Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sobór Watykański autentycznym znakiem Boga

124»

Komentarz

  • @Filip: jeden dokument na 47 lat? Trochę kiepsko.
  • Greg, a co sądzisz o sprzecznym nauczaniu o oprocentowaniu pożyczek? Wystarcza Ci współczesne zwyczajne nauczanie, czy uważasz, że powinno być to jednoznacznie rozstrzygnięte?
  • Wiesz, z mego punktu widzenia powinno. Choć nie wiem co ma bardziej negatywny wpływ: lichwa czy relatywizm i Indyferentyzm religijny. Obstawiam te dwa ostatnie.
  • Czy to nie u Woronieckiego było rozróżnienie na pobieranie procentów od kapitału przeznaczonego na działalność firm i lichwę z kredytowania życia?
  • edytowano marca 2012
    Eleonora - owszem. Ale to jest wypowiedź z XX w. (po wypowiedziach Penitencjarii z XIX w. i CIC z 1917r.)

    W 1745 r. papież napisał:
    "One cannot condone the sin of usury by arguing that the gain is not
    great or excessive, but rather moderate or small; neither can it be
    condoned by arguing that the borrower is rich; nor even by arguing that
    the money borrowed is not left idle, but is spent usefully, either to
    increase one's fortune, to purchase new estates, or to engage in
    business transactions."

    Czyli, w wolnym tłumaczeniu:
    - ani niskie odsetki (my dziś przez lichwę rozumiemy nadmierne odsetki),
    - ani bogactwo pożyczającego,
    - ani to, że niepożyczone pieniądze się marnują, a mogłyby być wykorzystane,
    - ani to, że pozwolą komuś się bogacić,
    - ani to, że kupi się za nie nieruchomości,
    - ani to, że zostaną wykorzystane w transakcjach biznesowych.

    Dokładnie tak, jak to widzieli w Średniowieczu (no może niedokładnie - w międzyczasie próbowano wymyślić jakieś sposoby poluzowania tej nauki). Po prostu - Kościół się mylił, a nauczanie uległo zmianie, i to o zgrozo: nie w wyniku IISW.
  • Anawim: ale to o zgrozo na SWII najwiekszymi autorytetami byli Congar, Schilbeckx, Rahner. to tajk jakby na Trydenckim królowali Luter, Kalwin i Zwingli
  • Greg, ja nie mam nic przeciwko krytykowaniu IISW. Z drugiej strony, niektóre myśli soboru są genialne, np. o Kościele jako sakramencie; Liturgii jako źródle i szczycie; powszechnym powołaniu do świętości.

    Natomiast zastanawiające jest dla mnie odrzucanie zwyczajnego nauczania Kościoła, skoro oceniamy, że jest jakoś niezgodne z poprzednim. To jest wg mnie nieprawdopodobne pole do relatywizacji. Bo dogmaty można na palcach wielodzietnej rodziny policzyć. A większość nauczania jest zwyczajna.

    Tylko, że ja się na tę możliwą relatywizację godzę. Bo ostatecznie wiara jest osobista. I sumienie też. Dlatego też nie widzę powodu, dla którego należałoby kontestatorów niektórych postanowień soboru zmuszać do działania wbrew sumieniu.
  • Greg, ja nie mam nic przeciwko krytykowaniu IISW. Z drugiej strony, niektóre myśli soboru są genialne, np. o Kościele jako sakramencie; Liturgii jako źródle i szczycie; powszechnym powołaniu do świętości.


    Ale to nic nowego i wcale nie wymysł SWII
  • No Greg, oczywiście, że nie. Na tym polega ciągłość tradycji. Czy którykolwiek sobór powiedział coś nowego, czego by nie było od początku? A jednak, po coś te sobory są.
  • Anawim: mam cytować słowa BXVI, że to był jedynie pastoralny sobór i traqktowanie go jako dogmatycznego jest dużą nadinterpretacją? ZTCW to był pierwszy sobór pastoralny w dziejach Kościoła.
  • Ba, nawet sobory, które uważano za dogmatyczne, z czasem były interpretowane jako heretyckie.

    Może z tym też tak będzie.
  • Kościół słusznie przestrzegał przed kredytami i życie pokazuje, że na lekkomyślnym zaciąganiu kredytów można wiele stacić. Jeślibym brała kredyt, to na minimalną kwotę, która mi umożliwia przeżycie (rozumiem to jako stan wyższej konieczności). Konto w banku posiadam.
  • Kościół nie zakazywał brania kredytów (można wykorzystać czyjeś zło w dobrym celu). Zakazywał brania odsetek.
  • KK radził nie pakować się w ramiona złodzieja.
  •  Gruba niejednoznaczność pojawiła się dopiero na ostatnim soborze. Nota bene: pastoralnym, nie dogmatycznym. 
    Jeszcze raz - przekleję to co zapodałam w innym wątku:

    Trafiłam na całość przemówienia, do którego odnoszą się Gregoriuso podobni, wyrywając pasujący im cytat z kontekstu całości wypowiedzi.

    Obszerniejszy fragment:

    " Z pewnością istnieje mentalność ciasnych poglądów wyizolowujących Vaticanum II, i to ona sprowokowała tę opozycję. Sporo jej przejawów sprawia wrażenie, iż począwszy od Vaticanum II wszystko zostało zmienione, że wszystko, co go poprzedzało jest bezwartościowe lub, w najlepszym razie, ma wartość jedynie w jego świetle. Drugi Sobór Watykański nie został potraktowany jako część całej, żywej Tradycji Kościoła, ale jako koniec Tradycji, nowy start od zera. Prawda jest taka, że sobór ten w ogóle nie zdefiniował żadnego dogmatu i świadomie wybrał skromną rangę soboru zaledwie pastoralnego. A jednak wielu traktuje go tak, jakby uczynił on z siebie superdogmat odbierający ważność wszystkim pozostałym. Ideę tę wzmacnia to, co dzieje się teraz. To, co poprzednio uważano za najświętsze – forma, w której liturgia jest przekazywana kolejnym pokoleniom – nagle jawi się jako coś najbardziej zakazanego, jako jedyna rzecz, której można bezpiecznie zakazać. Nie toleruje się krytyki decyzji podjętych od czasu Soboru, a z drugiej strony, jeżeli ludzie kwestionują starożytne zasady lub nawet wielkie prawdy Wiary – np. cielesne dziewictwo Maryi, cielesne zmartwychwstanie Jezusa, nieśmiertelność duszy itd. – nikt się nie skarży, a jeśli już, to z tylko z największym umiarem. Ja sam, kiedy byłem profesorem, widziałem jak ten sam biskup, który z powodu pewnego nieokrzesanego sposobu wysławiania się zwolnił przed Soborem nauczyciela będącego naprawdę bez zarzutu, po Soborze nie był gotów zdymisjonować profesora, który otwarcie zaprzeczał pewnym fundamentalnym prawdom wiary.

    Wszystko to sprawia, że bardzo wielu ludzi zadaje sobie pytanie: czy dzisiejszy Kościół jest rzeczywiście tym samym Kościołem, co wczoraj? Czy może zmieniono go w coś innego, nic o tym nie mówiąc ludziom? Jedynym sposobem uwiarygodnienia Vaticanum II jest przedstawianie go takim, jakim jest, jako jedną z części nieprzerwanej, unikalnej Tradycji Kościoła i jego wiary. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że w duchowych ruchach epoki posoborowej często dochodziło do zapomnienia lub nawet do tłumienia zagadnienia prawdy. Być może stajemy tu wobec najważniejszego dzisiaj problemu teologii i pracy duszpasterskiej. "

    Zarazem jednak papież powiedział:

    "Obok kwestii liturgicznych centralnymi punktami konfliktu są obecnie ataki Lefebvre’a na dekret dotyczący wolności religijnej i na tak zwanego ducha Asyżu. To tutaj Lefebvre ustala granice między swoim stanowiskiem, a stanowiskiem dzisiejszego Kościoła.

    Właściwie nie ma potrzeby, abym obszernie mówił o tym, że to, co głosi on w tych kwestiach, jest nie do przyjęcia. Nie chcemy tutaj rozważać jego błędów, ale raczej zapytać siebie samych gdzie brakuje nam jasności. Dla Lefebvre’a w grę wchodzi tu wojna z ideologicznym liberalizmem, przeciwko relatywizacji prawdy. Oczywiście nie zgadzamy się z nim, że – rozumiany zgodnie z intencjami Papieża – tekst Soboru czy modlitwa asyska były relatywizujące. Koniecznie trzeba bronić Drugiego Soboru Watykańskiego przed arcybiskupem Lefebvrem – jako ważnego i wiążącego dla Kościoła.
    "

    (z Konferencji wygłoszonej 13 lipca 1988 w Santiago do biskupów Chile)




  • Klarciu, a który to rok Ty nam zapodajesz do analiz. Toż duch czasu poszedł do przodu o 2 dekady.
  • Bardzo ciekawy tekst. Wynika z niego jasno, że celem "pojednania" z Bractwem jest jego neutralizacja.
  • Tekst jest zapisem poglądów kard. Ratzingera sprzed 20 lat. Gdyby ich nie zmienił, nie starałby się tak usilnie o dialog z Bractwem. Wzajemne zrozumienie jest teraz dużo większe, aczkolwiek ciekawa jestem jaka jest propozycja koegzystencji parafii piusowych z parafiami NOM-owymi. Wszyscy podlegają pod tego samego biskupa, czy każdy ma swoich.
  • Benedykt XVI wielokrotnie podkreślał, że jego poglądy są takie, jak dawniej.
  • Benedykt XVI wielokrotnie podkreślał, że jego poglądy są takie, jak dawniej.
    O to, to.  w którejś książce to było. 
  • Skoro zostałem wywołany do tablicy, to muszę przyznać, że i ja widzę rozdźwięk pomiędzy wielowiekowym nauczaniem Kościoła dotyczącym lichwy, a doktryną Magisterium na ów temat sformułowaną w XX wieku.
    Jeszcze w XIX-wiecznych podręcznikach teologii moralnej można było wyczytać, iż za lichwę uważa się jakikolwiek procent od pożyczki (co było potwierdzone m.in przez odwołania się do nauczania Benedykta XIV). Jak będę miał czas, to przepiszę co na ów temat głosił x. Ambroży Guillois
  • Skoro zostałem wywołany do tablicy, to muszę przyznać, że i ja widzę rozdźwięk pomiędzy wielowiekowym nauczaniem Kościoła dotyczącym lichwy, a doktryną Magisterium na ów temat sformułowaną w XX wieku.
    Jeszcze w XIX-wiecznych podręcznikach teologii moralnej można było wyczytać, iż za lichwę uważa się jakikolwiek procent od pożyczki (co było potwierdzone m.in przez odwołania się do nauczania Benedykta XIV). Jak będę miał czas, to przepiszę co na ów temat głosił x. Ambroży Guillois
    A czy wtedy istniała inflacja? A czy to, że pożyczam pieniądze, za które mogłabym coś nabyć, ale rezygnuję czasowo z tego (poświęcenie??) nie zasługuje na rekompensatę? Nie to, żebym była jakimś wielkim zwolennikiem banków i pożyczek, ale nie rozumiem ludzi, którzy je biorą, a potem narzekają, że złodzieje. Przecież pożyczka w tym danym momencie była im widocznie potrzebna, a wszyscy wiedzą, na jakiej zasadzie się to odbywa. No tylko tego by brakowało, że pożyczałoby się na 0% przy obecnej inflacji...
  • Inflacja to twór sztuczny, Jak Tobie pożyczę łopatę, nie oczekuje, ze jutro mi oddasz dwie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.