMówisz: miałem nadzieję i nie zostałem wysłuchany. Dziwne słowa! Nie bluźnij przeciw Pismu św.! Nie zostałeś wysłuchany, ponieważ nie ufałeś tak jak powinieneś; ponieważ nie czekałeś aż do końca próby; ponieważ byłeś tchórzliwy. Zaufanie polega przede wszystkim na wznoszeniu naszej duszy w cierpieniu i niebezpieczeństwie oraz podnoszeniu serc ku Bogu.

    nie pamientam skad to mam
  • Przede wszystkim w godzinach trudu i próby, musicie je pomnażać.

    :gf:
    dziękuję
  • [cite] E.milia:[/cite] Sami brzemienia nie noszą,
    Rozumiem, że jest Ci ciężko. myślę jednak, że to tylko takie nasze dalekie patrzenie na kapłanów, że mają tak lekko i łatwo - wg mnie ich życie jest ciężkie, czasem nawet bardzo. Sama nie dałabym rady tak zyć - w samotności, bez swojego stałego miejsca, bo zawsze można być przeniesionym, ze świadomością, że ciągle jest się obserwowanym i wszystko jest zauważone. nikt nie jest idealny, księża również - ale zwykły człowiek, który ma rodzinę, wraca do domu, gdzie ktoś czeka, na księdza nie czeka nikt z rodziny, wraca do pustego pokoju. Myślę też, że trzeba mieć niezwykle silną osobowość, by unieść wszystko to, co ludzie im mówią na spowiedzi, w rozmowach. Wg mnie ich brzemię jest cięższe niż zwykłych ludzi, chociaż nie lubię w ogóle tego typu porównań.
  • Aniu D, nie piszę o księżach w ogóle, zaznaczyłam w pierwszym wpisie. Konkretni ludzie Kościoła, którzy mają w d...pie to, że od ich widzimisia i chcenia-niechcenia zależy ludzkie życie. Którzy nie stosują się do prawa, które sami ustanowili. Którzy kłamią, oszukują, dają się przekupić. I ja się czuję podwójnie oszukana i wykorzystana, bo broniłam Kościoła i kapłanów przed ludźmi, nawet bliskimi- a kto mnie obroni przed nimi?
  • To i ja się dopiszę, bo bardzo w ostatnich dniach pomógł mi ten wątek i wasze świadectwa.
    Rzadko się odzywam, więc tylko nakreślę nasza sytuację: mamy 4 dzieci, najstarszy syn 8 lat, drugi 6, trzeci 3 i 4-miesięczna córka.
    W Boże Ciało mieliśmy jechać w odwiedziny do teściów, u których z powodu odległości (600 km) nie byliśmy od poprzednich wakacji (moja ciąża itd), bardzo się cieszylismy na ten wyjazd, starsi chłopcy mieli zostać u dziadków na dłużej. Jak już spakowałam wszystko i uszykowałam kanapki na drogę nasz drugi synek dostał gorączki...
    Postaram się napisać w miarę treściwie, co by sie to dało przeczytać.

    W czwartek zaczęła się biegunka i silne bóle brzucha przy wypróżnianiu, w nocy co pół godziny do kibelka, w piątek z zegarkiem w ręku co 20 min. Jak te kupy wyglądały tu juz opisywać nie będę... najgorszy był chyba ten ból brzucha.

    W piatek wieczorem mąż pojechał z nim do szpitala, był na granicy odwodnienia i go zatrzymali. Wykluczyli wyrostek i rotawirusa, dali kroplówki żeby go nawodnić.
    Najgorsze było to, że miał ciągłe uczucie parcia, bolało go okropnie, godziny spędzał na kibelku, trzy noce nie spał wogóle, płakał ciągle, że chce do mamy. A ja nie mogłam tam być ze względu na małą :cry:

    Miałam już parę razy takie sytuacje chorób dzieci, że wpadałam w tą czarną dziure, o której pisaliście i nie chciałam się modlić i wiem z doświadczenia, że to jest dla mnie smierć. Więc kurczowo sie trzymałam słów"Jezu ufam Tobie", cokolwiek robisz, Ty wiesz lepiej. Jak było bardzo źle, zmuszałam się, żeby dziekować Mu za różne rzeczy, które mi daje, za to że dał nam dzieci, za ludzi, którzy nam pomagają. I prosiłam Boga, żeby mi nie pozwolił się osunąć w tą przepaść, w której będę sama.

    Było mi potwornie ciężko, słuchać płaczu mojego dziecka przez telefon, nie móc go przytulić, wiedząc, jak bardzo cierpi fizycznie i psychicznie.
    Dzisiaj był pierwszy troche lepszy dzień (4 godziny bez kibelka, hip hip hura:ip:), ale nadal nie wiedzą, co to jest (podejrzewają jakąś bakterię), i nie wiemy, kiedy będzie mógł wrócic do domu.

    Ale gdzieś mam takie przekonanie, że Bóg jest z nami w tych trudnościach, że On wie lepiej... i ja nie muszę wszystkiego rozumieć. I że w tej sytuacji zaufać dla mnie znaczy powiedzieć głośno: chcę Ci wierzyć Boże, chociaż nie rozumiem nic.

    pewnie to chaotycznie napisałam, przepraszam
    I za długo wyszło zdaje się...
  • E.milia, widocznie pominęłam. Ale dlaczego sądzisz, że katolik=święty, bez grzechu? Wszyscy jesteśmy ludźmi i przeróżne rzeczy są naszym udziałem. Nie usprawiedliwiam zła, ale człowiek jest słaba istotą i jego życie to ciągłe szukanie dobra i pracowanie nad sobą. Jednym idzie to lepiej, innym gorzej. Jedni szybko widzą swoje złe uczynki, inni dużo później.
    W sumie to nie wiem o czym piszesz, bo wspominasz o obronie kapłanów, pogubiłam sie z tym wszystkim.
  • Fruza, wszystko dobrze napisałaś. I bardzo przejmująco. Tak mi Was żal...
    I naprawdę Twoja postawa jest imponująca, właśnie w tym "nie rozumiem" i w tym ostatku sił.
  • Marcelina, oj, nie jest imponująca moja postawa:shamed:
    z największym trudem się zajmuję resztą dzieci, w taką apatię wpadam. Dzisiaj jak się dowiedziałam, że 4 godziny na kibelku nie był, to trochę odżyłam, ale jeszcze się boję cieszyć.
    Ja tylko mam takie doświadczenie, że jak w takich sytuacjach Boga odrzucałam, to to było gorsze niż wszystko inne. Więc wiem, że nie mam wyjścia, muszę się Go trzymać.

    Ale teraz chatę powinnam odkażać, a nie siedzieć na forum. Kibel to już domestosem zalałam chyba z pięć razy, bo nie wiem, co to za paskudztwo się czepiło tego mojego chłopczyka...
  • celinka dzięki, przyda się bardzo, bo się boję do nich dzwonić rano do szpitala....
  • Wiem co przeżywasz, bo jesienią tamtego roku mój 3 letni synek też był w szpitalu, był odwodniony po jelitówce... właściwie nic złego już się z nim nie działo, a moje serce krwawiło, bo nie mogłam być przy nim, ze względu na karmienie piersią młodszego dziecka :cry:
  • E.milko - my też jesteśmy ostatnio po ciężkich przejściach z ludźmi kościoła - księżmi i swieckimi. Wierz mi, że brak mi słów, jak widzę u nich obłudę i hipokryzję. Jestem na nich wściekła, bo ich słowa i postępowanie w stosunku do naszej rodziny osłabiały ją (i to ze strony ludzi, którym powinno zależeć np. na wzmacnianiu więzi małżeńskiej), mało tego - od tych ludzi zależało nasze finansowe być albo nie być. Na szczęście znaleźli się też inni ludzie (księża, świeccy wierzący i... niekoniecznie), i cała sprawa zakończyła się szczęśliwie. Może to właśnie przez nich Pan Bóg jakoś upomnial się o nas i elementarną sprawiedliwość. Nie napiszę juz jakim to się odbyło kosztem... jakie nerwy były przez ponad trzy tygodnie... jak bardzo niektórzy zawiedli moje zaufanie. I wierz mi, E.milio, jak usłyszę teraz któregoś z księży, który mówi jaka to rodzina jest ważna, jak dzieci to błogosławieństwo itp. to mam ochotę mu wydrapać oczy. Tak bardzo poczuliśmy się zaatakowani w tej kwestii.
    Mówię sobie, że doświadczyliśmy przecież pomocy ze strony innych księży i hierarchów, i innych ludzi kościoła. Że przecież my to my - jesteśmy grzeszni - ale głową kościoła jest Chrystus. Ale niesmak i zadra pozostaje. Chyba nie chcę za mocno tego roztrząsac, już dosyć. Napisałam konkretnie jak się czuję w wątku "podziwiam", a teraz staram się ufać pomimo tego.
    Przytulam mocno :ir:
  • No właśnie, z tego co pisze E.milka i Rosea przebija takie upominanie się Pana Boga, żeby tylko JEMU zaufać, wszystko inne to bańka mydlana. Skąd ja to znam! Oj boli jak się traci takie różne swoje podpórki...
    Chwała Panu, że nas tak odziera z naszych złudzeń!
  • Marność...
  • Dzięki, Rosea. Właśnie tak.
  • Pisałam wcześniej, że powierzyłam mężowi finanse. I nic. Nie zapłacił wezwania do zapłaty z datą 16.06. Modliłam się o Bożą pomoc w tej sprawie. Już miałam się poddać, kiedy wczoraj wyhaczyłam na półce (przez przypadek) książkę Pulikowskiego "Warto być ojcem". I zgodnie z "namową" autora odpuściłam.
    Dziś mąż zapłacił rachunek i nawet podjął pewne decyzje finansowe.
    Boję się jak dalej będzie, ale jestem strasznie zadowolona.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.