no proszę: m.in. zaliczyliśmy dwa szpitale z czołówki: 1 x Kraśnickich w Lublinie i 3 x Żelazna w Wawie. wiemy co dobre ale św. Zofii na Żelażnej górą !
To może na początek opiszemy szpitale, w których rodziłyśmy?
MamaMika - gdzie Ty byś chciała rodzić? I gdzie rodziłaś do tej pory? Ja gdybym miała pewność, że trafię na dyżur dr D, to może bym o Trzciance pomyślała - ale w tej chwili myślę o Lutyckiej i swojej położnej.
Pierwszego synka rodziłam na Polnej w 2010 r., bez położnej swojej. Okropność. Nikt po prostu nie zaglądał do sali, nie interesował się, niczego nie sprawdzał. Rodziłam od 7 rano do 24. Poród się skomplikował - mały ułożył się potylicowo tylnie wierzchołkowo - nie do urodzenia sn. Gdyby ktoś połapał się w porę co się dzieje, może byłaby szansa, żeby się jeszcze przekręcił, a tak o godz. 22 zrobiono USG, gdzie wyszło co się dzieje. Potem lekarz rozważał, że poda mi zzo i urodzę, włączyli oksytocynę, ale nic a nic rozwarcie nie postępowało, zatrzymało się na 8 cm od kilku godzin. No i o 24 cesarka. Opieka poporodowa, zwłaszcza nad dzieckiem też beznadziejna - przez dobrych kilkanaście godzin nikt mi nie chciał dziecka podać do nakarmienia, wprost odmawiali na moją prośbę. Pomoc przy karmieniu kiepska - wmawiali mi, że wszystko z karmieniem jest dobrze, a był problem z wypływem pokarmu i mały prawie nic nie jadł, płakał strasznie non stop z głodu, a głupie położne zatykały go smoczkiem. Nie był ważony codziennie - gdyby go ważyli, byłoby widać, że coś nie tak z karmieniem. W końcu wyszedł bardzo duży spadek - pół kilo (z 3500 na 3000) przez 3 dni, nagle robili mu badania krwi, dokarmiali butlą, zostaliśmy dłużej w szpitalu. Nikomu nie polecam, ja pod koniec tylko siedziałam i beczałam, dopiero w domu doszłam do siebie.
No moje koleżanki też były zadowolone z Polnej, dlatego tam rodziłam - jak widać zależy na kogo się trafi i jak przebiega sam poród - u mnie były komplikacje
O Lutyckiej też wiem co nieco z opowieści koleżanek, które są zadowolone. Wiem, że jest 6 sal porodowych, oczywiście pojedyncze, porody rodzinne bezpłatne, na porodówce łazienka na korytarzu - to akurat minus, po porodzie dają dziecko na chwilę, potem jedzie do pediatry i oddają matce. Można być z dzieckiem cały czas, sale poporodowe są 3 osobowe z łazienkami. Dają 5 pieluszek na dobę, ubranka dla dziecka i koszule dla mamy, podkłady też. Swoje trzeba mieć standardowo chusteczki nawilżane i zapas pieluszek. Jest bardziej kameralnie, niż na Polnej, na porodówce ponoć bardzo miłe położne, nawet herbatkę proponowały koleżance w trakcie porodu, a nie miała nikogo opłaconego. 2 moje koleżanki rodziły tam sn po cc. Oczywiście wiem, że wszędzie mogą być jakieś niedociągnięcia, nie ma ideału i wszędzie pracują tylko ludzie - i wiadomo, że jak poród idzie gładko, to każdy zadowolony, grunt, żeby się sprawdzili w razie problemów. No i Katarzyna poleciła mi położną stamtąd, mam zamiar tym razem opłacić. Do Polnej mam po prostu uraz, ale wiem, że są też bardzo zadowolone osoby. A Ty chcesz na Polnej @agulaczarnula?
no prosze. ja o bielańskim z dobrego zrodła słyszałam ze razem z MSWiA i placem Starynkiewicza biją sie o palme pierwszenstwa od końca jesli chodzi o warunki rodzenia
po raz kolejny wychodzi ze to kwestia tego czego rodzaca od szpitala oczekuje
Warunki w Bielańskim takie "bytowe" są przyzwoite, porodówka i sale poporodowe są wyremontowane, czyste, z łazienkami itd. Podejście personeli zmedykalizowane, ale uprzejme. Ja trafiłam na położną bardzo dbającą o moje interesy, która skutecznie powstrzymywała lekarkę przed przebijaniem, nacinaniem itp. Natomiast panie od noworodków mnie wku...rzały, bo zabierały dzieci nie pytając i nie informując matek. Matka w łazience, a tu pani przychodzi "zabieram na szczepienie" i sru, już jej i dziecka nie ma. Ale była bardzo porządna doradczyni laktacyjna. Ogólnie rzecz biorąc - następnym razem podziękuję, ale traumy nie mam.
Gdańsk - 3X Kliniczna - opieka podczas porodu i po - ok. - sama radziłam sobie przy noworodkach, tak więc nie potrzebowałam pomocy (pielęgniarki jakoś bardzo się "nie rwały do niej") - 1 X Szp. Wojewódzki - też bez zastrzeżeń. Nie miałam nigdy umówionej położnej - zawsze z przypadku i zawsze były bardzo oddane.
MamaMika - gdzie Ty byś chciała rodzić? I gdzie rodziłaś do tej pory? Ja gdybym miała pewność, że trafię na dyżur dr D, to może bym o Trzciance pomyślała - ale w tej chwili myślę o Lutyckiej i swojej położnej.
============================================================================ Wszystkich Panów do tej pory rodziłam na Lutyckiej. 3 sn i 1cc. CC robił mi dr.D,więc wiadomo jak było. Położnae są bardzo ludzkie,dowcipne,serdeczne,chetnie pomagają. Lekarze też bardzo porządni,bardzo polubiłam Ordynatora. Neonatologia na bardzo wysokim poziomie(miałam do czynienia z lekarzami i nigdy nie zapomnę,jak walczyli o zycie Kuby.) Karmienie piersią jest tam podstawą. Ordynator noworodków(Tomasz Sioda)-ma nawet przydomek Dr. Pierś. Całym sobą wspiera karmiące mamy.
Teraz pod nosem mam Raszei(z opinii znajomych wiem,ze bardzo dobry szpital,gdzie można rodzić w wannie,na stojąco,leżąco,jak się chce),więc mogę dojśc spacerkiem,ale jakos ciągnie mnie do znanego i chyba jednak zostanę przy Lutyckiej
Gdańsk Kliniczna- zależy na jaką położną i lekarza się trafi.
Wspominam bardzo źle, podczas porodu 3 oksytocyny, przebicie pęcherza, pomoc "ręczna" przy wydostawaniu dziecka, znieczulenie zewnątrzoponowe jako forma przyspieszenia porodu (brak rozwarcia). Brak możliwości rodzenia w dowolnej pozycji. Miałam duży problem by doprosić się o poradę laktacyjną (być może dlatego, że urodziłam w piątek po południu).
Plusy ładna sala porodowa, mąż mile widziany, ładna sala poporodowa (wtedy płatna), miłe i uczynne pielęgniarki na oddziale położniczym.
Nie rodziłam w żadnym szpitalu ale sporo się po różnych powycierałam. W Warszawie jest Żelazna, a potem dłuuuuuuugo, dłuuuuuugo nic. Na drugimi miejscu uplasowałabym Piaseczno (choć miewają swoje za uszami). Na trzecim Madalińskeigo ale tam trzeba mieć prywatną położną i nie oczekiwać pomocy po porodzie.
Co do Bielańskiego, to 1 czerwca urodziła tam koleżanka i przez położną, która zlewała moją koleżankę, która mówiła, że rodzi, doszło do rozerwania 3 stopnia i koleżanka stała w rozkroku z wiszącą główką dziecka i w takim stanie kazano iść jej kłaść się na łóżko!!!
Co do Madalińskiego - nie miałam prywatnej położnej i było w porządku. ( na tyle ile czytam i znam opowieści koleżanek rodzących). A po porodzie byłam pozytywnie zaskoczona, bo każda jedna zmiana pielęgniarek chodziła i wspierała w problemach z karmieniem i przystawianiem dziecka, które nie chciało się przystawić. Ale wiem też, że opinie są różne o tym szpitalu.
Kraków - my rodziliśmy w Rydygierze. Poród fajny (położna świetna), ale lekarz mnie wkurzył, bo zrobił mi ten zabieg (nie wiem jak to się nazywa), że nacisnął pięścią brzuch, żeby mała szybciej wyszła. No szybciej wyszła, ale chyba i tak bym jakoś urodziła, tym bardziej że poród szybki (czy to nie jest prawnie zakazane w Polsce?). Bardzo fajna sala do porodów rodzinnych, bardzo duża, na fotel weszłam dopiero na parte. Bez oksytocyny. Bez problemu też rezygnacja ze szczepienia. Natomiast opieka nad dzieckiem już kiepska, teraz jak już coś tam wiem o noworodkach to byłoby mi wszystko jedno, ale wtedy miałam problemy z karmieniem, a o każdą pomoc trzeba było się prosić. Koleżanka w tym czasie rodziła na Ujastku i mimo że to jest fabryka, to mówiła, że tam co 2h przychodzi do sali pielęgniarka zobaczyć jak mamy sobie radzą. To jest potrzebne dla mam z pierwszym dzieckiem. Teraz wybiorę chyba Żeromskiego.
Bielańskiego nie polecam, klimat prl nieco jesli chodzi o personel, bardzo zmedykalizowane porody. Ciasno. Sale na porodówce 2 osobowe (dla mnie to szczyt wszystkiego), odzielone parawanikiem, a pomiedzy krecą się faceci, bo wyjscie (dla pacjentow) i łazienka tylko z jednej strony. Choć trzeba przyznać że położne niektóre miłe. Na noworodkach warunki socjalne znośne, opieka fatalna. Trzeba prosić się o wszystko, nikt o niczym nie informuje. Ja prosiłam o pomoc w zwiazku z problemami z laktacją, przyszła jakas znerwicowana babka(nie wiem czy doradca czy polozna zwykla) wytrzęsła mi dziecko aż w szoku z meżem zaniemówiliśmy.
Żelażna , hmm własciwie nie mam się do czego przyczepić, kultura, podmiotowe traktowanie pacjenta, świetne warunki socjalne. Lekki terror laktacyjny, ale jak ktoś nastawiony bardzo na naturalne karmienie to nawet pomocne. Jest pomoc przy problemach z laktacją.
Katarzyno - jeszcze wracając do Żelaznej - ostatnio sie dowiedziałam ze maja tam nieco zacofane zwyczaje jezeli chodzi o kontakt z dzieckiem po cc
Mam nadzieję, że nie będę miała okazji akurat tego sprawdzić, ale Żelazna ma ten plus, że są z reguły dość elastycznymi, szczególnie jeśli jest się przekonanym co do swoich pomysłów - moi znajomi lata temu wywalczyli wyłączne kangurowanie przez tatę po cc... Nie znam chyba drugiego takiego przypadku.
Wszystkie dzieci rodziłam na Żelaznej. Z porodów (z różnym stopniem medykalizacji) byłam zadowolona. Jeśli chodzi o opiekę poporodową- nie mam zbyt dużych wymagań ze strony personelu, więc dla mnie było ok.
Ostatnich troje dzieci rodziłam z położnymi koleżankami więc lux:)
;;)
W moim odczuciu Żelazna to mój szpital, ale znam kilka kobiet niezadowolonych z tego szpitala. Ja bym po Żelaznej dała Madalińskiego. Teraz mieszkam 7 minut na piechotę od Madalińskiego, jakbym miała rodzić pojechałabym na Żelazną, czyli do siebie:)
Katarzyno - jeszcze wracając do Żelaznej - ostatnio sie dowiedziałam ze maja tam nieco zacofane zwyczaje jezeli chodzi o kontakt z dzieckiem po cc
TO ciekawe, na czym polega zacofanie? Ja tam urodziłam przez cc 3 mieisace temu i dziecko przyniesli mi krótko po przewiezieniu na sale pooperacyjna na 2 godziny az. Wczesniej przytulał chwilę tata. Połozyli mi ją na brzuchu, karmienie. Jak dla mnie było ok, kilka godzin po nie byłam w stanie się mała zająć wiec to dobrze ze póżniej zabieraja dziecko i można sie chwile przespać i zregenerować. Ja urodziłam wieczorem. Koleżnka z sali miala cc rano wiec szybciej miała dziecko przy sobie.
Dla mnie idealna sytuacja po cc, to taka, kiedy mama dostaje dziecko do nakarmienia na sali operacyjnej, potem tata je kanguruje, aż do momentu, kiedy mama przyjeżdża na salę pooperacyjną, tam już rooming-in ze wsparciem laktacyjnym. Mówię oczywiście o sytuacji, kiedy rodzi się w pełni zdrowe dziecko.
kontakt z dzieckiem po cesarce mógłby być jeszcze na sali operacyjnej.
Tez był, to znaczy przyłożyli mi małą do policzka, nawet nie trwało to kilka sekund:) Wiesz w takiej pozycji i na stole operacyjnym to nie może to trwać nie wiadomo ile. Ja tam się bałam, że ja upuszczą jak tak przytulałysmy się policzkami i nawet taki lekkie nachylenie przeze mnie było trudne do wykonania. Jakoś ...niewygodnie mi było, fajnie było dziecko czuć, bo nie widziałam, głową nie mogłam ruszyć jeszcze. Po sn jednak jest zupełnie inaczej. Nie jest kobieta sparaliżowana. Nie wiem, czy osoby które to krytykują maja porównanie. Cięzko mi sobie wyobrazić jak ten kontakt z dzieckiem mógłby byc bardziej bliski jeszcze. Pewnie mogłoby być przy mnie cały czas tylko wtedy musiałabym miec meża na sali lub prywatna położną, żeby mi przystawiali dziecko.
Poród fajny (położna świetna), ale lekarz mnie wkurzył, bo zrobił mi ten zabieg (nie wiem jak to się nazywa), że nacisnął pięścią brzuch, żeby mała szybciej wyszła. No szybciej wyszła, ale chyba i tak bym jakoś urodziła, tym bardziej że poród szybki (czy to nie jest prawnie zakazane w Polsce?).
Komentarz
wiemy co dobre
ale św. Zofii na Żelażnej górą !
Gdańsk - Wojewódzki porażka odradzam
po raz kolejny wychodzi ze to kwestia tego czego rodzaca od szpitala oczekuje
Natomiast panie od noworodków mnie wku...rzały, bo zabierały dzieci nie pytając i nie informując matek. Matka w łazience, a tu pani przychodzi "zabieram na szczepienie" i sru, już jej i dziecka nie ma. Ale była bardzo porządna doradczyni laktacyjna.
Ogólnie rzecz biorąc - następnym razem podziękuję, ale traumy nie mam.
Porodówka w Tcz ma fajną salę do porodów rodzinnych. I tylko tyle...
- 1 X Szp. Wojewódzki - też bez zastrzeżeń.
Nie miałam nigdy umówionej położnej - zawsze z przypadku i zawsze były bardzo oddane.
pory? Ja gdybym miała pewność, że trafię na dyżur dr D, to może bym o
Trzciance pomyślała - ale w tej chwili myślę o Lutyckiej i swojej
położnej.
Wszystkich Panów do tej pory rodziłam na Lutyckiej.
3 sn i 1cc.
CC robił mi dr.D,więc wiadomo jak było.
Położnae są bardzo ludzkie,dowcipne,serdeczne,chetnie pomagają. Lekarze też bardzo porządni,bardzo polubiłam Ordynatora. Neonatologia na bardzo wysokim poziomie(miałam do czynienia z lekarzami i nigdy nie zapomnę,jak walczyli o zycie Kuby.)
Karmienie piersią jest tam podstawą.
Ordynator noworodków(Tomasz Sioda)-ma nawet przydomek Dr. Pierś.
Całym sobą wspiera karmiące mamy.
Teraz pod nosem mam Raszei(z opinii znajomych wiem,ze bardzo dobry szpital,gdzie można rodzić w wannie,na stojąco,leżąco,jak się chce),więc mogę dojśc spacerkiem,ale jakos ciągnie mnie do znanego i chyba jednak zostanę przy Lutyckiej
Co do Madalińskiego - nie miałam prywatnej położnej i było w porządku. ( na tyle ile czytam i znam opowieści koleżanek rodzących). A po porodzie byłam pozytywnie zaskoczona, bo każda jedna zmiana pielęgniarek chodziła i wspierała w problemach z karmieniem i przystawianiem dziecka, które nie chciało się przystawić.
Ale wiem też, że opinie są różne o tym szpitalu.
http://wielodzietni.org/discussion/17253/gdzie-rodzic-w-poznaniu/p1
ja urodziłam w św. Rodzinie i chyba źle trafiłam, bo nie polecam
Poród fajny (położna świetna), ale lekarz mnie wkurzył, bo zrobił mi ten zabieg (nie wiem jak to się nazywa), że nacisnął pięścią brzuch, żeby mała szybciej wyszła. No szybciej wyszła, ale chyba i tak bym jakoś urodziła, tym bardziej że poród szybki (czy to nie jest prawnie zakazane w Polsce?). Bardzo fajna sala do porodów rodzinnych, bardzo duża, na fotel weszłam dopiero na parte. Bez oksytocyny. Bez problemu też rezygnacja ze szczepienia. Natomiast opieka nad dzieckiem już kiepska, teraz jak już coś tam wiem o noworodkach to byłoby mi wszystko jedno, ale wtedy miałam problemy z karmieniem, a o każdą pomoc trzeba było się prosić. Koleżanka w tym czasie rodziła na Ujastku i mimo że to jest fabryka, to mówiła, że tam co 2h przychodzi do sali pielęgniarka zobaczyć jak mamy sobie radzą. To jest potrzebne dla mam z pierwszym dzieckiem.
Teraz wybiorę chyba Żeromskiego.
Żelażna , hmm własciwie nie mam się do czego przyczepić, kultura, podmiotowe traktowanie pacjenta, świetne warunki socjalne. Lekki terror laktacyjny, ale jak ktoś nastawiony bardzo na naturalne karmienie to nawet pomocne. Jest pomoc przy problemach z laktacją.
Po sn jednak jest zupełnie inaczej. Nie jest kobieta sparaliżowana. Nie wiem, czy osoby które to krytykują maja porównanie. Cięzko mi sobie wyobrazić jak ten kontakt z dzieckiem mógłby byc bardziej bliski jeszcze. Pewnie mogłoby być przy mnie cały czas tylko wtedy musiałabym miec meża na sali lub prywatna położną, żeby mi przystawiali dziecko.