Niestety nie zgodzę się, nie wszystko da się zastąpić "kliknięciem" a zwłaszcza nie da się zastąpić nauczyciela. A akurat szkoła w której pracuję jest w pełni multimedialna i korzystamy w pełni z tego dobrodziejstwa, ale niektóre rzeczy żeby utrwalić na blachę trzeba też ćwiczyć łopalogicznie.
Dodatkowo ktoś musi korygować błędy itd. Technologia, internet - to bardzo pomaga, ale nie zastąpi nauczyciela. W sposób naturalny języka uczą się tylko małe dzieci i to przy stałym kontakcie z językiem. Zauważ, że już 2,5-3-letnie dzieci są kilometry dalej w zaawansowanej znajomości swojego jęz. ojczystego niż początkujący dorosły.
Tak, Pioszo, ale to ma sens, jak już coś umiesz, a w przypadku dziecka tym bardziej musi to być "ustrukturyzowane". Nie wystarczy włączyć filmu czy bajki i chłonąć język.
moje doświadczenia temu przeczą, zresztą nauka języka pierwszego pokazuje, że i struktura jest do nauczenia się samodzielnie;
trzeba tylko dziecko "zmusić", tzn. wystarczająco zaciekawić przekazem, by starało się język zrozumieć (np. w przypadku mojego najstarszego była to gra HoMM III, dostępna wtedy tylko w wersji angielskiej, ale były to jeszcze czasy przedinternetowe)
Zauważ, że już 2,5-3-letnie dzieci są kilometry dalej w zaawansowanej znajomości swojego jęz. ojczystego niż początkujący dorosły.
hm, po pierwsze - im człowiek młodszy, tym szybciej się uczy a po drugie, człowiek rzucony wśród obcych i chcący zrozumieć, co się wokół niego dzieje, nauczy się języka nieporównanie szybciej niż na najlepszych lekcjach
Niestety nie zgodzę się, nie wszystko da się zastąpić "kliknięciem" a zwłaszcza nie da się zastąpić nauczyciela. A akurat szkoła w której pracuję jest w pełni multimedialna i korzystamy w pełni z tego dobrodziejstwa, ale niektóre rzeczy żeby utrwalić na blachę trzeba też ćwiczyć łopalogicznie.
generalnie, warto uczyć tylko tych, którzy tego chcą, dla reszty to raczej stracony czas
A tak odnośnie tłumaczeń to jak to jest?? Ja słyszałam ,że najpierw trzeba zrobić jakiś kurs i potem na egzam państwowy się zapisać?? Czy można mieć własne jakieś udokumentowane doświadczenie i próbować zdawać tan egzamin??Pytam, ponieważ z czasów studenckich pamiętam,że bez tego kursu na tłumacza przysięgłego to na egzamin ani rusz.
Jeśli studiowałaś na dobrym wydziale, gdzie miałaś zajęcia z doświadczonymi tłumaczami, to żaden kurs Ci niepotrzebny, choć doświadczenie, warsztat na pewno pomaga.
Ale powiem Ci, że nie wystarczy znać język czy nawet mieć skończoną jakąś tam filologię i mieć papierek (bo nie oszukujmy się, teraz są studia i "studia"). Egzamin jest naprawdę trudny i moim zdaniem jeśli ktoś w ogóle nie liznął tłumaczeń, które oceniał potem ktoś z dużą wiedzą (nie mówię o tłumaczeniach na Oferii i podobnych, gdzie nie ma żadnych wymagań), nie umie zwracać uwagi na różne niuanse albo przynajmniej na studiach nie tłumaczył, to nie ma szans.
Przykładowe testy z poprzednich lat też można kupić, no ale nie będę już więcej podpowiadać, bo Google stoi otworem
Dodam jeszcze tylko, że obecnie na rynku panuje pewna niesprawiedliwość bo uprawnienia tłumacza przysięgłego mają osoby, które zdały ten nowy, trudny egzamin, ale też takie, które dawno temu zostały po prostu wpisane na listę...kiedyś łatwiej było te uprawnienia uzyskać. Analogiczna sytuacja jak z prawem jazdy. I tak samo jak prowadzić samochód może ktoś, kto nawet nie zna znaków, tak teraz niektórzy tłumacze przysięgli np. nie zrozumieliby Niemca, ale karty pojazdu i inne takie klepią od lat...
Dzięki Ergo-no ja właśnie zielona jestem i zastanawiam się, czy w ogóle się za to brać. Ale co mnie zastanawia, dlaczego jest taki nacisk akurat na prawnicze słownictwo. A co z medycznym,kiedy np. trzeba tłumaczyć w szpitalu albo powiedzmy dokumentację medyczną.
Dzięki za informację, u nas na studiach krążyły takie pogłoski o kursie, wiecie 6 miesięcy kurs, wewnetrzy egzamin , tylko że trzeba było zapłacić i to nie mało
w małej miesjcowości korepetycje są 2x droższe niz w większym miescie ale tam nauczyciel wybiera sobie ucznia i po 1-2 lekcji moze podziękować jeśli ktoś nie pracuje nie uczy się
byłąm zdziwiona bo u nas w 200 tys. miescie korki 30-45 zł i zawsze wolne miejsca
a tam 80-100 zł i oblężenie i wybiórczo (100 matematyka, 80 informatyka za 45 minut)
korepetytor nie będzie tracił czasu na głąba po co się męczyć i jego? lepiej poświęcić czas dlapracowitego
nie, nie miejscowość 16 tys ludzi, 40 km do dawnego woj. miasta, na studia dzieciaki 100 km-300 km wyjeżdzają, większość zarabia najniższą krajową, takie realia
fryzjer, kosmetyczka także wiele drozsze usługi mają
Ja poza szkołą udzielam korepetycji mieście 400 tys. mieszkańców , jako nauczyciel z doświadczeniem biorę 30-35 zł za 1 h zegarową. I powiem wam , że ciężko znaleźć ucznia, dlatego ,że moje miasto jest oblężone przez studentów (5 uczelni wyższych) i oni dają lekcję za 15 -20 zł
Podbiję swój wątek, a co tam. Dziś temat:dyscyplina. Mam w tym roku taką grupę "panienek"(sorry,ale w tym przypadku to określenie pasuje jak ulał) z 5 i 6 klasy. Dużo tupety,wymagań i lista tego co ja muszę, mało pracy, skupienia, choćby cienia samokrytyki. Radzę sobie, raz lepiej raz gorzej,ale nie mam satysfakcji, bo niestety zamordyzm mnie nie satysfakcjonuje, a z drugiej strony nic innego nie działa. JAkieś rady, sugeste, Droga Redakcjo?
Dopiszę, bo to dla mnie hit sezonu. Ostatnio na początku testy usłyszałam,tłumacząc polecenia: "O!!!! Ale mnie na tym nie było proszę pani !!! Proszę mi to teraz tak szybko wytłumaczyć!!|"
W wątku o ED polecałam, ale tu się powtórzę: "Neurodydaktyka" http://www.dobreksiazki.pl/b120535-neurodydaktyka.htm . Autorka jest metodykiem i zajmuje się właśnie nauką języka, chociaż książka dużo szerzej traktuje temat. Nie ma tu wiele o panienkach i zamordyzmie, ale jak zobaczyłam tytuł wątku to pomyślałam, że ku inspiracji polecę Dobrze rozumiem, że nauczyciel często czuje się po prostu bezsilny i znikąd pomocy. Ja przeczytałam jako rodzic próbujący pomóc swojemu "niewyuczalnemu" dziecku, które z wielu lekcji nie wynosi nic prócz notatek i frustracji.
AB, Małgorzata, rusalka- tak myślałam może potrzebowałam usprawiedliwienia dla samej siebie. Ale jednak moim celem jest, żeby umiały, a nie, żeby mnie lubiły. Mle, dzięki za podsunięcie książki.
Tak, zgadzam się. Jednak czasem tak po ludzku się zastanawiam, czy nie jestem za ostra w stosunku do nich, to jednak TYLKO DZIECI, ale z drugiej strony widzę, że jak będę tańczyć,jak mi zagrają, to wyhoduję potwory. Muszę być jednak sprawiedliwa w stosunku do siebie: chwalę, gdy tylko zasłużą, żartuję z nimi i jestem fair. To se ulałam wieczorową porą
I ja po godzinach frustracji dziś. W zasadzie już nie uczę - mam tylko jednego rodzynka, którego przygotowuję do matury z angielskiego i polskiego. To praca charytatywna - lubię jego mamę i podziwiam, bo sama wychowuje 5 dzieci w ramach rodziny zastępczej. Nie udało mi się jej jednak przekonać, że nie każdy musi mieć maturę. Dobry z niego stolarz - naprawdę dobry.
Na początku powiedziałam mu, że uczę go za darmo, ale jeśli nie zda - wycenię swoją pracę i zapłaci mi za każda zmarnowaną z nim godzinę. W czerwcu będę bogata:)
Komentarz
zresztą nauka języka pierwszego pokazuje, że i struktura jest do nauczenia się samodzielnie;
trzeba tylko dziecko "zmusić", tzn. wystarczająco zaciekawić przekazem, by starało się język zrozumieć
(np. w przypadku mojego najstarszego była to gra HoMM III, dostępna wtedy tylko w wersji angielskiej, ale były to jeszcze czasy przedinternetowe)
po pierwsze - im człowiek młodszy, tym szybciej się uczy
a po drugie, człowiek rzucony wśród obcych i chcący zrozumieć, co się wokół niego dzieje,
nauczy się języka nieporównanie szybciej niż na najlepszych lekcjach
dla reszty to raczej stracony czas
Dziś temat:dyscyplina.
Mam w tym roku taką grupę "panienek"(sorry,ale w tym przypadku to określenie pasuje jak ulał) z 5 i 6 klasy.
Dużo tupety,wymagań i lista tego co ja muszę, mało pracy, skupienia, choćby cienia samokrytyki.
Radzę sobie, raz lepiej raz gorzej,ale nie mam satysfakcji, bo niestety zamordyzm mnie nie satysfakcjonuje, a z drugiej strony nic innego nie działa.
JAkieś rady, sugeste, Droga Redakcjo?
"O!!!! Ale mnie na tym nie było proszę pani !!! Proszę mi to teraz tak szybko wytłumaczyć!!|"
@-) 8-X )
Mle, dzięki za podsunięcie książki.
Jednak czasem tak po ludzku się zastanawiam, czy nie jestem za ostra w stosunku do nich, to jednak TYLKO DZIECI, ale z drugiej strony widzę, że jak będę tańczyć,jak mi zagrają, to wyhoduję potwory. Muszę być jednak sprawiedliwa w stosunku do siebie: chwalę, gdy tylko zasłużą, żartuję z nimi i jestem fair. To se ulałam wieczorową porą