Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Trzy prawdy o piekle"

13»

Komentarz

  • I co mam się cieszyć lub chociaz ma być mi to obojętne, że ktos jest potępiony???

    Proszę nie odwracać kota ogonem!
    Nikt nie twierdzi, że żałosny los potępionych to powód do radości. Bóg z pewnością ubolewa nad tym, że część jego dzieci, które z miłosci stworzył, obróciły się przeciw niemu.
    Łatwo to sobie wyobrazić - człowiek podobnie będzie się czuł, jeśli jego dziecko się zbuntuje, odrzuci to czego je nauczył i doświadczy krzywdy/bólu z ręki własnych dzieci. Przecież to się zdarza - i nie ma na to rady...
    Nie da się zmusić do miłości.
    Matki szukają i pomagają w cierpieniu swoim dzieciom do końca nawet jak dziecko się odwróci i przestanie kochać swoją matkę. W piekle dusze cierpiące proszące Boga o pomoc tego nie dostaną?

    Nie za bardzo to do mnie przemawia.
    W piekle duże może i cierpią, ale Boga o pomoc nie proszą, nienawidzą Go.
    Tak jak niebo jest wspólnotą MIŁOSCI, tak piekło jest wspólnotą NIENAWISCI.

    Jak już wspomniałam - potępi się tylko ten, kto swojemu Stwórcy powie "spadaj".


  • Czyli dobry innowierca lub ateista, który nie poznał naszej religii nie trafi do nieba


    Dobry innowierca trafi do nieba, ale "dobry" ateista trafi do piekła.

     za to zły człowiek, który gdy już nie może kraść, latać za panienkami i czego tam jeszcze robić i będzie zdany na innych , czasami ze strachu przed Bożą karą się wyspowiada i zostanie zbawiony.
    Jeśli ktoś "nawróci" się dlatego, że nie ma możliwości (zewnętrznego) grzeszenia w pewnych aspektach,  to taki człowiek pójdzie do piekła.


    ***

    Ten gość jest świetny - już się samym Bogiem czuje :)
    Sugeruje nam, że jest bardziej nieomylny aniżeli papież.
    =))
    Nie, niewiasto. Po prostu, na tyle dobrze znam naukę katolicką, iż wiem na jakich zasadach Bóg zbawi lub potępi grzeszników.

  • Dobrze kombinujesz...  tylko, że jeśli ktoś już usłyszał o Bogu, ale nie chciało mu się go bliżej poznać, to będzie to "ignorancja zawiniona"
    Z własnego doświadczenia powiem, że nie.
    Można o Bogu słyszeć, być ochrzczonym, ba nawet uczestniczyć w sakramentach, a jednak Go nie POZNAC:

  • W takim razie nie ma nawet sprawiedliwości tylko okrucieństwo bo czym jest kara np za 20 lat grzesznego życia w stosunku do wieczności okrutnej pokuty.
    Ty się wydajesz impregnowana na argumenty.

    Potępienie nie jest karą, jako taką - jest świadomym wyborem.
  • Nie, niewiasto. Po prostu, na tyle dobrze znam naukę katolicką, iż wiem na jakich zasadach Bóg zbawi lub potępi grzeszników.
    Guzik znasz, a nie naukę katolicką.
    Zatrzymałeś się w duchowym rozwoju.
    Już Ci mówiłam/pisałam - przeczytaj sobie uważnie encyklikę o Bożym miłosierdziu.
    Przeczytaj dokumenty II SV, a jeszcze lepiej (już to sugerowałam M_Monia) wybierz się na rekolekcje ignacjańskie, tam się kapitalnie Boga POZNAJE.
  • edytowano maja 2013
    Nauczanie soborowe i posoborowe też znam dość dobrze. Obawiam się, że wielu aspektach znam je lepiej od ciebie Klarciu.
    A na rekolekcjach ignacjańskich byłem już 2 razy.


  • Potępienie nie jest karą, jako taką - jest świadomym wyborem.
    Potępienie jak najbardziej jest karą, wyrokiem Bożej sprawiedliwości i przejawem świętego gniewu Boga względem zatwardziałych grzeszników.
  • Rozumiem, ze jak dobry innowierca powie "nie" bo nie zna prawdziwego Boga wyląduje na wieczność w piekle, a zły katolik morderca, gwałciciel będzie wiedział, że ma powiedzieć" tak" to trafi do nieba, no może przez czyściec?

    Nieco krzywo rozumujesz.
    Do ostatniej chwili naszego żywota tutaj możemy opowiedzieć się za lub przeciw Bogu, prawdopodobnie każdy z nas otrzymuje możliwość POZNANIA Go, być może niektórzy dopiero na łożu śmierci.
    Morderca, gwałciciel ma szansę być zbawiony - jeżeli wcześniej nie zatwardził swojego serca - jeśli w chwili spotkania z Jezusem przyjmie Go.
     Przykłady:
    - łotr na krzyżu,
    - św. Paweł.
  • edytowano maja 2013
    Kilka tekstów gwoli przypomnienia:
    (Pan Bóg przyjdzie): "aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie bezbożne uczynki, przez które okazywała się ich bezbożność, i za wszystkie twarde słowa, które wypowiadali przeciwko Niemu grzesznicy bezbożni»" (List św. Judy 1, 15);
    "Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego." (Hebr. 10, 30 - 31)
    "Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia
    skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne; tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie." ( Rzym 2, 5-8).
    "Teraz zjawia się On, jako surowy i nieubłagany Sędzia! To nie
    litościwy Pasterz, który szuka zbłąkanych owieczek, żeby im przebaczyć,
    ale Bóg pomsty, który na zawsze już oddziela grzeszników od sprawiedliwych, w zapalczywości Swojego gniewu karze przewrotnych, a sprawiedliwych zanurza w zdroje wiecznych rozkoszy (...) Niedługo już ten zaślepieniec, który spokojnie żył sobie w grzechu, usłyszy wyrok odrzucenia (...) Naprawdę przyjdzie chwila, w której nie będzie już miłosierdzia" (Cytat za: "Kazania Proboszcza z Ars", Warszawa 2009, s. 377, 380.).
    Synod Toledański VI uczył zaś: "Oczekujemy
    również, że On (Chrystus) przyjdzie na końcu wieków, w tym samym
    czasie, kiedy zmartwychwstaną wszyscy, którzy wcześniej pomarli, aby
    wynagrodzić sprawiedliwych
    i ukarać niegodziwych, wedle swego doskonale sprawiedliwego wyroku" (patrz: DS 492).
    Z kolei Katechizm św. Piusa X naucza, iż "na
    końcu świata Jezus Chrystus przyjdzie z nieba w całej swej chwale i
    majestacie, aby sądzić wszystkich ludzi, zarówno dobrych jak i złych, i
    aby każdemu udzielić nagrody
    lub wymierzyć karę stosownie do ich własnych zasług" (tamże: cz. I, rozdz. VII, p. 1)
  • na rekolekcjach ignacjańskich byłem już 2 razy.
    Nie załamuj mnie.
    Wygląda na to, że rekolekcje okazały się dla ciebie bezowocne, bo sądząc po tym co nam serwujesz miłującego Cię Boga jeszcze nie spotkałeś, czyli nie doświadczyłeś Jego bezwarunkowej miłości.

    Przypominam Ci wstęp do jednej z medytacji - oczami duszy posadź się na kolanach miłującego cię Ojca, przytul się do Niego...

    Cytuję z pamięci, po prawie 20 latach.

    Wszystkie etapy rekolekcji przeszedłeś?
  • Niektórzy wypowiadają się tu z taką pewnością (kto idzie i gdzie, nad czym Bóg ubolewa), że nie tylko jak domniemuję sąd ostateczny mają już za sobą, ale i konsultują się na co dzień z Bogiem. 

    Niektórzy po prostu znają swoja wiarę.
    Sąd ostateczny to takie coś, co jeszcze się nie wydarzyło, więc proszę sobie nie kpić - WYPRASZAM SOBIE!
    A odnośnie trzeciej złosliwej insynuacji, to owszem - wszystkie ważne sprawy rozpatruję przed swoim Panem, można powiedzieć, że "konsultuję"
  • edytowano maja 2013

    Wygląda na to, że rekolekcje okazały się dla ciebie bezowocne, bo sądząc po tym co nam serwujesz miłującego Cię Boga jeszcze nie spotkałeś, czyli nie doświadczyłeś Jego bezwarunkowej miłości.

    Łudź się tak dalej , a źle skończysz ... Bój się Boga niewiasto, zacznij wreszcie bać się świętego i sprawiedliwego Boga.
  • Z Dzienniczka św. Faustyny:

    "Dla tej duszy zatracenie, która chce się zatracić - bo kto pragnie zbawienia, dla tego jest niewyczerpane morze miłosierdzia Pańskiego" (Dz 631);

    "Dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg nikogo nie potępia" (Dz 1452);

    "Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy chcemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy" (Dz 1107).     
  • edytowano maja 2013
    Z Dzienniczka św. Faustyny:

    "Dla tej duszy zatracenie, która chce się zatracić - bo kto pragnie zbawienia, dla tego jest niewyczerpane morze miłosierdzia Pańskiego" (Dz 631);

    "Dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg nikogo nie potępia" (Dz 1452);

    "Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy chcemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy" (Dz 1107).     
    I w jaki sposób treść tych prywatnych objawień zaprzecza nauczaniu Słowa Bożego i wykładni Magisterium?
    Jedynie zdanie, a dokładnie podkreślona przeze mnie jego część: "Dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg nikogo nie potępia" (Dz 1452) jest trochę dwuznaczne i może być błędnie interpretowane. Ale i tu można znaleźć w miarę ortodoksyjną jej wykładnię. Potępienie nie jest dziełem Boga w tym sensie, że Bóg przede wszystkim chce zbawienia, a nie potępienia człowieka. Bóg nikogo z góry nie przeznacza więc na potępienie. Nie przeczy to jednak temu, iż Bóg wyda wyrok potępienia na tych, którzy sami je wybrali poprzez swe złe czyny.



  • Łudź się tak dalej , a źle skończysz ... Bój się Boga niewiasto, zacznij wreszcie bać się świętego i sprawiedliwego Boga.
    Ja jednak zdecydowanie stawiam na miłość, a nie na lęk. :)
  • Przypomnę tuta historię związaną z o.Pio. Zakonnik miał charyzmat widzenia skutków Bożego miłosierdzia.

    Kiedyś zgłosiła się do niego kobieta, wdowa po francuskim oficerze, który popełnił samobójstwo rzucając się z mostu do Sekwany. Poprosiła Ona o. Pio o to aby odpowiedział jej, czy jej mąż został potępiony. On jej odpowiedział, że pomiędzy barierką mostu a powierzchnią wody jej mąż zdążył wzbudzić żal za swój czyn.
  • Jan Paweł II
    ENCYKLIKA DIVES IN MISERICORDIA
    O Bożym Miłosierdziu

    Właśnie dlatego, że w świecie, który Bóg tak umiłował, „że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16), istnieje grzech, Bóg, który „jest miłością” (1 J 4, 16), nie może objawiać się inaczej niż jako miłosierdzie. Miłosierdzie odpowiada nie tylko najgłębszej prawdzie owej miłości, jaką jest Bóg (i która jest Bogiem), ale także całej wewnętrznej prawdzie człowieka i świata, który jest jego doczesną ojczyzną.

    Miłosierdzie samo w sobie, jako doskonałość nieskończonego Boga, jest również nieskończone. Nieskończona więc i niewyczerpana jest też gotowość Ojca w przyjmowaniu synów marnotrawnych wracających do Jego domu. Nieskończona jest gotowość i moc przebaczania, mając swe stałe pokrycie w niewysłowionej wartości ofiary Syna. Żaden grzech ludzki nie przewyższa tej mocy ani jej nie ogranicza. Ograniczyć ją może tylko od strony człowieka brak dobrej woli, brak gotowości nawrócenia, czyli pokuty, trwanie w oporze i sprzeciwie wobec łaski i prawdy, a zwłaszcza wobec świadectwa krzyża i zmartwychwstania Chrystusowego.

    I dlatego też Kościół wyznaje i głosi nawrócenie. Nawrócenie do Boga zawsze polega na odnalezieniu miłosierdzia, czyli owej miłości, która cierpliwa jest i łaskawa (por. 1 Kor 13, 4) na miarę Stwórcy i Ojca — miłości, której „Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 Kor 1, 3) jest wiemy aż do ostatecznych konsekwencji w dziejach przymierza z człowiekiem: aż do krzyża — czyli do śmierci i zmartwychwstania swojego Syna. Nawrócenie do Boga jest zawsze owocem „odnalezienia” tego Ojca, który bogaty jest w miłosierdzie.

  • No ale sąd Boga i potępienie się duszy jest tym samym. Bóg skazuje na potępienie duszę która świadomie zatwardzila się i nie chce żałować za grzechy. Bóg wydaje wyrok a dusza nienawidzi Boga i odrzuca. Jego miłość i zbawienie. W ogóle nie widzę w tym sprzeczności. @Monia ty myślisz że dla Boga istnieje różnica między grzechami ciężkimi? Ateizm jest takim samym grzechem ciężkim jak morderstwo.
  • Przypomnę tuta historię związaną z o.Pio. Zakonnik miał charyzmat widzenia skutków Bożego miłosierdzia.

    Kiedyś zgłosiła się do niego kobieta, wdowa po francuskim oficerze, który popełnił samobójstwo rzucając się z mostu do Sekwany. Poprosiła Ona o. Pio o to aby odpowiedział jej, czy jej mąż został potępiony. On jej odpowiedział, że pomiędzy barierką mostu a powierzchnią wody jej mąż zdążył wzbudzić żal za swój czyn.
    To nie był św. Pio, ale św. Jan Vianney.
  • Jan Paweł II
    ENCYKLIKA DIVES IN MISERICORDIA
    O Bożym Miłosierdziu

    Właśnie dlatego, że w świecie, który Bóg tak umiłował, „że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16), istnieje grzech, Bóg, który „jest miłością” (1 J 4, 16), nie może objawiać się inaczej niż jako miłosierdzie. Miłosierdzie odpowiada nie tylko najgłębszej prawdzie owej miłości, jaką jest Bóg (i która jest Bogiem), ale także całej wewnętrznej prawdzie człowieka i świata, który jest jego doczesną ojczyzną.

    Miłosierdzie samo w sobie, jako doskonałość nieskończonego Boga, jest również nieskończone. Nieskończona więc i niewyczerpana jest też gotowość Ojca w przyjmowaniu synów marnotrawnych wracających do Jego domu. Nieskończona jest gotowość i moc przebaczania, mając swe stałe pokrycie w niewysłowionej wartości ofiary Syna. Żaden grzech ludzki nie przewyższa tej mocy ani jej nie ogranicza. Ograniczyć ją może tylko od strony człowieka brak dobrej woli, brak gotowości nawrócenia, czyli pokuty, trwanie w oporze i sprzeciwie wobec łaski i prawdy, a zwłaszcza wobec świadectwa krzyża i zmartwychwstania Chrystusowego.

    I dlatego też Kościół wyznaje i głosi nawrócenie. Nawrócenie do Boga zawsze polega na odnalezieniu miłosierdzia, czyli owej miłości, która cierpliwa jest i łaskawa (por. 1 Kor 13, 4) na miarę Stwórcy i Ojca — miłości, której „Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 Kor 1, 3) jest wiemy aż do ostatecznych konsekwencji w dziejach przymierza z człowiekiem: aż do krzyża — czyli do śmierci i zmartwychwstania swojego Syna. Nawrócenie do Boga jest zawsze owocem „odnalezienia” tego Ojca, który bogaty jest w miłosierdzie.

    I w czym te słowa zaprzeczają temu co napisałem???
  • Braw, a Ty odpowiesz na moje pytanie?
    A możesz je potwórzyć? Bo, nie wyłapałem go z tego wątku ...
  • czy gdybyś miał pewność że bez względu na to jak żyłeś Miłosierdziem Boga jesteś i tak zbawiony - zaczął byś grzeszyć?
    Na takie pytanie nie można dać pewnej odpowiedzi niemal z samej ich definicji, ale podejrzewam, że tak.
  • Tak, bo "człowiek jest grzeszny".
  • Niektórzy po prostu znają swoja wiarę. 
    Sąd ostateczny to takie coś, co jeszcze się nie wydarzyło, więc proszę sobie nie kpić - WYPRASZAM SOBIE!
    A odnośnie trzeciej złosliwej insynuacji, to owszem - wszystkie ważne sprawy rozpatruję przed swoim Panem, można powiedzieć, że "konsultuję"
    Czyli dla Ciebie Bóg to taki zaprogramowana istota bez wolnej woli, która będzie się trzymała zdefiniowanych (czasem sprzecznych) nakazów i zakazów. Ja tam wolę wierzyć, że Bóg nie jest bożkiem i osądza na podstawie bardziej skomplikowanych kryteriów niż czy mu ktoś bił pokłony, czy nie.

    Ale skoro masz bezpośrednią komunikację, to może faktycznie możesz wypowiadać się autorytarnie w imieniu Boga, nie wiem.


  • @skorek, człowiek jest grzeszny. Mojego postępowania nie zmieni fakt miłosierdzia Bożego. Byłam przez chwilę protestantką we wspólnocie wierzącej w to że już jesteśmy zbawieni i też mojego postępowania to nie zmieniło.
    Myślę że to dlatego że kocham Boga i nie z powodu strachu przed piekłem chcę czynić dobro. Nie zmienia to faktu że wiara każdego jest inna. Jeden żałuje doskonale a inny że strachu przed karą. W obydwu przypadkach Bóg okazuje swoje miłosierdzie. Grzech oddziela nas od Boga i powoduje śmierć duszy. Nie jesteśmy w stanie stanąć przed Bogiem w swoich grzechach i nie umrzeć bo On jest doskonały. Możemy jedynie stanąć obmyci we krwi Jezusa a tu konieczna jest wiara i sakramenty w przypadku katolika.
    Ateista to człowiek nie dopuszczający istnienia Boga w żadnej formie i tkwiący z własnej woli w takim przekonaniu. Jakoś nie wydaje mi się możliwe bycie nieświadomym ateistą. Nawet ludy pierwotne mają potrzebę wiary w kogoś.
  • edytowano maja 2013
    @skorek ale tu nie chodzi o grzeszenie. Przecież grzech też popełniamy świadomie i dobrowolnie. I mnie miłosierdzie Boga i miłość do Niego też nie powstrzymuje od grzeszenia w każdym przypadku. Tu chodzi o żal za popełniony grzech. Osobiście np nie jestem w stanie żałować szczerze za wszystkie popełnione grzechy, ale żałuję za nie właśnie niedoskonale, bo może nie mam odpowiedniej świadomości, bo wiem że Bogu to postępowanie się nie podobało i że zapłatą za grzech jest śmierć i potępienie.



    Edit: gdyby nie nauka o Bożej sprawiedliwości w ogóle nie miałabym poczucia grzechu być może i liczylabym na Boże miłosierdzie. Gdyby nie było sprawiedliwości i surowego Boga to nie byłoby też potrzeby żalu niedoskonałego. A tak mogę mieć nadzieję na zbawienie duszy.


  • edytowano maja 2013
    ale to nie jest albo strach przed piekłem albo miłość do Boga. U mnie np to występuje jednocześnie w zależności od sytuacji. Zakładam że raczej trudno o wierzącego człowieka który żałuje za grzechy jedynie z powodu strachu przed piekłem, bo tak to wierzą demony i drżą ( z tym że u nich nie występuje żal tylko nienawiść). Jednak jak w moim przypadku za niektóre grzechy żałuje się że strachu przed Bogiem tudzież jego sprawiedliwością a za niektore z chęci podążania za Bogiem i z miłości do Niego. Po prostu w jednym przypadku mam większą świadomość świństwa w innym mniejszą. Nie zawsze moja grzeszna natura jest w stanie nazwać coś grzechem z innego powodu niż ten że Bóg tak powiedział.
  • Przypomnę tuta historię związaną z o.Pio. Zakonnik miał charyzmat widzenia skutków Bożego miłosierdzia.

    Kiedyś zgłosiła się do niego kobieta, wdowa po francuskim oficerze, który popełnił samobójstwo rzucając się z mostu do Sekwany. Poprosiła Ona o. Pio o to aby odpowiedział jej, czy jej mąż został potępiony. On jej odpowiedział, że pomiędzy barierką mostu a powierzchnią wody jej mąż zdążył wzbudzić żal za swój czyn.
    To nie był św. Pio, ale św. Jan Vianney.
    Czytałam tę historię o o.Pio :)  Powiedział wdowie, że mąż ten żal zawdzięczał swojej wcześniejszej modlitwie, do której żona go namówiła. Nigdy dosyć modlitwy! :D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.