[cite] Prayboy:[/cite]
A wogóle to turlanie pomogło (albo św. Escriva którego bombardujemy od ponad tygodnia) albo jedno i drugie.
Zadzwonił człowiek z komisu i powiedział że jak jestem niezadowolony to mogę oddać samochód i mi oddadzą pieniądze
:shocked:
Jak przestanę pisac na forum to oglądajcie 997:trompet:
tylko nie wiecie jak wyglądam
Ufff... :boogie:
PS. Tyko telewizora tu niektórzy nie mają. Jakby co to dajcie znać...
Właśnie wczoraj odmówiono mi pracy w Belgii przyczyna prozaiczna pracodawcę dopadł kryzys. Jeśli chodzi o zasiłki na dzieci to miesięcznie jest to kwota na pierwsze 80 euro drugie 140, a na kolejne po 220 euro.
[cite] Malgorzata:[/cite]my liczyliśmy norweskie rodzinne
ktos nam polecił tam jechać,
ale strach, bo kto tam uwierzy , że jedna baba może tyle dzieci urodzić, a jak zamkną w muzeum ,
w sumie wyjścia dwa, albo zamkną, albo medialny szum będzie:cool:
ja policzyłem w/g taryfy w/w wymienionej i po kursie euro 4,6 zasiłek miesięczny dla rodziny Małgorzaty to 11132PLN
ja policzyłem w/g taryfy w/w wymienionej i po kursie euro 4,6 zasiłek miesięczny dla rodziny Małgorzaty to 11132PLN Boże, to tyle można dostawać na dzieci w innym kraju :shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:
Piotr
Wiesz, jak to jest.
Najpierw na 3 miesiące, potem przedłużenie, bo szkoda takiej kasy puścić. Potem żona zaczyna mieć dość, mąż wreszcie łapie wiatr w skrzydła i ...powtórka z Marcinkiewicza gotowa :sad:
Mt 6, 24-34 Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić... Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną..., a Ojciec wasz niebieski je żywi... Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Marcinkiewicz to były premier, który dostawszy ciepłą posadkę w Londynie zostawił żonę i dzieci i raczył się zakochać w siksie, która poleciała na jego kasę. Jest o tym nawet wątek. Pan Marcinkiewicz z córką
No, chyba, że należy ją uwspółcześnić:
"Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci, z wyjątkiem długoterminowych wyjazdów zarobkowych. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci"
U mnie było tak, że tata wyjechał jak miałam 12 lat za chlebem (i nie chodziło o kupowanie ładnych rzeczy, ale dosłownie o chleb i środki do życia). Moi rodzice są na prawdę niesamowici i mimo tej rozłąki, która z przerwami trwała 10 lat (piszę z przerwami, bo odwiedzaliśmy się na wzajem) są cały czas małżeństwem. Kosztowało ich to wiele heroizmu i muszę powiedzieć, że kiedy obserwowałam zachowania tych "słomianych wdów i wdowców" za granicą, to widziałam, jak niewiele potrzeba, by złamać przysięgę małżeńską - zazwyczaj powodem była najzwyklejsza tęsknota... A przecież to wszystko byli ludzie, którzy mieli w Polsce kochającą żone/męża i dzieci, a nie jakieś nieudane związki, a wyjeżdżając na zachód kierowali się właśnie dobrem tej rodziny, a nie swoimi ambicjami...
Mimo, że moi rodzice wyszli z tej ciężkiej próby cało, ja jako nastolatka obiecałam sobie, że choćby nie wiem jak ciężko było finansowo, to nie wypuszczę męża na dłużej niż 2 tygodnie.
>>"słomianych wdów i wdowców" za granicą, to widziałam, jak niewiele potrzeba, by złamać przysięgę małżeńską - zazwyczaj powodem była najzwyklejsza tęsknota.<<
amputować tęsknotę i możesz go puszczać na dłużej niż dwa tygodnie.
Mój mąż jest w wyżej wspomnianej Norwegii. Właśnie dziś wyjechał i znowu jestem sama. Jest to trudne doświadczenie, za które płaci nam norweskie państwo zasiłkami ,na które koledzy mojego męża czekają nawet półtora roku. Większości Polaków tam pracujących a posiadających rodziny w Polsce wypłacają je raz w roku z dołu (czyli w marcu za poprzedni rok)
Niedługo minie półtorej roku od zatrudnienia mojego męża w Norwegii. Jest 6 tygodni w pracy 2 tyg w domu. Gdy wraca, pierwszy tydzień dla Niego to przyzwyczajanie się do życia w dużej rodzinie, żony, dzieci, drugi jest normalny i niestety znowu wyjazd.
Ja płacę za to spadkiem odporności , zmęczeniem, dzieciaki brakiem taty na co dzień. Nie wiem ile tak przeżyjemy, bo szanse na nasze przeprowadzenie się tam są, z różnych względów, niewielkie. A ciężko z powrotem przestawić się na polskie zarobki.:devil:
Czuję się trochę jak żona marynarza.
I to taka krótka refleksja na temat emigracji zarobkowej i zasiłków norweskich...
wracając do tematu mam wózek 3 funkcyjny (tradycyjny duży, chromowany) do oddania Peg Perego (granatowo-biała kratka) - wada spada kółko (prosiłam męża kilka tyg żeby naprawił ale mu się nie chce)
Poza małżonkami, są jeszcze dzieci. Nie sądzę by nowe ładne rzeczy, które zafunduje im tata po powrocie mogły zrekompensować stratę, którą poniosły tęskniąc za nim przez te kilka miesięcy. Rozłąka w rodzinie nikomu nie służy, ani małżonkom, ani dzieciom.
Tak prowokacyjnie zadam pytanie: jaka różnica: tyra na 3 etaty (aby wyżywić) i nie ma go w domu czy wyjeżdża i nie ma go w domu?
>>Jak to jest, że przed wojną mój dziadek maszynista w Kolejach Państwowych, pracując sam mógł utrzymać 7-osobową rodzinę. Nie przelewało sie, ale nikt nie chodził głodny, brudny, zaniedbany. Było na ksiązki, na szkołę itp.
Znacie takiego maszynistę dziś ? Nie !<<
mój dziadek też pracował wtedy w Kolejach P. i zarabiał na utrzymanie podobnej rodziny.
A z tego co piszesz wniosek jest jeden trzeba obrać kierunek za Cejrowskim bo tu biurokratyczny potwór trzyma się mocno wręcz się rozrasta i pochłania nowe ofiary.
Mój pradziadek był stolarzem i miał 12-ro dzieci. Każde dziecko odchodząc z domu dostawało niemały kawałek ziemi i miało zapewnione darmowe solidne meble. Część majątku niepełnosprawnej cioci dostała jej siostra w zamian za dozgonną opiekę. Nie było ZUS-u, zasiłków, emerytur i nikomu niczego nie brakowało.
Komentarz
Ufff... :boogie:
PS. Tyko telewizora tu niektórzy nie mają. Jakby co to dajcie znać...
ja policzyłem w/g taryfy w/w wymienionej i po kursie euro 4,6 zasiłek miesięczny dla rodziny Małgorzaty to 11132PLN
Boże, to tyle można dostawać na dzieci w innym kraju :shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:
Piotr
powiedz jak lub gdzie można tyle zarobić.
Najpierw na 3 miesiące, potem przedłużenie, bo szkoda takiej kasy puścić. Potem żona zaczyna mieć dość, mąż wreszcie łapie wiatr w skrzydła i ...powtórka z Marcinkiewicza gotowa :sad:
Mt 6, 24-34
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić... Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną..., a Ojciec wasz niebieski je żywi... Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Marcinkiewicz to były premier, który dostawszy ciepłą posadkę w Londynie zostawił żonę i dzieci i raczył się zakochać w siksie, która poleciała na jego kasę. Jest o tym nawet wątek.
Pan Marcinkiewicz z córką
"Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci, z wyjątkiem długoterminowych wyjazdów zarobkowych. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci"
Kawał czasu:cool:
Mimo, że moi rodzice wyszli z tej ciężkiej próby cało, ja jako nastolatka obiecałam sobie, że choćby nie wiem jak ciężko było finansowo, to nie wypuszczę męża na dłużej niż 2 tygodnie.
amputować tęsknotę i możesz go puszczać na dłużej niż dwa tygodnie.
Niedługo minie półtorej roku od zatrudnienia mojego męża w Norwegii. Jest 6 tygodni w pracy 2 tyg w domu. Gdy wraca, pierwszy tydzień dla Niego to przyzwyczajanie się do życia w dużej rodzinie, żony, dzieci, drugi jest normalny i niestety znowu wyjazd.
Ja płacę za to spadkiem odporności , zmęczeniem, dzieciaki brakiem taty na co dzień. Nie wiem ile tak przeżyjemy, bo szanse na nasze przeprowadzenie się tam są, z różnych względów, niewielkie. A ciężko z powrotem przestawić się na polskie zarobki.:devil:
Czuję się trochę jak żona marynarza.
I to taka krótka refleksja na temat emigracji zarobkowej i zasiłków norweskich...
Tak prowokacyjnie zadam pytanie: jaka różnica: tyra na 3 etaty (aby wyżywić) i nie ma go w domu czy wyjeżdża i nie ma go w domu?
Na noc wraca.
Znacie takiego maszynistę dziś ? Nie !<<
mój dziadek też pracował wtedy w Kolejach P. i zarabiał na utrzymanie podobnej rodziny.
A z tego co piszesz wniosek jest jeden trzeba obrać kierunek za Cejrowskim bo tu biurokratyczny potwór trzyma się mocno wręcz się rozrasta i pochłania nowe ofiary.
Mój dziadek też był kolejarzem, mieli ośmioro dzieci.
Mieli tylko czwórkę...
więc utrzymywał 9 osobową rodzinę.
Yes, Yes, Yes.