Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przedszkole lepsze niż rodzina?

24

Komentarz

  • wielu dzieciom przedszkole bardzo pomaga w przygotowaniu do szkoły, moze nawet dla niektorych jest niezbedne. pytanie w jaki wieku i w jakim wymiarze, i nie ma tu jednej odpowiedzi. jednemu tak innemu siak. no i mam wrazenie ze nie jednej szkole przydaloby sie przygotowanie na dzieci, a nie tylko dzieciom na szkole
  • akajka to zalezy od dziecka. naprawde nie wszystkie dzieci nadaja sie do przedszkola. dla innych w wieku 3 lat jest za wczesnie dla innych w wieku 4, bywa i tak
  • edytowano marca 2012
    Nie wyklucza się.
    Przedszkola są różne , panie są różne i dzieci są różne.
    Moją starszą córkę mogę śmiało powiedzieć przedszkole zepsuło. To było jeszcze w mieście. Zdzidziała tam po prostu, nauczyła się grymasić przy jedzeniu po za tym personel pomocniczy miał do mnie jakieś ,, ale" i wyżywał się na dziecku. O tym się dowiedziałam później. Przez wychowawczynie była prawdopodobnie ścinana i wiecznie ustawiana. Z rezolutnej dziewczynki przemieniła się w zastraszoną , histeryczną płaksę. Na początku chciała chodzić a potem było coraz gorzej.Na szczęście to było dawno i daleko stąd.
    Ale moja najmłodsza córka chodzi teraz do wcześniejszej zerówki i bardzo lubi swoje przedszkole. Średnia też chodziła do tej pani i też czuła się tam dobrze. Wbrew opiniom, które słyszałam o tej nauczycielce.

    Uważam jednak, że wciskanie rodzicom kitu jakoby przedszkole już od najwcześniejszego dzieciństwa było niezbędne do prawidłowego rozwoju i relacji społecznych to ściema tak samo jak wpędzanie rodziców w poczucie winy gdy nie dali dziecka do przedszkola ( to tym bardziej debilne, że przedszkoli prawie nie ma a jak są trudno o miejsce). Typowa Pełowska polityka - zabrać ludziom a potem po nich jechać , że czegoś nie mają....
  • U nas Dwójka starszych do przedskola nie chodziła. Potem córka następna bardzo chciała chodzić i poszła do przedszkola mając 4,5 roku. Była bardzo zadowolona i ja też. Chodziła na kilka godzin, wybawiła się z dziećmi i wracała. Wczoraj nasz Jaś tez miał debiut w przedszkolu. Na razie nic więcej nie mogę napisać bo to początek.

    Absolutnie nie uważam, że przedszkole jest konieczne. Starsze nie chodziły, dobrze weszły potem w szkole w grupę dzieci, dobrze się uczą. Ale kiedy dzieci chcą pójść jak widza, że starsze rodzeństwo chodzi do szkoły, dobrze się czuje  w grupie dzieci, lubi panią, to  uważam to tez za dobre rozwiązanie.

  • Dzisiaj mam miec dzieciaki z przedszkola na pogadance zawodowej.
  • Pozwolę sobie powiedzieć z WŁASNEGO doświadczenia,bo dzieci w wieku przedszk. nie mam. Nie chodziłam do przedszk.(dopiero do zerówki) i jakiejś traumy w odnajdywaniu się w zerówce ani w szkole nie miałam. Czytałam i pisałam praktycznie już idąc do zerówki, ogólnie byłam tak ''kumata" jak inne dzieci.Kolegów miałam w bloku. A pamiętam za to, że zawsze był obiadek, mam coś dobrego zawsze zrobiła:placuszki, racuszki itp. Bardzo chciałabym, żeby życie nam się tak ułożyło, że będę mogła tyle czasu naszym dzieciom poświęcić.
  • http://dziendobry.tvn.pl/video/zlobek-czy-dom-co-lepsze-dla-dziecka,109,newest,37410.html     ;
    Mowa o przedszkolu, a tu już żłobek na tapecie (niestety nie umiem wklejać linków)
  •  

    Biorąc pod uwagę, że subwencja oświatowa na jednego przedszkolaka w m.st. Warszawa wynosi 770 zł (w przedszkolu integracyjnym 1320 zł), to gdyby te pieniążki dostała matka w domu – ciekawe, ile kobiet zdecydowałoby się posłać dziecko do przedszkola.

    A przy kalkulowaniu opłacalności przedszkola dochodzą jeszcze wysokie koszty działki w mieście, budynku. Więc wychodzi, że przedszkole na pewno jest droższe niż dom.

  • edytowano marca 2012
    Nie chodziłam do przedszk.(dopiero do zerówki) i jakiejś traumy w odnajdywaniu się w zerówce ani w szkole nie miałam.

    Ja miałam niestety i mam do dzisiaj,nie chodziłam do przedszkola i nie bawiłam się z rówieśnikami tylko kuzynami .Jak ktoś ma mnie oceniać to po prostu choć pyskata i bezczelna i tak czuję się przegrana , wiem, że ktoś mnie zawsze udupi i tak się dzieje. Wszelkie egzaminy to dla mnie tragedia. Mam nauczycielofobię.
  • Nie chodziłam do przedszk.(dopiero do zerówki) i jakiejś traumy w odnajdywaniu się w zerówce ani w szkole nie miałam.

    Ja miałam niestety i mam do dzisiaj,nie chodziłam do przedszkola i nie bawiłam się z rówieśnikami tylko kuzynami .Jak ktoś ma mnie oceniać to po prostu choć pyskata i bezczelna i tak czuję się przegrana , wiem, że ktoś mnie zawsze udupi i tak się dzieje. Wszelkie egzaminy to dla mnie tragedia. Mam nauczycielofobię.
    chodziłem do przedszkola (niestety) i mam (miałem) tak samo
  • Kurczę, dzięki wielkie za temat! Ja włąsnie nie wgłębiając się w temat przedszkola zamierzałam posłać od września mojego synka,we wrzesniu 3letniego, ze 2 razy w tygodniu na pół dnia. Cały tydzień wogóle nie był rozważany, bo przecież ja siedze w domu i jeszcze długo na pewno posiedzę.. Oczywiście wpadłam na ten pomysł po rozmowach z koleżankami które wszystkie wysyłają dzieci do przedszkoli.. Pomyślałam że to będzie zawsze jakaś rozrywka dla niego, dla mnie 10h w tyg więcej luzu bo zostanę z jednym dzieckiem.

    Od początku nie byłam przekonana do tego pomysłu, choć ja przekonywałam do tego męża.. Tak naprawdę nie chcę go posyłać jeszcze nigdzie- i dziękuję bo mnie utwierdziliście w moich odczuciach i wiem że nie jest to zły wybór. Choć inny od wszystkich w moim otoczeniu.

    Wojtek jest do mnie bardzo przywiązany i nie uważam że to źle. Bardzo dużo się ostatnio też uczy i chłonie wszystko co robimy, mówimy, jak się zachowujemy. Nie chcę żeby to było poza moją kontrolą.  

    ale się cieszę z podjętej decyzji:) byłam bardzo rozdarta w tym temacie..

    :)
  • Kurczę, dzięki wielkie za temat! Ja włąsnie nie wgłębiając się w temat przedszkola zamierzałam posłać od września mojego synka,we wrzesniu 3letniego, ze 2 razy w tygodniu na pół dnia. Cały tydzień wogóle nie był rozważany, bo przecież ja siedze w domu i jeszcze długo na pewno posiedzę.. Oczywiście wpadłam na ten pomysł po rozmowach z koleżankami które wszystkie wysyłają dzieci do przedszkoli.. Pomyślałam że to będzie zawsze jakaś rozrywka dla niego, dla mnie 10h w tyg więcej luzu bo zostanę z jednym dzieckiem.

    Od początku nie byłam przekonana do tego pomysłu, choć ja przekonywałam do tego męża.. Tak naprawdę nie chcę go posyłać jeszcze nigdzie- i dziękuję bo mnie utwierdziliście w moich odczuciach i wiem że nie jest to zły wybór. Choć inny od wszystkich w moim otoczeniu.

    Wojtek jest do mnie bardzo przywiązany i nie uważam że to źle. Bardzo dużo się ostatnio też uczy i chłonie wszystko co robimy, mówimy, jak się zachowujemy. Nie chcę żeby to było poza moją kontrolą.  

    ale się cieszę z podjętej decyzji:) byłam bardzo rozdarta w tym temacie..

    :)
  • Dwa razy w tygodniu na pół dnia to nie jest rasowe "oddanie do przedszkola". To jest posłanie na zajęcia, do zabawy, dla urozmaicenia. Może służyć wyłącznie temu, żeby matka siadła i wypiła kawę, tudzież załatwiła parę spraw na mieście. Nie demonizujmy. Annabe, jeśli masz możliwość takiego właśnie podesłania to ja bym się jeszcze zastanowiła.

    No i Ci dołożyłam dylematu :)
  • No własnie ja nie chciałam aby dzieci były do mnie chorobliwie przywiązane, czyli, że nie ma mowy o zostaniu z ojcem, babciami czy ciotkami. Nie chciałam też aby miały fobię szkolną bo ona przeszkadza w nauce, jest takim stresem, że dziecko zamiast chłonąć wiedzę ma ochotę wymiotować.
    Myslałam, że jak moje starsze pójdą do przedszkola wcześnie to nie będzie z tym problemu bo parę godzin beze mnie nie będzie dla nich szokiem.
    W przypadku córki nie bardzo się to udało.
  • We wrześniu urodzi się nam kolejne dziecię, więc coraz częściej słyszę: ale teraz to już najstarsza do przedszkola? Lżej ci będzie.
    Dla mnie to absurd. Starszą mam oderwać od młodszej siostry i właściwie zablokować budowanie więzi z noworodkiem. Młodszą pozbawić towarzysza zabaw i zostawić w próżni, bo sama zajęta będę noworodkiem. Po to mam rodzinę, żeby dzieci wychowywać w rodzinie.
    Nie utwierdzajmy dzieci od małego w przekonaniu, że wszędzie dobrze, byle nie w domu.
  • Dwa razy w tygodniu na pół dnia to nie jest rasowe "oddanie do przedszkola". To jest posłanie na zajęcia, do zabawy, dla urozmaicenia. Może służyć wyłącznie temu, żeby matka siadła i wypiła kawę, tudzież załatwiła parę spraw na mieście. Nie demonizujmy. Annabe, jeśli masz możliwość takiego właśnie podesłania to ja bym się jeszcze zastanowiła.

    No i Ci dołożyłam dylematu :)
    ano dolozylas..hehe  to fakt ze te kilka godzin to nie jest duzo.. a wlasnie przydaloby sie zeby cos czasem zalatwic. jak mam gorszy dzien to marze o tym zeby wreszcie tam poszedl, ale jak mam wiecej sil i sie dogadujemy to wtedy pojawia sie dylemat.. 

    moze sprobuje chodzic z nim na adaptacje jeszcze tej wiosny. bede miala rzeczywiscie odpowiedz jak mu sie nie spodoba.
  • ja wlasnie tez nie mam nikogo kto moglby choc czasem wpasc i chwile z nim posiedziec. tesciowa na slasku, mama pracuje jeszcze. siostra studiuje.
  • To moze jakas opiekunka? U mojej kolezanki swietnie sprawdza sie sasiadka, strsza pani. Nie, zeby z dziecmi nawet gdzies wychodzila, ale przychodzi do domu i kolezanka ma czas cos posprzatc, czy pojsc sama do lekarza. Nie ma ustawionych jakis stalych dni, czy godzin, tylko tak, jak akurat potrzeba. Ta pani i tak wiekszosc czasu spedza w domu i nawet jest zadowolona, ze ma kontakt z innymi ludzmi. Moze warto porozgladac sie w sasiedztwie?
  • gdy szłam na wychowawczy, czułam ze to dobra dceyzja- do tego nie mam wątpliwości. dzieci najlepiej rozwiną sie przy matce itd.ale ja nie daję trochę rady psychicznie- ostatnio bardzo się męczę siedząc z nimi, nie chce mi się z nimi bawić, w ogole brakuje mi pomysłów. oglądam telewizje śniadaniowe a tam text moj ulubiony  TYLKO SZCZĘŚLIWA MAMA WYCHOWA SZCZĘŚLIWE DZIECKO! noto moje chyba będa mega nieszczęśliwe. przykro mi bo ostatnio tylko na nie warczę i syczę. może to przesilenie wiosenne, może zmęczenie materiału.

    nikt mi nie pomaga, podobnie jak u ciebie Bea@ jak potrzeba matki czy teściowej to nie mogą, bo... tysiąc powodów.

  • Dwa razy w tygodniu na pół dnia to nie jest rasowe "oddanie do przedszkola". To jest posłanie na zajęcia, do zabawy, dla urozmaicenia. Może służyć wyłącznie temu, żeby matka siadła i wypiła kawę, tudzież załatwiła parę spraw na mieście. Nie demonizujmy. Annabe, jeśli masz możliwość takiego właśnie podesłania to ja bym się jeszcze zastanowiła.

    No i Ci dołożyłam dylematu :)
    Jakieś takie to naciągane... jak sobie "wytrenujesz" dziecko to i tak możesz usiąsc i wypic kawę. No i czy tydzień czy jeden dzień to i tak nie ma wpływu na to co jest w przedszkolu.
  • a czy myślicie(może macie doświadczenie), że jest różnica jak się pośle dziecko np. do sióstr do przedszkola?
  • a czy myślicie(może macie doświadczenie), że jest różnica jak się pośle dziecko np. do sióstr do przedszkola?
    Moja siostra nalezy do zgromadzenia, ktorem.in. prowadzi przedszkola, ogolnie sa mocno nakierunkowane na wychowanie dzieci i mlodziezy. Siostra zakonna tez czlowiek, wiec roznie trafic mozna, ale z tego co widzialam, to jednak badrziej z sercem podchodza do swojej pracy, przelewaja swoje uczucia rodzicielskie na dzieci w przedszkolu/ szkole. Widze ta roznice podejcia nawet w " normalnym" przedszkolu: jednka kobieta, ktora sama ma dwojke malych dzieci w domu nie ma juz tyle cierpliwosci i wyrozumienia co kobieta strsza, z odchowanymi juz dziecmi.
  • http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2012/03/2012.03.13.rn18.mp3

    wczorajsza rozmowa z Elbanowską
    No i co tam mówi ciekawego?
  • edytowano marca 2012
    mówi o tym że nowa podstawa programowa wymusza siedzenie dzieci 6 cio letnich  w ławkach i kaligrafowanie literek
    nie da się streścić tak na szybko
  • Ja też mam możliwość posłania do przedszkola na 2.5 godziny dziennie, ale może to być 2-3 razy w tyg., niekoniecznie codziennie.

    Ale, już pomijam kwestię, że strasznie daleko to przedszkole mamy, a czekać z pozostałymi dziećmi lub z nimi jeździć w te i nazad, mija się z celem, to mam obawy, co do tego, co w takim przedszkolu może być... Ze starszym dzieckiem w szkole to jakoś można sobie poradzić, wytłumaczyć, ale dziecko 3-4 lata nie będzie krytyczne. Weźmy taki Halloween, dzień piżamy itp. - kiedy musimy zabrać dziecko z najbardziej "atrakcyjnych" zajęć. Że nie wspomnę o wpływie grupy rówieśniczej na to, co dziecko chce mieć... Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, więc jak dziecko nie wie, co modne, nie będzie tak chciało i gust oraz upodobania uformuje na podstawie tego co my, rodzice mu zaoferujemy. 
    A na zajęcia moi chodzą, ale takie gdzie rodzic jest obecny cały czas. 

  • Jakieś takie to naciągane... jak sobie "wytrenujesz" dziecko to i tak możesz usiąsc i wypic kawę. No i czy tydzień czy jeden dzień to i tak nie ma wpływu na to co jest w przedszkolu.

    No tak, ja owszem i mogę usiąść i wypić kawę przy moich dwóch maluchach, ale  mogę wtedy zapomnieć o tym, że np.przed chwilą sprzątałam  mieszkanie, powiesiłam pranie-całe z suszaka ląduje na podłodze, jakoś dziwnie widok siedzącej i nicnierobiącej matki wpływa na moich synów. Jak chodzę po mieszkaniu i coś robię to nigdy się tak nie leją i nie płaczą tyle, jak wtedy gdy usiąde na chwilę wytchnienia przy porannej kawie..

    Ale zgodzę się z Tobą że to bez różnicy czy dziecko jest tydzień czy dzień. I tak się nauczy czegoś czego bym nie chciała i też taki jeden dzień w mieszanym środowisku może wnieść w jego osobę dużo.

    Chciałam posłać go do malutkiego przedszkola montessori, które mamy niedaleko.

    Ale jeszcze musimy to głęboko rozważyć.

  • U nas wlaśnie trwa wyścig o miejsca w przedszkolu.I zewsząd słyszę,że moja pięciolatka juz powinna ,bo dzieci,bo to bo sramto.Napewno więcej się nauczy niż w domu.Jeszcze miesiąc temu miałam plan,że pojdą oboje do przedszkola,a ja po 6latach siedzenia w domu wrocę na rynek pracy.....Tylko,że ja nie mam chęci rozstawać się ze swoimi dziećmi.Dzięki Bogu nie mam presji finansowej.I to przedszkole jest wbrew mojemu sercu...
  • Moje, 5lat i 3lata muszą iść do przedszkola na 9h :(
    Muszą bo ich starsze rodzeństwo chce się dalej uczyć i studiować, a nam zupełnie na to kasy brak :(
    Ja najchętniej nie wracałabym do pracy po macierzyńskim, ale cóż nasza polska rzeczywistość nas do tego zmusza.
    Serce mi po prostu krwawi :(((
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.