Co więcej- ze zgrozą obserwuję, że jak się młodzieży przy różnych okazjach mówi, że i tak może być, i tak, i na upartego jeszcze tak, to patrzą z politowaniem i mają nauczyciela za niedouczonego, no bo przecież ze szkoły mają dośw. tylko jednego słusznego rozwiązania
ech....temat-rzeka.
A w niektórych regionach mówi się: 'I'm going to a school'.
Nie jestem filologiem, język znam tyle, że tu mieszkam i słucham jak ludzie mówią. I oni są dla mnie wykładnią jak mówić, choć pomijam sytuacje krańcowe, jak nie używanie does w zdaniach twierdzących.
szczurzysko, te sytuacje nie są tak bardzo krańcowe. spora część osób anglojęzycznych od urodzenia nie używa odmiany 3.os.l.poj. Zarówno w samym Londynie, jak np. Teksasie. I nie jest to tylko jakis slang, są normalne piosenki z tą formą, tak na szybko z pamięci:
"and if she don' t love me"
"don' t it make my brown eyes"
Krańcowe, w sensie, że świadczą o niechlujstwie językowym, chyba coś jak nasze "poszłem". Ale może się mylę, choć pytałam zwykłych ludzi i twierdzą, że jest to po prostu pójście na łatwiznę w mowie.
no jest pójściem na łatwiznę, ale tak szczerze mówiać, to takim dość logicznym. Ludzie amputują to, co odstaje od reszty języka, który poza tym wyjątkiem, odmiany nie posiada.
do osób udzielających korków-jak postępujecie, gdy uczeń ma zadaną pracę pisemną?Piszecie wypas za nieg0-oczywiście on sam by nigdy tego nie napisał, czy pomagacie napisać coś prostym językiem na jego poziomie(i tak zawyżonym)?
nie pisałam za nikogo, zachęcałam do napisania czegoś prostymi zdaniami. miałam taką uczennicę "zdolną inaczej", na każdej lekcji trzeba było wracać do podstaw.
No to ja pomogłam napisać uczniowi w 2 kl. LO rozprawkę, prostymi słowami, to dostał ...uwaga- 2 +, wykłocił się na 3:shocked:
mam moralniaka, ale gdybym mu napisała wypasioną rozprawkę na 5 to też bym miała, to tak jak napisać komuś mgr za kasę, tylko na mniejszą skalę
[cite] agnieszkamama:[/cite]No to ja pomogłam napisać uczniowi w 2 kl. LO rozprawkę, prostymi słowami, to dostał ...uwaga- 2 +, wykłocił się na 3:shocked:
mam moralniaka, ale gdybym mu napisała wypasioną rozprawkę na 5 to też bym miała, to tak jak napisać komuś mgr za kasę, tylko na mniejszą skalę
nauczyciele czasem stawiają stopnie z przyzwyczajenia i rozpędu... "aha, ten zawsze pisze dobrze. no, dzić coś gorzej, no ale on w sumie zdolnu jest, a, to 4+ dam." lub: "aaa, to to beztalencie. hm, dzisiaj nieco lepiej, no dobra, zaliczę mu, 2+" itp...
Ja ZA moich uczniów nie pisałam nigdy, jedynie pomagam. Raz tak dobrze pomogłam, że dziewczyna dostała chyba max. punktów, ale moralniaka nie miałam, bo jedyne co robiłam, to mówiłam jej: zastanów się dobrze, przeczytaj jeszcze raz to zdanie, wróć do notatek, itp., nie układałam zdań ZA nią.
No nie, ten sposób by nie podziałał, bo on naprawdę nic nie umie.Ale kolega z klasy na takim samym poziomie dostał 4, bo ktoś mu napisał na wysokim poziomie-wykuł się tego na blachę. Z tym, że pani go maglowała i kazała mu tłumaczyć. Ponadto u tego mojego ucznia ona i tak się na pewno domyśliła, że sam nie pisał, to już mogłam pojechać po bandzie i na 5 napisać, tak?
Wywlekam wątek, bo mam pewien pomysł i szukam pomocy, dotyczy ANGLISTÓW. Czy ktoś posiada materiały odnośnie egz. na tłumacza przysięgłego, może macie jakieś fajne strony www. które można wykorzystać do samokształcenia, gł. słownictwo? Chcemy z koleżanką aspotykać się raz w tygodniu i poszukuję fajnych, ciekawych źródeł.
@pustynny_wiatr Ja uczę angielskiego w szkole językowej i zgodnie z podręcznikiem do 4 klasy podstawowej jest forma have got, pytania przez inwersję i przeczenia normalnie have + not + got.
A co do prac pisemnych, to najpierw razem z uczniami robimy brainstorming na ideas, potem wypisujemy zwroty odpowiednio do wstępu, rozwinięcia, zakończenia a resztę piszą sami ja tylko sprawdzam poprawność gramatyczną.
Nie rozumiem czemu Cię to tak rozbawiło , przepraszam, tak się potocznie na tą technikę mówi u mnie pracy, chodziło mi o to że podstawowym problemem jaki ma uczeń który musi coś napisać jest to że zazwyczaj nie wie o czym w ogóle będzie pisał stąd siada zrezygnowany i nie chce się wysilić.
Człowiek zaczyna się uczyć w dniu w którym opuszcza mury szkoły. Całe lata bezowocnej nauki angielskiego w szkole Po co to? Angielskiego można nauczyć się perfekcyjnie w 2 lata. Wystarczy 7-8 książek. Pierwszą książkę czyta się co rusz natrafiając na niezrozumiałe słówka. Ostatnią czyta się w locie, bez słownika i z pełnym zrozumieniem.
proszę - całe lata (dekady) pracowałam w reklamie - w wydawnictwach, agencjach reklamowych - i wiem jak i czemu takie sformułowania wchodzą do użytku
nie mam nic przeciwko obcojęzycznym hasłom - które często z początku nie mają polskiego odpowiednika
ale nadal wierna swojemu humanistycznemu wykształceniu mówię zdecydowanie nie "nowo-tworom" typu "brainstorming na ideas" - uwaga: nie mam nic przeciwko metodzie - ale taki "-anglo-pol-slang" jest równie żenujący jak wymowa w stylu Maxa Kolonko
Marsjanko, faktycznie, taki żargon branżowy zawsze gryzie w uszy osobę postronną, niezależnie od dziedziny, z jaką mamy do czynienia. Po prostu pewne sformułowania jakoś tak wchodzą w nawyk.
Nauczyć się, a co gorsza nauczyć kogoś języka obcego w polskiej szkole państwowej to jest sztuka...
U nas w szkole między lektorami jest bardzo luźna atmosfera, i przyznam ,że często wymieniamy się doświadczeniami co do sposobów przekazywania wiedzy dzieciom, których to w szkole jest b.dużo , często mieszamy polski z ang między sobą , tak to już jest. A zdarzają się i takie dzieci które chodzą na ang tylko dlatego że rodzice każą, na zajęciach siedzą obrażone , nic do nich nie trafia, rozmowy z rodzicami niewiele dają, i co tu z takim zrobić , jak zmotywować żeby mu się zachciało?? Ktoś, coś??
Młodsze dzieci lubią zajęcia w ruchu (z maluchami tylko to wchodzi w grę, ale za to jak szybko łapią język), ale starsze np. już nawet 10-letnie wstydzą się odgrywać różne scenki. Dla nauczyciela, wiadomo, najwygodniej jest jak siedzą i robią coś z książek i jest spokój. No ale żeby zaangażować do nauki niejako "przy okazji" trzeba wymyślać różne ćwiczenia, np. role playing, ale w parach, bo trzeba pamiętać, że właśnie starsze dzieci i młodsze nastolatki bywają bardzo wrażliwe na ocenę innych i np. śmiech innych, nawet niezłośliwy, może je mocno zawstydzać. Dużo zależy od konkretnej grupy. Może jakiś element rywalizacji, gry?
Tego typu gier to na zajęciach jest akurat dużo, takie wymogi szkoły, żeby zajęcia były atrakcyjne. Ale, niestety, są dzieci z góry do wszystkiego nastawione na negatywnie, zazwyczaj kończy się na przeniesieniu takiego dziecka na indywidualne, ale to dla mnie jest rodzaj zawodowej porażki
że się wtrącę, ale dziś, w dobie internetu , kiedy na kliknięcie można mieć kontakt z żywym językiem, nauka angielskiego w szkole ma nikły sens, chyba, że byłaby zachętą np. do oglądania filmów w wersji oryginalnej
Tak, Pioszo, ale to ma sens, jak już coś umiesz, a w przypadku dziecka tym bardziej musi to być "ustrukturyzowane". Nie wystarczy włączyć filmu czy bajki i chłonąć język.
Komentarz
ech....temat-rzeka.
Nie jestem filologiem, język znam tyle, że tu mieszkam i słucham jak ludzie mówią. I oni są dla mnie wykładnią jak mówić, choć pomijam sytuacje krańcowe, jak nie używanie does w zdaniach twierdzących.
"and if she don' t love me"
"don' t it make my brown eyes"
mam moralniaka, ale gdybym mu napisała wypasioną rozprawkę na 5 to też bym miała, to tak jak napisać komuś mgr za kasę, tylko na mniejszą skalę
uwaga
przeczytałam...
resztki belfra!
:rolling::crazy::tooth:
ps. dobrze, że chociaż mój uczeń zadowolony, bo on z tych pomiędzy 1 a 2
nauczyciele czasem stawiają stopnie z przyzwyczajenia i rozpędu... "aha, ten zawsze pisze dobrze. no, dzić coś gorzej, no ale on w sumie zdolnu jest, a, to 4+ dam." lub: "aaa, to to beztalencie. hm, dzisiaj nieco lepiej, no dobra, zaliczę mu, 2+" itp...
Ja ZA moich uczniów nie pisałam nigdy, jedynie pomagam. Raz tak dobrze pomogłam, że dziewczyna dostała chyba max. punktów, ale moralniaka nie miałam, bo jedyne co robiłam, to mówiłam jej: zastanów się dobrze, przeczytaj jeszcze raz to zdanie, wróć do notatek, itp., nie układałam zdań ZA nią.
Czy ktoś posiada materiały odnośnie egz. na tłumacza przysięgłego, może macie jakieś fajne strony www. które można wykorzystać do samokształcenia, gł. słownictwo?
Chcemy z koleżanką aspotykać się raz w tygodniu i poszukuję fajnych, ciekawych źródeł.
nie mam nic przeciwko obcojęzycznym hasłom - które często z początku nie mają polskiego odpowiednika
ale nadal wierna swojemu humanistycznemu wykształceniu mówię zdecydowanie nie "nowo-tworom" typu
"brainstorming na ideas" - uwaga: nie mam nic przeciwko metodzie - ale taki "-anglo-pol-slang" jest równie żenujący jak wymowa w stylu Maxa Kolonko
kiedy na kliknięcie można mieć kontakt z żywym językiem,
nauka angielskiego w szkole ma nikły sens,
chyba, że byłaby zachętą np. do oglądania filmów w wersji oryginalnej