Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Jestem mamą. To moja kariera"

13»

Komentarz

  • Jadwigo czyli 12 osób za 2. 400? Tak im mów!...może musieliby Cię odwiedzić i miesiąc pomieszkać, aby uwierzyć jak niewierny tomasz...:bigsmile:
  • czy niecały tysiąc więcej od tysiąca pięciuset czy od tysiąca pięciuset razy dwa? ludzie, czemu się tak boicie walnąć kwotę na stół:shamed::wink:
  • ja się podliczam: 4. 500 z czego 3 000 na czynsz, opłaty & czesne - na życie zostaje więc owe sławetne 1500, rodzina 7osobowa.
  • Jadwiga ma łatwiej nieco, bo jest wieśniaczką ;) na wsi jest fajniej z zaopatrzeniem w jedzenie , tyle ze czesto o prace trudniej, jest sezonowa, albo troche do niej daleko czy w razie własnego gospodarstwa dochód mocno nierówny. ale własne lokum jest wielkim atutem

    dam znac jesli uda mi sie znalesc mieszkanie do 1300, bo ten pokój za 600 trzeba bedzie z koncem lipca opuscic. jakos ludzie mało entuzjastycznie podchodza do mieszkania z noworodkiem
  • Wszystko zależy gdzie mieszkasz mając 1500 na rękę w Wwie, nie mając mieszkania to ciężko by Ci było samemu się utrzymać nie mówiąc o rodzinie.
    Agniesiu, oznacza to, że masz niski czynsz i małe opłaty, jak również szkoła do drogich nie należy. W wie nawet katolicka szkoła to min 800 zł, a też bardzo mało jest osób które kupują bez kredytu - osobiście znam tylko jeden przypadek.
  • [cite] Agniesia:[/cite]czy niecały tysiąc więcej od tysiąca pięciuset czy od tysiąca pięciuset razy dwa? ludzie, czemu się tak boicie walnąć kwotę na stół:shamed::wink:
    bo nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie komputera... Czasami ciężko to policzyć bo tej kwoty nigdy nie ma, nie wszyscy dostają pensję 10-tego. Jeżeli wartość inwestycji rośnie to też zarabiasz.
  • Nie zrozumieliśmy się. Chodziło nam o sytuację gdy 1500zł na rękę zarabia mąż i to cały dochód rodziny. Za to nie da się chyba zapłacić za mieszkanie, jedzenie, szkołę przy, powiedzmy, czwórce dzieci... Dlatego łatwo teoretyzować o mamie zajmującej się tylko dziećmi i domem, która nie pracuje. Polska rzeczywistość jest raczej brutalna...
  • [cite] Karina:[/cite]Kinga ja nie uważam tego za paranoję. Każdy ma własny system wartości. Ktoś ma prawo woleć wyjazdy i luksusowy apartament niż dzieci (choć moim zdaniem więcej traci niż zyskuje). Znam osoby których stać na więcej dzieci ale chcą pozostać przy jednym czy dwójce, odchować dzieci, poświęcać się pasjom albo po prostu wolą mieć jedno ale kupić mu mieszkanie czy sponsorować studia na elitarnej uczelni. Uważacie, że to źle?

    Yhm, uważam, że nienajlepiej. To, co opisałam, z całą pewnością jest jakimś systemem wartości. Ale podtrzymuję swoje zdanie, że paranoicznym: logiczne, spójne, nie zaburza intelektu ani osobowości, a jednak z rzeczywistością tak sobie ma cokolwiek wspólnego:bigsmile:
  • Olu i Pawle, jak już pisałam wszystko zależy gdzie mieszkacie? Naprawdę koszty życia i przede wszystkim mieszkań w dużych miastach (szczególnie Wwa) są nieporównywalne z kosztami w "terenie". Jak pisałam godnie żyć to się nie da nawet samemu w Wwie za takie pieniądze. No chyba, że się jest studentem mieszkającym z rodzicami, albo z grupą przyjaciół wynajmuje mieszkanie. Ale rozumiem że rozmawiamy o utrzymaniu rodziny z dziećmi?
  • Nie zrozumieliśmy się. Chodziło nam o sytuację gdy 1500zł na rękę zarabia mąż i to cały dochód rodziny.
    inaczej
    ...a jak nie ma "ręki"?
  • [cite] Anka:[/cite]Ale rozumiem że rozmawiamy o utrzymaniu rodziny z dziećmi?

    No przecież to forum dla (wielo) DZIETNYCH :bigsmile:
  • [cite] Anka:[/cite]
    Agniesiu, oznacza to, że masz niski czynsz i małe opłaty, jak również szkoła do drogich nie należy. W wie nawet katolicka szkoła to min 800 zł, a też bardzo mało jest osób które kupują bez kredytu - osobiście znam tylko jeden przypadek.

    czynsz ponad 1000 przedszkole 720, rzeczywiście tanie jak barszcz.
    szkoła 360 za pierwsze dziecko i 230 za drugie, jakoś tak, za trzecie 0.
    kredytów nie mamy żadnych.
  • No co ja poradzę, że szkołę masz bardzo, bardzo tanią - oczywiście jak na warunki warszawskie - podejrzewam, że tyle się płąci w publicznych za jakieś komitety, zajęcia dodatkowe. Przedszkole pewnie za tyle ile piszesz by się znalazło - nie wiem ile kosztują katolickie w Wwie, może też coś koło tego, reszta niestety droższa. No i brak kredytów - jak już powiedziałam, prawie nie znam ludzi, których byłoby stać na mieszkanie, czy dom bez wzięcia kredytu. Za 4,5 tys pewnie można się utrzymać w Wwie(w sensie rodzinę z więcej niż dwójką dzieci), ale na pewno bez posyłania dzieci do prywtnych szkół, mieszkanie na dalekich obrzerzach miasta itp, o jakichkolwiek wakacjach można zapomnieć - no chyba, że ma się dziadków na wsi.
  • "Chcielibyśmy usłyszeć wypowiedź "z życia wziętą", czyli: mój mąż zarabia 1500 na rękę, ja nie pracuję i zajmuję się domem i wychowujemy kilkoro dzieci...''

    My taką sytuację będziemy mieć za 2 miesiące (skończy mi się zasiłek). 1500 na ręke+ 200 rodzinne. Mamy 3 małych dzieci. Opłaty mieszkaniowe 700 , 100 przedszkole i zostanie 900 na jedzenie, pampersy i wszelkie inne rzeczy( leki, wizyta u okulisty 100, okulary, męża badania na licencje 300) Raczej niewykonalne. To by było na granicy ubóstwa. Już teraz dokładają nam teściowie. Mamy nadzieję ,że to sytuacja przejściowa:smile:
  • [cite] Ola i Paweł:[/cite] Chodziło nam o sytuację gdy 1500zł na rękę zarabia mąż i to cały dochód rodziny. Za to nie da się chyba zapłacić za mieszkanie, jedzenie, szkołę przy, powiedzmy, czwórce dzieci... Dlatego łatwo teoretyzować o mamie zajmującej się tylko dziećmi i domem, która nie pracuje. Polska rzeczywistość jest raczej brutalna...

    Olu I Pawle, nie bardzo wiem, czemu takie dociekania mają służyć. Wiadomo, że za 1500 zł ciężko jest związać koniec z końcem. Ale wiadomo również, że były czasy jeszcze cięższe - zabory, wojna, komuna - i ludze jakoś żyli nawet za mniejsze kwoty, co nie znaczy, że zupa z obierek ma się stać jakąś normą. Rozumiem, że Wy jeszcze dzieci nie macie i staracie się wykalkulować, na ile możecie sobie pozwolić. Wielodzietność jest wyzwaniem również pod kątem finansowym - wymaga niezłej gimnastyki, by te dzieci jakoś wyposażyć, bo przecież wiadomo, że wszyscy chcemy, by miały to, co niezbędne. Gimnastyka jest dwojaka - z jednej strony trzeba ciągle kombinować, jak różne rzeczy załatwić taniej (np. kupując używane czy przecenione artykuły itp.) z drugiej strony zaś - jak zwiększyć dochód. Patrząc na moich znajomych wielodzietnych zauważyłam prawidłowość, że tam, gdzie dzieci jest więcej, rodzice (głównie ojcowie) stają się bardziej operatywni i pomysłowi. Przecież nikt nie powie, że skoro dziś zarobki wynoszą 1500 zł to za rok czy dwa będą takie same. Czasem trzeba wiele wysiłku, by podnieść swoje kwalifikacje i znaleźć lepszą pracę, a czasem jest to tylko kwestia pomysłu. Moja dobra znajoma przez 3 lata dorabiała sprzedając róźne rzeczy na allegro - tzn. czatowała na okazje, potem odsprzedawała i miesięcznie udawało jej się w ten sposób zarobić 1000-1500 zł na czysto. Ludzie jak muszą, to wiele potrafią. Sęk w tym, że właśnie wielodzietność jest takim bodźcem, który zmusza do podjęcia wysiłku. Jest takie powiedzenie, że jak Pan Bóg daje dziecko, to daje również na dziecko. Coś w tym jest, aczkolwiek ja nie należę do tych, co bezczynnie czekają, aż z nieba spadnie.
    Nasza sytuacja finansowa daleka jest od stabilizacji. Paradoksalnie każde kolejne dziecko pojawiało się w momencie tzw. "totalnej bryndzy" - każda ciąża wiązała się z pytaniem :"Boże, jak my sobie damy radę?!" A tu proszę, latka lecą, dzieci czwórka, i jakoś żyjemy, może bez kokosów, rachunki nigdy nie są na czas zapłacone, ale na jedzenie, lekarzy i naukę starcza (nawet udało się uciułać na większy samochód...:wink: )
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.