Wśród rozlicznych terapii alternatywnych, które się dzisiaj praktykuje, homeopatia zaliczana jest do najważniejszych. Ta powstała przed 200 laty metoda terapii, zainicjowana przez lekarza-ezoteryka Samuela Hahnemanna (1755-1843), stanowi punkt węzłowy, który nadaje jej szczególne znaczenie także na współczesnej scenie medycyny alternatywnej.
Według Klemensa Pilara, z jednej strony w homeopatii zlewały się rozliczne stare idee i tradycje (np. neoplatonizm, hermetyzm, witalizm), z drugiej - powstała ona w okresie okrzepnięcia nauk przyrodniczych i sama się za taką uważa. W czasie starań o naukowe uznanie na poziomie akademickim pracowano zarówno nad uzasadnieniem przyrodniczym, jak również nad leżącą u jego podstaw filozofią. Istnieje na ten temat rozległa literatura. W końcu homeopatia staje się - ze względu na swoją specyfikę - punktem wyjścia dla spekulacji okultystycznych i ezoterycznych.
Nic więc dziwnego, że doszło również do kontrowersyjnej debaty wśród chrześcijan wszystkich wyznań, czy i jak dalece homeopatia jest okultystycznym sposobem leczenia i czy przez to należy ją z chrześcijańskiego punktu widzenia rygorystycznie odrzucić. Również ten spór toczy się już od dziesięcioleci, ale w ostatnich 30 latach zyskał znowu na aktualności, co związane jest z popularyzowaniem homeopatii, galopującej na dzikiej fali okultyzmu. Wokół homeopatii trwa dyskusja od samego początku, od czasu odkrycia Hahnemanna, tj. przynajmniej od roku 1807. W duchu encykliki Jana Pawła II â??Fides et ratio" nie należy więc unikać w tym względzie rozeznania zarówno intelektualnego, jak i ściśle duchowego (płynącego z wiary i kryteriów teologicznych).
Homeopatia jest więc dziś interesująca z wielu względów. Nie tylko dlatego że w watykańskim dokumencie na temat New Age z 2003 r. zaliczona została do terapii, które reklamowane są dzisiaj w powiązaniu z myślą New Age, ale także z tej racji, że pacjenci często wiążą z tą metodą quasi-mesjańskie nadzieje, co przypomina poszukiwanie religijnego zbawienia.
Czy można zaufać â??nieznanemu"?
Mimo spekulacji naukowych, do których doprowadziła dyskusja z homeopatią na płaszczyźnie akademickiej, nie można nie zauważyć, że sami homeopaci przyznają, iż homeopatia sytuuje się poza ramami myślowymi obecnie ugruntowanych nauk przyrodniczych. Ponieważ z alternatywną koncepcją nauk przyrodniczych - jak przedstawiają to homeopaci - związane są także zagadnienia z filozofii przyrody. Dyskusja ta nie kończy się na wewnętrznym konflikcie nauk przyrodniczych, lecz dotyka także kwestii filozoficznych. Z roszczeniem do bycia medycyną całościową (wysuwanym co najmniej przez część homeopatów), która leczy człowieka będącego bytem osobowym, związane są wreszcie wypowiedzi, które wymagają objaśnienia teologicznego.
Istnieje więc mnóstwo znaków zapytania na każdym polu, a mimo to zwolennicy homeopatii uporczywie wmawiają ludziom, że jest ona całkowicie bezpieczna. Na przykład liczne badania naukowe wykazują, że homeopatia może być niebezpieczna także, gdy chodzi o minimalne elementy cząstek chemicznych, które są w roztworze. Pewne substancje pozostają toksyczne, nawet gdy tej masy jest bardzo mało. Jest więc możliwość, że leki homeopatyczne wywołują działanie swoiste, a także swoiste i realne działanie niepożądane. Stąd w ocenie bezpieczeństwa tych preparatów niezbędne będzie oszacowanie stosunku ryzyko-korzyść, podobnie jak w przypadku każdego innego leku.
Badania (prowadzone zresztą w XX wieku, np. Stearnesa w 1928 r. czy Dwarakanatha w 1979 r.) wykazały, że nawet znaczny stopień rozcieńczenia nie oznacza braku szkodliwości. Te badania wskazują, że niskie stężenia leków homeopatycznych nie upoważniają do wnioskowania o braku bezpośrednich efektów toksycznych. Pogląd o nietoksyczności homeopatii, według którego stosowane tu dawki uważane są za bezpieczne we wszystkich sytuacjach, musi więc być podany w wątpliwość.
Mogą zatem mieć rację teorie mówiące o tym, że homeopatia jest czymś więcej niż tzw. efektem placebo, który dotyczy sugestii, ale homeopatia oddziałuje także na małe dzieci. Istnieją tu więc co najmniej dwie możliwości: materialna i energetyczna. Ta druga jest taka, że nie można wykluczyć, iż to działanie na poziomie energetycznym czy kwantowym. Tradycyjna medycyna działa na poziomie komórki. To jej najbardziej pierwotny poziom. W homeopatii mamy do czynienia z poziomem pierwotniejszym, molekularnym, poziomem atomu i cząstek elementarnych. Można więc sobie wyobrazić, że w leczeniu następuje pewna korekta, ale nie jest do końca określone, jakiej natury jest to zmiana. Nie wiemy przecież, czy nie jest ona niebezpieczną ingerencją w struktury materialne organizmu, w podstawy, skoro mówi się, że jest to działanie na poziomie fundamentalnym czy podstawowym. Nawet jeśli założymy, że jest to poziom energetyczny czy informacyjny, to wiemy o nim zbyt mało, byśmy mogli z niego korzystać z pełnym zaufaniem.
Jeśli tak jest, że - według założeń homeopatii wyznającej swoisty â??pan energetyzm" - energia przenika między ludźmi, że oddziałuje samo lekarstwo (zamknięte w butelce) stojące na półce, to znaczy, że mogą istnieć przekazy â??kodów energetycznych" tych wszystkich ludzi, którzy biorą udział w produkcji leków homeopatycznych. Istnieją takie hipotezy w ramach samych teorii homeopatii. To są teorie związane z tzw. bioinformacją, które są dzisiaj bardzo mocno rozwijane w parapsychologii. Nie można wykluczyć, że na tym poziomie istnieje jakiś przekaz. Być może da się przekazać takie kody drugiemu człowiekowi na poziomie energetycznym. Jest to całkowicie zgodne z wewnętrznymi założeniami ideologii homeopatycznej.
Podobne założenia ontologiczne mają teorie bioenergoterapeutyczne, dotyczące sił witalnych czy energii kosmicznej. Istnieją hipotezy, że nie tylko bioenergoterapeuta może przekazywać choremu swoje â??kody energetyczne" (nie jest wyjaśnione ich działanie, ale hipotezy sugerujące ich istnienie od dawna krążą w parapsychologii), ale również może to robić chory. Bioenergoterapeuta z tego powodu może chorować i wielu bioenergoterapeutów rzeczywiście bardzo ciężko zachorowało, porzucając w końcu swój dochodowy, lecz niejasny proceder. Nie bez znaczenia jest więc ukierunkowana wola pewnych ludzi, np. wola medium, która może organizować na poziomie kwantowym jakiś ład. Znana jest bowiem praktyka używania mediów czy jasnowidzów przy produkcji leków homeopatycznych. Wiemy to ze świadectw byłych homeopatów. W samej wewnętrznej logice homeopatii nie wydaje się to przypadkowe.
W tym układzie nie można wykluczyć, że â??kod energetyczny" może być przekazywany nie tylko w postaci struktur rozpuszczalnika czy rozpuszczanego elementu, ale również jako kod człowieka, który aktualnie ingeruje w proces produkcji. A może i kod tego, który to wszystko zainicjował, samego Samuela Hahnemanna, który ma w tym swój udział od początku? Tu pojawia się sensowne â??naukowo" znaczenie pytania: kim był naprawdę twórca homeopatii?
Niebezpieczne inicjacje?
Dzieła założyciela homeopatii S. Hahnemanna dały w każdym razie podstawę do najrozmaitszych interpretacji i od samego początku położyły podwaliny pod bardzo szybkie rozczłonkowanie nauki homeopatycznej, także w kierunku zdeklarowanego ideologicznie okultyzmu czy ezoteryzmu. W tym kontekście wiele publikacji o homeopatii wykazuje wyraźne pokrewieństwo z literaturą religijną.
W każdym przypadku przesłanki nauki Hahnemanna dają wystarczająco dużo materiału, aby je można było interpretować w najrozmaitszych kierunkach. Quasi-religijne roszczenia Hahnemanna z jednej strony, a z drugiej specyfika nauki homeopatycznej prowadziły od początku do spekulacji okultystycznych. Zastanawia również fakt, że homeopaci są najczęściej idealistami i ludźmi wrażliwymi, przejawiającymi otwarcie na okultyzm w rozmaitych jego formach. Podstawą homeopatii są założenia ontologiczne, spekulatywne oraz model antropologii okultystycznej zrodzonej w renesansie, która propagowała koncepcję Paracelsusa. Jest to naturalistyczne spojrzenie na całość bytu ludzkiego. Jednocześnie podstawę tej koncepcji stanowi założenie istnienia siły kosmicznej, czyli vis vitalis, która ma rzekomo charakter â??boski".
Nie jest to teza weryfikowalna naukowo, ale założenie światopoglądowe, mające może nawet charakter parareligijny, kultyczny czy inicjacyjny. Być może nie bez znaczenia jest fakt, że Samuel Hahnemann, podobnie jak twórca â??magnetyzmu zwierzęcego", Anton Mesmer (prekursor hipnozy i bioenergoterapii) miał osobiste, inicjacyjne powiązania wolnomularskie, a jego gnostycka ideologia odpowiada światopoglądowi masonerii, co można udowodnić naukowo, bez żadnych sentymentów czy uprzedzeń.
W tego typu argumentacji bierze się pod uwagę fakt, iż Hahnemann uwikłany był w tradycję ezoteryczno-inicjacyjną masonerii, mając także do samego Jezusa Chrystusa stosunek niejasny czy nawet lekceważący. Hahnemann ponadto inspirował się bezpośrednio Mesmerem, który także miał panteistyczny obraz świata (związany z wiarą w astrologię), zaś jego â??magnetyczne" teorie również były inspirowane przez tajemne doktryny masońskie (L. Chertok, R. de Sassure). W rozeznaniu duchowym płynącym z poziomu wiary trudno nie dostrzec tych faktów, nawet jeśli należy być powściągliwym, gdy chodzi o interpretacje. Należy wszakże zauważyć, że nie chodzi tu przede wszystkim o osobiste relacje Hahnemanna czy Mesmera z masonerią, ale o związek ich teorii z tą właśnie ezoteryczną doktryną.
Według K. Pilara, w tej formie krytyki można zauważyć kilka zasadniczych motywów. Po pierwsze, przynależność Hahnemanna do wolnomularzy ocenia się jako oznakę negatywnego znaczenia homeopatii w ogóle. Fakt ten pociąga za sobą wniosek, że w słowach o â??Stwórcy" i â??Źródle Miłości" (które spotykamy w tekstach Hahnemanna) nie może być mowy o Bogu chrześcijan. Potwierdza to również głośny cytat Hahnemanna, w którym deklaruje swoją bliskość z Konfucjuszem, a Jezusa nazywa â??arcyfantastą" (niem. Erzschw?¤rmer - marzyciel, fanatyk). Jego â??poznanie" więc ukazuje się tu w wątpliwym świetle. Zasada podobieństwa (pomimo bardzo przecież różnorodnego podejścia) łączona jest z magicznym simile antycznej i magicznej medycyny ludowej. Zasada simile pochodzi zatem z â??magicznego, kosmicznego obrazu świata" (G. M??ller, Heilkraft durch Ved??nnen. Homeo??patie - was steckt dahinter?, Bielefeld 1992, s. 43).
Przypuszcza się również, że Hahnemann sformułował swoją ideę potencjalizacji zainspirowany myślą wolnomularską. Autor, który zastanawia się nad tym, dochodzi do wniosku: â??homeopatia nie jest naturalną metodą leczenia, lecz nadnaturalną sztuką uzdrawiania" (tamże, s. 63), i nie pozostawia wątpliwości co do tego, że w tej dyscyplinie działa â??zwodziciel ludzkości, diabeł" (tamże, s. 67). Z kolei lekarz medycyny ogólnej Kropf jest przekonany, że Hahnemann pracował przy pomocy sił mediumistycznych, a studium wschodnich nauk mądrościowych podsunęło mu myśl o potencjalizacji. Homeopatia jest więc okultystyczną metodą leczenia, â??ponieważ działa przy pomocy ukrytych, podporządkowanych czarom, sił ciemności". (M. Kropf, Alternative Heilmethoden, Karlsruhe 2001, s. 27-29).
Podobnie badacz ruchu New Age R. Livesey również zauważa w homeopatii â??diabelskie kłamstwo" (R. Livesey, Understanding Alternative Medicine, Chichester 1988, s. 120) i dla potwierdzenia swojej wypowiedzi cytuje znanego wroga homeopatii dr. H.J. Boppa. Jest to oczywiście przykład ekstremalny, pokazujący jak daleko sięga krytyka homeopatii - przede wszystkim w kręgach ewangelickich. Nie wszyscy jednak dochodzą do tak ostrej oceny teorii Hahnemanna jak dr Bopp, który pacjentów leczonych środkami homeopatycznymi postrzega nawet jako będących w przymierzu z diabłem.
Nie można jednak mimo wszystko - nawet przy umiarkowanej interpretacji - wykluczyć â??przekazu inicjacyjnego" na poziomie czysto duchowym. Wtedy zaś różne techniki paramedyczne homeopatii - nierzadko bardzo irracjonalne - można by interpretować w innym kluczu znaczeniowym: jako rodzaj ukrytej symboliki inicjacyjnej w rytuale parareligijnym czy nawet - zdaniem niektórych znawców ezoteryzmu - kryptospirytystycznym. Monachijski psychoterapeuta W. Schmidbauer plasuje homeopatię w pobliżu terapii szamańskich. Dla kuracji szamańskich istotny jest zawsze związek z kosmosem, ale też z działaniem duchów. Taka wizja działania homeopatii odpowiadałaby zresztą interpretacji mechanizmu działania magii, opisanej przez św. Tomasza z Akwinu w â??Summa contra Gentiles".
Doktor Philippe Madre zaznacza, że często homeopaci nie poprzestają na samej homeopatii. Zdając sobie sprawę, że ich wiedza nie jest wystarczająca, chętnie czerpią z intuicji okultystycznych czy ezoterycznych. Niebezpieczeństwo â??okultystycznych dodatków" widać też u wielu bioterapeutów, którzy używają medialnej techniki, jaką jest wahadlarstwo, otwierając się przy tym na medialne i parapsychiczne doświadczenia, takie jak jasnowidzenie czy przepowiadanie przyszłości.
Teoria o uduchowieniu materii w procesie potencjalizacji, generalnie zasada podobieństwa, oczekiwanie uzdrowienia, które rozciąga się na całego człowieka, skwapliwie zostały podjęte przez spirytystów i okultystów rozmaitej proweniencji. Mój dobry znajomy ks. Klemens Pilar, który napisał w Wiedniu doktorat na temat medycyny alternatywnej (wiele informacji w tym artykule pochodzi właśnie stamtąd), stwierdził w swoich badaniach, że około 80 proc. zajmujących się homeopatią, zajmuje się również ezoteryzmem czy okultyzmem, którego istotnym elementem są magia i spirytyzm. Czy nie jest to jakiś znak?
Jednym z najbardziej znanych przedstawicieli kierunku spirytystycznego w homeopatii jest antropozof i ezoteryk Helmut Fritsche, od którego wywodzi się obok dzieł ezoterycznych i magicznych także biografia S. Hahnemanna. Innym wpływowym homeopatą w historii był Amerykanin James Tylor Kent (1849-1916), członek sekty Swedenborianów. Łączy on homeopatię z chrześcijańską nauką o grzechu pierworodnym, przez co także jego homeopatia przybiera wyraźne cechy nauki o zbawieniu. Zgodnie z własną wypowiedzią, Fritsche był w swoim myśleniu bliski okultyście Aleisterowi Crowleyowi, który uchodzi za twórcę neosatanizmu. Podobieństwa do myśli Crowleya zauważalne są w wielu miejscach jego dzieł. Podobne przyciąga podobne.
â??Religijny" i sekciarski charakter homeopatii
Dwustuletnia historia homeopatii, gwałtownie przebiegająca dyskusja, rozwój najrozmaitszych szkół homeopatycznych prowadzą do powstania rozmaitej, często wątpliwej jakości literatury. Według K. Pilara, zatargi pomiędzy szkołami prowadzą również do tego, że wśród homeopatów nie ma ani jednego powszechnie uznanego autorytetu, ani jednej ogólnie przyjętej homeopatii. Nie istnieje także jedna przyjęta przez wszystkich homeopatów interpretacja pism i nauki Hahnemanna. Również tutaj spierają się oni, kto tak naprawdę dobrze zrozumiał mistrza i kto rzeczywiście działa w jego duchu.
Wskutek tego próby wierności nauce Hahnemanna prowadzą do najrozmaitszych konsekwencji w nauce i praktyce. Obecnie istnieje homeopatia astrologiczna, homeopatia zorientowana na proces, homeopatia rewolucyjna, homeopatia systemowa albo też homeopatie, które po prostu przyjmują nazwę założyciela lub szkoły. Szczególnie popularni są dzisiaj: Grek Georgos Vithoulkas, Hindus Rajan Sankaran, założycielka szkoły Kiewer - Tatiana Popowa, i inni.
To rozczłonkowanie homeopatii, walki szkół oraz wzajemne anatemy wskazują na to, że homeopatia w swoich podstawowych założeniach ma faktycznie sporo wspólnego z religią, a właściwie - z walką pomiędzy różnymi sektami. Istnieje wiele powodów, które wydają się usprawiedliwiać tę uwagę: homeopatia jest bowiem systemem dogmatycznym, zamkniętym w sobie, i opiera się na zasadach sformułowanych przez Hahnemanna przed 200 laty. Hahnemann wychodzi od postulatów, których jako filary systemu nie podaje się w wątpliwość i które definiuje się jako â??wieczną", â??nieodwołalną" prawdę. Prowadzi to do tego, że klasyczną homeopatię można tylko jako całość przyjąć lub odrzucić. Kto zaakceptował system jako całość, będzie tak przeżywał świat - przede wszystkim świat uzdrawiania - jak opisuje to homeopatia, a doświadczenia negatywne nie mogą tu nic zmienić i nie zmienią - tak jak chrześcijanin wierzący, że Jezus może uleczyć każdą chorobę, nie zachwieje się w swojej wierze także wtedy, jeśli nawet wielu chorych nie zostanie uzdrowionych.
Te założenia zamykają homeopatię jako system i prowadzą do tego, że żadne doświadczenie nie może zmienić systemu w jego parareligijnych dogmatach. Przez homeopatów jest to jednakże oceniane jako pieczęć jakości i podkreśla się, że prawdę homeopatii da się zrozumieć dzięki temu, iż jej fundamentalne zasady nie zmieniły się od 200 lat. To również przemawia za â??religijnym" czy raczej sekciarskim charakterem systemu, który pozostaje związany z â??niewzruszoną jak niebo prawdą", o której Hahnemann mniemał, że ją odkrył.
Homeopaci nie znoszą, gdy homeopatię się bada i krytykuje według klucza konwencjonalnych nauk przyrodniczych. Okazują wtedy - jak ludzie zniewoleni - dziwną nerwowość. Twierdzą bowiem, że homeopatia posiada â??własne" zrozumienie nauki. Stąd akceptuje się tylko takiego krytyka, który się doktoryzował albo lepiej - habilitował w tej dziedzinie. Innymi słowy: tylko â??wierzący" może zrozumieć sprawę i wskutek tego wyrazić krytykę, którą homeopata zaakceptuje (K. Pilar).
Niebezpieczeństwa duchowe, czyli bałwochwalstwo
W kontekście powyższego warto zająć się przez chwilę rozeznaniem duchowym opartym na zasadach chrześcijańskiej wiary. Zwykle bowiem się sądzi, że homeopatia związana jest tylko z paradygmatem holistycznym, zwanym czasem â??paradygmatem paracelsjańskim". Ale już ta geneza idei, wskazująca np. na Paracelsusa (1493â??1541) sięgającego do gnozy czy panteizmu, pokazuje złożoność światopoglądową teorii homeopatycznych. A jeśli mamy tu światopogląd panteistyczny, to czy nie także bałwochwalczy kult natury, stworzenia, a w końcu i człowieka? Wielu tak uważa, żywiąc przekonanie, że homeopatia to tradycja inicjacyjna oparta jednocześnie na pseudoreligii i pseudonauce. Symbolika homeopatii ma charakter klasycznie religijny (K. Pilar). Z tego powodu przekracza ona kompetencje lekarza (który dotyka w tym przypadku jedynie wierzchołka â??góry lodowej"), gdyż jest uwikłana w pewien złożony, intelektualnie weryfikowalny światopogląd (całościową wizję świata) oraz w kryptoreligijny, inicjacyjny kult. W ideologii homeopatii występują bowiem idee gnostyckie, hermetyczne oraz orientalne, z dominującą ideą religijnego panteizmu, gdzie ubóstwia się idolatrycznie (bałwochwalczo) każdy rodzaj stworzenia.
Nic więc dziwnego, że dla wielu badaczy z kręgu chrześcijaństwa homeopatia wiąże się z kultem religijnym (zabobon), który jest wzmocniony paradygmatem holistycznym (przesąd). Twierdzi się bowiem, że â??tylko lekarstwo zna chorego. Zna go ono lepiej niż lekarz, lepiej niż sam pacjent zna siebie. Wie ono, gdzie znajduje się źródło zakłóconego porządku, zna sposób dotarcia do niego. Ani lekarz, ani chory nie posiadają takiej mądrości i wiedzy" (dr Baur, â??Journal suisse dâ??hom??opathie", nr 2/1962).
Ubóstwiony lek jest także fetyszem czy talizmanem odsyłającym do siły wyższej, dlatego â??trzeba umieć patrzeć oczami ducha" (J.T. Kent, La science et lâ??art de lâ??hom??opathie). Homeopatia spokrewniona jest także z mediumicznym mesmeryzmem (Hahnemann - jak już wspomniałem, znał osobiście Mesmera), stąd â??leczenie" homeopatią (zarówno dla leczącego, jak i leczonego) może być - w takim kluczu interpretacyjnym - formą idolatrycznej kontrinicjacji w jakiś rodzaj kosmocentrycznej religii czy to odwołującej się do tradycji religijnych istniejących, czy też ich synkretystycznych i eklektycznych form, które tworzy się na gorąco w ideologiach homeopatycznych aż do dziś.
Znany homeopata dr Voegeli opublikował artykuł na temat sposobu działania homeopatii w â??Zeischrift f??r Klassische Hom??opathie". Załączony przy nim opis literatury podobny jest do zbioru literatury okultystycznej czy antropozoficznej (odwołującej się zwykle do uproszczonego hinduizmu). Doktor Voegeli twierdzi, że działanie wyższych potencji ma â??naturę duchową", gdzie najlepsze wyjaśnienie daje hinduistyczna filozofia Sankhya. Według niej, człowiek posiada nie tylko ciało, ale także ciało eteryczne ze specjalnym systemem przekazu energii, które ma rzekomo porządkować funkcje obronne organizmu i wspomagać uzdrowienie. Jest to przykład antropologii okultystycznej.
Podsumowując te obserwacje, dr H.J. Bopp zauważa, że wśród homeopatów â??na pewno istnieją (â??) ludzie uczciwi i sumienni szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk, to jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna" ("Brulion", 1998, nr XIII, s. 132).
Niebezpieczeństwo polega także na jakimś dotykaniu technik mediumistyczno-spirytystycznych (o czym już wspomniałem) w praktyce homeopatycznej, ośmielonej optymizmem holistyczno-panteistycznych (monistycznych) teorii leżących u podstaw tejże praktyki. Tego rodzaju fakty przeciwstawiają się uspokajającej opinii niektórych wyraźnie oddzielających homeopatię od spirytyzmu czy praktykowania okultystycznych technik. Nie brakuje jednak autorów, którzy porównują homeopatię do magii, nie wyłączając voodoo (M. Kunze, R. Park, Ph. Stevens). Przykładowo, w celu znalezienia odpowiedniego leku, np. rośliny do przygotowania tynktury macierzystej (wyjściowej) preparatu, poszukujący posługują się bardzo często praktykami okultystycznymi. Nie dziwi więc, że w antropozofii okultysty R. Steinera, opartej na doświadczeniu mediumicznym i nauczającym takiego sposobu poznania (także dzieci), występuje gloryfikacja medycyny homeopatycznej.
Doktor A. Voegeli, słynny lekarz homeopata, potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem. Istnieją grupy, w których poszukiwania odbywają się podczas seansów spirytystycznych za pośrednictwem mediów, które proszą duchy o informacje. Zresztą największe współczesne medium i spirytysta E. Cayce (bardzo modny w New Age) popierał homeopatię, otrzymując jej wizję zastosowania w doświadczeniu transowym.
Ośrodki homeopatyczne np. w Niemczech czy Francji stale poszukują ludzi o zdolnościach medialnych do wytwarzania homeopatycznych środków. W jednym z dużych i poważnych laboratoriów homeopatycznych we Francji dyrektor, zatrudniając pewną osobę, pytał ją najpierw, pod jakim znakiem astrologicznym się urodziła. Potem zaś chciał się dowiedzieć, czy jest ona medium spirytystycznym, gdyż sekretem praktyk owego przedsiębiorstwa był fakt, że â??nowe leki poszukiwane były w trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów), zdolnych wypytywać duchy" (H.J. Bopp, tamże).
Jeśli homeopata jest w takim seansie okultystą, to musi to być niebezpieczne dla niego i dla jego klienta, nawet jeśli temu zaprzecza. W takim znaczeniu homeopatia byłaby wspomnianym idolatrycznym zabobonem czy też ukrytą praktyką parareligijną, która przykrywana jest także pseudonaukowymi spekulacjami dotyczącymi paradygmatu holistycznego. Tego rodzaju zagrożenia duchowego krytycy homeopatii nie są często świadomi, polecając głównie krytyczną literaturę naukową na temat homeopatii, która programowo nie zauważa duchowych niebezpieczeństw i posiada zupełnie inne pojęcie zagrożenia czy ryzyka, jak duchowość czy teologia i wynikające z niej duszpasterstwo. Z tego powodu wiele pozycji naukowych, nawet nie traktując poważnie np. homeopatii, będzie ogłaszać jej nieszkodliwość z punktu widzenia własnych założeń metodologicznych.
Bardziej jednak niepokojąca od rzekomo nieudowodnionej szkodliwości homeopatii jest jej udowodniona skuteczność. Zapewnianie o braku naukowego dowodu nie może przejść w zapewnianie o braku siły tajemnej czy okultystycznej mocy. Inaczej mówiąc, nie można sprowadzać zabobonu (idolatria otwierająca się na działanie zwodniczych duchów) do przesądu (brak dowodów eksperymentalnych i słaba teoria) w tym przypadku, gdyż osłabia to czujność na niebezpieczeństwa duchowe.
Wielu lekarzy na całym świecie w ostatnich latach potwierdza skuteczność leków homeopatycznych (68 proc. francuskich lekarzy, 20 proc. niemieckich, 42 proc. angielskich), ale owa â??skuteczność" nie musi oznaczać zdrowia duchowego, którego brak objawia się na inny sposób niż zaburzenia psychofizyczne: w sposób bardziej ukryty, długofalowy i wtopiony w objawy psychofizyczne. Rozeznanie zaburzeń duchowych jest subtelnym procesem, który zawsze odbywa się w kontekście kryteriów rozeznawania duchowego ujętych w sensie chrześcijańskim (np. niemożność modlitwy, blokada duchowej radości czy wdzięczności, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy nawet samego Boga, awersja wobec sacrum).
Tymczasem homeopatia, a także homeopaci - z założenia postulowanego przez samego Hahnemanna - ingerują w życie wewnętrzne (duchowe) człowieka, swoiście je interpretując i przedefiniowując. Stąd też, jak stwierdza dr H.J. Bopp, â??zażywanie leków homeopatycznych oraz wyrobów antropozoficznych (Weleda) jest jak najbardziej niewskazane i odradzane. Niektórzy wierzący myślą, że leki homeopatyczne o bardzo niskim stężeniu (do D6) są duchowo â??nieszkodliwe". Tak uważa np. niemiecki ewangelicki lekarz i teolog dr S. Pfeifer, widząc niebezpieczeństwo głównie w subiektywnym uzależnieniu się od tego typu leków, a zwłaszcza od światopoglądu, który za nim stoi.
Przy założeniu jednak, że nie chodzi tylko o intelektualny światopogląd (problem błędu czy iluzji poznawczej), ale także o inicjacyjny kult (problem grzechu idolatrii), sprawa wygląda nieco inaczej. Inicjacja okultystyczna (kontrinicjacja) przekazywana może być bowiem przez każdego rodzaju przedmiot homeopatyczny (fetysz) niezależnie od stopnia jego rozcieńczenia (zwłaszcza że może chodzić tu o pseudonaukę, gdzie stopień rozcieńczenia także z punktu widzenia naukowego nie ma wielkiego znaczenia). Jeśli homeopata przekazujący lek-fetysz jest ponadto okultystą, niebezpieczeństwo kontrinicjacji wzrasta dwukrotnie, a może i wielokrotnie. Z tego punktu widzenia udział w tego rodzaju doświadczeniu â??paramedycznym" może być niebezpieczny duchowo, niebezpieczny dla naszego zbawienia, a w konsekwencji dla całego naszego życia. Nie wykluczając samego zdrowia, któregoâ?? nie można szukać â??za wszelką cenę".
Skoro już wiemy, że w preparacie homeopatycznym nie mogą leczyć składniki podane na etykiecie, bo ich fizycznie w nim nie ma, to co leczy? Czy leczą jakieś duchy? A może moc, którą mistrz homeopatii przelewa na swoje produkty?
Odpowiadam:
jeżeli leczą jakieś, jak mówisz duchy, to tylko za naszym przyzwoleniem.
Powtórzę tylko to, co usłyszałem: w lekach homeopatycznych nie ma substancji leczącej, tylko informacja. Organizm leczy się własnymi siłami, dlatego podobno nie powinno się np. leczyć homeopatycznie ludzi fizycznie wycieńczonych, ale nie znam się, więc dalej nie chcę dociekać.
Dopóki medyczne jest tylko to, co alopatyczne, mślę, że potrzebne są wykłady z historii medycyny i pokora. Pojawienie się tekstu X Posackiego może skierować rozmowę na zupełnie nowe tory. Ciekaw jestem, kto go zrozumiał. Czekam na streszczenie.
[cite] GrzegorzS:[/cite]Powtórzę tylko to, co usłyszałem: w lekach homeopatycznych nie ma substancji leczącej, tylko informacja.
Słuchaj inżynierku.
Kiedyś kupiłem omyłkowo homeopatyczne krople do nosa Euphorbium (wcisnął mi aptekarz, a ja zauważyłem dopiero w domu). Jakiś czas później dostałem ostrego kataru (zupełnie zatkany nos), a ponieważ nie miałem w domu nic innego, zapodałem sobie te krople i zabrałem je do pracy. Koszmar. Żadnego efektu. Myślałem, że się uduszę. Wracając wieczorem z roboty zahaczyłem o aptekę i kupiłem Xylogel - efekt natychmiastowy (odetkało mnie w ciągu kilkunastu sekund) i trwały (na kilka godzin).
Ponieważ nie wyrzuciłem jeszcze tego gówna, proponuję coś takiego: wyślę Ci w ośmiu oznaczonych numerkami buteleczkach:
- w połowie będzie próbka rewelacyjnych homeopatycznych kropli do nosa Euphorbium
- a w drugiej połowie będzie zwykły rozwór soli fizjologicznej
Jeśli prawidłowo rozpoznasz co jest w której butelce, to wyślę Ci butelkę 0,7 Smirnoffa. Jeśli nie rozpoznasz - to ty wyślesz to samo do mnie.
Jeśli się piszesz na zakład, to wyślij mi na priv swój adres pocztowy,
Korzystając z okazji, chciałbym podać przepis na wódkę homeopatyczną. Potrzebujemy pół litra spirytusu, rower, linę i wiadro.
Udajemy się na Most Zwierzyniecki we Wrocławiu. Stojąc na moście wylewamy do Odry zawartość butelki ze spirytusem. Następnie wsiadamy na rower i zapieprzamy w dół rzeki aż na most Milenijny. Tam spuszczamy na linie do Odry wiadro i zaczerpujemy homeopatyczną wódeczkę. Zażywamy 50 ml co 20 minut.
W badaniach skuteczności leków homeopatycznych ich stosowanie najczęściej daje lepsze efekty niż efekt placebo, wciąż jednak nie został do końca poznany sposób ich działania - mówili uczestnicy jednej z sesji naukowych zorganizowanych w ramach trwającego w Katowicach XX Zjazdu Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego.
Homeopatia, metoda wprowadzona w XIX wieku przez Samuela Hahnemanna, polega - w uproszczeniu - na leczeniu chorób mikroskopijnymi dawkami silnie działających substancji, które w dużych dawkach wywołują objawy tychże chorób. Jej zwolennicy twierdzą, że im mniejsza dawka, tym większy efekt. Krytycy wskazują, że substancje czynne stosowane w środkach homeopatycznych bywają tak rozcieńczone, że ich stężenie wynosi zero.
Jak podkreślał prof. Jan Burczyk z wydziału farmaceutycznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, we współczesnych lekach homeopatycznych dawka substancji aktywnych mieści się poniżej dawek skutkujących klasycznym działaniem farmakologicznym. Mimo to, homeopatię stosuje wielu lekarzy przekonanych wynikami potwierdzających jej skuteczność badań.
O wynikach tych badań oraz wnioskach z nich płynących mówiła m.in. prof. Elżbieta Wasilewska-Dziubińska z sekcji homeopatii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Przytoczyła m.in. wnioski obszernej analizy źródeł pierwotnych na temat skuteczności homeopatii zamieszczone w 1997 r. w czasopiśmie "Lancet".
"Nie została potwierdzona hipoteza, że efekty kliniczne homeopatii są wyłącznie wynikiem efektu placebo. Nie znaleziono jednak dostatecznych dowodów, aby homeopatia została uznana za w pełni skuteczną w danym wskazaniu. Należy kontynuować badania homeopatii w sposób rygorystyczny i systematyczny" - cytowała prof. Wasilewska-Dziubińska.
Dominikanin i lekarz, ojciec Jacek Norkowski wyjaśniał nieprzychylne stanowisko wielu krytyków homeopatii powszechnie obowiązującym w naukach przyrodniczych i medycynie "liniowym" modelem pojmowania rzeczywistości. "W świetle nowego, +kwantowego+ paradygmatu nauki można racjonalnie interpretować szereg zjawisk, które obserwujemy, gdy wchodzimy na teren homeopatii" - ocenił.
"Lek homeopatyczny powinien być rozumiany przede wszystkim jako nośnik informacji, który przywraca organizmowi jego wewnętrzną równowagę na zasadzie rezonansu. Również natychmiastowy efekt, obserwowany po podaniu niektórych leków homeopatycznych, można wytłumaczyć natychmiastowym przekazaniem informacji przez oddziaływania nielokalne i nieliniowy charakter samego zjawiska życia" - wskazał o. Norkowski
Prof. Iwona Wawer z wydziału farmaceutycznego warszawskiej akademii medycznej zasygnalizowała, że efekty biologiczne bardzo małych dawek substancji stosowanych w homeopatii są przedmiotem zainteresowania naukowców z różnych dziedzin nauki - od lekarzy po informatyków.
"Czy wpływ leków homeopatycznych jest równy czy większy niż placebo? Zdarza się, że efekt ten jest większy i jest to dość dobrze udowodnione badaniami klinicznymi. Kwestie wymagające wyjaśnienia to jednak struktura cząsteczkowa i mechanizm działania takich preparatów. Duże rozcieńczenie powoduje, że do ich badania większość standardowych metod nie jest przydatna" - mówiła prof. Wawer.
Na ten problem napotykają nie tylko producenci leków homeopatycznych - przy procedurze rejestracji leków wymagane jest bowiem podanie szczegółowej metody ich identyfikacji - ale też naukowcy badający ich skuteczność. Prócz badania struktury substancji w bardzo rozcieńczonych roztworach, równie ważna staje się też znajomość struktury substancji stosowanych jako rozpuszczalniki - najczęściej wody lub alkoholu.
"Problem w badaniach właściwości leków homeopatycznych jest też taki, że małe dawki różnych substancji wcale nie muszą dawać małych efektów. W minimalnych dawkach występują w organizmach m.in. dioksyny czy furany. Tych trucizn pozornie nie widać, wchłaniają się jednak w minimalnych ilościach przez całe życie, a potem wywołują alergie czy nowotwory" - wskazała prof. Wawer.
W jej ocenie, skuteczność leków homeopatycznych mogła być większa w chwili ich odkrycia 200 lat temu, gdy środowisko było znacznie czystsze. Obecnie w organizmach znajdują się coraz większe dawki pestycydów, związków polichlorowanych czy dioksyn.
[cite] GrzegorzS:[/cite]Jak podkreślał prof. Jan Burczyk z wydziału farmaceutycznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, we współczesnych lekach homeopatycznych dawka substancji aktywnych mieści się poniżej dawek skutkujących klasycznym działaniem farmakologicznym.
Piękne określenie dla zerowej zawartości substancji aktywnej...
[cite] GrzegorzS:[/cite]Dominikanin i lekarz, ojciec Jacek Norkowski wyjaśniał nieprzychylne stanowisko wielu krytyków homeopatii powszechnie obowiązującym w naukach przyrodniczych i medycynie "liniowym" modelem pojmowania rzeczywistości. "W świetle nowego, +kwantowego+ paradygmatu nauki można racjonalnie interpretować szereg zjawisk, które obserwujemy, gdy wchodzimy na teren homeopatii" - ocenił.
"Lek homeopatyczny powinien być rozumiany przede wszystkim jako nośnik informacji, który przywraca organizmowi jego wewnętrzną równowagę na zasadzie rezonansu. Również natychmiastowy efekt, obserwowany po podaniu niektórych leków homeopatycznych, można wytłumaczyć natychmiastowym przekazaniem informacji przez oddziaływania nielokalne i nieliniowy charakter samego zjawiska życia" - wskazał o. Norkowski
Co za belkot!
Grzegorzu, cytując takie pierdy przynosisz wstyd porządnym inżynierom.
czytam z zainteresowaniem
zapytam wprost: to skąd te wyleczenie tak wielu chorób?
tylko w moim najbliższym otoczeniu (znajomi) : astma, alergia, trądzik różowaty, przewlekłe zapelenie oskrzeli
od razu zaznaczam: ani nie jestem zwolennikiem, ani przeciwnikiem, pytam faktycznie z ciekawości, bo skoro macie tak dużą wiedzę na ten temat, to liczę na to, ze mi coś rozjaśnicie
na razie głównie skupiają sie dyskusje na tym, dlaczego nie
ale jak wytłumaczycie te opisywane przypadki na tak?
[cite] kociara:[/cite]czytam z zainteresowaniem
zapytam wprost: to skąd te wyleczenie tak wielu chorób?
tylko w moim najbliższym otoczeniu (znajomi) : astma, alergia, trądzik różowaty, przewlekłe zapelenie oskrzeli
To ja zapodam przykłady z najbliższego otoczenia:
- wyleczenia babci żony z bezsenności za pomocą witaminy C
- wylecznie kolegi z pracy ojca (przewlekłe bóle głowy, na które pomagały tylko tabletki z krzyżykiem) za pomocą tabletek z kredy zrobionych przez kolegów na tokarce
Torquemada -
- nie wiem, czy kpisz, czy poważnie
zadałam pytanie i naprawdę chciałabym na nie otrzymać odpowiedź
osoby, o których mówiłam wyczerpały już wszystkie możliwości pomocy
po pielgrzymkach po rozmaitych lekarzach, kiedy tylko zmieniano leki i rozkładano ręce w desperacji przyszedł czas na homeo
może faktycznie to podświadomość, ale dopiero po takiej kuracji nastąpiła poprawa i dziecko, które dusiło się teraz jest całkowicie zdrowe
pan, który wstydził się wychodzić na ulicę z powodu olbrzymich ropnych wykwitów na twarzy(a miał wówczas 35 lat) dopiero po homeo zaczął mieć poprawę i dziś już nawet śladu po tamtym
[cite] Torquemada:[/cite]Dodam jeszcze, że w niektórych chorobach placebo ma skutecznoć ponad 40% (wyraźna poprawa samopoczucia i przyspieszenie wyleczenia)
zgadzam się
ale dalej nie potrafię tego "fenomenu" wytłumaczyć
tzn. myślę o tym, ze to z subiektywnego punktu widzenia skutkuje i "wyleczony" ma pewien komfort
"coś" w każdym razie zadziałało
to dlaczego jesteście takimi gorącymi przeciwnikami i toczycie takie boje?
jeśli ktoś twierdzi, ze uleczyła go wiara, modlitwa, ze stał się cud-nie oponujecie
dlaczego więc w takim razie taka krucjata przeciwko tym, którym pomaga coś innego
[cite] kociara:[/cite]Torquemada -
- nie wiem, czy kpisz, czy poważnie
zadałam pytanie i naprawdę chciałabym na nie otrzymać odpowiedź
osoby, o których mówiłam wyczerpały już wszystkie możliwości pomocy
po pielgrzymkach po rozmaitych lekarzach, kiedy tylko zmieniano leki i rozkładano ręce w desperacji przyszedł czas na homeo
może faktycznie to podświadomość, ale dopiero po takiej kuracji nastąpiła poprawa i dziecko, które dusiło się teraz jest całkowicie zdrowe
pan, który wstydził się wychodzić na ulicę z powodu olbrzymich ropnych wykwitów na twarzy(a miał wówczas 35 lat) dopiero po homeo zaczął mieć poprawę i dziś już nawet śladu po tamtym
podświadomość...być może
A może organizm po odstawieniu leków odciążył się i sam zwalczył problem?
ha-ja też się nad tym zastanawiałam
zapomniałam powidzieć, ze ja kilka lat temu wyczerpana wyjątkowo dokuczliwą i lekoodporną alergią w desperacji spróbowałam takze homeopatii, bo medycyna konwencjonalna była bezsilna-miałam preparaty robione, nie takie z apteki masowo produkowane
nie odczuwałam faktycznie większej poprawy ani pogorszenia, przerwałam, bo dokuczliwe było w moim wypadku min. zakaz stosowania antyperspirantu, a ponieważ ciało wtedy podobno się maksymalnie oczyszczało z toksyn(co zceściowo potwierdzam) dla mnie było to warunkiem nie do spełnienia
Zacytuję Wam swoją archiwalną korespondencję z pewnym Koncernem Homeopatycznym (nazwę koncernu i nazwisko osoby z litości przemilczę):
Torquemada Szanowni Państwo,
Na stronie http://www.xxxxxxxxxxxx.pl/index.php?id=9 można przeczytać: "Z uwagi na to, że leki homeopatyczne nie mają skutków ubocznych i nie wchodzą w interakcje z innymi lekami, mogą je stosować nie tylko dorośli, ale także osoby wymagające szczególnie ostrożnego podejścia â?? niemowlęta i małe dzieci, kobiety w ciąży, mamy karmiące, osoby starsze." Natomiast na stronie http://www.xxxxxxxxxxxx.pl/index.php?id=11 czytamy: "Podczas terapii unikaj stosowania mięty, która osłabia działanie leków homeopatycznych (miętowa pasta do zębów, herbata, guma do żucia) lub zachowaj półgodzinny odstęp przed/po zastosowaniu leku." Proszę o wyjaśnienie jak to jest możliwe. Skoro preparaty homeopatyczne nie wchodzą w interakcje z innymi lekami, to jakim cudem wchodzą w interakcję z "miętą" (z czym konkretnie: mentolem, olejkiem miętowym czy jeszcze czymś innym?). A jeśli jednak wchodzą w interakcję z "miętą", to skąd mamy pewność, że inne leki nie osłabiają działania homeopatyków i odwrotnie? Będę wdzięczny za odpowiedź
Koncern Homeopatyczny Szanowny Panie,
Jest nam niezmiernie miło, że zwraca Pan szczególną
uwagę na jasność tektu skierowanego do naszych ewentualnych pacjentów,
analizuje go Pan
oraz był Pan uprzejmy zwrócić nam uwagę
na według Pana zachodzącą tu sprzeczność.
Postaram się nieco wyjasnić tę kwestię,
szczególnie w kontekście "pewnego" reżimu terapeutycznego, na który
zwracamy uwagę, poruszając stosowanie mięty.
Otóż mięta - jako roślina lecznicza i surowiec
zielarski zawiera w swoim składzie składniki o działaniu uszczelniającym
na ściany naczyń krwionośnych (śluzówka jamy ustnej) - mówimy tu o drodze
wchłaniania leku homeopatycznego podczas procesu ssania w jamie ustnej.
Należą do nich: kwas askorbinowy ( ca 25%), karoten (ca
40%), rutyna (ca 15%) etc, które w sposób ewidentny utrudniają proces
wchłaniania leku poprzez śluzówkę jamy ustnej.
Co zaś się tyczy przetworów mięty - tu mam na myśli
olejek miętowy, którego głównym składnikiem jest mentol oraz minimum 10
innych, bedących garbnikami, flawonoidami etc -
ten ma zaś działanie pobudzające wyrzut enzymów
trawiennych: ptyaliny- alfa amylazy ślinowej oraz
enzymów soku żołądkowego i trzustkowego,
przyspieszającyh trawienie i skracających proces wchłaniania, tym samym
czyniąc go mało efektywnym.
Stąd informacje mające za zadanie "uczulić" pacjentów.
Nie są to oczywiscie informacje zawarte w ulotkach
przylekowych zarejestrowanych dla leku, ani informacje wchodzace w skład
SPC leku zatwierdzone przez URPL.
Informacja, jaką zawierają nasze ulotki w przypadku
wielu leków odnosnie punktu: Interakcje z innymi lekami: - brzmi - są one
nieznane. Nie zaś - nie ma ich, nie istnieją.
Z wyrazami szacunku oraz życzeniami zdrowych i
spokojnych Świąt Zmartwychwstania Pana Naszego,
Kierownik Działu Naukowego XXXXXXX PL
dr N.N.
Torquemada Szanowna Pani,
Mimo wyjasnień nadal
widzę sprzeczności: - Kwas askorbinowy i rutyna znajdują się w większości
leków na przeziębienie. Skoro to jest jedną z przyczyn unikania owej
"mięty", to dlaczego nie ma ostrzeżenia, że środków homeopatycznych nie
zaleca się stosować z lekami zawierającymi rutynę i kwas askorbinowy? To
samo tyczy się karotenu, który jest substancją obecną w wielu produktach
spożywczych. - Dlaczego nie ma obiekcji odnośnie preparatów wapnia,
które również uszczelniają naczynia krwionośne? - Skoro na ulotce jest
napisane, że interakcje "nie są znane", a na stronie www, że "nie wchodzą w
interakcje" - to czuję się celowo wprowadzony w błąd, ponieważ powyższe
stwierdzenia znaczą co innego. - Garbniki i flawonoidy są zawarte nie
tylko w produktach z mięty, ale nawet w zwykłej herbacie. Dlaczego
restrykcje dotyczą więc tylko mięty? I skoro powodem jest pobudzanie
wydzielania soków trawiennych, to dlaczego nie ma restrykcji dotyczących
leków o analogicznym, znacznie silniejszym działaniu? - Naszło mnie
również dodatkowe pytanie: dlaczego na Państwa stronach WWW nie ma
informacji o składzie preparatów? Moim zdaniem może to stanowić problem dla
alergików.
Odpowiedzi nie otrzymałem, więc upomniałem się. Odpisała mi ta sama miła pani:
Koncern Homeopatyczny Szanowny Panie,
dopiero poczatkiem maja znajdę czas na polemikę z
Panem.
Pozdrawiam,
N.N.
Maj minął (bez odpowiedzi), kolejne dwa maje też, a ja sprawę sobie odpuściłem.
Dlaczego nie należy palić homeopatów na stosie?
O. Stefan Norkowski OP dominikanin, lekarz medycyny, bioetyk
Coś o paradygmatach i tradycjach filozoficznych
W filozofii od wieków toczy się spór pomiędzy zwolennikami tradycji platońskiej i arystotelesowskiej. Mówiąc w największym skrócie, dla Platona człowiek to dusza uwięziona w ciele, zaś dla Arystotelesa, a potem i św. Tomasza - byt duchowo-materialny, złożony z duszy i ciała jako formy i materii, przy czym dusza jest tu wprawdzie czynnikiem nadrzędnym, ale samodzielnie nie tworzy pełnego człowieka. Związek duszy i ciała jest w tym drugim ujęciu niezwykle głęboki, a zarazem subtelny.
Według Arystotelesa i św. Tomasza dusza ożywia ciało, ale dopiero związek z ciałem umożliwia jej wykonywanie wszystkich jej działań - czy to poprzez zmysły, czy też intelekt i wolę.
Nie można tego powiedzieć o wyobrażeniu, jakie o tym związku duszy i ciała miał Platon. Dla niego ciało jest raczej przeszkodą niż pomocą dla duszy, która istnieje i działa niezależnie od ciała, więc nie czerpie dla siebie z tego połączenia żadnych korzyści.
Rene Descartes (w Polsce zwany Kartezjuszem) byt filozofem, który w erze nowożytnej stał się niezwykle wpływowym głosicielem poglądów platońskich. Na nich oparł on swoją wizję człowieka. Dusza łączy się według niego z ciałem gdzieś w mózgu, ale jedno i drugie bytuje w zasadzie niezależnie od siebie; jedno -jako czysta myśl (res cogitans), drugie - jako geometryczna rozciągłość (res extensa). Tak więc aby móc leczyć, wystarczy poznać funkcjonowanie ciała, które można naukowo zbadać i opisać, pozostawiając na boku zagadnienie jego związku z duszą. Takie podejście uczynił Kartezjusz podstawą dla teorii medycyny jako nauki, do której rozwoju sam się przyczynił. Stworzył w ten sposób ogólną teorię dla medycyny i nakreślił jej horyzonty, co w sumie może być nazwane stworzeniem jej paradygmatu.
Tak więc ciało jest dla Kartezjusza maszyną, której tajniki w zupełności może wyjaśnić chemia i fizyka. Świadomie sprowadził on fenomen życia wyłącznie do zjawisk chemicznych i czystej mechaniki. Medycyna poszła torami wytyczonymi jej przez Kartezjusza i temu zawdzięczamy wiele jej sukcesów, w tym rozwój farmakologii opartej na znajomości przemian chemicznych w organizmie oraz wielkie osiągnięcia chirurgii. Współczesna medycyna to jednak nie tylko sukcesy, ale również porażki.
Medycyna "kartezjańska", oparta głównie na dwóch wymienionych typach leczenia, nie zawsze jest skuteczna. Dlatego renesans przeżywa obecnie ziołolecznictwo, sięga się po akupunkturę i homeopatię. Istnieje moda na medycynę holistyczną, która postrzega chorobę jako problem istoty ludzkiej jako całości. Kartezjański model medycyny z jego ciałem - maszyną został w ten sposób zakwestionowany.
Jak to się ma do naszego pytania o homeopatię?
W sporze pomiędzy kartezjańska (platońską) a tomistyczną wizją człowieka homeopatia stoi po stronie tej ostatniej.
Tomistyczne podejście do człowieka jest holistyczne, kartezjańskie zaś - skrajnie dualistyczne.
Sytuacji tej nie zmienia fakt, że większość przeciwników homeopatii jest nieświadomymi platonikami bądź kartezjanistami, zaś większość homeopatów nigdy nie studiowała filozofii. W praktyce stosują oni myślenie, które daje się wyjaśnić w oparciu o filozofię Arystotelesa i św. Tomasza, a nie Platona i Kartezjusza. Wspomniany powyżej spór pomiędzy tymi dwoma nurtami filozofii, a zarazem sposobami myślenia, trwa już długo i wiele nam może wyjaśnić w kwestii nas interesującej.
Na przykład posądzanie homeopatii o związki z magią przypomina posądzanie św. Tomasza o herezję, ponieważ zaakceptował on dorobek Arystotelesa w filozofii, który wydawał się niezgodny z chrześcijaństwem. Obecnie homeopatia jest zwalczana przez świadomych i nieświadomych platoników i kartezjanistów z tego samego powodu, dla którego odrzucano myśl św. Tomasza jako opartą na filozofii Arystotelesa a nie Platona.
Jest to w istocie spór o wizję człowieka, spór pomiędzy tymi, którzy nie widzą żadnego głębszego związku i możliwości wzajemnych oddziaływań pomiędzy duszą i ciałem, oraz tymi, którzy, jak Arystoteles i św. Tomasz, tenże związek dostrzegają. Dodajmy, iż kościół katolicki opowiedział się w tym sporze po stronie św. Tomasza, a więc i całej tradycji intelektualnej, z którą był on związany.
Zgodnie z tą tradycją, dusza jest czynnikiem niematerialnym, dzięki któremu istnieje człowiek, a więc i jego ciało. Przyjmując to założenie można zaakceptować również i fakt, iż choroby ciała mogą mieć głęboki związek ze stanami psychiki i ducha.
Rozumieją to homeopaci, a nie rozumieją ci wszyscy, którzy, podobnie jak Kartezjusz, sądzą, że ciało jest maszyną z silnikiem napędzanym przemianami chemicznymi, dusza zaś istnieje osobno i łączy ją z ciałem zaledwie jakaś cienka nitka - jest wiec ona niczym balon na uwięzi przytrzymywany ręką i gotowy do odfrunięcia. Tak też rozumuje większość ludzi nam współczesnych, dla których nauka jest materialistyczna, dusza czy duch - zamknięte w sferze religii, a związku pomiędzy nauką i religią, podobnie jak pomiędzy duszą i ciałem, praktycznie nie ma.
Człowiek współczesny jest więc na ogól nieświadomym platonikiem, a nawet kartezjanistą, której to postawy uczył się w szkole od swoich najmłodszych lat od podobnych mu nieświadomych platoników i kartezjanistów. Gdy jednak przydarzy się komuś choroba, wtedy pędzi on do lekarza i pragnie przede wszystkim jednej rzeczy - zostać wyleczonym. I w końcu, szukając pomocy, trafia czasami do homeopaty, który, o dziwo, leczy skutecznie, choć `nie powinien". `Nie powinien", bo nie leczy chemicznie -"normalnymi pastylkami" ani mechanicznie, czyli przy pomocy chirurgii, masażu czy też fizykoterapii. W paradygmacie kartezjańskim homeopatia po prostu się nie mieści! Rzadko który chory zajmuje się jednak tymi zagadnieniami wtedy, gdy sam potrzebuje pomocy. Stąd wzrastająca popularność takich typów terapii, do których zalicza się homeopatia.
Homeopatia a fizyka współczesna
Wyjaśnienie fenomenu skuteczności homeopatii nie musi być "magiczne" choć, aby je znaleźć, trzeba pokonać w sobie "nieuświadomionego Kartezjusza" wciśniętego nam do głowy przez współczesną kulturę, zbudowaną na myśleniu materialistycznym bądź, w najlepszym wypadku, skrajnie dualistycznym, gdzie dusza i ciało to dwie odrębne "rzeczy" o zupełnie innej naturze.
Współczesna fizyka ma już ten problem za sobą. Obok "materii" i "energii", na których oparł ją Albert Einstein (E=mc2) dostrzeżono też "informację", niezbędny element wszystkiego, co istnieje, niejako ukryty w strukturze każdej rzeczy. Wzajemne przemiany materii, energii i informacji dają się opisać wzorem matematycznym, podobnie jak Einsteinowi udało się opisać takim wzorem wzajemną przemianę materii i energii. Co ma do tego homeopatia? Bardzo wiele!
Próba znalezienia teoretycznego rozwiązania problemu
Lekarz homeopata potrzebuje dla swych chorych sporo czasu. Aby dobrać lek, musi on zebrać wywiad, czyli odbyć rozmowę z chorym i dowiedzieć się o nim na tyle dużo, aby móc opracować charakterystykę całej jego osoby, w tym również psychiki, a nie tylko ciała. Tylko na tej podstawie można dobrać właściwy lek, który choremu pomoże.
Czym więc leczy homeopata?
Czy kluczowe jest tutaj podanie leku-substancji chemicznej, która leczy dzięki swoim właściwościom na poziomie oddziaływań właśnie chemicznych? Oczywiście nie. Jeśli jednak lek homeopatyczny nie działa w ten sposób, to jak w ogóle można wytłumaczyć jego działanie?
Najkrócej mówiąc, słuszną wydaje się odpowiedź, iż homeopata leczy informacją!
Nie bądźmy tym zaszokowani. Żyjemy przecież w dobie informacji i informatyki. Wyobraźmy więc sobie, iż lek homeopatyczny to taka dyskietka, na której jest zapisana informacja potrzebna komputerowi, którym jest nasz organizm. Czasem, jak wiemy, coś nam się w komputerze wykasuje i wtedy musimy twardy dysk zasilić jakimś programem. Nie jest ważne, czy dyskietka jest czarna, niebieska czy zielona - istotna jest dla nas informacja na niej zawarła. Ważne jest również, czy jest to właśnie ta informacja, której komputerowi brakuje. Lekarz podaje więc choremu lek, który pod względem chemicznym często jest czystym cukrem mlecznym bądź wodnym roztworem alkoholu i nic trzeba zbyt długo udowadniać, że nic jest to kuracja oparta na chemicznym działaniu leku. Fakt jednak, iż lekarz ten musiał przedtem przetworzyć ogromną ilość informacji dotyczących zarówno opisu chorego jak i samego leku i skorelować je ze sobą, powinien dawać do myślenia. Doprawdy, nic tu nie przypomina rzucania czegoś za siebie przez lewe ramię! Wypada tu dodać, że powyższy pogląd na temat "informatycznego" sposobu działania leków homeopatycznych jest podzielany przez wielu spośród tych, którzy budują podstawy nowej fizyki, nie dającej się ująć bez użycia pojęcia informacji jako czynnika konstytutywnego wszystkich rzeczy.
Coś więcej o samej homeopatii
Istnieje wiele teorii, za pomocą, których usiłuje się wyjaśnić sposób działania leków homeopatycznych. Twórca terapii homeopatycznej. Samuel Hahnemann, posłużył się w celu jej opracowania metodą eksperymentalną. Sam w sobie jest to fakt istotny, ponieważ w naukach przyrodniczych, do których od strony teoretycznej zalicza się medycyna, eksperyment jest metodą niewątpliwie najważniejszą. Eksperyment wymaga jednak pewnych założeń teoretycznych. Nie inaczej było i w tym przypadku. Hahnemann oparł się na pewnej teorii, którą znalazł (uwaga!) nie u kogo innego, jak u samego Hipokratesa, uznanego za ojca medycyny europejskiej.
Hipokrates napisał w pewnym miejscu, iż "chorego leczy natura, lekarz powinien pomagać, choroba powstaje od podobnego i dzięki podobnemu człowiek odzyskuje zdrowie."
Te słowa zainspirowały Hahnemanna i skłoniły do rozpoczęcia badań nad oddziaływaniem różnych substancji leczniczych pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego na chory organizm. W roku 1796 Hahnemann sformułował i ogłosił swoją podstawową tezę, która brzmi następująco: `W sposób najpewniejszy, najszybszy i najskuteczniejszy można leczyć takimi lekarstwami, które zdolne są wywołać w zdrowym organizmie chorobę najbardziej podobną". Stąd wywodzi się zwięzła zasada homeopatii: "similia similibus curentur" (podobne leczy się podobnym) i sama nazwa tej nowej metody leczenia - homeopatia (greckie homóios - podobny i pathós - choroba).
Hahnemann zbadał wiele lekarstw na samym sobie, notując skrupulatnie objawy wywołane ich działaniem i doradzał to innym w słowach: "Ze wszystkich czystych doświadczeń nad prostymi lekarstwami najpewniejsze są te, które wolny od przesądu zdrowy lekarz przeprowadzi na sobie samym, czyniąc to mądrze i ostrożnie."
Hahnemann wykrył też przy okazji rzecz zdumiewającą: szybszy i trwalszy efekt leczniczy powodował lek w wyższym rozcieńczeniu niż w niższym (lek homeopatyczny sporządza się z surowców takich jak rośliny, różne tkanki i wydzieliny zwierzęce oraz minerały, wytwarzając najpierw tzw. pranalewkę. a potem robiąc jej kolejne dziesięciokrotne rozcieńczenia).
W tym momencie muszę powrócić do początku mojego wywodu. Wielokrotne rozcieńczanie może spowodować, że substancji z której został sporządzony lek homeopatyczny, w roztworze praktycznie już nie ma.
Czym jest więc lek homeopatyczny?
Może to tylko placebo? Pytanie to może spędzać sen z oczu temu, kto nie przyjmuje do wiadomości, iż można leczyć nie tylko za pomocą "chemii" i "mechaniki", lecz również drogą bardziej subtelnych (informacja przenoszona elektromagnetycznie?) oddziaływań na linii dusza - psychika - ciało. Po to jednak, aby przyjąć tę drugą wersję, trzeba porzucić ideę człowieka jako maszyny napędzanej procesami chemicznymi i uznać, iż fenomen życia nie został wyczerpująco opisany w paradygmacie kartezjańskim sprowadzającym człowieka do takiego właśnie mechanizmu.
Można bowiem powiedzieć, iż Kartezjusz tenże fenomen życia raczej zignorował niż opisał, uważając, iż procesy zachodzące w organizmie żywym są tym samym, co procesy zachodzące np. przy fermentacji wina. Otóż nie! Życie to nie tylko przemiany chemiczne, to przede wszystkim przetwarzanie informacji (informacja jest w tym ujęciu pojęciem szerszym od tego, które to słowo oznacza w języku potocznym, i oznacza nie tylko wiadomość, ale i, a nawet przede wszystkim, "zdolność do organizowania systemu lub utrzymywania go w stanie zorganizowanym'). Kartezjusz mógł tego nie zauważyć, nas jednak to nie usprawiedliwia.
Rozwój informatyki, np. odkrycie i zastosowanie bioprocesorów, sprawia, iż ten fakt nie może być już pomijany. Wydaje się, że tutaj należy szukać odpowiedzi na pytanie, czym jest homeopatia. Tu właśnie znajduje się prawdopodobnie poziom oddziaływania leku homeopatycznego.
Wydaje się więc, iż lek homeopatyczny jest nośnikiem informacji, wraz i nim wprowadzanej do organizmu chorego, dla którego stanowi ona rodzaj brakującego "programu", umożliwiającego wyzwolenie w tymże organizmie stłumionej zdolności do samoregulacji i powrót do wewnętrznej harmonii tj. do stanu zdrowia.
Powrót do Arystotelesa i Hipokratesa?
Wnikając coraz głębiej w fenomen życia możemy zauważyć, że wszystko nam się nieco "odmaterializowuje". To już nie tylko materia czy nawet energia są osnową wszelkich zjawisk, które możemy zaobserwować, lecz również - informacja!
Organizm może być rozumiany jako bioprocesor, w którym to, co niewidoczne - informacja, jest ważniejsze od tego, co widoczne - sama struktura makroskopowa. Wydaje się ponadto, że to raczej informacja organizuje tę strukturę makroskopową, ą nie na odwrót. Organizm może być rozumiany jako bioprocesor, w którym to, co niewidoczne - informacja, jest ważniejsze od tego, co widoczne - sama struktura makroskopowa.
Wydaje się ponadto, że to raczej informacja organizuje tę strukturę makroskopową, ą nie na odwrót. W wypadku człowieka da się to przełożyć na arystotelesowskie i tomistyczne pojęcie duszy będącej formą ciała. Jak wiadomo, w myśl tej teorii forma jest czymś, co nadaje danej rzeczy (np. ciału ludzkiemu) całą jej strukturę, sama będąc niematerialną. Współczesna nauka zdaje się to potwierdzać, jeśli tylko słowo "forma" zinterpretujemy informatycznie, oczywiście bez popełniania tutaj błędu jakiejkolwiek redukcji człowieka do maszyny, choćby tą maszyną był komputer. Chodzi raczej o posłużenie się pewną analogią, która jednak może wiele nam wyjaśnić.
Wydaje się więc, że filozofia Arystotelesa, świadomie odrzucona przez Kartezjusza, uzyskuje niezwykle ciekawe potwierdzenie poprzez rozwój współczesnej nauki!
Powyższe rozważania są jedną z możliwych teorii wyjaśniających fenomen homeopatii. Sama homeopatia rozwinęła się i nadal rozwija drogą empirii, żmudnego gromadzenia wiedzy doświadczalnej, podobnie zresztą jak i inne działy medycyny. Odwołując się to tego, co zostało powiedziane wyżej, można odeprzeć różne zarzuty stawiane homeopatii jako metodzie leczniczej.
W rzeczywistości nie ma żadnych racjonalnych argumentów za tym, aby uznawać ją za szarlatanerię czy wręcz magię. Przeczą temu przede wszystkim dobre wyniki leczenia osiągane tą właśnie metodą. Przeczy temu również rozwój nauki, która cały świat i wszystkie zachodzące w nim zjawiska tłumaczy w sposób już nie tyle mechanistyczny, co informatyczny, na tym poziomie szukając odpowiedzi na swe podstawowe pytania.
Dla samej medycyny homeopatia jest wyzwaniem, które może ułatwić jej wyjście z ciasnego i niewystarczającego już paradygmatu kartezjańskiego. Czyż nie jest to w istocie możliwość powrotu medycyny do jej początków, do jej ojca - Hipokratesa, jako twórcy teorii leczenia, z której i homeopatia się wywodzi?
Podsumowanie
Wydaje się, że w dyskusji dotyczącej homeopatii zabrakło dotąd odniesienia do zagadnień podstawowych. Milcząco zakładano, że forma medycyny oparta na opisanym powyżej kartezjańskim modelu nauki jest jej formą jedyną. Tymczasem jest to tylko jeden z nurtów sztuki lekarskiej, która powstała znacznie wcześniej. Samo życie, w którym obserwujemy bujny rozwój tzw. medycyny alternatywnej (homeopatia, akupunktura, ziołolecznictwo) potwierdza tę tezę.
Argumenty wysuwane przeciwko homeopatii wynikają głównie z prób wyjaśniania jej w paradygmacie kartezjańskim, w którym tych wyjaśnień znaleźć się nie da. Nie mają sensu wyjaśnienia homeopatii jako rodzaju efektu placebo, jeśli można leczyć tą metodą zwierzęta (nieświadome niczego) z równie dobrym skutkiem jak ludzi.
Obawy o efekty magiczne w homeopatii tchną naiwnością. Tym, którzy obawiają się, że szatańskie siły wnikają do leków homeopatycznych podczas ich wytwarzania, ponieważ stosuje się przy tym metodę wstrząsania, proponuję rezygnację z jazdy samochodami i pociągami, ponieważ i tam nie można uniknąć wstrząsów.
Warto tu sobie przypomnieć, iż z magią mamy do czynienia tylko tam, gdzie istnieje świadome odwołanie się do szatana w celu uzyskania jego domniemanej, bo nigdy rzeczywistej, pomocy. Decyduje więc intencja działającego. Przypisywanie takiej intencji wytwórniom leków homeopatycznych i samym lekarzom jest czymś groteskowym.
Problem jest jednak jeszcze głębszy. W niektórych wypadkach metoda homeopatyczna jest jedyną metodą, za pomocą której można uzyskać wyleczenie chorego. Uniemożliwienie więc tego leczenia jest równoznaczne ze skazaniem tegoż chorego na utratę zdrowia, a niekiedy i życia. Dyskutując o homeopatii warto o tym pamiętać.
Wpisałem w Google imię i nazwisko tego czcigodnego ojca, ale niestety oprócz zacytowanego przez Ciebie artykułu żadna inna jego publikacja się nie wyświetla. Wygląda na to, że jest to postać o znikomym autorytecie, którą nawet sami dominikanie wstydliwie pomijają. Cóż, po takim tekście trudno się dziwić - odkąd to zakonnicy z taką żarliwością bronią New Age?
Dla mnie sprawa z homeopatią jest prosta. Albo wierzymy medycynie akademickiej i przyjmujemy, że jeżeli jej zdaniem coś nie leczy to nie leczy i basta, albo jej nie wierzymy i wtedy otwieramy szeroko drzwi już nie tylko homeopatii, ale dowolnej szamańskiej filozofii paramedycznej. Skoro roztwór homeopatyczny może leczyć, to dlaczego ma nie leczyć "udrożnienie czakramów", albo spalenie kadzidełka przed posążkiem buddy? Zgoda na homeopatię oznacza zgodę na każdą nieweryfikowalną naukowo praktykę terapeutyczną.
Drogi Maćku,
jeśli dyskusja ma być dyskusją, to nic nie jest jednoznaczne i proste , a co najwyżej - dyskusyjne. Sam właśnie wybrałeś Maćku wersję, w której dalszy dialog jest na gruncie wiary niemożliwy.
Jak pogodzić szamańskość leczenia homeopatycznego z faktem, że np. lekarzem papieża Piusa XII był lekarz - homeopata. I to z powodzeniem. Podobnych przykładów jest mnóstwo, aż po współczesność. Warto wykorzystać fakt, że mimo wszystko w Polsce tylko lekarze mogą leczyć homeopatią i przyjrzeć się praktyce bez uprzedzeń.
Można by też eksperymentalnie zestawić to co zawarto w stanowisku ekspertów z analizą (jakże stronniczą) X Posackiego i wyszło by, że jedna i druga miażdżąca krytyka homeopatii - wykluczają się wzajemnie. Jeśli bowiem nie stwierdza się skuteczności homeopatii, czego w takim razie obawiać od strony duchowej i na odwrót. Skoro wszyscy(?) egzorcyści przestrzegają przed jej owocami, to nie mają racji ci, którzy twierdzą, że ona nie działa. I tak w kółko. Bez SMIRNOFFA nie razbieriosz.
Zostawmy to podzielonym naukowcom.
A czy to nie jest tak, że musimy najpierw wezwać złe duchy? Znam osoby, którym homeopatia bardzo pomaga, ja nigdy nie odważyłam się tylko w ten sposób leczyć dzieci. Jednak stosuje coś zbliżonego do ziłolecznictwa i lekarz konwecjonalny potraktował mnie bardzo z góry - jego komentarz do baniek: "babcia to pani zaproponowała?" Efekt jest taki, że chłopak po dwóch dniach nie miał objawów żadnej choroby, syrop mojej roboty zadziałał.:bigsmile:
Z praktyki kapłanów, którzy maja doświadczenie w modlitwach o uwolnienie czy w egzorcyzmach jednoznacznie wynika, że nie ma potrzeby zapraszania złych duchów aby one działały w czyimś życiu.
Grzegorz wcześniej napisał, że jeśli one działają to tylko za "moim przyzwoleniem". Kompletna bzdura!
Demony maja gdzieś ludzką wolę i jak tylko jest okazja - dobierają się do człowieka. To Boga każdego dnia trzeba zapraszać do swojego życia, bo On szanuje naszą wolność. Demony mają ją "głęboko z tyłu"... Okazuje się, że czasem wystarczy nawet dla zabawy np. budować w grach komputerowych świątynie pogańskim bóstwom i delikwent wił się po ziemi w trakcie modlitw o uwolnienie. Znam osobiście delikwenta. I on wcale demonów "oficjalnie" nie zapraszał.
Nie bawmy sie w inteligentniejszych od diabła, bo nigdy nie będziemy.
...
Może ten tekst okaże się pomocny przy ocenie homeopatii
Wydaje mi się, że homeopatia jako taka nie ma nic wspólnego ze złymi duchami. Jej niebezpieczeństwo polega jednak na tym, że uczy człowieka magicznego podejścia do rzeczywistości i w przypadku niektórych jednostek może być swojego rodzaju inicjacją w praktyki okultystyczne.
Wiele osób twierdzi, że preparaty homeopatyczne ich uleczyły, a także ich bliskich, ich zwierzęta itd. Jednocześnie jednak producenci tych środków jak diabeł święconej wody unikają poddania ich obiektywnym procedurom określającym skuteczność. Nie można więc w żaden sposób generalizować tych pojedynczych doświadczeń i rozsądek nakazuje raczej, aby uznać, że wyzdrowienie i przyjmowanie preparatów homeopatycznych nie miało ze sobą żadnego związku. Wyobraźcie sobie, że oto donoszę Wam, że mój wujek wyleczył się z nowotworu popijając płyn do spryskiwacza w samochodzie. Większość pomyśli w takiej sytuacji, że dobrze, że wujek wyzdrowiał i że płyn do spryskiwacza mu w tym nie przeszkodził. Bo przecież absurdem jest uważać, że taka substancja może wyleczyć nowotwór. Podobnie absurdem jest uważać, że dwieście razy rozwodniony roztwór serca dzikiej kaczki (oscillocosinum) może komuś pomóc na przeziębienie. Co ma serce dzikiej kaczki, którego zresztą już dawno nie ma, bo zostało wypłukane, do kataru? Toż to całkowita bzdura.
[cite] Maciek:[/cite]Podobnie absurdem jest uważać, że dwieście razy rozwodniony roztwór serca dzikiej kaczki (oscillocosinum) może komuś pomóc na przeziębienie. Co ma serce dzikiej kaczki, którego zresztą już dawno nie ma, bo zostało wypłukane, do kataru? Toż to całkowita bzdura.
Maćku, po prostu nie wiemy który ze 'składników' działa. Przecież w trakcie tego rozcieńczania i wstrząsania do preparatu dostają się tysiące innych wstrząsanych drobin substancji a z nimi- informacji. W końcu nawet jeśli woda jest destylowana to innych substancji jest w niej co najmniej tyle samo co serca owej pechowej kaczki. A cóż dopiero tych, których jest mniej, a przez to działają jeszcze silniej...
Anko,
masz rację, złe moce działają w nas na mocy paktu, który zawieramy. Decyzja w niewinnej formie może być ukryta w grzechu powszednim, który popełniamy notorycznie lub w wyborze " mniejszego zła" , w naszych zaniechaniach, zaniedbaniach, niemyśleniu itd. co do których refleksję zaniechaliśmy godząc się ponieść ich konsekwencje. Pewne światło rzucają na to jakże jasne słowa o. Jacka Salija. Polecam cały artykuł, również z zakończeniem (dla nieprzekonanych).
...Prawdziwy problem zaczyna się o krok dalej: przecież mogą istnieć takie praktyki medycyny alternatywnej, podczas których faktycznie wzywane są złe moce, a ci, którzy z nich korzystają, mogą o tym nawet nie wiedzieć. Ludzie pytają czasem zaniepokojeni: Jeśli w dobrej wierze korzystałem z takich ciemnych praktyk, czy owe moce uzyskały nade mną jakąś władzę?
Zarazem pojawia się inny problem: chyba niedobrze by było, gdybyśmy ulegli chorobliwej podejrzliwości i we wszelkich formach medycyny niekonwencjonalnej wietrzyli obecność ciemnych mocy. Chyba Kościół nie żąda przecież od nas â?? pytają nieraz ludzie â?? abyśmy na wszelki wypadek zrezygnowali z jakiegokolwiek kontaktu z medycyną naturalną.
Na oba pytania odpowiedziałbym, odwołując się do rozstrzygnięcia apostoła Pawła, czy wolno chrześcijaninowi jeść mięso ofiarowane bożkom. Temu, kto należy do Chrystusa â?? odpowiada na to pytanie Apostoł â?? nie zaszkodzi zjedzenie mięsa ofiarowanego bożkom, bo Chrystus Pan jest mocniejszy niż jakiekolwiek złe siły. Toteż chrześcijanin nie musi się dopytywać, czy podane mu mięso nie było przypadkiem na ołtarzu bałwochwalczym. Zarazem jeśli się dowie, że zwierzę to było ofiarowane jakiemuś bożkowi, nie powinien takiego mięsa spożywać (por. 1 Kor 10,27â??33).
Logika tej odpowiedzi jest przejrzysta: chrześcijanin całym swoim sercem zawierza siebie Chrystusowi Panu i paktowanie z jakimikolwiek "alternatywnymi" siłami duchowymi nawet nie przychodzi mu do głowy. Zawierzywszy zaś całego siebie Chrystusowi, chrześcijanin czuje się bezpiecznie w Jego ramionach i nie lęka się żadnych sił obcych Chrystusowi.
Zatem na pytanie, czy wolno chrześcijaninowi korzystać z takich form medycyny niekonwencjonalnej, w których nie ma powodu podejrzewać obecności magii, czarów ani bałwochwalstwa, odpowiedziałbym słowami z Listu do Tytusa: "Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane"...
Ale właśnie w przypadku homeopatii cała wiara w jej skuteczność opiera się na wierze w magię. To nic, że fizyka mówi, że to tylko kulka z glukozy, to nic, że medycyna mówi, że nie ma właściwości leczniczych - ważne, że magia działa.
Uważam też za manipulację zestawianie homeopatii z medycyną naturalną, czyli opartą na zielarstwie i tradycjach ludowych. Koncepcja homeopatii jest bardzo wyrafinowana intelektualnie i nie wymyślił jej żaden prosty człowiek. Nie wywodzi się z żadnej praktyki ludowej, kiedy metodą prób i błędów stwierdzano na przykład, że napar z rumianku koi ból brzucha. Została natomiast wymyślona jako alternatywny system medyczny oparty na "wiedzy tajemnej", przy czym źródło tej "wiedzy" jest cokolwiek zagadkowe.
Homeopatia leczy - nie wnikam, w jaki sposób, ale i Wy i ja znamy wielu ludzi, którym pomogła. Jej skuteczność jest równie niewytłumaczalna jak bańki albo puszczanie krwi czy przystawianie pijawek. Ale podczas gdy baniek bym próbowała i pijawek pewnie też, to po homeopatię nie sięgnę, jak i po jogę w ciąży i inne takie ze względu na filozofię, jaka tym praktykom towarzyszy.
To prawda, Anko, że trzeba duchy zaprosić - otwarcie na działanie homeopatii czy jogi może być takim zaproszeniem.
Nie wiem, czy te praktyki na pewno mają coś z diabłem, ale wobec najmniejszych niepewności wolę nie ryzykować i basta.
Za to zdanie Jakiejś Tam Rady Lekarzy - choćby najwyższej - nie jest dla mnie żadnym argumentem, podobnie jak argumenty Torquemady - te wszystkie liczby i inne. Zbyt wiele lekarze schrzanili mi zdrowia, żebym jeszcze wierzyła w te ich kalkulacje i zdrowe rozsądki. Tu akurat do Kartezjusza mi daleko:bigsmile:
Homeopatia to mogą być cuda - pytanie tylko: czynione przez kogo? Nad tym warto się zastanowić. Tak jak i nad bioenergoterapią etc. Ta też działa, czasem po latach skutki są opłakane...
Kingo,
popieram Cię w całej rozciągłości. Masz pełne prawo nie wierzyć homeopatii i zawsze stosować tryb warunkowy, zwłaszcza jeśli jesteś odpowiedzialna za inne osoby.
Ci dla których homeopatia może być furtką do czarów i magii najczęściej w naturalnym odruchu się od niej od żegnują. Niech tak zostanie.
Dodam jeszcze: znajomy, trzeźwo myślący lekarz twierdzi, że pokaźny procent pacjentów "sięgających po homeopatię" (tzw. pacjentów z ulicy), zamiast do homeopaty, nadaje się wprost do leczenia psychiatrycznego (nic nie ujmując, broń Boże, tym ludziom i ich cierpieniu), ich rozeznanie jest więc pod wielkim znakiem zapytania.
Zaniedbanie tego faktu daje również skutki opłakane.
Osobiście nie leczę się homeopatycznie, ale tępienie homeopatii i medycyny naturalnej "en bloc" z założenia uważam za równie szkodliwe, jak jej bezkrytyczne, ślepe przyjmowanie.
Pozytywne doświadczenie w leczeniu tą metodą odnoszę zawsze do Bożych planów względem mnie i moich bliskich. Co do innych osób się nie wypowiadam. Na wszelki wypadek mam zawsze adres zaufanego psychiatry i psychologa. Nigdy nie pójdę do homeopaty, na którym ciąży cień podejrzenia o magię lub nieuporządkowanie w tym względzie.
Podobnie, jak interesuję się, co czytają i oglądają moje dzieci, sprawdzam, kim jest lekarz, który będzie je leczył.
Ciekaw jestem, czy na mszach św. o uzdrowienie, na które nieregularnie chodzimy usłyszymy o uwolnieniu od ...homeopatii. Jeśli tak, to zaraz potem pewnie usłyszę, że Kościół bezwzględnie potępia tą metodę.
Wystarczy coś sto razy powtórzyć...
a) Homeopatia NIE LECZY. Nie potwierdzają tego żadne badania naukowe. Pojedyncze przypadki nie są żadnym dowodem. Jedynym dowodem byłoby przeprowadzenie rzetelnego porównania z placebo z użyciem podwójnej ślepej próby. Takich badań z wynikiem pozytywnym - BRAK.
b) Tłumaczenie rzekomej skuteczności homeopatii rzekomym przekazywaniem informacji to pierdy stworzone przez nieuka. Woda NIE JEST nośnikiem informacji, ponieważ w stanie ciekłym nie tworzy żadnych trwałych struktur. Pisał zresztą o tym gr0szek.
c) Pośrednim argumentem na rzecz nieskuteczności homeopatii jest procedura rejestracji takich preparatów w Polsce, która NIE WYMAGA dowodzenia skuteczności. Można w Polsce zarejestrować każdy preparat homeopatyczny, twierdząc, że leczy on cokolwiek, a producent nie musi udowadniać, że to prawda i nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wprowadzanie ludzi w błąd.
d) jak skomentujecie moją korespondencję z miłą panią z koncernu homeopatycznego?
Grzegorzu, i co z moją propozycją zakładu? Skoro homeopatia działa, to nie powinieneś mieć żadnych problemów z rozróżnieniem kropli Euphorbium od roztworu soli fizjologicznej.
Komentarz
Wśród rozlicznych terapii alternatywnych, które się dzisiaj praktykuje, homeopatia zaliczana jest do najważniejszych. Ta powstała przed 200 laty metoda terapii, zainicjowana przez lekarza-ezoteryka Samuela Hahnemanna (1755-1843), stanowi punkt węzłowy, który nadaje jej szczególne znaczenie także na współczesnej scenie medycyny alternatywnej.
Według Klemensa Pilara, z jednej strony w homeopatii zlewały się rozliczne stare idee i tradycje (np. neoplatonizm, hermetyzm, witalizm), z drugiej - powstała ona w okresie okrzepnięcia nauk przyrodniczych i sama się za taką uważa. W czasie starań o naukowe uznanie na poziomie akademickim pracowano zarówno nad uzasadnieniem przyrodniczym, jak również nad leżącą u jego podstaw filozofią. Istnieje na ten temat rozległa literatura. W końcu homeopatia staje się - ze względu na swoją specyfikę - punktem wyjścia dla spekulacji okultystycznych i ezoterycznych.
Nic więc dziwnego, że doszło również do kontrowersyjnej debaty wśród chrześcijan wszystkich wyznań, czy i jak dalece homeopatia jest okultystycznym sposobem leczenia i czy przez to należy ją z chrześcijańskiego punktu widzenia rygorystycznie odrzucić. Również ten spór toczy się już od dziesięcioleci, ale w ostatnich 30 latach zyskał znowu na aktualności, co związane jest z popularyzowaniem homeopatii, galopującej na dzikiej fali okultyzmu. Wokół homeopatii trwa dyskusja od samego początku, od czasu odkrycia Hahnemanna, tj. przynajmniej od roku 1807.
W duchu encykliki Jana Pawła II â??Fides et ratio" nie należy więc unikać w tym względzie rozeznania zarówno intelektualnego, jak i ściśle duchowego (płynącego z wiary i kryteriów teologicznych).
Homeopatia jest więc dziś interesująca z wielu względów. Nie tylko dlatego że w watykańskim dokumencie na temat New Age z 2003 r. zaliczona została do terapii, które reklamowane są dzisiaj w powiązaniu z myślą New Age, ale także z tej racji, że pacjenci często wiążą z tą metodą quasi-mesjańskie nadzieje, co przypomina poszukiwanie religijnego zbawienia.
Czy można zaufać â??nieznanemu"?
Mimo spekulacji naukowych, do których doprowadziła dyskusja z homeopatią na płaszczyźnie akademickiej, nie można nie zauważyć, że sami homeopaci przyznają, iż homeopatia sytuuje się poza ramami myślowymi obecnie ugruntowanych nauk przyrodniczych. Ponieważ z alternatywną koncepcją nauk przyrodniczych - jak przedstawiają to homeopaci - związane są także zagadnienia z filozofii przyrody. Dyskusja ta nie kończy się na wewnętrznym konflikcie nauk przyrodniczych, lecz dotyka także kwestii filozoficznych. Z roszczeniem do bycia medycyną całościową (wysuwanym co najmniej przez część homeopatów), która leczy człowieka będącego bytem osobowym, związane są wreszcie wypowiedzi, które wymagają objaśnienia teologicznego.
Istnieje więc mnóstwo znaków zapytania na każdym polu, a mimo to zwolennicy homeopatii uporczywie wmawiają ludziom, że jest ona całkowicie bezpieczna. Na przykład liczne badania naukowe wykazują, że homeopatia może być niebezpieczna także, gdy chodzi o minimalne elementy cząstek chemicznych, które są w roztworze. Pewne substancje pozostają toksyczne, nawet gdy tej masy jest bardzo mało. Jest więc możliwość, że leki homeopatyczne wywołują działanie swoiste, a także swoiste i realne działanie niepożądane. Stąd w ocenie bezpieczeństwa tych preparatów niezbędne będzie oszacowanie stosunku ryzyko-korzyść, podobnie jak w przypadku każdego innego leku.
Badania (prowadzone zresztą w XX wieku, np. Stearnesa w 1928 r. czy Dwarakanatha w 1979 r.) wykazały, że nawet znaczny stopień rozcieńczenia nie oznacza braku szkodliwości. Te badania wskazują, że niskie stężenia leków homeopatycznych nie upoważniają do wnioskowania o braku bezpośrednich efektów toksycznych. Pogląd o nietoksyczności homeopatii, według którego stosowane tu dawki uważane są za bezpieczne we wszystkich sytuacjach, musi więc być podany w wątpliwość.
Mogą zatem mieć rację teorie mówiące o tym, że homeopatia jest czymś więcej niż tzw. efektem placebo, który dotyczy sugestii, ale homeopatia oddziałuje także na małe dzieci. Istnieją tu więc co najmniej dwie możliwości: materialna i energetyczna. Ta druga jest taka, że nie można wykluczyć, iż to działanie na poziomie energetycznym czy kwantowym. Tradycyjna medycyna działa na poziomie komórki. To jej najbardziej pierwotny poziom. W homeopatii mamy do czynienia z poziomem pierwotniejszym, molekularnym, poziomem atomu i cząstek elementarnych. Można więc sobie wyobrazić, że w leczeniu następuje pewna korekta, ale nie jest do końca określone, jakiej natury jest to zmiana. Nie wiemy przecież, czy nie jest ona niebezpieczną ingerencją w struktury materialne organizmu, w podstawy, skoro mówi się, że jest to działanie na poziomie fundamentalnym czy podstawowym. Nawet jeśli założymy, że jest to poziom energetyczny czy informacyjny, to wiemy o nim zbyt mało, byśmy mogli z niego korzystać z pełnym zaufaniem.
Jeśli tak jest, że - według założeń homeopatii wyznającej swoisty â??pan energetyzm" - energia przenika między ludźmi, że oddziałuje samo lekarstwo (zamknięte w butelce) stojące na półce, to znaczy, że mogą istnieć przekazy â??kodów energetycznych" tych wszystkich ludzi, którzy biorą udział w produkcji leków homeopatycznych. Istnieją takie hipotezy w ramach samych teorii homeopatii. To są teorie związane z tzw. bioinformacją, które są dzisiaj bardzo mocno rozwijane w parapsychologii. Nie można wykluczyć, że na tym poziomie istnieje jakiś przekaz. Być może da się przekazać takie kody drugiemu człowiekowi na poziomie energetycznym. Jest to całkowicie zgodne z wewnętrznymi założeniami ideologii homeopatycznej.
Podobne założenia ontologiczne mają teorie bioenergoterapeutyczne, dotyczące sił witalnych czy energii kosmicznej. Istnieją hipotezy, że nie tylko bioenergoterapeuta może przekazywać choremu swoje â??kody energetyczne" (nie jest wyjaśnione ich działanie, ale hipotezy sugerujące ich istnienie od dawna krążą w parapsychologii), ale również może to robić chory. Bioenergoterapeuta z tego powodu może chorować i wielu bioenergoterapeutów rzeczywiście bardzo ciężko zachorowało, porzucając w końcu swój dochodowy, lecz niejasny proceder.
Nie bez znaczenia jest więc ukierunkowana wola pewnych ludzi, np. wola medium, która może organizować na poziomie kwantowym jakiś ład. Znana jest bowiem praktyka używania mediów czy jasnowidzów przy produkcji leków homeopatycznych. Wiemy to ze świadectw byłych homeopatów. W samej wewnętrznej logice homeopatii nie wydaje się to przypadkowe.
W tym układzie nie można wykluczyć, że â??kod energetyczny" może być przekazywany nie tylko w postaci struktur rozpuszczalnika czy rozpuszczanego elementu, ale również jako kod człowieka, który aktualnie ingeruje w proces produkcji. A może i kod tego, który to wszystko zainicjował, samego Samuela Hahnemanna, który ma w tym swój udział od początku? Tu pojawia się sensowne â??naukowo" znaczenie pytania: kim był naprawdę twórca homeopatii?
Niebezpieczne inicjacje?
Dzieła założyciela homeopatii S. Hahnemanna dały w każdym razie podstawę do najrozmaitszych interpretacji i od samego początku położyły podwaliny pod bardzo szybkie rozczłonkowanie nauki homeopatycznej, także w kierunku zdeklarowanego ideologicznie okultyzmu czy ezoteryzmu. W tym kontekście wiele publikacji o homeopatii wykazuje wyraźne pokrewieństwo z literaturą religijną.
W każdym przypadku przesłanki nauki Hahnemanna dają wystarczająco dużo materiału, aby je można było interpretować w najrozmaitszych kierunkach. Quasi-religijne roszczenia Hahnemanna z jednej strony, a z drugiej specyfika nauki homeopatycznej prowadziły od początku do spekulacji okultystycznych. Zastanawia również fakt, że homeopaci są najczęściej idealistami i ludźmi wrażliwymi, przejawiającymi otwarcie na okultyzm w rozmaitych jego formach.
Podstawą homeopatii są założenia ontologiczne, spekulatywne oraz model antropologii okultystycznej zrodzonej w renesansie, która propagowała koncepcję Paracelsusa. Jest to naturalistyczne spojrzenie na całość bytu ludzkiego. Jednocześnie podstawę tej koncepcji stanowi założenie istnienia siły kosmicznej, czyli vis vitalis, która ma rzekomo charakter â??boski".
Nie jest to teza weryfikowalna naukowo, ale założenie światopoglądowe, mające może nawet charakter parareligijny, kultyczny czy inicjacyjny. Być może nie bez znaczenia jest fakt, że Samuel Hahnemann, podobnie jak twórca â??magnetyzmu zwierzęcego", Anton Mesmer (prekursor hipnozy i bioenergoterapii) miał osobiste, inicjacyjne powiązania wolnomularskie, a jego gnostycka ideologia odpowiada światopoglądowi masonerii, co można udowodnić naukowo, bez żadnych sentymentów czy uprzedzeń.
W tego typu argumentacji bierze się pod uwagę fakt, iż Hahnemann uwikłany był w tradycję ezoteryczno-inicjacyjną masonerii, mając także do samego Jezusa Chrystusa stosunek niejasny czy nawet lekceważący. Hahnemann ponadto inspirował się bezpośrednio Mesmerem, który także miał panteistyczny obraz świata (związany z wiarą w astrologię), zaś jego â??magnetyczne" teorie również były inspirowane przez tajemne doktryny masońskie (L. Chertok, R. de Sassure). W rozeznaniu duchowym płynącym z poziomu wiary trudno nie dostrzec tych faktów, nawet jeśli należy być powściągliwym, gdy chodzi o interpretacje. Należy wszakże zauważyć, że nie chodzi tu przede wszystkim o osobiste relacje Hahnemanna czy Mesmera z masonerią, ale o związek ich teorii z tą właśnie ezoteryczną doktryną.
Według K. Pilara, w tej formie krytyki można zauważyć kilka zasadniczych motywów. Po pierwsze, przynależność Hahnemanna do wolnomularzy ocenia się jako oznakę negatywnego znaczenia homeopatii w ogóle.
Fakt ten pociąga za sobą wniosek, że w słowach o â??Stwórcy" i â??Źródle Miłości" (które spotykamy w tekstach Hahnemanna) nie może być mowy o Bogu chrześcijan. Potwierdza to również głośny cytat Hahnemanna, w którym deklaruje swoją bliskość z Konfucjuszem, a Jezusa nazywa â??arcyfantastą" (niem. Erzschw?¤rmer - marzyciel, fanatyk). Jego â??poznanie" więc ukazuje się tu w wątpliwym świetle. Zasada podobieństwa (pomimo bardzo przecież różnorodnego podejścia) łączona jest z magicznym simile antycznej i magicznej medycyny ludowej. Zasada simile pochodzi zatem z â??magicznego, kosmicznego obrazu świata" (G. M??ller, Heilkraft durch Ved??nnen. Homeo??patie - was steckt dahinter?, Bielefeld 1992, s. 43).
Przypuszcza się również, że Hahnemann sformułował swoją ideę potencjalizacji zainspirowany myślą wolnomularską. Autor, który zastanawia się nad tym, dochodzi do wniosku: â??homeopatia nie jest naturalną metodą leczenia, lecz nadnaturalną sztuką uzdrawiania" (tamże, s. 63), i nie pozostawia wątpliwości co do tego, że w tej dyscyplinie działa â??zwodziciel ludzkości, diabeł" (tamże, s. 67). Z kolei lekarz medycyny ogólnej Kropf jest przekonany, że Hahnemann pracował przy pomocy sił mediumistycznych, a studium wschodnich nauk mądrościowych podsunęło mu myśl o potencjalizacji. Homeopatia jest więc okultystyczną metodą leczenia, â??ponieważ działa przy pomocy ukrytych, podporządkowanych czarom, sił ciemności". (M. Kropf, Alternative Heilmethoden, Karlsruhe 2001, s. 27-29).
Podobnie badacz ruchu New Age R. Livesey również zauważa w homeopatii â??diabelskie kłamstwo" (R. Livesey, Understanding Alternative Medicine, Chichester 1988, s. 120) i dla potwierdzenia swojej wypowiedzi cytuje znanego wroga homeopatii dr. H.J. Boppa. Jest to oczywiście przykład ekstremalny, pokazujący jak daleko sięga krytyka homeopatii - przede wszystkim w kręgach ewangelickich. Nie wszyscy jednak dochodzą do tak ostrej oceny teorii Hahnemanna jak dr Bopp, który pacjentów leczonych środkami homeopatycznymi postrzega nawet jako będących w przymierzu z diabłem.
Nie można jednak mimo wszystko - nawet przy umiarkowanej interpretacji - wykluczyć â??przekazu inicjacyjnego" na poziomie czysto duchowym. Wtedy zaś różne techniki paramedyczne homeopatii - nierzadko bardzo irracjonalne - można by interpretować w innym kluczu znaczeniowym: jako rodzaj ukrytej symboliki inicjacyjnej w rytuale parareligijnym czy nawet - zdaniem niektórych znawców ezoteryzmu - kryptospirytystycznym. Monachijski psychoterapeuta W. Schmidbauer plasuje homeopatię w pobliżu terapii szamańskich. Dla kuracji szamańskich istotny jest zawsze związek z kosmosem, ale też z działaniem duchów. Taka wizja działania homeopatii odpowiadałaby zresztą interpretacji mechanizmu działania magii, opisanej przez św. Tomasza z Akwinu w â??Summa contra Gentiles".
Doktor Philippe Madre zaznacza, że często homeopaci nie poprzestają na samej homeopatii. Zdając sobie sprawę, że ich wiedza nie jest wystarczająca, chętnie czerpią z intuicji okultystycznych czy ezoterycznych. Niebezpieczeństwo â??okultystycznych dodatków" widać też u wielu bioterapeutów, którzy używają medialnej techniki, jaką jest wahadlarstwo, otwierając się przy tym na medialne i parapsychiczne doświadczenia, takie jak jasnowidzenie czy przepowiadanie przyszłości.
Teoria o uduchowieniu materii w procesie potencjalizacji, generalnie zasada podobieństwa, oczekiwanie uzdrowienia, które rozciąga się na całego człowieka, skwapliwie zostały podjęte przez spirytystów i okultystów rozmaitej proweniencji. Mój dobry znajomy ks. Klemens Pilar, który napisał w Wiedniu doktorat na temat medycyny alternatywnej (wiele informacji w tym artykule pochodzi właśnie stamtąd), stwierdził w swoich badaniach, że około 80 proc. zajmujących się homeopatią, zajmuje się również ezoteryzmem czy okultyzmem, którego istotnym elementem są magia i spirytyzm. Czy nie jest to jakiś znak?
Jednym z najbardziej znanych przedstawicieli kierunku spirytystycznego w homeopatii jest antropozof i ezoteryk Helmut Fritsche, od którego wywodzi się obok dzieł ezoterycznych i magicznych także biografia S. Hahnemanna. Innym wpływowym homeopatą w historii był Amerykanin James Tylor Kent (1849-1916), członek sekty Swedenborianów. Łączy on homeopatię z chrześcijańską nauką o grzechu pierworodnym, przez co także jego homeopatia przybiera wyraźne cechy nauki o zbawieniu. Zgodnie z własną wypowiedzią, Fritsche był w swoim myśleniu bliski okultyście Aleisterowi Crowleyowi, który uchodzi za twórcę neosatanizmu. Podobieństwa do myśli Crowleya zauważalne są w wielu miejscach jego dzieł. Podobne przyciąga podobne.
â??Religijny" i sekciarski charakter homeopatii
Dwustuletnia historia homeopatii, gwałtownie przebiegająca dyskusja, rozwój najrozmaitszych szkół homeopatycznych prowadzą do powstania rozmaitej, często wątpliwej jakości literatury. Według K. Pilara, zatargi pomiędzy szkołami prowadzą również do tego, że wśród homeopatów nie ma ani jednego powszechnie uznanego autorytetu, ani jednej ogólnie przyjętej homeopatii. Nie istnieje także jedna przyjęta przez wszystkich homeopatów interpretacja pism i nauki Hahnemanna. Również tutaj spierają się oni, kto tak naprawdę dobrze zrozumiał mistrza i kto rzeczywiście działa w jego duchu.
Wskutek tego próby wierności nauce Hahnemanna prowadzą do najrozmaitszych konsekwencji w nauce i praktyce. Obecnie istnieje homeopatia astrologiczna, homeopatia zorientowana na proces, homeopatia rewolucyjna, homeopatia systemowa albo też homeopatie, które po prostu przyjmują nazwę założyciela lub szkoły. Szczególnie popularni są dzisiaj: Grek Georgos Vithoulkas, Hindus Rajan Sankaran, założycielka szkoły Kiewer - Tatiana Popowa, i inni.
To rozczłonkowanie homeopatii, walki szkół oraz wzajemne anatemy wskazują na to, że homeopatia w swoich podstawowych założeniach ma faktycznie sporo wspólnego z religią, a właściwie - z walką pomiędzy różnymi sektami. Istnieje wiele powodów, które wydają się usprawiedliwiać tę uwagę: homeopatia jest bowiem systemem dogmatycznym, zamkniętym w sobie, i opiera się na zasadach sformułowanych przez Hahnemanna przed 200 laty.
Hahnemann wychodzi od postulatów, których jako filary systemu nie podaje się w wątpliwość i które definiuje się jako â??wieczną", â??nieodwołalną" prawdę. Prowadzi to do tego, że klasyczną homeopatię można tylko jako całość przyjąć lub odrzucić. Kto zaakceptował system jako całość, będzie tak przeżywał świat - przede wszystkim świat uzdrawiania - jak opisuje to homeopatia, a doświadczenia negatywne nie mogą tu nic zmienić i nie zmienią - tak jak chrześcijanin wierzący, że Jezus może uleczyć każdą chorobę, nie zachwieje się w swojej wierze także wtedy, jeśli nawet wielu chorych nie zostanie uzdrowionych.
Te założenia zamykają homeopatię jako system i prowadzą do tego, że żadne doświadczenie nie może zmienić systemu w jego parareligijnych dogmatach. Przez homeopatów jest to jednakże oceniane jako pieczęć jakości i podkreśla się, że prawdę homeopatii da się zrozumieć dzięki temu, iż jej fundamentalne zasady nie zmieniły się od 200 lat. To również przemawia za â??religijnym" czy raczej sekciarskim charakterem systemu, który pozostaje związany z â??niewzruszoną jak niebo prawdą", o której Hahnemann mniemał, że ją odkrył.
Homeopaci nie znoszą, gdy homeopatię się bada i krytykuje według klucza konwencjonalnych nauk przyrodniczych. Okazują wtedy - jak ludzie zniewoleni - dziwną nerwowość. Twierdzą bowiem, że homeopatia posiada â??własne" zrozumienie nauki. Stąd akceptuje się tylko takiego krytyka, który się doktoryzował albo lepiej - habilitował w tej dziedzinie. Innymi słowy: tylko â??wierzący" może zrozumieć sprawę i wskutek tego wyrazić krytykę, którą homeopata zaakceptuje (K. Pilar).
Niebezpieczeństwa duchowe, czyli bałwochwalstwo
W kontekście powyższego warto zająć się przez chwilę rozeznaniem duchowym opartym na zasadach chrześcijańskiej wiary. Zwykle bowiem się sądzi, że homeopatia związana jest tylko z paradygmatem holistycznym, zwanym czasem â??paradygmatem paracelsjańskim". Ale już ta geneza idei, wskazująca np. na Paracelsusa (1493â??1541) sięgającego do gnozy czy panteizmu, pokazuje złożoność światopoglądową teorii homeopatycznych. A jeśli mamy tu światopogląd panteistyczny, to czy nie także bałwochwalczy kult natury, stworzenia, a w końcu i człowieka?
Wielu tak uważa, żywiąc przekonanie, że homeopatia to tradycja inicjacyjna oparta jednocześnie na pseudoreligii i pseudonauce. Symbolika homeopatii ma charakter klasycznie religijny (K. Pilar). Z tego powodu przekracza ona kompetencje lekarza (który dotyka w tym przypadku jedynie wierzchołka â??góry lodowej"), gdyż jest uwikłana w pewien złożony, intelektualnie weryfikowalny światopogląd (całościową wizję świata) oraz w kryptoreligijny, inicjacyjny kult. W ideologii homeopatii występują bowiem idee gnostyckie, hermetyczne oraz orientalne, z dominującą ideą religijnego panteizmu, gdzie ubóstwia się idolatrycznie (bałwochwalczo) każdy rodzaj stworzenia.
Nic więc dziwnego, że dla wielu badaczy z kręgu chrześcijaństwa homeopatia wiąże się z kultem religijnym (zabobon), który jest wzmocniony paradygmatem holistycznym (przesąd). Twierdzi się bowiem, że â??tylko lekarstwo zna chorego. Zna go ono lepiej niż lekarz, lepiej niż sam pacjent zna siebie. Wie ono, gdzie znajduje się źródło zakłóconego porządku, zna sposób dotarcia do niego. Ani lekarz, ani chory nie posiadają takiej mądrości i wiedzy" (dr Baur, â??Journal suisse dâ??hom??opathie", nr 2/1962).
Ubóstwiony lek jest także fetyszem czy talizmanem odsyłającym do siły wyższej, dlatego â??trzeba umieć patrzeć oczami ducha" (J.T. Kent, La science et lâ??art de lâ??hom??opathie). Homeopatia spokrewniona jest także z mediumicznym mesmeryzmem (Hahnemann - jak już wspomniałem, znał osobiście Mesmera), stąd â??leczenie" homeopatią (zarówno dla leczącego, jak i leczonego) może być - w takim kluczu interpretacyjnym - formą idolatrycznej kontrinicjacji w jakiś rodzaj kosmocentrycznej religii czy to odwołującej się do tradycji religijnych istniejących, czy też ich synkretystycznych i eklektycznych form, które tworzy się na gorąco w ideologiach homeopatycznych aż do dziś.
Znany homeopata dr Voegeli opublikował artykuł na temat sposobu działania homeopatii w â??Zeischrift f??r Klassische Hom??opathie". Załączony przy nim opis literatury podobny jest do zbioru literatury okultystycznej czy antropozoficznej (odwołującej się zwykle do uproszczonego hinduizmu). Doktor Voegeli twierdzi, że działanie wyższych potencji ma â??naturę duchową", gdzie najlepsze wyjaśnienie daje hinduistyczna filozofia Sankhya. Według niej, człowiek posiada nie tylko ciało, ale także ciało eteryczne ze specjalnym systemem przekazu energii, które ma rzekomo porządkować funkcje obronne organizmu i wspomagać uzdrowienie. Jest to przykład antropologii okultystycznej.
Podsumowując te obserwacje, dr H.J. Bopp zauważa, że wśród homeopatów â??na pewno istnieją (â??) ludzie uczciwi i sumienni szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk, to jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna" ("Brulion", 1998, nr XIII, s. 132).
Niebezpieczeństwo polega także na jakimś dotykaniu technik mediumistyczno-spirytystycznych (o czym już wspomniałem) w praktyce homeopatycznej, ośmielonej optymizmem holistyczno-panteistycznych (monistycznych) teorii leżących u podstaw tejże praktyki. Tego rodzaju fakty przeciwstawiają się uspokajającej opinii niektórych wyraźnie oddzielających homeopatię od spirytyzmu czy praktykowania okultystycznych technik. Nie brakuje jednak autorów, którzy porównują homeopatię do magii, nie wyłączając voodoo (M. Kunze, R. Park, Ph. Stevens). Przykładowo, w celu znalezienia odpowiedniego leku, np. rośliny do przygotowania tynktury macierzystej (wyjściowej) preparatu, poszukujący posługują się bardzo często praktykami okultystycznymi. Nie dziwi więc, że w antropozofii okultysty R. Steinera, opartej na doświadczeniu mediumicznym i nauczającym takiego sposobu poznania (także dzieci), występuje gloryfikacja medycyny homeopatycznej.
Doktor A. Voegeli, słynny lekarz homeopata, potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem. Istnieją grupy, w których poszukiwania odbywają się podczas seansów spirytystycznych za pośrednictwem mediów, które proszą duchy o informacje. Zresztą największe współczesne medium i spirytysta E. Cayce (bardzo modny w New Age) popierał homeopatię, otrzymując jej wizję zastosowania w doświadczeniu transowym.
Ośrodki homeopatyczne np. w Niemczech czy Francji stale poszukują ludzi o zdolnościach medialnych do wytwarzania homeopatycznych środków. W jednym z dużych i poważnych laboratoriów homeopatycznych we Francji dyrektor, zatrudniając pewną osobę, pytał ją najpierw, pod jakim znakiem astrologicznym się urodziła. Potem zaś chciał się dowiedzieć, czy jest ona medium spirytystycznym, gdyż sekretem praktyk owego przedsiębiorstwa był fakt, że â??nowe leki poszukiwane były w trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów), zdolnych wypytywać duchy" (H.J. Bopp, tamże).
Jeśli homeopata jest w takim seansie okultystą, to musi to być niebezpieczne dla niego i dla jego klienta, nawet jeśli temu zaprzecza. W takim znaczeniu homeopatia byłaby wspomnianym idolatrycznym zabobonem czy też ukrytą praktyką parareligijną, która przykrywana jest także pseudonaukowymi spekulacjami dotyczącymi paradygmatu holistycznego. Tego rodzaju zagrożenia duchowego krytycy homeopatii nie są często świadomi, polecając głównie krytyczną literaturę naukową na temat homeopatii, która programowo nie zauważa duchowych niebezpieczeństw i posiada zupełnie inne pojęcie zagrożenia czy ryzyka, jak duchowość czy teologia i wynikające z niej duszpasterstwo. Z tego powodu wiele pozycji naukowych, nawet nie traktując poważnie np. homeopatii, będzie ogłaszać jej nieszkodliwość z punktu widzenia własnych założeń metodologicznych.
Bardziej jednak niepokojąca od rzekomo nieudowodnionej szkodliwości homeopatii jest jej udowodniona skuteczność. Zapewnianie o braku naukowego dowodu nie może przejść w zapewnianie o braku siły tajemnej czy okultystycznej mocy. Inaczej mówiąc, nie można sprowadzać zabobonu (idolatria otwierająca się na działanie zwodniczych duchów) do przesądu (brak dowodów eksperymentalnych i słaba teoria) w tym przypadku, gdyż osłabia to czujność na niebezpieczeństwa duchowe.
Wielu lekarzy na całym świecie w ostatnich latach potwierdza skuteczność leków homeopatycznych (68 proc. francuskich lekarzy, 20 proc. niemieckich, 42 proc. angielskich), ale owa â??skuteczność" nie musi oznaczać zdrowia duchowego, którego brak objawia się na inny sposób niż zaburzenia psychofizyczne: w sposób bardziej ukryty, długofalowy i wtopiony w objawy psychofizyczne. Rozeznanie zaburzeń duchowych jest subtelnym procesem, który zawsze odbywa się w kontekście kryteriów rozeznawania duchowego ujętych w sensie chrześcijańskim (np. niemożność modlitwy, blokada duchowej radości czy wdzięczności, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy nawet samego Boga, awersja wobec sacrum).
Tymczasem homeopatia, a także homeopaci - z założenia postulowanego przez samego Hahnemanna - ingerują w życie wewnętrzne (duchowe) człowieka, swoiście je interpretując i przedefiniowując. Stąd też, jak stwierdza dr H.J. Bopp, â??zażywanie leków homeopatycznych oraz wyrobów antropozoficznych (Weleda) jest jak najbardziej niewskazane i odradzane. Niektórzy wierzący myślą, że leki homeopatyczne o bardzo niskim stężeniu (do D6) są duchowo â??nieszkodliwe". Tak uważa np. niemiecki ewangelicki lekarz i teolog dr S. Pfeifer, widząc niebezpieczeństwo głównie w subiektywnym uzależnieniu się od tego typu leków, a zwłaszcza od światopoglądu, który za nim stoi.
Przy założeniu jednak, że nie chodzi tylko o intelektualny światopogląd (problem błędu czy iluzji poznawczej), ale także o inicjacyjny kult (problem grzechu idolatrii), sprawa wygląda nieco inaczej. Inicjacja okultystyczna (kontrinicjacja) przekazywana może być bowiem przez każdego rodzaju przedmiot homeopatyczny (fetysz) niezależnie od stopnia jego rozcieńczenia (zwłaszcza że może chodzić tu o pseudonaukę, gdzie stopień rozcieńczenia także z punktu widzenia naukowego nie ma wielkiego znaczenia). Jeśli homeopata przekazujący lek-fetysz jest ponadto okultystą, niebezpieczeństwo kontrinicjacji wzrasta dwukrotnie, a może i wielokrotnie. Z tego punktu widzenia udział w tego rodzaju doświadczeniu â??paramedycznym" może być niebezpieczny duchowo, niebezpieczny dla naszego zbawienia, a w konsekwencji dla całego naszego życia. Nie wykluczając samego zdrowia, któregoâ?? nie można szukać â??za wszelką cenę".
ks. prof. Aleksander Posacki SJ
Skoro już wiemy, że w preparacie homeopatycznym nie mogą leczyć składniki podane na etykiecie, bo ich fizycznie w nim nie ma, to co leczy? Czy leczą jakieś duchy? A może moc, którą mistrz homeopatii przelewa na swoje produkty?
Odpowiadam:
jeżeli leczą jakieś, jak mówisz duchy, to tylko za naszym przyzwoleniem.
Powtórzę tylko to, co usłyszałem: w lekach homeopatycznych nie ma substancji leczącej, tylko informacja. Organizm leczy się własnymi siłami, dlatego podobno nie powinno się np. leczyć homeopatycznie ludzi fizycznie wycieńczonych, ale nie znam się, więc dalej nie chcę dociekać.
Dopóki medyczne jest tylko to, co alopatyczne, mślę, że potrzebne są wykłady z historii medycyny i pokora. Pojawienie się tekstu X Posackiego może skierować rozmowę na zupełnie nowe tory. Ciekaw jestem, kto go zrozumiał. Czekam na streszczenie.
Kiedyś kupiłem omyłkowo homeopatyczne krople do nosa Euphorbium (wcisnął mi aptekarz, a ja zauważyłem dopiero w domu). Jakiś czas później dostałem ostrego kataru (zupełnie zatkany nos), a ponieważ nie miałem w domu nic innego, zapodałem sobie te krople i zabrałem je do pracy. Koszmar. Żadnego efektu. Myślałem, że się uduszę. Wracając wieczorem z roboty zahaczyłem o aptekę i kupiłem Xylogel - efekt natychmiastowy (odetkało mnie w ciągu kilkunastu sekund) i trwały (na kilka godzin).
Ponieważ nie wyrzuciłem jeszcze tego gówna, proponuję coś takiego: wyślę Ci w ośmiu oznaczonych numerkami buteleczkach:
- w połowie będzie próbka rewelacyjnych homeopatycznych kropli do nosa Euphorbium
- a w drugiej połowie będzie zwykły rozwór soli fizjologicznej
Jeśli prawidłowo rozpoznasz co jest w której butelce, to wyślę Ci butelkę 0,7 Smirnoffa. Jeśli nie rozpoznasz - to ty wyślesz to samo do mnie.
Jeśli się piszesz na zakład, to wyślij mi na priv swój adres pocztowy,
Udajemy się na Most Zwierzyniecki we Wrocławiu. Stojąc na moście wylewamy do Odry zawartość butelki ze spirytusem. Następnie wsiadamy na rower i zapieprzamy w dół rzeki aż na most Milenijny. Tam spuszczamy na linie do Odry wiadro i zaczerpujemy homeopatyczną wódeczkę. Zażywamy 50 ml co 20 minut.
W badaniach skuteczności leków homeopatycznych ich stosowanie najczęściej daje lepsze efekty niż efekt placebo, wciąż jednak nie został do końca poznany sposób ich działania - mówili uczestnicy jednej z sesji naukowych zorganizowanych w ramach trwającego w Katowicach XX Zjazdu Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego.
Homeopatia, metoda wprowadzona w XIX wieku przez Samuela Hahnemanna, polega - w uproszczeniu - na leczeniu chorób mikroskopijnymi dawkami silnie działających substancji, które w dużych dawkach wywołują objawy tychże chorób. Jej zwolennicy twierdzą, że im mniejsza dawka, tym większy efekt. Krytycy wskazują, że substancje czynne stosowane w środkach homeopatycznych bywają tak rozcieńczone, że ich stężenie wynosi zero.
Jak podkreślał prof. Jan Burczyk z wydziału farmaceutycznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, we współczesnych lekach homeopatycznych dawka substancji aktywnych mieści się poniżej dawek skutkujących klasycznym działaniem farmakologicznym. Mimo to, homeopatię stosuje wielu lekarzy przekonanych wynikami potwierdzających jej skuteczność badań.
O wynikach tych badań oraz wnioskach z nich płynących mówiła m.in. prof. Elżbieta Wasilewska-Dziubińska z sekcji homeopatii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Przytoczyła m.in. wnioski obszernej analizy źródeł pierwotnych na temat skuteczności homeopatii zamieszczone w 1997 r. w czasopiśmie "Lancet".
"Nie została potwierdzona hipoteza, że efekty kliniczne homeopatii są wyłącznie wynikiem efektu placebo. Nie znaleziono jednak dostatecznych dowodów, aby homeopatia została uznana za w pełni skuteczną w danym wskazaniu. Należy kontynuować badania homeopatii w sposób rygorystyczny i systematyczny" - cytowała prof. Wasilewska-Dziubińska.
Dominikanin i lekarz, ojciec Jacek Norkowski wyjaśniał nieprzychylne stanowisko wielu krytyków homeopatii powszechnie obowiązującym w naukach przyrodniczych i medycynie "liniowym" modelem pojmowania rzeczywistości. "W świetle nowego, +kwantowego+ paradygmatu nauki można racjonalnie interpretować szereg zjawisk, które obserwujemy, gdy wchodzimy na teren homeopatii" - ocenił.
"Lek homeopatyczny powinien być rozumiany przede wszystkim jako nośnik informacji, który przywraca organizmowi jego wewnętrzną równowagę na zasadzie rezonansu. Również natychmiastowy efekt, obserwowany po podaniu niektórych leków homeopatycznych, można wytłumaczyć natychmiastowym przekazaniem informacji przez oddziaływania nielokalne i nieliniowy charakter samego zjawiska życia" - wskazał o. Norkowski
Prof. Iwona Wawer z wydziału farmaceutycznego warszawskiej akademii medycznej zasygnalizowała, że efekty biologiczne bardzo małych dawek substancji stosowanych w homeopatii są przedmiotem zainteresowania naukowców z różnych dziedzin nauki - od lekarzy po informatyków.
"Czy wpływ leków homeopatycznych jest równy czy większy niż placebo? Zdarza się, że efekt ten jest większy i jest to dość dobrze udowodnione badaniami klinicznymi. Kwestie wymagające wyjaśnienia to jednak struktura cząsteczkowa i mechanizm działania takich preparatów. Duże rozcieńczenie powoduje, że do ich badania większość standardowych metod nie jest przydatna" - mówiła prof. Wawer.
Na ten problem napotykają nie tylko producenci leków homeopatycznych - przy procedurze rejestracji leków wymagane jest bowiem podanie szczegółowej metody ich identyfikacji - ale też naukowcy badający ich skuteczność. Prócz badania struktury substancji w bardzo rozcieńczonych roztworach, równie ważna staje się też znajomość struktury substancji stosowanych jako rozpuszczalniki - najczęściej wody lub alkoholu.
"Problem w badaniach właściwości leków homeopatycznych jest też taki, że małe dawki różnych substancji wcale nie muszą dawać małych efektów. W minimalnych dawkach występują w organizmach m.in. dioksyny czy furany. Tych trucizn pozornie nie widać, wchłaniają się jednak w minimalnych ilościach przez całe życie, a potem wywołują alergie czy nowotwory" - wskazała prof. Wawer.
W jej ocenie, skuteczność leków homeopatycznych mogła być większa w chwili ich odkrycia 200 lat temu, gdy środowisko było znacznie czystsze. Obecnie w organizmach znajdują się coraz większe dawki pestycydów, związków polichlorowanych czy dioksyn.
Zmiłujcie się!
Grzegorzu, cytując takie pierdy przynosisz wstyd porządnym inżynierom.
zapytam wprost: to skąd te wyleczenie tak wielu chorób?
tylko w moim najbliższym otoczeniu (znajomi) : astma, alergia, trądzik różowaty, przewlekłe zapelenie oskrzeli
od razu zaznaczam: ani nie jestem zwolennikiem, ani przeciwnikiem, pytam faktycznie z ciekawości, bo skoro macie tak dużą wiedzę na ten temat, to liczę na to, ze mi coś rozjaśnicie
na razie głównie skupiają sie dyskusje na tym, dlaczego nie
ale jak wytłumaczycie te opisywane przypadki na tak?
- wyleczenia babci żony z bezsenności za pomocą witaminy C
- wylecznie kolegi z pracy ojca (przewlekłe bóle głowy, na które pomagały tylko tabletki z krzyżykiem) za pomocą tabletek z kredy zrobionych przez kolegów na tokarce
- nie wiem, czy kpisz, czy poważnie
zadałam pytanie i naprawdę chciałabym na nie otrzymać odpowiedź
osoby, o których mówiłam wyczerpały już wszystkie możliwości pomocy
po pielgrzymkach po rozmaitych lekarzach, kiedy tylko zmieniano leki i rozkładano ręce w desperacji przyszedł czas na homeo
może faktycznie to podświadomość, ale dopiero po takiej kuracji nastąpiła poprawa i dziecko, które dusiło się teraz jest całkowicie zdrowe
pan, który wstydził się wychodzić na ulicę z powodu olbrzymich ropnych wykwitów na twarzy(a miał wówczas 35 lat) dopiero po homeo zaczął mieć poprawę i dziś już nawet śladu po tamtym
podświadomość...być może
ale dalej nie potrafię tego "fenomenu" wytłumaczyć
tzn. myślę o tym, ze to z subiektywnego punktu widzenia skutkuje i "wyleczony" ma pewien komfort
"coś" w każdym razie zadziałało
to dlaczego jesteście takimi gorącymi przeciwnikami i toczycie takie boje?
jeśli ktoś twierdzi, ze uleczyła go wiara, modlitwa, ze stał się cud-nie oponujecie
dlaczego więc w takim razie taka krucjata przeciwko tym, którym pomaga coś innego
qrcze, naprawdę tego wszytskiego nie rozumiem
zapomniałam powidzieć, ze ja kilka lat temu wyczerpana wyjątkowo dokuczliwą i lekoodporną alergią w desperacji spróbowałam takze homeopatii, bo medycyna konwencjonalna była bezsilna-miałam preparaty robione, nie takie z apteki masowo produkowane
nie odczuwałam faktycznie większej poprawy ani pogorszenia, przerwałam, bo dokuczliwe było w moim wypadku min. zakaz stosowania antyperspirantu, a ponieważ ciało wtedy podobno się maksymalnie oczyszczało z toksyn(co zceściowo potwierdzam) dla mnie było to warunkiem nie do spełnienia
Torquemada
Szanowni Państwo,
Na stronie http://www.xxxxxxxxxxxx.pl/index.php?id=9 można przeczytać: "Z uwagi na to, że leki homeopatyczne nie mają skutków ubocznych i nie wchodzą w interakcje z innymi lekami, mogą je stosować nie tylko dorośli, ale także osoby wymagające szczególnie ostrożnego podejścia â?? niemowlęta i małe dzieci, kobiety w ciąży, mamy karmiące, osoby starsze." Natomiast na stronie http://www.xxxxxxxxxxxx.pl/index.php?id=11 czytamy: "Podczas terapii unikaj stosowania mięty, która osłabia działanie leków homeopatycznych (miętowa pasta do zębów, herbata, guma do żucia) lub zachowaj półgodzinny odstęp przed/po zastosowaniu leku." Proszę o wyjaśnienie jak to jest możliwe. Skoro preparaty homeopatyczne nie wchodzą w interakcje z innymi lekami, to jakim cudem wchodzą w interakcję z "miętą" (z czym konkretnie: mentolem, olejkiem miętowym czy jeszcze czymś innym?). A jeśli jednak wchodzą w interakcję z "miętą", to skąd mamy pewność, że inne leki nie osłabiają działania homeopatyków i odwrotnie? Będę wdzięczny za odpowiedź
Koncern Homeopatyczny
Szanowny Panie,
Jest nam niezmiernie miło, że zwraca Pan szczególną
uwagę na jasność tektu skierowanego do naszych ewentualnych pacjentów,
analizuje go Pan
oraz był Pan uprzejmy zwrócić nam uwagę
na według Pana zachodzącą tu sprzeczność.
Postaram się nieco wyjasnić tę kwestię,
szczególnie w kontekście "pewnego" reżimu terapeutycznego, na który
zwracamy uwagę, poruszając stosowanie mięty.
Otóż mięta - jako roślina lecznicza i surowiec
zielarski zawiera w swoim składzie składniki o działaniu uszczelniającym
na ściany naczyń krwionośnych (śluzówka jamy ustnej) - mówimy tu o drodze
wchłaniania leku homeopatycznego podczas procesu ssania w jamie ustnej.
Należą do nich: kwas askorbinowy ( ca 25%), karoten (ca
40%), rutyna (ca 15%) etc, które w sposób ewidentny utrudniają proces
wchłaniania leku poprzez śluzówkę jamy ustnej.
Co zaś się tyczy przetworów mięty - tu mam na myśli
olejek miętowy, którego głównym składnikiem jest mentol oraz minimum 10
innych, bedących garbnikami, flawonoidami etc -
ten ma zaś działanie pobudzające wyrzut enzymów
trawiennych: ptyaliny- alfa amylazy ślinowej oraz
enzymów soku żołądkowego i trzustkowego,
przyspieszającyh trawienie i skracających proces wchłaniania, tym samym
czyniąc go mało efektywnym.
Stąd informacje mające za zadanie "uczulić" pacjentów.
Nie są to oczywiscie informacje zawarte w ulotkach
przylekowych zarejestrowanych dla leku, ani informacje wchodzace w skład
SPC leku zatwierdzone przez URPL.
Informacja, jaką zawierają nasze ulotki w przypadku
wielu leków odnosnie punktu: Interakcje z innymi lekami: - brzmi - są one
nieznane. Nie zaś - nie ma ich, nie istnieją.
Z wyrazami szacunku oraz życzeniami zdrowych i
spokojnych Świąt Zmartwychwstania Pana Naszego,
Kierownik Działu Naukowego XXXXXXX PL
dr N.N.
Torquemada
Szanowna Pani,
Mimo wyjasnień nadal
widzę sprzeczności: - Kwas askorbinowy i rutyna znajdują się w większości
leków na przeziębienie. Skoro to jest jedną z przyczyn unikania owej
"mięty", to dlaczego nie ma ostrzeżenia, że środków homeopatycznych nie
zaleca się stosować z lekami zawierającymi rutynę i kwas askorbinowy? To
samo tyczy się karotenu, który jest substancją obecną w wielu produktach
spożywczych. - Dlaczego nie ma obiekcji odnośnie preparatów wapnia,
które również uszczelniają naczynia krwionośne? - Skoro na ulotce jest
napisane, że interakcje "nie są znane", a na stronie www, że "nie wchodzą w
interakcje" - to czuję się celowo wprowadzony w błąd, ponieważ powyższe
stwierdzenia znaczą co innego. - Garbniki i flawonoidy są zawarte nie
tylko w produktach z mięty, ale nawet w zwykłej herbacie. Dlaczego
restrykcje dotyczą więc tylko mięty? I skoro powodem jest pobudzanie
wydzielania soków trawiennych, to dlaczego nie ma restrykcji dotyczących
leków o analogicznym, znacznie silniejszym działaniu? - Naszło mnie
również dodatkowe pytanie: dlaczego na Państwa stronach WWW nie ma
informacji o składzie preparatów? Moim zdaniem może to stanowić problem dla
alergików.
Odpowiedzi nie otrzymałem, więc upomniałem się. Odpisała mi ta sama miła pani:
Koncern Homeopatyczny
Szanowny Panie,
dopiero poczatkiem maja znajdę czas na polemikę z
Panem.
Pozdrawiam,
N.N.
Maj minął (bez odpowiedzi), kolejne dwa maje też, a ja sprawę sobie odpuściłem.
O. Stefan Norkowski OP dominikanin, lekarz medycyny, bioetyk
Coś o paradygmatach i tradycjach filozoficznych
W filozofii od wieków toczy się spór pomiędzy zwolennikami tradycji platońskiej i arystotelesowskiej. Mówiąc w największym skrócie, dla Platona człowiek to dusza uwięziona w ciele, zaś dla Arystotelesa, a potem i św. Tomasza - byt duchowo-materialny, złożony z duszy i ciała jako formy i materii, przy czym dusza jest tu wprawdzie czynnikiem nadrzędnym, ale samodzielnie nie tworzy pełnego człowieka. Związek duszy i ciała jest w tym drugim ujęciu niezwykle głęboki, a zarazem subtelny.
Według Arystotelesa i św. Tomasza dusza ożywia ciało, ale dopiero związek z ciałem umożliwia jej wykonywanie wszystkich jej działań - czy to poprzez zmysły, czy też intelekt i wolę.
Nie można tego powiedzieć o wyobrażeniu, jakie o tym związku duszy i ciała miał Platon. Dla niego ciało jest raczej przeszkodą niż pomocą dla duszy, która istnieje i działa niezależnie od ciała, więc nie czerpie dla siebie z tego połączenia żadnych korzyści.
Rene Descartes (w Polsce zwany Kartezjuszem) byt filozofem, który w erze nowożytnej stał się niezwykle wpływowym głosicielem poglądów platońskich. Na nich oparł on swoją wizję człowieka. Dusza łączy się według niego z ciałem gdzieś w mózgu, ale jedno i drugie bytuje w zasadzie niezależnie od siebie; jedno -jako czysta myśl (res cogitans), drugie - jako geometryczna rozciągłość (res extensa). Tak więc aby móc leczyć, wystarczy poznać funkcjonowanie ciała, które można naukowo zbadać i opisać, pozostawiając na boku zagadnienie jego związku z duszą. Takie podejście uczynił Kartezjusz podstawą dla teorii medycyny jako nauki, do której rozwoju sam się przyczynił. Stworzył w ten sposób ogólną teorię dla medycyny i nakreślił jej horyzonty, co w sumie może być nazwane stworzeniem jej paradygmatu.
Tak więc ciało jest dla Kartezjusza maszyną, której tajniki w zupełności może wyjaśnić chemia i fizyka. Świadomie sprowadził on fenomen życia wyłącznie do zjawisk chemicznych i czystej mechaniki. Medycyna poszła torami wytyczonymi jej przez Kartezjusza i temu zawdzięczamy wiele jej sukcesów, w tym rozwój farmakologii opartej na znajomości przemian chemicznych w organizmie oraz wielkie osiągnięcia chirurgii. Współczesna medycyna to jednak nie tylko sukcesy, ale również porażki.
Medycyna "kartezjańska", oparta głównie na dwóch wymienionych typach leczenia, nie zawsze jest skuteczna. Dlatego renesans przeżywa obecnie ziołolecznictwo, sięga się po akupunkturę i homeopatię. Istnieje moda na medycynę holistyczną, która postrzega chorobę jako problem istoty ludzkiej jako całości. Kartezjański model medycyny z jego ciałem - maszyną został w ten sposób zakwestionowany.
Jak to się ma do naszego pytania o homeopatię?
W sporze pomiędzy kartezjańska (platońską) a tomistyczną wizją człowieka homeopatia stoi po stronie tej ostatniej.
Tomistyczne podejście do człowieka jest holistyczne, kartezjańskie zaś - skrajnie dualistyczne.
Sytuacji tej nie zmienia fakt, że większość przeciwników homeopatii jest nieświadomymi platonikami bądź kartezjanistami, zaś większość homeopatów nigdy nie studiowała filozofii. W praktyce stosują oni myślenie, które daje się wyjaśnić w oparciu o filozofię Arystotelesa i św. Tomasza, a nie Platona i Kartezjusza. Wspomniany powyżej spór pomiędzy tymi dwoma nurtami filozofii, a zarazem sposobami myślenia, trwa już długo i wiele nam może wyjaśnić w kwestii nas interesującej.
Na przykład posądzanie homeopatii o związki z magią przypomina posądzanie św. Tomasza o herezję, ponieważ zaakceptował on dorobek Arystotelesa w filozofii, który wydawał się niezgodny z chrześcijaństwem. Obecnie homeopatia jest zwalczana przez świadomych i nieświadomych platoników i kartezjanistów z tego samego powodu, dla którego odrzucano myśl św. Tomasza jako opartą na filozofii Arystotelesa a nie Platona.
Jest to w istocie spór o wizję człowieka, spór pomiędzy tymi, którzy nie widzą żadnego głębszego związku i możliwości wzajemnych oddziaływań pomiędzy duszą i ciałem, oraz tymi, którzy, jak Arystoteles i św. Tomasz, tenże związek dostrzegają. Dodajmy, iż kościół katolicki opowiedział się w tym sporze po stronie św. Tomasza, a więc i całej tradycji intelektualnej, z którą był on związany.
Zgodnie z tą tradycją, dusza jest czynnikiem niematerialnym, dzięki któremu istnieje człowiek, a więc i jego ciało. Przyjmując to założenie można zaakceptować również i fakt, iż choroby ciała mogą mieć głęboki związek ze stanami psychiki i ducha.
Rozumieją to homeopaci, a nie rozumieją ci wszyscy, którzy, podobnie jak Kartezjusz, sądzą, że ciało jest maszyną z silnikiem napędzanym przemianami chemicznymi, dusza zaś istnieje osobno i łączy ją z ciałem zaledwie jakaś cienka nitka - jest wiec ona niczym balon na uwięzi przytrzymywany ręką i gotowy do odfrunięcia. Tak też rozumuje większość ludzi nam współczesnych, dla których nauka jest materialistyczna, dusza czy duch - zamknięte w sferze religii, a związku pomiędzy nauką i religią, podobnie jak pomiędzy duszą i ciałem, praktycznie nie ma.
Człowiek współczesny jest więc na ogól nieświadomym platonikiem, a nawet kartezjanistą, której to postawy uczył się w szkole od swoich najmłodszych lat od podobnych mu nieświadomych platoników i kartezjanistów. Gdy jednak przydarzy się komuś choroba, wtedy pędzi on do lekarza i pragnie przede wszystkim jednej rzeczy - zostać wyleczonym. I w końcu, szukając pomocy, trafia czasami do homeopaty, który, o dziwo, leczy skutecznie, choć `nie powinien". `Nie powinien", bo nie leczy chemicznie -"normalnymi pastylkami" ani mechanicznie, czyli przy pomocy chirurgii, masażu czy też fizykoterapii. W paradygmacie kartezjańskim homeopatia po prostu się nie mieści! Rzadko który chory zajmuje się jednak tymi zagadnieniami wtedy, gdy sam potrzebuje pomocy. Stąd wzrastająca popularność takich typów terapii, do których zalicza się homeopatia.
Homeopatia a fizyka współczesna
Wyjaśnienie fenomenu skuteczności homeopatii nie musi być "magiczne" choć, aby je znaleźć, trzeba pokonać w sobie "nieuświadomionego Kartezjusza" wciśniętego nam do głowy przez współczesną kulturę, zbudowaną na myśleniu materialistycznym bądź, w najlepszym wypadku, skrajnie dualistycznym, gdzie dusza i ciało to dwie odrębne "rzeczy" o zupełnie innej naturze.
Współczesna fizyka ma już ten problem za sobą. Obok "materii" i "energii", na których oparł ją Albert Einstein (E=mc2) dostrzeżono też "informację", niezbędny element wszystkiego, co istnieje, niejako ukryty w strukturze każdej rzeczy. Wzajemne przemiany materii, energii i informacji dają się opisać wzorem matematycznym, podobnie jak Einsteinowi udało się opisać takim wzorem wzajemną przemianę materii i energii. Co ma do tego homeopatia? Bardzo wiele!
Próba znalezienia teoretycznego rozwiązania problemu
Lekarz homeopata potrzebuje dla swych chorych sporo czasu. Aby dobrać lek, musi on zebrać wywiad, czyli odbyć rozmowę z chorym i dowiedzieć się o nim na tyle dużo, aby móc opracować charakterystykę całej jego osoby, w tym również psychiki, a nie tylko ciała. Tylko na tej podstawie można dobrać właściwy lek, który choremu pomoże.
Czym więc leczy homeopata?
Czy kluczowe jest tutaj podanie leku-substancji chemicznej, która leczy dzięki swoim właściwościom na poziomie oddziaływań właśnie chemicznych? Oczywiście nie. Jeśli jednak lek homeopatyczny nie działa w ten sposób, to jak w ogóle można wytłumaczyć jego działanie?
Najkrócej mówiąc, słuszną wydaje się odpowiedź, iż homeopata leczy informacją!
Nie bądźmy tym zaszokowani. Żyjemy przecież w dobie informacji i informatyki. Wyobraźmy więc sobie, iż lek homeopatyczny to taka dyskietka, na której jest zapisana informacja potrzebna komputerowi, którym jest nasz organizm. Czasem, jak wiemy, coś nam się w komputerze wykasuje i wtedy musimy twardy dysk zasilić jakimś programem. Nie jest ważne, czy dyskietka jest czarna, niebieska czy zielona - istotna jest dla nas informacja na niej zawarła. Ważne jest również, czy jest to właśnie ta informacja, której komputerowi brakuje. Lekarz podaje więc choremu lek, który pod względem chemicznym często jest czystym cukrem mlecznym bądź wodnym roztworem alkoholu i nic trzeba zbyt długo udowadniać, że nic jest to kuracja oparta na chemicznym działaniu leku. Fakt jednak, iż lekarz ten musiał przedtem przetworzyć ogromną ilość informacji dotyczących zarówno opisu chorego jak i samego leku i skorelować je ze sobą, powinien dawać do myślenia. Doprawdy, nic tu nie przypomina rzucania czegoś za siebie przez lewe ramię! Wypada tu dodać, że powyższy pogląd na temat "informatycznego" sposobu działania leków homeopatycznych jest podzielany przez wielu spośród tych, którzy budują podstawy nowej fizyki, nie dającej się ująć bez użycia pojęcia informacji jako czynnika konstytutywnego wszystkich rzeczy.
Coś więcej o samej homeopatii
Istnieje wiele teorii, za pomocą, których usiłuje się wyjaśnić sposób działania leków homeopatycznych. Twórca terapii homeopatycznej. Samuel Hahnemann, posłużył się w celu jej opracowania metodą eksperymentalną. Sam w sobie jest to fakt istotny, ponieważ w naukach przyrodniczych, do których od strony teoretycznej zalicza się medycyna, eksperyment jest metodą niewątpliwie najważniejszą. Eksperyment wymaga jednak pewnych założeń teoretycznych. Nie inaczej było i w tym przypadku. Hahnemann oparł się na pewnej teorii, którą znalazł (uwaga!) nie u kogo innego, jak u samego Hipokratesa, uznanego za ojca medycyny europejskiej.
Hipokrates napisał w pewnym miejscu, iż "chorego leczy natura, lekarz powinien pomagać, choroba powstaje od podobnego i dzięki podobnemu człowiek odzyskuje zdrowie."
Te słowa zainspirowały Hahnemanna i skłoniły do rozpoczęcia badań nad oddziaływaniem różnych substancji leczniczych pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego na chory organizm. W roku 1796 Hahnemann sformułował i ogłosił swoją podstawową tezę, która brzmi następująco: `W sposób najpewniejszy, najszybszy i najskuteczniejszy można leczyć takimi lekarstwami, które zdolne są wywołać w zdrowym organizmie chorobę najbardziej podobną". Stąd wywodzi się zwięzła zasada homeopatii: "similia similibus curentur" (podobne leczy się podobnym) i sama nazwa tej nowej metody leczenia - homeopatia (greckie homóios - podobny i pathós - choroba).
Hahnemann zbadał wiele lekarstw na samym sobie, notując skrupulatnie objawy wywołane ich działaniem i doradzał to innym w słowach: "Ze wszystkich czystych doświadczeń nad prostymi lekarstwami najpewniejsze są te, które wolny od przesądu zdrowy lekarz przeprowadzi na sobie samym, czyniąc to mądrze i ostrożnie."
Hahnemann wykrył też przy okazji rzecz zdumiewającą: szybszy i trwalszy efekt leczniczy powodował lek w wyższym rozcieńczeniu niż w niższym (lek homeopatyczny sporządza się z surowców takich jak rośliny, różne tkanki i wydzieliny zwierzęce oraz minerały, wytwarzając najpierw tzw. pranalewkę. a potem robiąc jej kolejne dziesięciokrotne rozcieńczenia).
W tym momencie muszę powrócić do początku mojego wywodu. Wielokrotne rozcieńczanie może spowodować, że substancji z której został sporządzony lek homeopatyczny, w roztworze praktycznie już nie ma.
Czym jest więc lek homeopatyczny?
Może to tylko placebo? Pytanie to może spędzać sen z oczu temu, kto nie przyjmuje do wiadomości, iż można leczyć nie tylko za pomocą "chemii" i "mechaniki", lecz również drogą bardziej subtelnych (informacja przenoszona elektromagnetycznie?) oddziaływań na linii dusza - psychika - ciało. Po to jednak, aby przyjąć tę drugą wersję, trzeba porzucić ideę człowieka jako maszyny napędzanej procesami chemicznymi i uznać, iż fenomen życia nie został wyczerpująco opisany w paradygmacie kartezjańskim sprowadzającym człowieka do takiego właśnie mechanizmu.
Można bowiem powiedzieć, iż Kartezjusz tenże fenomen życia raczej zignorował niż opisał, uważając, iż procesy zachodzące w organizmie żywym są tym samym, co procesy zachodzące np. przy fermentacji wina. Otóż nie! Życie to nie tylko przemiany chemiczne, to przede wszystkim przetwarzanie informacji (informacja jest w tym ujęciu pojęciem szerszym od tego, które to słowo oznacza w języku potocznym, i oznacza nie tylko wiadomość, ale i, a nawet przede wszystkim, "zdolność do organizowania systemu lub utrzymywania go w stanie zorganizowanym'). Kartezjusz mógł tego nie zauważyć, nas jednak to nie usprawiedliwia.
Rozwój informatyki, np. odkrycie i zastosowanie bioprocesorów, sprawia, iż ten fakt nie może być już pomijany. Wydaje się, że tutaj należy szukać odpowiedzi na pytanie, czym jest homeopatia. Tu właśnie znajduje się prawdopodobnie poziom oddziaływania leku homeopatycznego.
Wydaje się więc, iż lek homeopatyczny jest nośnikiem informacji, wraz i nim wprowadzanej do organizmu chorego, dla którego stanowi ona rodzaj brakującego "programu", umożliwiającego wyzwolenie w tymże organizmie stłumionej zdolności do samoregulacji i powrót do wewnętrznej harmonii tj. do stanu zdrowia.
Powrót do Arystotelesa i Hipokratesa?
Wnikając coraz głębiej w fenomen życia możemy zauważyć, że wszystko nam się nieco "odmaterializowuje". To już nie tylko materia czy nawet energia są osnową wszelkich zjawisk, które możemy zaobserwować, lecz również - informacja!
Organizm może być rozumiany jako bioprocesor, w którym to, co niewidoczne - informacja, jest ważniejsze od tego, co widoczne - sama struktura makroskopowa. Wydaje się ponadto, że to raczej informacja organizuje tę strukturę makroskopową, ą nie na odwrót. Organizm może być rozumiany jako bioprocesor, w którym to, co niewidoczne - informacja, jest ważniejsze od tego, co widoczne - sama struktura makroskopowa.
Wydaje się ponadto, że to raczej informacja organizuje tę strukturę makroskopową, ą nie na odwrót. W wypadku człowieka da się to przełożyć na arystotelesowskie i tomistyczne pojęcie duszy będącej formą ciała. Jak wiadomo, w myśl tej teorii forma jest czymś, co nadaje danej rzeczy (np. ciału ludzkiemu) całą jej strukturę, sama będąc niematerialną. Współczesna nauka zdaje się to potwierdzać, jeśli tylko słowo "forma" zinterpretujemy informatycznie, oczywiście bez popełniania tutaj błędu jakiejkolwiek redukcji człowieka do maszyny, choćby tą maszyną był komputer. Chodzi raczej o posłużenie się pewną analogią, która jednak może wiele nam wyjaśnić.
Wydaje się więc, że filozofia Arystotelesa, świadomie odrzucona przez Kartezjusza, uzyskuje niezwykle ciekawe potwierdzenie poprzez rozwój współczesnej nauki!
Powyższe rozważania są jedną z możliwych teorii wyjaśniających fenomen homeopatii. Sama homeopatia rozwinęła się i nadal rozwija drogą empirii, żmudnego gromadzenia wiedzy doświadczalnej, podobnie zresztą jak i inne działy medycyny. Odwołując się to tego, co zostało powiedziane wyżej, można odeprzeć różne zarzuty stawiane homeopatii jako metodzie leczniczej.
W rzeczywistości nie ma żadnych racjonalnych argumentów za tym, aby uznawać ją za szarlatanerię czy wręcz magię. Przeczą temu przede wszystkim dobre wyniki leczenia osiągane tą właśnie metodą. Przeczy temu również rozwój nauki, która cały świat i wszystkie zachodzące w nim zjawiska tłumaczy w sposób już nie tyle mechanistyczny, co informatyczny, na tym poziomie szukając odpowiedzi na swe podstawowe pytania.
Dla samej medycyny homeopatia jest wyzwaniem, które może ułatwić jej wyjście z ciasnego i niewystarczającego już paradygmatu kartezjańskiego. Czyż nie jest to w istocie możliwość powrotu medycyny do jej początków, do jej ojca - Hipokratesa, jako twórcy teorii leczenia, z której i homeopatia się wywodzi?
Podsumowanie
Wydaje się, że w dyskusji dotyczącej homeopatii zabrakło dotąd odniesienia do zagadnień podstawowych. Milcząco zakładano, że forma medycyny oparta na opisanym powyżej kartezjańskim modelu nauki jest jej formą jedyną. Tymczasem jest to tylko jeden z nurtów sztuki lekarskiej, która powstała znacznie wcześniej. Samo życie, w którym obserwujemy bujny rozwój tzw. medycyny alternatywnej (homeopatia, akupunktura, ziołolecznictwo) potwierdza tę tezę.
Argumenty wysuwane przeciwko homeopatii wynikają głównie z prób wyjaśniania jej w paradygmacie kartezjańskim, w którym tych wyjaśnień znaleźć się nie da. Nie mają sensu wyjaśnienia homeopatii jako rodzaju efektu placebo, jeśli można leczyć tą metodą zwierzęta (nieświadome niczego) z równie dobrym skutkiem jak ludzi.
Obawy o efekty magiczne w homeopatii tchną naiwnością. Tym, którzy obawiają się, że szatańskie siły wnikają do leków homeopatycznych podczas ich wytwarzania, ponieważ stosuje się przy tym metodę wstrząsania, proponuję rezygnację z jazdy samochodami i pociągami, ponieważ i tam nie można uniknąć wstrząsów.
Warto tu sobie przypomnieć, iż z magią mamy do czynienia tylko tam, gdzie istnieje świadome odwołanie się do szatana w celu uzyskania jego domniemanej, bo nigdy rzeczywistej, pomocy. Decyduje więc intencja działającego. Przypisywanie takiej intencji wytwórniom leków homeopatycznych i samym lekarzom jest czymś groteskowym.
Problem jest jednak jeszcze głębszy. W niektórych wypadkach metoda homeopatyczna jest jedyną metodą, za pomocą której można uzyskać wyleczenie chorego. Uniemożliwienie więc tego leczenia jest równoznaczne ze skazaniem tegoż chorego na utratę zdrowia, a niekiedy i życia. Dyskutując o homeopatii warto o tym pamiętać.
Dla mnie sprawa z homeopatią jest prosta. Albo wierzymy medycynie akademickiej i przyjmujemy, że jeżeli jej zdaniem coś nie leczy to nie leczy i basta, albo jej nie wierzymy i wtedy otwieramy szeroko drzwi już nie tylko homeopatii, ale dowolnej szamańskiej filozofii paramedycznej. Skoro roztwór homeopatyczny może leczyć, to dlaczego ma nie leczyć "udrożnienie czakramów", albo spalenie kadzidełka przed posążkiem buddy? Zgoda na homeopatię oznacza zgodę na każdą nieweryfikowalną naukowo praktykę terapeutyczną.
jeśli dyskusja ma być dyskusją, to nic nie jest jednoznaczne i proste , a co najwyżej - dyskusyjne. Sam właśnie wybrałeś Maćku wersję, w której dalszy dialog jest na gruncie wiary niemożliwy.
Jak pogodzić szamańskość leczenia homeopatycznego z faktem, że np. lekarzem papieża Piusa XII był lekarz - homeopata. I to z powodzeniem. Podobnych przykładów jest mnóstwo, aż po współczesność. Warto wykorzystać fakt, że mimo wszystko w Polsce tylko lekarze mogą leczyć homeopatią i przyjrzeć się praktyce bez uprzedzeń.
Można by też eksperymentalnie zestawić to co zawarto w stanowisku ekspertów z analizą (jakże stronniczą) X Posackiego i wyszło by, że jedna i druga miażdżąca krytyka homeopatii - wykluczają się wzajemnie. Jeśli bowiem nie stwierdza się skuteczności homeopatii, czego w takim razie obawiać od strony duchowej i na odwrót. Skoro wszyscy(?) egzorcyści przestrzegają przed jej owocami, to nie mają racji ci, którzy twierdzą, że ona nie działa. I tak w kółko. Bez SMIRNOFFA nie razbieriosz.
Zostawmy to podzielonym naukowcom.
Grzegorz wcześniej napisał, że jeśli one działają to tylko za "moim przyzwoleniem". Kompletna bzdura!
Demony maja gdzieś ludzką wolę i jak tylko jest okazja - dobierają się do człowieka. To Boga każdego dnia trzeba zapraszać do swojego życia, bo On szanuje naszą wolność. Demony mają ją "głęboko z tyłu"... Okazuje się, że czasem wystarczy nawet dla zabawy np. budować w grach komputerowych świątynie pogańskim bóstwom i delikwent wił się po ziemi w trakcie modlitw o uwolnienie. Znam osobiście delikwenta. I on wcale demonów "oficjalnie" nie zapraszał.
Nie bawmy sie w inteligentniejszych od diabła, bo nigdy nie będziemy.
...
Może ten tekst okaże się pomocny przy ocenie homeopatii
Wiele osób twierdzi, że preparaty homeopatyczne ich uleczyły, a także ich bliskich, ich zwierzęta itd. Jednocześnie jednak producenci tych środków jak diabeł święconej wody unikają poddania ich obiektywnym procedurom określającym skuteczność. Nie można więc w żaden sposób generalizować tych pojedynczych doświadczeń i rozsądek nakazuje raczej, aby uznać, że wyzdrowienie i przyjmowanie preparatów homeopatycznych nie miało ze sobą żadnego związku. Wyobraźcie sobie, że oto donoszę Wam, że mój wujek wyleczył się z nowotworu popijając płyn do spryskiwacza w samochodzie. Większość pomyśli w takiej sytuacji, że dobrze, że wujek wyzdrowiał i że płyn do spryskiwacza mu w tym nie przeszkodził. Bo przecież absurdem jest uważać, że taka substancja może wyleczyć nowotwór. Podobnie absurdem jest uważać, że dwieście razy rozwodniony roztwór serca dzikiej kaczki (oscillocosinum) może komuś pomóc na przeziębienie. Co ma serce dzikiej kaczki, którego zresztą już dawno nie ma, bo zostało wypłukane, do kataru? Toż to całkowita bzdura.
masz rację, złe moce działają w nas na mocy paktu, który zawieramy. Decyzja w niewinnej formie może być ukryta w grzechu powszednim, który popełniamy notorycznie lub w wyborze " mniejszego zła" , w naszych zaniechaniach, zaniedbaniach, niemyśleniu itd. co do których refleksję zaniechaliśmy godząc się ponieść ich konsekwencje. Pewne światło rzucają na to jakże jasne słowa o. Jacka Salija. Polecam cały artykuł, również z zakończeniem (dla nieprzekonanych).
...Prawdziwy problem zaczyna się o krok dalej: przecież mogą istnieć takie praktyki medycyny alternatywnej, podczas których faktycznie wzywane są złe moce, a ci, którzy z nich korzystają, mogą o tym nawet nie wiedzieć. Ludzie pytają czasem zaniepokojeni: Jeśli w dobrej wierze korzystałem z takich ciemnych praktyk, czy owe moce uzyskały nade mną jakąś władzę?
Zarazem pojawia się inny problem: chyba niedobrze by było, gdybyśmy ulegli chorobliwej podejrzliwości i we wszelkich formach medycyny niekonwencjonalnej wietrzyli obecność ciemnych mocy. Chyba Kościół nie żąda przecież od nas â?? pytają nieraz ludzie â?? abyśmy na wszelki wypadek zrezygnowali z jakiegokolwiek kontaktu z medycyną naturalną.
Na oba pytania odpowiedziałbym, odwołując się do rozstrzygnięcia apostoła Pawła, czy wolno chrześcijaninowi jeść mięso ofiarowane bożkom. Temu, kto należy do Chrystusa â?? odpowiada na to pytanie Apostoł â?? nie zaszkodzi zjedzenie mięsa ofiarowanego bożkom, bo Chrystus Pan jest mocniejszy niż jakiekolwiek złe siły. Toteż chrześcijanin nie musi się dopytywać, czy podane mu mięso nie było przypadkiem na ołtarzu bałwochwalczym. Zarazem jeśli się dowie, że zwierzę to było ofiarowane jakiemuś bożkowi, nie powinien takiego mięsa spożywać (por. 1 Kor 10,27â??33).
Logika tej odpowiedzi jest przejrzysta: chrześcijanin całym swoim sercem zawierza siebie Chrystusowi Panu i paktowanie z jakimikolwiek "alternatywnymi" siłami duchowymi nawet nie przychodzi mu do głowy. Zawierzywszy zaś całego siebie Chrystusowi, chrześcijanin czuje się bezpiecznie w Jego ramionach i nie lęka się żadnych sił obcych Chrystusowi.
Zatem na pytanie, czy wolno chrześcijaninowi korzystać z takich form medycyny niekonwencjonalnej, w których nie ma powodu podejrzewać obecności magii, czarów ani bałwochwalstwa, odpowiedziałbym słowami z Listu do Tytusa: "Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane"...
Uważam też za manipulację zestawianie homeopatii z medycyną naturalną, czyli opartą na zielarstwie i tradycjach ludowych. Koncepcja homeopatii jest bardzo wyrafinowana intelektualnie i nie wymyślił jej żaden prosty człowiek. Nie wywodzi się z żadnej praktyki ludowej, kiedy metodą prób i błędów stwierdzano na przykład, że napar z rumianku koi ból brzucha. Została natomiast wymyślona jako alternatywny system medyczny oparty na "wiedzy tajemnej", przy czym źródło tej "wiedzy" jest cokolwiek zagadkowe.
To prawda, Anko, że trzeba duchy zaprosić - otwarcie na działanie homeopatii czy jogi może być takim zaproszeniem.
Nie wiem, czy te praktyki na pewno mają coś z diabłem, ale wobec najmniejszych niepewności wolę nie ryzykować i basta.
Za to zdanie Jakiejś Tam Rady Lekarzy - choćby najwyższej - nie jest dla mnie żadnym argumentem, podobnie jak argumenty Torquemady - te wszystkie liczby i inne. Zbyt wiele lekarze schrzanili mi zdrowia, żebym jeszcze wierzyła w te ich kalkulacje i zdrowe rozsądki. Tu akurat do Kartezjusza mi daleko:bigsmile:
Homeopatia to mogą być cuda - pytanie tylko: czynione przez kogo? Nad tym warto się zastanowić. Tak jak i nad bioenergoterapią etc. Ta też działa, czasem po latach skutki są opłakane...
popieram Cię w całej rozciągłości. Masz pełne prawo nie wierzyć homeopatii i zawsze stosować tryb warunkowy, zwłaszcza jeśli jesteś odpowiedzialna za inne osoby.
Ci dla których homeopatia może być furtką do czarów i magii najczęściej w naturalnym odruchu się od niej od żegnują. Niech tak zostanie.
Dodam jeszcze: znajomy, trzeźwo myślący lekarz twierdzi, że pokaźny procent pacjentów "sięgających po homeopatię" (tzw. pacjentów z ulicy), zamiast do homeopaty, nadaje się wprost do leczenia psychiatrycznego (nic nie ujmując, broń Boże, tym ludziom i ich cierpieniu), ich rozeznanie jest więc pod wielkim znakiem zapytania.
Zaniedbanie tego faktu daje również skutki opłakane.
Osobiście nie leczę się homeopatycznie, ale tępienie homeopatii i medycyny naturalnej "en bloc" z założenia uważam za równie szkodliwe, jak jej bezkrytyczne, ślepe przyjmowanie.
Pozytywne doświadczenie w leczeniu tą metodą odnoszę zawsze do Bożych planów względem mnie i moich bliskich. Co do innych osób się nie wypowiadam. Na wszelki wypadek mam zawsze adres zaufanego psychiatry i psychologa. Nigdy nie pójdę do homeopaty, na którym ciąży cień podejrzenia o magię lub nieuporządkowanie w tym względzie.
Podobnie, jak interesuję się, co czytają i oglądają moje dzieci, sprawdzam, kim jest lekarz, który będzie je leczył.
Ciekaw jestem, czy na mszach św. o uzdrowienie, na które nieregularnie chodzimy usłyszymy o uwolnieniu od ...homeopatii. Jeśli tak, to zaraz potem pewnie usłyszę, że Kościół bezwzględnie potępia tą metodę.
Wystarczy coś sto razy powtórzyć...
a) Homeopatia NIE LECZY. Nie potwierdzają tego żadne badania naukowe. Pojedyncze przypadki nie są żadnym dowodem. Jedynym dowodem byłoby przeprowadzenie rzetelnego porównania z placebo z użyciem podwójnej ślepej próby. Takich badań z wynikiem pozytywnym - BRAK.
b) Tłumaczenie rzekomej skuteczności homeopatii rzekomym przekazywaniem informacji to pierdy stworzone przez nieuka. Woda NIE JEST nośnikiem informacji, ponieważ w stanie ciekłym nie tworzy żadnych trwałych struktur. Pisał zresztą o tym gr0szek.
c) Pośrednim argumentem na rzecz nieskuteczności homeopatii jest procedura rejestracji takich preparatów w Polsce, która NIE WYMAGA dowodzenia skuteczności. Można w Polsce zarejestrować każdy preparat homeopatyczny, twierdząc, że leczy on cokolwiek, a producent nie musi udowadniać, że to prawda i nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wprowadzanie ludzi w błąd.
d) jak skomentujecie moją korespondencję z miłą panią z koncernu homeopatycznego?