Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przedszkole lepsze niż rodzina?

edytowano luty 2012 w Ogólna
Rola przedszkola w wychowaniu i rozwoju małego dziecka:
http://www.interklasa.pl/portal/index/strony?mainSP=subjectpages&mainSRV=wprzedszk&methid=790340120&page=article&article_id=321264


Wszystkiego co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu – o tym jak żyć, co robić, jak postępować, współżyć z innymi, patrzeć, odczuwać, myśleć, marzyć i wyobrażać sobie lepszy świat.

Robert Fulghum



" Przedszkole XXI wieku w pewnym stopniu zmieni swoje role. Będzie stanowiło laboratorium przyszłego człowieka. Dziecko jest bowiem nie tylko „symbolem przyszłości, ale jej reżyserem w nadchodzącej erze”."



Cały artykuł oparty na ideologii - czyli "przedszkole jest dobre, bo ja tak uważam, bo mi się tak wydaję, więc udowodnię to."

No i prawda, że przedszkole (to publiczne) stanowi laboratorium - ktoś chce wyprodukować takiego człowieka, jaki jest mu potrzebny - posłusznego poddanego, bezwolnego i bezideowego.



Cytat na początku mnie zastanawia: czy ten człowiek nie miał rodziców?

No i oczywiście nie dodano mojego komentarza pod tekstem, choć nie był on agresywny i niekulturalny...

No cóż, nie można dopuszczać innych głosów niż te jedynie słuszne...


«134

Komentarz

  • edytowano luty 2012

    James Dobson twierdzi, że dopiero w wieku lat dziesięciu dziecko jest na tyle dojrzałe, by oprzeć się presji grupy, ma kręgosłup moralny.
     Wiemy, o czym mówimy, widzimy to jasno w różnych publikacjach, wynikach badań, ale przede wszystkim dlatego możemy się na ten temat wypowiadać, że nie tylko się nam udało, choć oczywiście nic nie ma bez łaski Bożej, że nasze dzieci są naszą wizytówką i możemy powiedzieć: zainwestowanie w dzieci, kiedy były małe, poświęcanie im dużej ilości czasu i jednocześnie stosowanie biblijnych metod wychowania w dyscyplinie i miłości, w równowadze, zaowocowało stabilnymi osobowościami. 

    Chcemy wszyscy, by nasze dzieci wyrosły na ludzi godnych zaufania, a dokładnie takich ludzi brakuje w Polsce. Możemy wychować dobrych polityków, prawych, dla których obrzydliwością będzie wszelka nieprawość. Możemy wychować dobrych liderów, przywódców w każdej dziedzinie, tylko my, rodzice musimy zainwestować i my matki nie powinnyśmy żałować czasu na „siedzenie” w domu z dziećmi. 


    Daliśmy sobie wmówić, że my nie jesteśmy kompetentni. Rodzice z miłości, a nie dlatego, że mają do tego przygotowanie, zajmują się dziećmi. To ma być relacja osoby z osobą, która przebywając z nami widzi wszystkie nasze zachowania, a nie tylko napełnianie wiedzą. 




    Nie da się dobrze wychować dziecka za pomocą najlepszej niani i najlepszego przedszkola. 

    Obecnie jest duża presja na posyłanie dzieci do przedszkola. Podano niedawno informację w telewizji, że Polska w Unii Europejskiej jest na ostatnim czy przedostatnim miejscu, jeśli chodzi o procent dzieci chodzących do przedszkola. My osobiście słysząc to ucieszyliśmy się, bo to jest dobrze.
    Ostatnio usłyszeliśmy doniesienie, że Ministerstwo Edukacji Narodowej podpisało umowę z telewizją na popularyzację przedszkoli w serialach czyli, że MEN płaci za to, aby scenarzyści w serialach wprowadzali teksty, które będą promować przedszkole, że jak to warto i trzeba.
    Powinno być zaznaczone, jak w normalnych reklamach, że to taka firma reklamuje to i to - wszyscy wiedzą, że ten czas antenowy wykupiono za pieniądze. Są artykuły w gazetach, które są podpisane - artykuł sponsorowany. Czy w takiej sytuacji również nie powinno być przy takim odcinku serialu napisane, że odcinek sponsorowany przez Ministerstwo, bo widz oczekuje, że scenarzysta pisze z własnej twórczości, że robi to fair. A jeżeli okazuje się, że pewne elementy wprowadza, bo zostało to zamówione i wykupione, to widz powinien o tym wiedzieć.
    Niektórzy uważają, że muszą iść do pracy, że jest to konieczność życiowa - dzieci są posyłane do przedszkola - w rzeczywistości nie wystarcza im na taki standard życia, jaki sobie życzą. Trzeba tu zauważyć pewne priorytety - możemy żyć bardzo skromnie, ale inwestujemy wtedy w dziecko. Wielu rodziców, gdyby zdawało sobie sprawę z tego jak negatywny wpływ będzie miało na dziecko takie oderwanie od domu rodzinnego, to by się na to nie zdecydowało.
    Są pewne nieporozumienia, rodzice sądzą, że dziecko musi się socjalizować w grupie. Zdrowe budowanie relacji jest bardziej możliwe w warunkach domowych, kiedy zaprasza się gości albo chodzi się w gości, czy są relacje na podwórku. Wpuszczenie w dużą grupę nie jest żadną socjalizacją, jest to dawanie ciężaru dziecku, którego nie jest ono w stanie znieść.
    Rodzice uważają, że dziecko nauczy się przez pójście do przedszkola czegoś, czego nie nauczy się w domu. To zaczyna być najczęściej początek "wyścigu szczurów", dziecko na tym etapie nie potrzebuje osiągnięć, potrzebuje budować stabilną osobowość, więc ono nie nauczy się żyć w grupie idąc do przedszkola, tylko będzie jakoś starało się przeżyć, po prostu rozwój osobowości będzie zniekształcony.
    Przedszkole może być rozwiązaniem dla samotnego rodzica, czy dla dziecka z rodziny, w której patologia jest daleko posunięta, dla którego przedszkole będzie wytchnieniem. Natomiast w normalnej rodzinie nie ma najmniejszej potrzeby, a są wszelkie przeciwwskazania, żeby dawać dziecko do przedszkola.

    M.W.: Z raportu Amerykańskiego Instytutu Zdrowia Dziecka i Rozwoju Człowieka. Zaskakujące wnioski - badania wykazały, że występuje ścisły związek między ilością czasu spędzanego w placówkach a między jego zachowaniem, np.: dzieci, które nie były w domu tylko w przedszkolu były częściej nieposłuszne i agresywne, były takie nieprawidłowości w zachowaniu jak kłótliwość, skłonność do bicia, szczególnie słabszych i młodszych, skłonność do kłamstwa, wrzaskliwość, samochwalstwo. Ogólnie oceniono, że dzieci chowane w przedszkolu w przeciwieństwie do dzieci chowanych w domu sprawiają trzy razy więcej kłopotów wychowawczych.


    P.W.: Posyłając dziecko do przedszkola musisz się liczyć z tym, że będzie ono kształtowane przez innych ludzi, a nie przez ciebie, a jeśli później dziecko jako nastolatek czy jako dorosły będzie miało problemy, to koszt ponosi rodzina, ale będzie to miało wpływ i na społeczeństwo.

    Posyłając dziecko do przedszkola: zabierasz mu ostatnie lata beztroskiego dzieciństwa, możliwość spania tak długo, jak chce, teraz ma ostatni czas żeby być w domu i beztrosko bawić się, zabierasz mu czas, jaki mogłoby spędzić w domu, po prostu być razem z tobą, narażasz się na częstsze choroby, zwiększasz koszty prowadzenia domu, masz mniejsze możliwości dobrego gospodarowania, szukania przecen, wyprzedaży, robienia przetworów, tańszych zakupów, a jednocześnie płacisz za przedszkole.

    Jeżeli już nie możecie zostać w domu, to najmniej szkodliwe byłoby pozostawienie dziecka w domu, gdy ktoś przychodzi do niego, gorsze od pozostawienia dziecka w domu byłoby umieszczenie go w zaprzyjaźnionej rodzinie - czy u dziadków, czy u mamy, która pozostaje ze swoimi dziećmi w domu, najbardziej szkodliwe będzie oddanie dziecka do przedszkola.

    Twoje dziecko woła: mamo, zostań ze mną w domu, to najlepsze dla mojego rozwoju!



    Całość tutaj:

    http://rodzinakatolicka.pl/index.php/kompendium/37-kompendium/18038-mama--najlepszy-zawod-na-wiecie

  • Jakość społecznych zachowań dziecka zależy nie tyle od liczby dzieci, z którymi zwykło się bawić, ile od jego emocjonalnej stabilności, poczucia własnej wartości i nieegoistycznej troski o innych. Zazwyczaj jest odzwierciedleniem jakości rodzicielskiego przykładu i siły przywiązania do ciepłych, konsekwentnych rodziców. 


    Piorunujący jest wpływ grupy rówieśniczej na małe dziecko, którego system wartości nie jest jeszcze dobrze określony; które nie nauczyło się jeszcze polegać na sobie samym; które nie czuje się do tego prawdziwie chciane i potrzebne. Jeśli dziecko nie miało czasu na to, by ukształtować własną niezależność, szybko uczy się naśladować zachowanie rówieśników i przyjmuje ich stosunek do życia. 


     Dla naszych małych dzieci [czas spędzony w przedszkolu] to czas przelotnych, przemijających relacji. Większość z nich nie potrzebuje aż tyle ekscytujących wrażeń, tak rozbuchanego środowiska społecznego, tak wielkiego widowiska różnorodności. Potrzebują ciszy, stabilizacji i związków z wybranymi osobami, nie osłabianych przez przedszkole, o ile tylko jest to możliwe.


    Wzrastająca liczba psychologów i psychiatrów uważa zależność od rówieśników za „zarazę społeczną” i kwestionuje obecnie niepotrzebne wysyłanie dzieci do przedszkola.


    Oczywiście nie wszyscy będą sobie mogli pozwolić na ten luksus. Ale dlaczego pozbawiać dzieci poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i poczucia własnej wartości - tak rzadko spotykanych wśród dzisiejszych dzieci - o ile nie jest to absolutnie konieczne? Odnosząc się do tych potrzeb, znany i uznany psycholog dziecięcy John Bowlby ze Światowej Organizacji Zdrowia, stwierdza, że nawet zły dom jest lepszy dla małego dziecka niż dobra instytucja [opiekuńcza].


    Jeśli chcesz mieć naprawdę społeczne, zrównoważone dziecko, ofiaruj mu ciepły, spójny i odpowiadający na jego potrzeby dom do momentu, aż osiągnie 8 czy 10 rok życia, o ile tylko jest to możliwe. Nie przejmuj się modnymi metodami kształcenia i wychowywania, po prostu bądź przy swoich dzieciach ograniczając do minimum wpływy z zewnątrz.



    Całość tutaj:


  • Joanna Maria - dziękuję za temat!
  • – W Polsce dramatycznie brakuje przedszkoli. Dziś do szkół trafiają
    6-latki, a za chwilę będą to 5-latki, na które reforma od 2011 r.
    nakłada obowiązek edukacji. Samorządy nie będą w stanie zapewnić tylu
    miejsc w przedszkolach, dlatego oddziały tzw. starszaków będą
    przenoszone do szkół, żeby zrobić miejsce młodszym dzieciom – przewidują
    Karolina i Tomasz Elbanowscy ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców,
    współinicjatorzy akcji „Ratuj maluchy”. Żeby uwolnić przedszkola od
    kaprysów samorządów, stowarzyszenie zbiera podpisy pod projektem
    obywatelskim, wycofującym reformę minister Katarzyny Hall i zakładającym
    objęcie przedszkoli subwencją państwa. Przedszkola byłyby wtedy
    finansowane tak samo jak szkoły – z budżetu państwa.

  • K.E.: [...]Problemem polskiej edukacji nie jest jednak to, że dziecko
    sześcioletnie nie jest uczniem I klasy. Problemem jest to, że brakuje
    przedszkoli. Jeśli chcemy mówić o wyrównywaniu szans, należy upowszechnić edukację przedszkolną. Żeby dzieci z rodzin, w których opieka jest gorsza, mogły ją otrzymać w przedszkolu.[...]

    K.E. Jak Karolina Elbanowska
  • edytowano luty 2012
    Nie wiem. Nie jestem za obowiązkowym posyłaniem dzieci do szkoły w bardzo młodym wieku. Ale moje najmłodsze dziecko płacze gdy nie idzie do zerówki bo np. jest chore. Czasem wręcz ma pretensje gdy ją spytam jak było w przedszkolu, że za krótko. Bo ona by chciała zostawać do 4 i tam też zjeść obiad.
    Jest od niektórych dzieci w grupie młodsza o prawie 2 lata. Wiele zależy od wychowawczyni.
  • A co takiego ma wychowawczyni czego Ty nie masz?
  • edytowano luty 2012
    Nie o to mi chodziło, ze wychowawczyni ma coś czego ja nie mam. Chociaż pewnie ma jedno: wykształcenie wyższe pedagogiczne.
    Miałam na myśli to, że są nauczycielki potrafiące zainteresować dziecko nauką a są niestety też takie dzięki, którym dziecko od najwcześniejszych lat nasiąka obrzydzeniem do nauki, szkoły, grupy i wszystkiego co się z tym wiąże.
  • ha..a mój brat twierdzi, że wychowało go podwórko ;)
  • edytowano luty 2012
    ,,dzieci,
    które nie były w domu tylko w przedszkolu były częściej nieposłuszne i
    agresywne, były takie nieprawidłowości w zachowaniu jak kłótliwość,
    skłonność do bicia, wrzaskliwość, samochwalstwo."

    No ja taka byłam a nie chodziłam do przedszkola.....Z wyjątkiem bicia słabszych i kłamstwa. To jest po prostu sprawa charakteru, temperamentu i genów. Czasem mam wrażenie, że rodzice mnie adoptowali bo jestem zupełnie inna niż moja rodzina.
    Za to mój syn najstarszy chodził do przedszkola od 3 roku życia ( nie miałam innego wyjścia bo babcie nie miały jeszcze emerytur), nie powiem , że było w porządku w tym przedszkolu ale...on jest zupełnym zaprzeczeniem powyższej idei. Spokojny, opanowany, niehałaśliwy i raczej nieagresywny.
  • ha..a mój brat twierdzi, że wychowało go podwórko ;)
    Ale jajcarz.
  • a na serio. 
    Te cytaty z pierwszego postu- ile ktoś zawdzięcza przedszkolu....mogą być prawdą.
    Ja znam "rodziny", których dzieci więcej nauczą się w przedszkolu, albo nawet czegokolwiek życiowego nauczą się w przedszkolu- nie w domu.
    jeśli matka i ojciec ( nie koniecznie pijący czy nadużywający) są niewydolni wychowawczo- to naprawdę przedszkole może pomóc.
  • Matura też pomaga, a wiele osób gdyby nie więzienie to by sobie nie zrobiło.
  • edytowano luty 2012
    Na pewno żadne przedszkole nie jest i nie będzie LEPSZE niż rodzina i nie ma co liczyć , że przedszkolanka jest w stanie zastąpić matkę, babcię zresztą po co?
    Ale nie ma też co demonizować wszystkich przedszkoli i przedszkolanek. Przedszkole powinno zostać instytucją, która sprawuje opiekę nad dziećmi w czasie gdy matki i ojcowe są zmuszeni pracować zawodowo i tyle.
  • Ale demonizowanie przedszkolanek jest fajne;)

    A o tym więzieniu to przekaże moim - hehe
  • Na pewno żadne przedszkole nie jest i nie będzie LEPSZE niż rodzina i nie ma co liczyć , że przedszkolanka jest w stanie zastąpić matkę, babcię zresztą po co?
    Ale nie ma też co demonizować wszystkich przedszkoli i przedszkolanek. Przedszkole powinno zostać instytucją, która sprawuje opiekę nad dziećmi w czasie gdy matki i ojcowe są zmuszeni pracować zawodowo i tyle.
    Nie generalizował bym. Różnie to bywa. CO jest lepsze a co nie o tym powinni decydować rodzice w zależnosci od swojej sytuacji. Stawiam na konkurencję.
  • Inna sprawa, że przedszkola ani szkoły nie powinny być dofinansowane przez państwo, podatki mniejsze i wtedy warunki konkurencji byłyby uczciwe.
  • edytowano luty 2012
    Przedszkola nie powinny sobie uzurpować prawa do ingerencji w życie powierzonego ich opiece dziecka ( wyciągania informacji na temat rodziny i nakłaniania do fałszywych zeznań) oraz nastawiania dzieci przeciwko rodzicom. Podobno takie akcje mają miejsce w krajach Skandynawskich i niemieckojęzycznych.
    Ale, lepiej żeby istniały przedszkola niż aby rodzice razem z dziećmi byli zmuszeni do wegetacji z jednej żałosnej pensji lub do pozostawiania dzieci samych bez opieki....

  • Przedszkola nie powinny sobie uzurpować prawa do ingerencji w życie powierzonego ich opiece dziecka ( wyciągania informacji na temat rodziny i nakłaniania do fałszywych zeznań) oraz nastawiania dzieci przeciwko rodzicom. Podobno takie akcje mają miejsce w krajach Skandynawskich i niemieckojęzycznych.

    Możesz to rozwinąć Prowincjuszko ?
    Co masz na myśli pisząc "wyciąganie informacji na temat rodziny" ?
    Przecież to rodzice muszą podać informacje, choćby adres, dane osobowe czy nr tel do pracy, jak wyobrażasz sobie działanie przedszkola bez  tych informacji ?
    Nie przypominam sobie aby przedszkole miało dostęp do szerszych informacji na temat naszej rodziny
    Oczywiście były jakieś ankiety anonimowe wrzucane do jakiś skrzynek w korytarzu ale były one dobrowolne !
    Bez zgody rodziców nie było nawet możliwości aby pielęgniarka mogła sprawdzić chociażby czystość włosów.
    Nie wiem o jakiej ingerencji piszesz
    Nakłanianie do fałszywych zeznań ?
    To jest przestępstwo chyba
    Nastawianie dzieci przeciwko rodzicom ?

    Piszesz "podobno" takie akcje mają miejsce w krajach Skandynawskich i niemieckojęzycznych.
    Zasłyszane? Zaczytane? Czy mieszkałaś w tych krajach i posyłałaś tam dzieci do przedszkoli ?

  • edytowano luty 2012
    Nie nie mieszkałam w takim kraju. Ale mieszkają tam moi krewni i niestety są interwencje gdy dzieci w przedszkolu rozmawiają sobie po polsku.

    Interwencje i nakłanianie do fałszywych zeznań np. dlaczego jesteś smutny tato cię bije ? Nie? A może jednak, na pewno cię bije. Przyznaj się !
    Są dzieci, których nie da się przymusić a są takie co dla świętego spokoju przytakną.
  • Jakieś konkrety, czy jak zwykle, Niemcy to wszystko źle i nas uciskają, biednych Polaków?
  • edytowano luty 2012
    Nie no Niemcy na pewno mają coś lepszego niż my. Wyższe pensje.
    Nasze władze to jedynie potrafią z nich małpować walkę z tradycyjną rodziną.
  • Interwencje i nakłanianie do fałszywych zeznań np. dlaczego jesteś smutny tato cię bije ? Nie? A może jednak, na pewno cię bije. Przyznaj się ! 

    image
    mam wrażenie, że przesadzasz i to bardzo
    czy taka sytuacja spotkała twoje dziecko w przedszkolu ?
    Wiesz, większość dzieci moich znajomych chodziło, chodzi obecnie (bądź będzie chodzić do przedszkola), mój Młody też chodził 
     i nigdy nie spotkałam się z tym o czym piszesz powyżej 
     
    Co do rozmów w przedszkolu w języku polskim 
    Uważam , że należy porozumiewać się w języku urzędowym danego kraju ( nie mam tu na myśli wypadów czystko turystycznych )
    Co w tym dziwnego, że zwrócono uwagę dzieciom , ze mówiły w języku polskim, być może nie zrozumiałym dla przedszkolanek ?Chciałabyś opiekować się dzieckiem i odpowiadać w jakimś stopniu za to dziecko nie wiedząc co tak naprawdę mówi ono do Ciebie ?
    Dlaczego od obcokrajowców wymaga się mówienia w NASZYM języku w NASZYM kraju w miejscach takich jak szkoła, praca itp
    A kiedy jest na odwrót to wielkie halo, że nam się zabrania mówić w ojczystym języku
  • hehe no akurat obcokrajowcy (niemcy) mają swoją mniejszosc w Polsce nawet swoje nazwy miejscowosci mają czego nie mozna powiedziec o Polakach w niemczech
  • Po za tym Hipolicie zupełnie opacznie mnie zrozumiałaś.
    Nie jestem przeciwniczką oddawania dzieci do przedszkoli a nawet żłobków jeśli ktoś ma aż tak napiętą sytuację. Bo w życiu bywa różnie, nie zawsze cukierkowo. Moje dzieci starsze też chodziły do przedszkola bo ja musiałam pracować. Teraz najmłodsze poszło do wcześniejszej zerówki i radzi sobie świetnie. Ale nie wszystkie dzieci dobrze się czują w takiej instytucji i dla nich to jest traumatyczne przeżycie.
    Chodzi tylko o to aby nie doszło do takich paranoj, że wychowuje się dzieci w przekonaniu, iż przedszkole chroni ich przed ciągłym kontaktem z patologią czyli własną rodziną.
  • edytowano marzec 2012

    Problem tkwi w tym, że we wszystkich liberalnych mediach propaguje się tezę, że przedszkole jest cudownym wynalazkiem, o niepodważalnych walorach wychowawczych i edukacyjnych.
    Wiele osób daje wiarę temu, że czyni się krzywdę dzieciom nie posyłając ich do przedszkola (nie mówiąc już o szkole)!
    Wszędzie mówi się i pisze o tym, jak to psychologowie czy inni naukowcy twierdzą, że przedszkole jest wielkim dobrodziejstwem...

    Tylko ja się pytam: jacy psychologowie? Na podstawie czego?
    Czy aby na pewno na podstawie rzetelnych badań i obserwacji rzeczywistości, czy tylko z racji swoich przekonań i ideologii, którą wyznają, a może, żeby usprawiedliwić swoją niechęć do wychowywania własnych dzieci w domu?

    Przecież wiadomo, że są tacy psychologowie, którzy twierdzą, że masturbacja jest czymś dobrym, że seks przedmałżeński i pozamałżeński jest czymś dobrym, że miłość jest czymś przemijającym... Każdy znajdzie coś dla siebie, bo tak naprawdę psychologowie swoje tezy stawiają na podstawie światopoglądu, jaki wyznają.


    Chodzi o dojście do prawdy: czy przedszkole jest lepsze, czy dom rodzinny?

    Nie chodzi o to, czy ktoś musi czy chce posyłać do przedszkola dziecko, ale czy jest to dobre dla niego.

  • Tak naprawdę o co chodzi w tych nawoływaniach do wysyłania dzieci do przedszkola?
    O dobro naszych dzieci, czy może o urobienie ich charakterów i umysłów?


    Ktoś powie, że jego dziecko lubi chodzić do przedszkola, ktoś inny powie, że się wiele uczy, uspołecznia się, nie nudzi się...



    Najlepszym miejscem do wychowywania dzieci jest dom, bo:

    - ma zapewnione poczucie bezpieczeństwa i miłość;
    - mogę wychować je wg własnego systemu wartości, wg własnych przekonań, czyli po chrześcijańsku;
    - dziecko patrząc na mnie uczy się, jak postępować, mam możliwość korygowania jego złych zachowań;
    - nawiązuje silniejszą więź z innymi dziećmi pozostającymi w domu;
    - nawiązuje silniejszą więź z matką;
    - nie jest poddawany silnej presji rówieśniczej
    - może zaspokoić potrzebę samotności;
    - może ukształtować własną niezależność



    To w takim razie, co jest złego w przedszkolu?
    Co może się stać złego, jeśli dziecko chce chodzić do przedszkola i (jak się wydaje) nie szkodzi mu to?

    - mogą mu być przekazywane treści, które kłócą się z naszym światopoglądem, np. dotyczącym wiary;
    - może spotkać się z dziećmi, które nauczą je złych rzeczy; może nauczyć się zachowań agresywnych;
    - może nauczyć się konformizmu, ulegania wpływowi innych osób, może mieć w przyszłości problemy z wyrażaniem siebie, swoich poglądów albo w ogóle z byciem "innym", z podejmowaniem decyzji niezgodnych z oczekiwaniem grupy rówieśników;
    - może wyrosnąć na niewolnika bądź na tyrana;
    - może przynieść do domu wiele chorób i pasożytów :-)


    (Można by pewnie jeszcze parę rzeczy wymienić, ale już nie mam czasu na zastanawianie się.)

    Generalnie:
    pozostawiając dziecko w domu, dając mu to, co najważniejsze, czyli poczucie bezpieczeństwa i miłość inwestuje się w budowanie zdrowej, silnej osobowości.
    Im mniejsza szansa na zaspokojenie tych potrzeb, tym większa szansa na to, że będziemy mieć w przyszłości problemy z dzieckiem, że nie będzie umiało w pełni cieszyć się życiem, że będzie bardziej podatne na wpływy innych ludzi niż na nasze.

    Najlepiej, żeby zostało w domu co najmniej do 10 roku życia... Ale to już inny temat.

  • a ja mam pytanie:
    czy da się 2w1?
    czy można zapewnić w domu pełną miłość, poczucie bezpieczeństwa, przekazywać wartości, tłumaczyć świat i równocześnie posyłać do przedszkola?
    czy to się jednak wyklucza?
    Czy dziecko zaimpregnowane miłością w domu może się odnaleźć w grupie rówieśniczej, by potem chętnie wracać do bezpiecznego domu rodzinnego?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.