My też chodzimy na Liturgię całego Triduum z dziećmi. W tamtym roku mieliśmy dwójkę (4, 2) i trzecie u mamy. Po Mszy Św. Wieczerzy Pańskiej u nas w domu jest uroczysta kolacja (pieczone mięso, chleb, sałata, oliwki, szarlotka), ale przed jej rozpoczęciem mój mąż-głowa rodziny obmywa wszystkim nogi. Zachęcał nas do takiego gestu były proboszcz "naszej" parafii. W nocy udaje się wyrwać na chwilę na adorację, pojedyńczo.
W Wielki Piątek z dziećmi malujemy pisanki (niestety w Wielką Sobotę się nie wyrabiam, żeby pomalować i zdążyć poświęcić). Tak jak Kinga, nie chodzimy na Drogę Krzyżową, ale w domu odprawiamy z dziećmi. Liturgia wiadomo.
W Wielką Sobotę raniutko idziemy wszyscy do kościoła adorować Krzyż, zobaczyć grób i chwilę się pomodlić w ciszy. Rano jest to możliwe, przed godziną święconki Później wiadomo - wracamy po koszyki i znowu do kościoła. Liturgia Paschalna zaczyna się u nas o 21 i trwa do 1 w nocy, więc w tym roku przyda się i chusta i wózek Całą Liturgię Słowa zaczynam omawiać dużo wcześniej. Ja już zaczęłam z dziećmi "robić" trzy pierwsze. W tamtym roku przygotowałam dla ówczesnego 4-latka książeczkę z ilustracją do każdego czytania i przez to nie nudził się, pamiętał o co chodzi, wiedział "ile jeszcze". W tym roku wcześniej ją sobie pokoloruje dodatkowo. Triduum kończymy Nieszporami w Niedzielę Zmartwychwstania - kościele.
"Nasza" parafia proponuje jeszcze w ciągu całego Triduum wspólną Liturgię Godzin z katechezami. Chodziliśmy na to zanim pojawiły się dzieci
* piszę "nasza", bo tak na prawdę nie nasza, ale tam chodzimy
kiedyś już to było...ale może być i teraz... takie moje stare rozważania...
WIELKI CZWARTEK
Stół...na nim chleb i wino... Ty wiesz że czeka Cię śmierć... Siedzisz przy stole...rozmawiasz A potem robisz coś co nie mieści się w głowie...b Ty myjesz nogi swoim uczniom... Nawet dziś mało kto potrafiłby to zrobić... Ty pokazujesz że miłość jest najważniejsza... Stół...a przy stole ten który Cię zdradzi... Wiesz co zrobi i za ile...a jednak nie mówisz głośno... wyjdź...nie potępiasz... Tak bardzo ukochałeś ludzi że pozostawiłeś Swoje Ciało i Krew...na pamiątkę...
Dziękuję Ci za księdza który jest nam dany do posługi...każdy ma tak wielką moc...jego ręce czynią poprzez Ciebie tyle dobra...codziennie ..na ołtarzu...
Ogród...i Ty na modlitwie... A gdzie są Twoi uczniowie??? Śpią...bo nie wiedzą,że zaraz zdarzy się coś co zmieni...Świat na zawsze... i jest ten którego miłujesz... A on za 30 srebrników całuje Cię pocałunkiem zdrady... Ty milczysz ??? Tak wola Ojca jest ważniejsza...
Dziękuję...
Ten Stół zmienił Świat na zawsze...
WIELKI PIĄTEK
Sąd??? stoją choć dawno podjęli decyzjęco zrobić z Tobą... Piłat jest tylko zakładnikiem...ich nienawiści i kompleksów... Tyle im mówiłeś o miłości ...ale czy chcieli tego??? Nie widział w Tobie winy...a kazał tak bardzo Cię skatować... I umył ręce...Czy myśli że woda to załatwi ???
Krzyż...tak ciężki a jednak Go dźwigasz... Szydzą z Ciebie i płaczą... Co lepsze... Matka ...cierpi razem z Tobą... Jak bardzo...nie umiem pojąć... Weronika i Szymon...dwoje obcych ludzi... Jedno samo z siebie pomaga, drugie bo mu każą... Ale to Ci przynosi ulgę... Golgota...widzisz ją z daleka... Tu dokona się nasze odkupieni...czy wiemy o tym??? Złoczyńcy z Tobą ...jeden przeklina...drugi prosi o miłosierdzie... Ty obiecujesz mu zbawienie...Pierwszy Święty... na oczach katów...czy potrafią to zrozumieć???
Dziękuję ...bo cóż innego mogę powiedzieć... ja za którego tak bardzo cierpiałeś...
Ten Krzyż zmienił Świat na zawsze...
WIELKA SOBOTA
Grób...jeszcze otoczony strażą... jeszcze nie wierzą że Ty jesteś Bogiem...i śmierć nie ma mocy nad Tobą... Nawet widząc co działo się przy KRZYŻU... nie chcą a może nie mogą uwierzyć??? Śmierć wydaje się końcem...a jednak tak nie jest... Dajesz nam nadzieję że tam czekasz na nas... Światło ze świec rozjaśnia mrok... Ty pokazujesz Swoją chwałę...chwałę OJCA i DUCHA... ALLELUJA...Chwała na wysokości...
Dziękuję Boże ...nie zasługuję na Twoją miłość... a Ty nie patrzysz na moje słabości...pozwalasz zanurzać się w Ranach Swojej dobroci...
to wszystko jest takie piekne, to co piszecie tutaj. ja chyba nigdy nie przezywalam triduum.. a teraz jak jest maz, sa dzieci to chyba najwyzsza pora wprowadzic zmiany?
powiedzcie czy 2,5latek moze pojsc na katecheze przed pascha? czy za maly?
musze sie zgłosic do Cibie po chuste, przydałaby sie:)
Jaciez jak czytam jak to wszysko przeżywacie to jestem pod wrażeniem, chciałabym sie przygotować do tych szczególnych dni i baaardzo bym chciała pósc z dziecmi do kościoła ale boje sie baaaardzo. że nie wytrzymaja a my z nimi....4 dzieci małych...
Aga--p, sekretem jest siedzenie blisko ołtarza i jednocześnie zakrystii, żeby w razie kryzysu móc się tam sprawnie wymknąć. A ołtarz musi być blisko, żeby dzieci wszystko dobrze widziały.
to wszystko jest takie piekne, to co piszecie tutaj. ja chyba nigdy nie przezywalam triduum.. a teraz jak jest maz, sa dzieci to chyba najwyzsza pora wprowadzic zmiany?
powiedzcie czy 2,5latek moze pojsc na katecheze przed pascha? czy za maly?
Może, może....:-)
Dla Warszawiaków, którzy zastanawiają się, czy uczestniczyć w liturgiach Wielkiego Czwartku i Piątku przekazuję informację, że w kosciele MNP Matki Kościoła przy ulicy Domaniewskiej (stacja metra Wilanowska) zarówno w czwartek i piątek są odprawiane liturgie dla rodzin z dziećmi. Żadne tam skrócone, czy zinfantylizowane. Nie, takie jak trzeba. Tyle, że dzieci mogą np. w trakcie obrzędu obmycia nóg zbliżyć sie do ołtarza i z bliska patrzeć, jak kapłan umywa nogi dwunastuspośród obecnych tuż przed Mszą św., objasniane są znaki.
Adoracja Krzyża trwa długo, bo adorowany jest jeden Krzyż, a nie jak zdarzyło mi się widzieć w innych kościołach, trzy albo i więcej, żeby było szybciej.
Poza tym na Domaniewskiej jest 30 wspólnot + parafianie i najnormalniej w świecie nie zmiesciliby się na jednej liturgii.
Ja trafiłam na Domaniewską właśnie w trakcie Triduum wiele lat temu. Wtedy Manka, którą poznałam w Ogródku Jordanowskim, powiedziała mi, że to dobre miejsce na przezywanie Triduum z dziećmi. Poszłam i ...zostaliśmy tam na dobre.
Liturgia w Wielki Czwartek o 16-tej, a w Wielki Piątek o 15-tej.
Nie obmywa nóg tuż przed Mszą, ale ci do obmycia zapraszani są spośród obecnych w kościele tuż przed Mszą. Jakoś nie udaje mi się edycja już zamieszczonego wpisu.
Jeszcze nigdy nie byliśmy wszyscy razem na Liturgii całego Triduum.
Marcelino to prawda, ja zabieram dzieci zawsze pod ołtarz na każdej mszy. Z moim 4 latkiem muszę trochę więcej rozmawiać, opowiadać co się dzieje jak marudzi, ale wtedy daje radę być na całej mszy.
Dzięki Wam mam nadzieję, że uda nam się przeżyć te święta inaczej niż dotąd.
Rety, jak piękne, że piszecie o przeżywaniu Triduum z dziećmi. Właśnie takie pomysły chłonę na przyszłość. To ja mam kilka pytań:
My ostatnio zapoczątkowaliśmy nową tradycję w kaplicy - w godzinach wieczornych w Wielki Czwartek i Piątek adoracja ze śpiewem całych pieśni pasyjnych długich - np. 39 zwrotek Ogrodzie Oliwny - nawet nie wiem czy to nie na wielodzietnych wyczytałam 2 lata temu, że to tak długa pieśń śpiewana w Wielki Piątek i zaraz w życie wprowadziłam
Iśka, podzielisz się wiedzą skąd wziąć cały tekst tej pieśni? Ja właśnie planuję w tym roku rozważać dużo pieśni pasyjnych. Są takie piękne. W zeszłym roku przed grobem Pana rozważałam "Dobranoc Głowo Święta" i "Jezu Chryste Panie miły" (bez śpiewów niestety, na razie w Warszawie nie mam "swojego" kościoła, w którym mogłabym podziałać i wprowadzić takie tradycje). Łzy mi leciały ciurkiem. Na Wielki Czwartek polecam tekst "Sław języku tajemnicę" - tak głęboko teologiczny tekst, że powala (w końcu św. Tomasz z Akwinu).
Po Mszy Św. Wieczerzy Pańskiej u nas w domu jest uroczysta kolacja (pieczone mięso, chleb, sałata, oliwki, szarlotka), ale przed jej rozpoczęciem mój mąż-głowa rodziny obmywa wszystkim nogi. Zachęcał nas do takiego gestu były proboszcz "naszej" parafii. W nocy udaje się wyrwać na chwilę na adorację, pojedyńczo
Piękny ten gest umywania nóg przez ojca Dzięki, nie wpadliśmy na to.
My dwa lata temu też zrobiliśmy uroczystą kolację po Liturgii, ale doszliśmy do wniosku, że zrobienie tej kolacji przed Liturgią ma dwie zalety: 1. jest to pięknie wprowadza w przeżywanie Liturgii, 2. od razu po Liturgii duchowo udajemy się z Panem do Ogrójca, adorujemy Pana w ciemnicy, jak długo mamy siły, potem wracamy do domu przebrać się w cieplejsze ciuchy (bo wszystkie Liturgie Triduum to pełna gala - najpiękniejsze stroje liturgiczne, jakie tylko mamy) i znowu na adorację.
Ale z drugiej strony jak głowa rodziny pracuje w czwartek to logistyczne zrobienie kolacji przed Liturgią może być trudne.
Wiecie, tak zwykle przed Triduum wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa. I takie najmocniejsze mam dwa:
1. obrzęd madatum (umywania nóg) - ksiądz w kościele w Wielki Czwartek mył nogi mężczyznom, pamiętam to jak dziś (z 5 lat wtedy miałam), patrzyłam, jak on potem im te stopy całuje i to było dla mnie takie obrzydliwe ale zapadło w pamięć
2. jak miałam 6 czy 7 lat tata mnie zabrał po Liturgii Męki Pańskiej na nocną adorację Pana w Grobie, były jakieś rozważania śpiewy, pamiętam dwie pieśni (piosenki tak ściślej ) "Ojcze, jeśli możliwe oddal ode mnie ten kielich" z "Nocą Ogród Oliwny" i "To nie gwoździe cię przebiły, lecz mój grzech" z "Golgoto". Oczywiście, jak to dziecko byłam trochę śpiąca, zniecierpliwiona, ale to były mocne przeżycia, które pamiętam bardzo bardzo wyraźnie.
Piszę, żeby przekonać, że warto pomyśleć o przeżywaniu szczególnie tego czasu, bo w dzieciach to bardzo zostaje.
Dzięki Anawim za ten "dziennik Jezusa". Muszę w takim razie trochę nasz plan Wielkiego Piątku zmodyfikować. O 10 Droga Krzyżowa, 12-15 intensywna modlitwa. Podoba mi się ten znak, o którym napisała Pani Łyżeczka, zapalenie świecy (a może zapalenie o 12:00 i o 15:00 zgaszenie zapalonej... też bardzo symboliczne) cisza, a potem zaśpiewanie, np. "Jezu Chryste, Panie miły", albo "Odszedł Pasterz". Marzy mi się też w tym roku modlitwa w postawie leżenia krzyżem... za krótkie to Triduum
Tak jak Kinga pisała też w tym roku w Wielki Piątek zdejmiemy krzyż i umieścimy na stole. Może nawet zakupimy większy niż mamy.
A wiecie, że od momentu odsłonięcia krzyża w czasie Liturgii Męki Pańskiej, aż do rozpoczęcia Wigilii Paschalnej w kościele oddaje się krzyżowi taka cześć jak Najświętszemu Sakramentowi? Tzn. przechodząc przed nim, przyklęka się.
Poza tym czytałam kiedyś rozważania jednego liturgisty nt. Triduum. Jest to święty czas, który jest jedną wielką liturgią. Zauważcie, że od Liturgii Wieczerzy Pańskiej aż do zakończenia Wigilii Paschalnej nie ma ani formalnego błogosławieństwa i rozesłania wiernych do domu, ani formalnego rozpoczęcia Liturgii. Po Liturgii Wieczerzy Pańskiej Pan Jezus jest odnoszony do miejsca przechowywania (tzw. ciemnicy) i kapłani wraz z asystą wychodzą w ciszy. Potem w Wielki Piątek procesja wejścia w ciszy, prostracja (leżenie krzyżem przewodniczącego liturgii) i od razu kolekta, bez znaku, krzyża, bez "Pan z wami". Na koniec też przeniesienie Najświętszego Sakramentu do grobu, krótka modlitwa i wyjście procesji bez błogosławieństwa i rozesłania. Wigilia Paschalne też nie rozpoczyna się obrzędami wstępnymi tylko od razu Liturgią Światła. Ten brak rozpoczęcia i zakończenia poszczególnych celebracji oznacza, że Liturgia się nie kończy, trwa przez cały czas tych dni, Kościół się nieustannie modli przez cały czas. Te dni to jedna wielka Liturgia, święty czas, w którym nie obowiązuje czas ziemski, tylko Boża perspektywa liturgiczna. My nie wspominamy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Pana. My tam jesteśmy. W Wieczerniku, Ogrójcu, na Drodze Krzyżowej, pod Krzyżem, przy grobie.
Ta świadomość zmieniła zupełnie nawet moje zajęcia kuchenne w tym czasie. Ręce kroją sałatkę, a serce i umysł jest pod Krzyżem Pana, albo towarzyszy zdejmowaniu ciała Pana z Krzyża (piękny opis tego w "Pasji" Katarzyny Emmerich). W piątek rano budzę się i pierwsza myśl "gdzie jest teraz Pan mój, co się z Nim dzieje". Dlatego piątek to u nas też czas milczenia. Nawet nie mamy potrzeby rozmawiania, bo jesteśmy cały czas przy Panu.
Szukam jeszcze pomysłów na wspólne, chrześcijańskie przeżywanie (już w szerszym gronie rodzinnym) Niedzieli Zmartwychwstania, a także na nasze przeżywanie Niedzieli Palmowej (oprócz oczywiście Mszy Świętej). Może obejrzymy Pasję... albo pójdziemy na Gorzkie Żale...
Piszcie Kochani, proszę, macie takie piękne zwyczaje.
Oprócz obrzędu umycia nóg, kiedy kapłan zdejmuje ornat i przepasany kleka, myje i caluje nogi nie jakimś wybranym, ale po prostu tym wziętym tuz przed Mszą " z ludu", niesamowicie przejmujący dla mnie jest też moment rozpoczęcia liturgii Wielkiego Piątku, kiedy kapłan wchodzi procesyjnie w ciszy i kładzie się krzyżem przed ołtarzem. My kleczymy on leży i tak trwamy przed Bogiem w ciszy.
Oprócz obrzędu umycia nóg, kiedy kapłan zdejmuje ornat i przepasany kleka, myje i caluje nogi nie jakimś wybranym, ale po prostu tym wziętym tuz przed Mszą " z ludu",
Jak to "z ludu"? Tak po prostu z łapanki? A co jak ktoś ma dziurawe skarpetki? (jako dziecko pamiętam, że uważnie patrzyłam czy żaden z tych panów, którym umywano nogi nie ma dziur w skarpetkach )
Ja planuję pójść na wieczorne msze/nabożeństwa tylko z najstarszą i niemowlakiem. Bez chusty- za to w wózku , który dobrze buja
Bardzo bym chciała całą rodziną , ale niestety , zwłaszcza dwulatek absolutnie żle rokuje (. Natomiast z dwiema szkolnymi plus niemowlakiem pójdę w piątek na drogę krzyżową dla dzieci jak będzie przed południem , wzorem poprzednich lat. Moja 6,5 latka mocno szalona jest , ale to takie minimum , którego nie popuszczę. No i oczywiście w sobotę wszyscy będziemy święcić pokarmy ).
Oprócz obrzędu umycia nóg, kiedy kapłan zdejmuje ornat i przepasany kleka, myje i caluje nogi nie jakimś wybranym, ale po prostu tym wziętym tuz przed Mszą " z ludu",
Jak to "z ludu"? Tak po prostu z łapanki? A co jak ktoś ma dziurawe skarpetki? (jako dziecko pamiętam, że uważnie patrzyłam czy żaden z tych panów, którym umywano nogi nie ma dziur w skarpetkach )
tak, z łapanki.
Nauka z tego jest taka, że zawsze trzeba być gotowym
Teksty wzięłam z Internetu - szukałam, szukałam i znalazłam
Skarbnica tekstów starych pieśni jest tu: http://spiewnik.katolicy.net zresztą nasz forumowy kolega, to chyba prowadzi Wśród pieśni na Wielki Post i na Wielki Tydzień trzeba trochę poprzebierać, bo wszystkiego nie zdążysz zaśpiewać -np. Ogrodzie Oliwny - ok.45 minut śpiewu
Jakby komuś było po drodze to zapraszam do mniszek Dominikanek w Radoniach (koło Grodziska Mazowieckiego) - tam od ok. 21.30 będziemy śpiewać w Czwartek i Piątek - ile nam sił wystarczy
Ludzie! Fantastyczne są te Wasze opowieści o przeżywaniu Triduum - bardzo inspirujące! Piszcie, piszcie, proszę ...
Oprócz obrzędu umycia nóg, kiedy kapłan zdejmuje ornat i przepasany kleka, myje i caluje nogi nie jakimś wybranym, ale po prostu tym wziętym tuz przed Mszą " z ludu",
Jak to "z ludu"? Tak po prostu z łapanki? A co jak ktoś ma dziurawe skarpetki? (jako dziecko pamiętam, że uważnie patrzyłam czy żaden z tych panów, którym umywano nogi nie ma dziur w skarpetkach )
tak, z łapanki.
Nauka z tego jest taka, że zawsze trzeba być gotowym
:-*
Skarpetki jak skarpetki, i tak trzeba zdjąć do mycia, ale gorzej jak ktoś po całym dniu pracy. Ale na tym ten znak polega. Nie sztuka całować pachnące stópki niemowlaka.
No a poza tym nikt nikogo na siłę nie pcha na ołtarz (bo ci do mycia, są cały czas w prezbiterium, siedzą na krzesłach z boku), jeśli ktoś się nie zgadza (wstydzi się, albo nóg nie mył od miesiąca), to nie.
Joanko, sądzisz, że chusta zagłusza wrzask? Nasz model nie zagłusza B-)
Łyżeczko, no tak, ja też nie mam tego modelu dźwiękoszczelnego, ale w razie potrzeby zakrystia otwarta U nas małym problemem będzie Czwartek i Piątek, bo w godzinach późno popołudniowych młody może niekoniecznie będzie chciał iść spać, ale najwyżej zrobię mu tylko jedno spanie w południe. A tak poza tematem J. śpi Ci dwa razy w ciągu dnia? Bo ja mam wrażenie, że mój już się zaczyna przestawiać na jedno dłuższe spanie...
Joanka a ta książeczka z Arki?
hym? :-? nie, wlasnorecznie zrobiona na komp i wydrukowana
Joanka, gdzie chodzicie?
musze sie zgłosic do Cibie po chuste, przydałaby sie:)
Zazwyczaj chodzimy do Saletynów. Czasem idziemy do Dominikanów. Zależy od różnych czynników np. o której zaczyna się liturgia i o której nam bardziej pasuje. Ale Saletyni mają przewagę jeśli chodzi o widoczność dla dzieci Dużo miejsca jest z przodu i nawet jak się siądzie z boku w pierwszej ławce to też wszystko widać.
A co do chusty, to zapraszam, zresztą pisałam już w innym wątku, że jeśli byś chciała to coś wymyślimy. Na Triduum jeślibyś się zdecydowała to mogę pożyczyć Ci jedną z moich chust.
Ale z drugiej strony jak głowa rodziny pracuje w czwartek to logistyczne zrobienie kolacji przed Liturgią może być trudne.
Z jednej strony pracująca głowa rodziny, a z drugiej strony dzieci, bo jeszcze nie umiem zapanować do końca nad wychodzeniem z nimi w spokoju do kościoła. Więc uroczysta kolacja w pośpiechu i o 15.30 pewnie nie byłaby najlepszym rozwiązaniem w naszym przypadku. Boję się, że spóźnilibyśmy się na 18. Mam nadzieję, że panowanie nad wychodzeniem do kościoła przychodzi wraz z wiekiem lub z ilością dzieci
Ja jeszcze za młodszych czasów,kiedy mieszkałam w większym mieście, bardzo lubiłam chodzić na "ciemną jutrznię" w WLK. Piątek i Sobotę. Pięknie śpiewana godzina czytań i jutrznia z klerykami, księżmi i biskupami. Bardzo lubię też wyjść sobie wieczorem w piątek i sobotę do kościoła na chwilę adoracji.
U nas do Wielkiej Soboty świąteczna krzątanina. Ja pójdę na Wielkoczwartkową Eucharystię na parafię, gdzie spotykają się też wszystkie Wspólnoty Neokatechumenalne (są już u nas 4). Może wybiorę się też na Liturgię Wielkiego Piątku - też mamy na parafii - jeszcze nie byłam na takowej w niemieckim kościele. Na Wigilię Paschalną się nie wybieram, nie dam rady tylu godzin wysiedzieć, a i byłby kłopot z dowiezieniem mnie i odebraniem, bo Myszaty w tym udziału nie bierze. Pojedziemy w Niedzielę do Carlsberga na Eucharystię. Z koszyczkiem w tym roku nie pójdziemy - po raz pierwszy nie będzie święconki - bo mamy trochę daleko, a dzieci małych już nie ma. Swiątecznego śniadania nie robimy, bo późno wstajemy, akurat tak żeby się wyszykować do wyjazdu - w Carlsbergu zjemy ze wspólnotą uroczysty obiad. Córka i mały spędzą Swięta u "chrzestnego", w niemieckim kościele jajek się nie święci, ale w niedzielę pójdą do kościoła, może być, że do protestanckiego niestety, bo na tej wsi katolickiego nie ma, a nie wiadomo czy wujek nie będzie za bardzo zmęczony - on ma kawiarnię, restaurację i małą piekarnię i u niego wielkanocny okres świąteczny oznacza wzmożoną pracę - żeby pojechać z moimi ok. 20 km. do kościoła katolickiego. Do nas dzieci przyjdą w II Dzień Swiąt (wszystkie) i posiedzimy sobie razem, ale zbyt religijnie to wtedy nie jest, zwyczajnie, jak w wielu z przyzwyczajenia katolickich domach.
PS: Czytuję często zarzuty, jakoby "neo" izolowało się od parafii. U mnie tego nie ma - wspólnoty bardzo często włączają sią w różnego rodzaju "imprezy" parafialne.
Wiecie, dla mnie pieczenie ciast jest częścią świętowania, ma więc miejsce w Wlk Sobotę. I szybki wyskok po świeże warzywa
W Wlk Piątek wybieram się na 15 do mojego kościoła, a że jestem leniwa, nie chce mi się potem wracać, więc zostaję na nabożeństwie 0 18 Troszkę sprzątania, bo dla mnie to jest prawdziwe umartwienie. Zwłaszcza mycie podłogi
Post od Eucharystii Wielkoczwartkowej - jeśli nie będę mdlała, sama woda, ew.trochę pieczywa. W Sobotę trochę "normalnego" jedzenia (tzn.wylizywanie naczyń po produkcji ciast
Od strony modlitewnej - po prostu Lectio Divina i trwanie w obecności Skazańca.
Jeszcze jedno. Wielka Sobota to mój najukochańszy dzień w roku, przede wszystkim ze względu na Liturgię I takie dziwne zawieszenie. I błogosławienie ognia i wody. To Dzień Nadziei (wg Prymasa Tysiąclecia, po dniu wiary (Cz) i miłości (Pt).
Katia: nie nie nie. W Wielką Sobotę poza Liturgią Godzin nie sprawuje się żadnej Liturgii. Wigilia Paschalna należy do Niedzieli Zmartwychwstania (mój mąż ma fioła na punkcie poprawiania wszystkich na okoliczność "liturgii wielkosobotniej")
Najbardziej wspominam Triduum, które spędziliśmy na rekolekcjach. Po pierwsze jutrznie, po drugie konferencje wprowadzające, po trzecie żadnych "skrótów" i pójścia na łatwiznę. U nas ksiądz nóg ludziom nie umywa, więc tam moje dzieci widziały to po raz pierwszy i jedyny. Poza tym Wigilia Paschalna była z kompletem czytań (u nas znów minimum) i zaczynała się po zmroku, a nie w pełni dnia o 18, kiedy to śpiew "o zaiste błogosławiona noc" brzmi trochę zgrzytliwie. Wszyscy mocno to przeżyliśmy, a dzieci były bardzo skupione, mimo tego, że długo (najmłodsze miało niecałe 4 lata, a ja w 6-tym miesiącu z kolejnym).
W domu nie idziemy do pracy od jutra. Sprzątanie, w czwartek rano zakupy spożywcze, ale żadnej szczególnej roboty, tylko szykowanie koszyka w sobotę rano. W czwartek i piątek wszyscy idziemy na nabożeństwa, a w sobotę z pokarmami. W piątek w ciągu dnia wspólne oglądanie Pasji. Rodzina przyjedzie w sobotę w porze obiadu i na Wigilię Paschalną zostawimy im najmłodszego, bo on jest też trudnym przypadkiem, a mnie ciężko go utrzymać. My zresztą w jakimś zakresie odpowiadamy za wigilijną liturgię, starsze dzieci służą przy ołtarzu. No a w niedzielę na Rezurekcję pewnie też pójdziemy, choć nie wiem ostatecznie w jakim składzie. Rodzina wyjeżdża po niedzielnym obiedzie, więc jeszcze zdążymy poświętować w najściślejszym gronie przez półtora dnia.
18.00 - Józef z Arymatei u Piłata, przebicie serca Pana Jezusa, pogrzeb;
W obliczu ostatniej niedzielnej Ewangelii pytam się: o której Pan Jezus został ukrzyżowany i ile czasu konał na krzyżu. Do niedzieli byłam przekonana, że 3 godziny. Ale w Ewangelii Marka stoi: "Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali.(...) A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eloi, Eloi, lema sabachthani. To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to mówili: Patrz, woła Eliasza. Ktoś podbiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha."
Czyli według Marka - 6 godzin. U Mateusza nie ma podanej godziny ukrzyżowania, tylko jest wzmianka, że od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, tak samo u Łukasza. U Jana nie ma podanej żadnej godziny. Wychodzi na to, że ukrzyżowanie jednak było ok 9:00 naszego czasu.
Komentarz
Po Mszy Św. Wieczerzy Pańskiej u nas w domu jest uroczysta kolacja (pieczone mięso, chleb, sałata, oliwki, szarlotka), ale przed jej rozpoczęciem mój mąż-głowa rodziny obmywa wszystkim nogi. Zachęcał nas do takiego gestu były proboszcz "naszej" parafii.
W nocy udaje się wyrwać na chwilę na adorację, pojedyńczo.
W Wielki Piątek z dziećmi malujemy pisanki (niestety w Wielką Sobotę się nie wyrabiam, żeby pomalować i zdążyć poświęcić). Tak jak Kinga, nie chodzimy na Drogę Krzyżową, ale w domu odprawiamy z dziećmi. Liturgia wiadomo.
W Wielką Sobotę raniutko idziemy wszyscy do kościoła adorować Krzyż, zobaczyć grób i chwilę się pomodlić w ciszy. Rano jest to możliwe, przed godziną święconki
Później wiadomo - wracamy po koszyki i znowu do kościoła.
Liturgia Paschalna zaczyna się u nas o 21 i trwa do 1 w nocy, więc w tym roku przyda się i chusta i wózek
Całą Liturgię Słowa zaczynam omawiać dużo wcześniej. Ja już zaczęłam z dziećmi "robić" trzy pierwsze. W tamtym roku przygotowałam dla ówczesnego 4-latka książeczkę z ilustracją do każdego czytania i przez to nie nudził się, pamiętał o co chodzi, wiedział "ile jeszcze". W tym roku wcześniej ją sobie pokoloruje dodatkowo.
Triduum kończymy Nieszporami w Niedzielę Zmartwychwstania - kościele.
"Nasza" parafia proponuje jeszcze w ciągu całego Triduum wspólną Liturgię Godzin z katechezami. Chodziliśmy na to zanim pojawiły się dzieci
* piszę "nasza", bo tak na prawdę nie nasza, ale tam chodzimy
takie moje stare rozważania...
WIELKI CZWARTEK
Stół...na nim chleb i wino...
Ty wiesz że czeka Cię śmierć...
Siedzisz przy stole...rozmawiasz
A potem robisz coś co nie mieści się w głowie...b
Ty myjesz nogi swoim uczniom...
Nawet dziś mało kto potrafiłby to zrobić...
Ty pokazujesz że miłość jest najważniejsza...
Stół...a przy stole ten który Cię zdradzi...
Wiesz co zrobi i za ile...a jednak nie mówisz głośno...
wyjdź...nie potępiasz...
Tak bardzo ukochałeś ludzi że pozostawiłeś
Swoje Ciało i Krew...na pamiątkę...
Dziękuję Ci za księdza który jest nam dany
do posługi...każdy ma tak wielką moc...jego ręce
czynią poprzez Ciebie tyle dobra...codziennie ..na ołtarzu...
Ogród...i Ty na modlitwie...
A gdzie są Twoi uczniowie???
Śpią...bo nie wiedzą,że zaraz zdarzy się coś co zmieni...Świat na zawsze...
i jest ten którego miłujesz...
A on za 30 srebrników całuje Cię pocałunkiem zdrady...
Ty milczysz ???
Tak wola Ojca jest ważniejsza...
Dziękuję...
Ten Stół zmienił Świat na zawsze...
WIELKI PIĄTEK
Sąd???
stoją choć dawno podjęli decyzjęco zrobić z Tobą...
Piłat jest tylko zakładnikiem...ich nienawiści i kompleksów...
Tyle im mówiłeś o miłości ...ale czy chcieli tego???
Nie widział w Tobie winy...a kazał tak bardzo Cię skatować...
I umył ręce...Czy myśli że woda to załatwi ???
Krzyż...tak ciężki a jednak Go dźwigasz...
Szydzą z Ciebie i płaczą...
Co lepsze...
Matka ...cierpi razem z Tobą...
Jak bardzo...nie umiem pojąć...
Weronika i Szymon...dwoje obcych ludzi...
Jedno samo z siebie pomaga, drugie bo mu każą...
Ale to Ci przynosi ulgę...
Golgota...widzisz ją z daleka...
Tu dokona się nasze odkupieni...czy wiemy o tym???
Złoczyńcy z Tobą ...jeden przeklina...drugi prosi o miłosierdzie...
Ty obiecujesz mu zbawienie...Pierwszy Święty...
na oczach katów...czy potrafią to zrozumieć???
Dziękuję ...bo cóż innego mogę powiedzieć...
ja za którego tak bardzo cierpiałeś...
Ten Krzyż zmienił Świat na zawsze...
WIELKA SOBOTA
Grób...jeszcze otoczony strażą...
jeszcze nie wierzą że Ty jesteś Bogiem...i śmierć nie ma mocy nad Tobą...
Nawet widząc co działo się przy KRZYŻU...
nie chcą a może nie mogą uwierzyć???
Śmierć wydaje się końcem...a jednak tak nie jest...
Dajesz nam nadzieję że tam czekasz na nas...
Światło ze świec rozjaśnia mrok...
Ty pokazujesz Swoją chwałę...chwałę OJCA i DUCHA...
ALLELUJA...Chwała na wysokości...
Dziękuję Boże ...nie zasługuję na Twoją miłość...
a Ty nie patrzysz na moje słabości...pozwalasz zanurzać się
w Ranach Swojej dobroci...
Ta Noc Święta zmieniła Świat na zawsze...
Chusta powinna wykluczać, a nie tłumić.
Joanka, gdzie chodzicie?
musze sie zgłosic do Cibie po chuste, przydałaby sie:)
Jaciez jak czytam jak to wszysko przeżywacie to jestem pod wrażeniem, chciałabym sie przygotować do tych szczególnych dni i baaardzo bym chciała pósc z dziecmi do kościoła ale boje sie baaaardzo. że nie wytrzymaja a my z nimi....4 dzieci małych...
Może, może....:-)
Dla Warszawiaków, którzy zastanawiają się, czy uczestniczyć w liturgiach Wielkiego Czwartku i Piątku przekazuję informację, że w kosciele MNP Matki Kościoła przy ulicy Domaniewskiej (stacja metra Wilanowska) zarówno w czwartek i piątek są odprawiane liturgie dla rodzin z dziećmi. Żadne tam skrócone, czy zinfantylizowane. Nie, takie jak trzeba. Tyle, że dzieci mogą np. w trakcie obrzędu obmycia nóg zbliżyć sie do ołtarza i z bliska patrzeć, jak kapłan umywa nogi dwunastuspośród obecnych tuż przed Mszą św., objasniane są znaki.
Adoracja Krzyża trwa długo, bo adorowany jest jeden Krzyż, a nie jak zdarzyło mi się widzieć w innych kościołach, trzy albo i więcej, żeby było szybciej.
Poza tym na Domaniewskiej jest 30 wspólnot + parafianie i najnormalniej w świecie nie zmiesciliby się na jednej liturgii.
Ja trafiłam na Domaniewską właśnie w trakcie Triduum wiele lat temu. Wtedy Manka, którą poznałam w Ogródku Jordanowskim, powiedziała mi, że to dobre miejsce na przezywanie Triduum z dziećmi. Poszłam i ...zostaliśmy tam na dobre.
Liturgia w Wielki Czwartek o 16-tej, a w Wielki Piątek o 15-tej.
Zapraszam.
Jeszcze nigdy nie byliśmy wszyscy razem na Liturgii całego Triduum.
Marcelino to prawda, ja zabieram dzieci zawsze pod ołtarz na każdej mszy. Z moim 4 latkiem muszę trochę więcej rozmawiać, opowiadać co się dzieje jak marudzi, ale wtedy daje radę być na całej mszy.
Dzięki Wam mam nadzieję, że uda nam się przeżyć te święta inaczej niż dotąd.
takie pomysły chłonę na przyszłość. To ja mam kilka pytań: Iśka, podzielisz się wiedzą skąd wziąć cały tekst tej pieśni? Ja właśnie
planuję w tym roku rozważać dużo pieśni pasyjnych. Są takie piękne. W
zeszłym roku przed grobem Pana rozważałam "Dobranoc Głowo Święta" i
"Jezu Chryste Panie miły" (bez śpiewów niestety, na razie w Warszawie
nie mam "swojego" kościoła, w którym mogłabym podziałać i wprowadzić
takie tradycje). Łzy mi leciały ciurkiem.
Na Wielki Czwartek polecam
tekst "Sław języku tajemnicę" - tak głęboko teologiczny tekst, że powala
(w końcu św. Tomasz z Akwinu). Piękny ten gest umywania nóg przez ojca Dzięki, nie wpadliśmy na to.
My dwa lata temu też zrobiliśmy uroczystą kolację po Liturgii, ale
doszliśmy do wniosku, że zrobienie tej kolacji przed Liturgią ma dwie
zalety: 1. jest to pięknie wprowadza w przeżywanie Liturgii, 2. od razu
po Liturgii duchowo udajemy się z Panem do Ogrójca, adorujemy Pana w
ciemnicy, jak długo mamy siły, potem wracamy do domu przebrać się w
cieplejsze ciuchy (bo wszystkie Liturgie Triduum to pełna gala -
najpiękniejsze stroje liturgiczne, jakie tylko mamy) i znowu na
adorację.
Ale z drugiej strony jak głowa rodziny pracuje w czwartek to logistyczne zrobienie kolacji przed Liturgią może być trudne.
Wiecie, tak zwykle przed Triduum wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa. I takie najmocniejsze mam dwa:
1. obrzęd madatum (umywania nóg) - ksiądz w kościele w Wielki Czwartek
mył nogi mężczyznom, pamiętam to jak dziś (z 5 lat wtedy miałam),
patrzyłam, jak on potem im te stopy całuje i to było dla mnie takie
obrzydliwe ale zapadło w pamięć
2. jak miałam 6 czy 7 lat tata mnie zabrał po Liturgii Męki Pańskiej na
nocną adorację Pana w Grobie, były jakieś rozważania śpiewy, pamiętam
dwie pieśni (piosenki tak ściślej ) "Ojcze, jeśli możliwe oddal ode
mnie ten kielich" z "Nocą Ogród Oliwny" i "To nie gwoździe cię przebiły,
lecz mój grzech" z "Golgoto". Oczywiście, jak to dziecko byłam trochę
śpiąca, zniecierpliwiona, ale to były mocne przeżycia, które pamiętam
bardzo bardzo wyraźnie.
Piszę, żeby przekonać, że warto pomyśleć o przeżywaniu szczególnie tego czasu, bo w dzieciach to bardzo zostaje.
Dzięki Anawim za ten "dziennik Jezusa". Muszę w takim razie trochę nasz
plan Wielkiego Piątku zmodyfikować. O 10 Droga Krzyżowa, 12-15
intensywna modlitwa. Podoba mi się ten znak, o którym napisała Pani
Łyżeczka, zapalenie świecy (a może zapalenie o 12:00 i o 15:00 zgaszenie
zapalonej... też bardzo symboliczne) cisza, a potem zaśpiewanie, np.
"Jezu Chryste, Panie miły", albo "Odszedł Pasterz". Marzy mi się też w
tym roku modlitwa w postawie leżenia krzyżem... za krótkie to Triduum
Tak jak Kinga pisała też w tym roku w Wielki Piątek zdejmiemy krzyż i umieścimy na stole. Może nawet zakupimy większy niż mamy.
A wiecie, że od momentu odsłonięcia krzyża w czasie Liturgii Męki
Pańskiej, aż do rozpoczęcia Wigilii Paschalnej w kościele oddaje się
krzyżowi taka cześć jak Najświętszemu Sakramentowi? Tzn. przechodząc
przed nim, przyklęka się.
Poza tym czytałam kiedyś rozważania jednego liturgisty nt. Triduum. Jest
to święty czas, który jest jedną wielką liturgią. Zauważcie, że od
Liturgii Wieczerzy Pańskiej aż do zakończenia Wigilii Paschalnej nie ma
ani formalnego błogosławieństwa i rozesłania wiernych do domu, ani
formalnego rozpoczęcia Liturgii. Po Liturgii Wieczerzy Pańskiej Pan
Jezus jest odnoszony do miejsca przechowywania (tzw. ciemnicy) i kapłani
wraz z asystą wychodzą w ciszy. Potem w Wielki Piątek procesja wejścia w
ciszy, prostracja (leżenie krzyżem przewodniczącego liturgii) i od razu
kolekta, bez znaku, krzyża, bez "Pan z wami". Na koniec też
przeniesienie Najświętszego Sakramentu do grobu, krótka modlitwa i
wyjście procesji bez błogosławieństwa i rozesłania. Wigilia Paschalne
też nie rozpoczyna się obrzędami wstępnymi tylko od razu Liturgią
Światła. Ten brak rozpoczęcia i zakończenia poszczególnych celebracji
oznacza, że Liturgia się nie kończy, trwa przez cały czas tych dni,
Kościół się nieustannie modli przez cały czas. Te dni to jedna wielka
Liturgia, święty czas, w którym nie obowiązuje czas ziemski, tylko Boża
perspektywa liturgiczna. My nie wspominamy Męki, Śmierci i
Zmartwychwstania Pana. My tam jesteśmy. W Wieczerniku, Ogrójcu, na
Drodze Krzyżowej, pod Krzyżem, przy grobie.
Ta świadomość zmieniła zupełnie nawet moje zajęcia kuchenne w tym
czasie. Ręce kroją sałatkę, a serce i umysł jest pod Krzyżem Pana, albo
towarzyszy zdejmowaniu ciała Pana z Krzyża (piękny opis tego w "Pasji"
Katarzyny Emmerich). W piątek rano budzę się i pierwsza myśl "gdzie jest
teraz Pan mój, co się z Nim dzieje". Dlatego piątek to u nas też czas
milczenia. Nawet nie mamy potrzeby rozmawiania, bo jesteśmy cały czas
przy Panu.
Szukam jeszcze pomysłów na wspólne, chrześcijańskie przeżywanie (już w
szerszym gronie rodzinnym) Niedzieli Zmartwychwstania, a także na nasze
przeżywanie Niedzieli Palmowej (oprócz oczywiście Mszy Świętej). Może
obejrzymy Pasję... albo pójdziemy na Gorzkie Żale...
Piszcie Kochani, proszę, macie takie piękne zwyczaje.
(jako dziecko pamiętam, że uważnie patrzyłam czy żaden z tych panów, którym umywano nogi nie ma dziur w skarpetkach )
Ja planuję pójść na wieczorne msze/nabożeństwa tylko z najstarszą i niemowlakiem. Bez chusty- za to w wózku , który dobrze buja
Bardzo bym chciała całą rodziną , ale niestety , zwłaszcza dwulatek absolutnie żle rokuje (. Natomiast z dwiema szkolnymi plus niemowlakiem pójdę w piątek na drogę krzyżową dla dzieci jak będzie przed południem , wzorem poprzednich lat. Moja 6,5 latka mocno szalona jest , ale to takie minimum , którego nie popuszczę. No i oczywiście w sobotę wszyscy będziemy święcić pokarmy ).
Teksty wzięłam z Internetu - szukałam, szukałam i znalazłam
Skarbnica tekstów starych pieśni jest tu: http://spiewnik.katolicy.net zresztą nasz forumowy kolega, to chyba prowadzi
Wśród pieśni na Wielki Post i na Wielki Tydzień trzeba trochę poprzebierać, bo wszystkiego nie zdążysz zaśpiewać -np. Ogrodzie Oliwny - ok.45 minut śpiewu
Jakby komuś było po drodze to zapraszam do mniszek Dominikanek w Radoniach (koło Grodziska Mazowieckiego) - tam od ok. 21.30 będziemy śpiewać w Czwartek i Piątek - ile nam sił wystarczy
Ludzie!
Fantastyczne są te Wasze opowieści o przeżywaniu Triduum - bardzo inspirujące!
Piszcie, piszcie, proszę ...
Skarpetki jak skarpetki, i tak trzeba zdjąć do mycia, ale gorzej jak ktoś po całym dniu pracy. Ale na tym ten znak polega. Nie sztuka całować pachnące stópki niemowlaka.
No a poza tym nikt nikogo na siłę nie pcha na ołtarz (bo ci do mycia, są cały czas w prezbiterium, siedzą na krzesłach z boku), jeśli ktoś się nie zgadza (wstydzi się, albo nóg nie mył od miesiąca), to nie.
U nas małym problemem będzie Czwartek i Piątek, bo w godzinach późno popołudniowych młody może niekoniecznie będzie chciał iść spać, ale najwyżej zrobię mu tylko jedno spanie w południe. A tak poza tematem J. śpi Ci dwa razy w ciągu dnia? Bo ja mam wrażenie, że mój już się zaczyna przestawiać na jedno dłuższe spanie... hym? :-? nie, wlasnorecznie zrobiona na komp i wydrukowana
Zazwyczaj chodzimy do Saletynów. Czasem idziemy do Dominikanów. Zależy od różnych czynników np. o której zaczyna się liturgia i o której nam bardziej pasuje. Ale Saletyni mają przewagę jeśli chodzi o widoczność dla dzieci Dużo miejsca jest z przodu i nawet jak się siądzie z boku w pierwszej ławce to też wszystko widać.
A co do chusty, to zapraszam, zresztą pisałam już w innym wątku, że jeśli byś chciała to coś wymyślimy. Na Triduum jeślibyś się zdecydowała to mogę pożyczyć Ci jedną z moich chust. Z jednej strony pracująca głowa rodziny, a z drugiej strony dzieci, bo jeszcze nie umiem zapanować do końca nad wychodzeniem z nimi w spokoju do kościoła. Więc uroczysta kolacja w pośpiechu i o 15.30 pewnie nie byłaby najlepszym rozwiązaniem w naszym przypadku. Boję się, że spóźnilibyśmy się na 18. Mam nadzieję, że panowanie nad wychodzeniem do kościoła przychodzi wraz z wiekiem lub z ilością dzieci
Ja pójdę na Wielkoczwartkową Eucharystię na parafię, gdzie spotykają się też wszystkie Wspólnoty Neokatechumenalne (są już u nas 4). Może wybiorę się też na Liturgię Wielkiego Piątku - też mamy na parafii - jeszcze nie byłam na takowej w niemieckim kościele.
Na Wigilię Paschalną się nie wybieram, nie dam rady tylu godzin wysiedzieć, a i byłby kłopot z dowiezieniem mnie i odebraniem, bo Myszaty w tym udziału nie bierze. Pojedziemy w Niedzielę do Carlsberga na Eucharystię. Z koszyczkiem w tym roku nie pójdziemy - po raz pierwszy nie będzie święconki - bo mamy trochę daleko, a dzieci małych już nie ma.
Swiątecznego śniadania nie robimy, bo późno wstajemy, akurat tak żeby się wyszykować do wyjazdu - w Carlsbergu zjemy ze wspólnotą uroczysty obiad.
Córka i mały spędzą Swięta u "chrzestnego", w niemieckim kościele jajek się nie święci, ale w niedzielę pójdą do kościoła, może być, że do protestanckiego niestety, bo na tej wsi katolickiego nie ma, a nie wiadomo czy wujek nie będzie za bardzo zmęczony - on ma kawiarnię, restaurację i małą piekarnię i u niego wielkanocny okres świąteczny oznacza wzmożoną pracę - żeby pojechać z moimi ok. 20 km. do kościoła katolickiego.
Do nas dzieci przyjdą w II Dzień Swiąt (wszystkie) i posiedzimy sobie razem, ale zbyt religijnie to wtedy nie jest, zwyczajnie, jak w wielu z przyzwyczajenia katolickich domach.
PS: Czytuję często zarzuty, jakoby "neo" izolowało się od parafii. U mnie tego nie ma - wspólnoty bardzo często włączają sią w różnego rodzaju "imprezy" parafialne.
Wigilia Paschalna należy do Niedzieli Zmartwychwstania (mój mąż ma fioła na punkcie poprawiania wszystkich na okoliczność "liturgii wielkosobotniej")
W domu nie idziemy do pracy od jutra. Sprzątanie, w czwartek rano zakupy spożywcze, ale żadnej szczególnej roboty, tylko szykowanie koszyka w sobotę rano.
W czwartek i piątek wszyscy idziemy na nabożeństwa, a w sobotę z pokarmami.
W piątek w ciągu dnia wspólne oglądanie Pasji.
Rodzina przyjedzie w sobotę w porze obiadu i na Wigilię Paschalną zostawimy im najmłodszego, bo on jest też trudnym przypadkiem, a mnie ciężko go utrzymać. My zresztą w jakimś zakresie odpowiadamy za wigilijną liturgię, starsze dzieci służą przy ołtarzu.
No a w niedzielę na Rezurekcję pewnie też pójdziemy, choć nie wiem ostatecznie w jakim składzie.
Rodzina wyjeżdża po niedzielnym obiedzie, więc jeszcze zdążymy poświętować w najściślejszym gronie przez półtora dnia.
Do niedzieli byłam przekonana, że 3 godziny. Ale w Ewangelii Marka stoi:
"Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie
losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali.(...)
A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny
dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eloi, Eloi, lema sabachthani.
To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to mówili: Patrz, woła Eliasza.
Ktoś podbiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc:
Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha."
Czyli według Marka - 6 godzin. U Mateusza nie ma podanej godziny ukrzyżowania, tylko jest wzmianka, że od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, tak samo u Łukasza. U Jana nie ma podanej żadnej godziny. Wychodzi na to, że ukrzyżowanie jednak było ok 9:00 naszego czasu.