To taka logika, gdyby ks Posacki napisal: HP jest zly, bo stosuje magie: stawia horoskopy i uczy, ze wiara w nie to cos normalnego. A poza tym urodzil sie w lipcu i ma wszystkie wady zodiakialnego Raka.
Skoro urodził się 31 lipca, nie jest Rakiem, tylko Lwem. :P
No ale od kiedy nudny=nienormalny? Hermiona opowiada o wakacyjnych wyjazdach, o listach od nich czy zdrowych słodyczach, kiedy wyrusza z przyjaciółmi na poszukiwania >SPOILER HERE< to zadbała o ich bezpieczeństwo i widać, że ją ta cała sytuacja mocno obeszła. Moim zdaniem mają normalną i sympatyczną rodzinną sytuację...
No ale od kiedy nudny=nienormalny? Hermiona opowiada o wakacyjnych wyjazdach, o listach od nich czy zdrowych słodyczach, kiedy wyrusza z przyjaciółmi na poszukiwania >SPOILER HERE< to zadbała o ich bezpieczeństwo i widać, że ją ta cała sytuacja mocno obeszła. Moim zdaniem mają normalną i sympatyczną rodzinną sytuację...
I w sumie nie ma żadnych interakcji między rodzicami dzieci- wydawało mi się, że to normalna sytuacja w przypadku szkół z internatem...
No to ja rozpoczynając ten wątek bladego pojęcia nie miałam że temat wywoła aż tak skrajne komentarze i że dyskusja będzie aż tak zawzięta.Jak widzę zarówno zwolenników jak i przeciwników H.Pottera jest mnóstwo,niezmiennie czytam i wyciągam wnioski. Dzięki.
Od dobra skupionego na człowieku i tylko w człowieku i jego siłach oraz w siłach magicznych tego szczęścia szukającego.
czy dobro nie powinno byc skupione wlasnie na drugim czlowieku? co masz na mysli? sily magiczne nie maja tu nic do rzeczy, i o tym tez juz wczesniej bylo.
jesli odebralas to co napisalam jako kpine to przepraszam, chociaz nie wiem co moglo Cie urazic - przywolalam Twoje wlasne slowa na temat ksiazki. a ze roznia sie od przmyslen osob ktore w przeciwienstwie do Ciebie mialy z ta ksiazka do czynienia, nie wspominajac o znajomosci tresci ksiazki, no wybacz.
No, właśnie nie rozumiesz.
Ani w człowieku (czy to w sobie, czy w drugiej osobie), ani w magii nie znajdziesz szczęścia..
Twoje szczęście znajduje się gdzie indziej, ale żeby to pojąć potrzeba czegoś więcej.
HP tę prawdę po prostu w nieudolny sposób próbuje zafałszować, zaciemnić, zakłamać, niedopowiedzieć - jak wiele innych słabych utworów literackich i nie tylko takich.
A moralność musi mieć fundament nie w człowieku, bo tę można zawsze podważyć.
Cóż... Jednak zmieniłaś poprzedni wpis...
A Kwejk... Marne, jak dla mnie, źródło argumentów. Znam, ponieważ mam dzieci w wieku "kwejkowym". Powyższy rysunek odbieram jako groteskę i kpinę, świetnie wykorzystującą naiwne i prymitywne sformułowania.
Olesiu, nie wiem co mam ci na to odpowiedzieć. Znałam osoby, które nie wierząc były i tak szczęśliwe, były moralne i po ludzku mówiąc- dobre. Edycja: Nie wiem, czy mi uwierzysz, czy będziesz dalej uważała, że żyją w ułudzie. Co usiłuje zaciemnić HP?
Olesiu, nie wiem co mam ci na to odpowiedzieć. Znałam osoby, które nie wierząc były i tak szczęśliwe, były moralne i po ludzku mówiąc- dobre. Co usiłuje zaciemnić HP?
Nikt temu nie przeczy, że były, czy są szczęśliwe w jakiś sposób tu na ziemi.
do szczescia i dobra mozna dazyc. do dobra na swiecie, szczescia drugiego czlowieka. tak zrozumialam ten tekst. widzisz w tym cos zlego? n nie rozumiem co wobec tego znaczy: "w czlowieku nie znajdziesz szczescia". czy Twoja rodzina i przyjaciele Cie nie uszczesliwiaja? nie pragniesz dla innych dobra? moze na sile chcesz ten dobry przekaz wykrzywic, albo co innego rozumiemy operujac tymi samymi pojeciami
i nie kwejk mial byc zrodlem argumentow, tylko slowa nastolatkow ktorzy te ksiazki przeczytali i co z nich wyniesli. nie musi byc to kwejk, szukajac tego obrazka znalazlam tez wpisy na blogach i forach np http://brulionwkratke.blogspot.com/2012/05/czego-nauczyam-sie-od.html . plus np obrazki ktore wkleilam powyzej. moze masz dla przeciwwagi przeciwne refleksje, kogos kto napisal czego zlego nauczyl go HP?
Hmmm...
Czegoś tu nie rozumiem.
Kpisz z naszych źródeł, choć podajemy opracowania egzorcystów i innych katolików zajmujących się tą tematyką, a sama powołujesz się na Kwejka, fora i blogi...???
Strzał w stopę.
Cały wątek jest o tym, co złego może wyniknąć z lektury HP.
"Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie pereł waszych przed wieprze, by ich przypadkiem nie podeptały nogami i obróciwszy się nie rozszarpały was".
To pytanie jest do tych ludzi, którzy HP czytali: czy Molly Weasley była dobrą matką?
z poczatku troche mnie draznila, ta nadopiekunczoscia. ale polubilam ja. dobrze wychowala tylu synow i jedyna corke of kors ja tam jestem ciekawa takze opinii Savii i Olesi tylko zeby nie bylo znowu, ze kpie
A mnie się ona nie podobała. Uważam, że bardzo nierówno traktowała swoje dzieci...i trochę żal mi było Rona, taki był zapomniany. Ale z drugiej strony dzieci miały fantastyczne poczucie bezpieczeństwa w tym rodzinnym domu i to było takie pozytywne. Mimo pewnej nadopiekuńczości (z drugiej strony wysłała Rona na wielki bal w koszmarnej szacie, zupełnie nie przejmując się, jak będzie się czuł) z pewnością rodzina była u niej na pierwszym miejscu. Podobało mi się, w jaki sposób był pokazany jej związek z Arthurem- owszem, kłócili się i nie do końca może rozumieli swoje pasje, ale jasne było, że bardzo się kochają. W ogóle rodzinne więzy były mocno eksponowane w HP, prawda?
To i ja się wetnę, bo podczytuję cały czas wątek chociaż się nie udzielam, bo zanim coś napiszę to 10 innych wpisów się tworzy Ale staram się czytać wszystkie wypowiedzi na bieżąco.
HP czytałam, wszystkie części, i to akurat w czasach wszechobecnej wówczas "Potteromanii" Wydaje mi się że ten cały ówczesny szał mnie wtedy jakoś ominął. Książka jak książka, na pewno nie jakieś wielkie dzieło literackie, nigdy nie była to moją ulubioną i jedyną (to jest moim zdaniem błąd, że niektóre dzieciaki ograniczają się tylko do HP, kiedy wokół tyle innych i lepszych), nie szalałam na jej punkcie jak niektórzy moi rówieśnicy. Ot, przeczytałam ją, i nie doszukiwałam się w niej niczego więcej poza tym co napisano. W innych książkach przed HP i po nim- również. W ogóle nie uważam Rowling za jakiegoś wielkiego autora. A już przypisywania jej jakichś ukrytych zamiarów, hmmm, może jej nie doceniam ; )?
Do tej pory myślałam że po prostu chodzi o oddzielenie fikcji literackiej od prawdziwego życia- nigdy nie bawiłam się w wywoływanie duchów, wróżenie z czegokolwiek, czarowanie, ani tym bardziej nie traktowałam tego poważnie- zarówno przed czytaniem książek jak i po nich... W ogóle się na tym nie skupiałam, nie fascynowało mnie to wcale, nie interesowało. Może to dlatego? I zaznaczam że mówię tylko o sobie, nie mam pojęcia jak dzieje się u innych.
Aha, bo po to piszę- całą dużą rodzinę Weasleyów lubiłam- jako fikcyjne postacie oczywiście- zaznaczam ; )
"Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie pereł waszych przed wieprze, by ich przypadkiem nie podeptały nogami i obróciwszy się nie rozszarpały was".
dziekuje za cytat ale chodzilo mi o odpowiedz na pytanie Fabulosity
Toż odpowiedziałam... a w zasadzie ustosunkowałam się...
Komentarz
... tyle, że one po drugiej stronie barykady.
Moim zdaniem mają normalną i sympatyczną rodzinną sytuację...
Flaki z olejem :-&
Nie ma co zaglądać.
chyba, że mogę ja...?
szlachtu, szlachtu!
móóóózgiii, świeżeeee móóóózgiiii!
szlachtu, szlachtu!
We are only as strong united as weak as we are divided.
Wiem, że przeliczony na efekt, że to nie jest odkrycie Ameryki ale jednak robi wrażenie.
Co usiłuje zaciemnić HP?
) ja mam wypadnięty dysk*, nie serwuj mi takich żartów, bo mi ze śmiechu kolejny chyba wypadl!
* w kręgosłupie, ofkors
przed wieprze, by ich przypadkiem nie podeptały nogami i obróciwszy się
nie rozszarpały was".
To i ja się wetnę, bo podczytuję cały czas wątek chociaż się nie udzielam, bo zanim coś napiszę to 10 innych wpisów się tworzy Ale staram się czytać wszystkie wypowiedzi na bieżąco.
HP czytałam, wszystkie części, i to akurat w czasach wszechobecnej wówczas "Potteromanii" Wydaje mi się że ten cały ówczesny szał mnie wtedy jakoś ominął. Książka jak książka, na pewno nie jakieś wielkie dzieło literackie, nigdy nie była to moją ulubioną i jedyną (to jest moim zdaniem błąd, że niektóre dzieciaki ograniczają się tylko do HP, kiedy wokół tyle innych i lepszych), nie szalałam na jej punkcie jak niektórzy moi rówieśnicy. Ot, przeczytałam ją, i nie doszukiwałam się w niej niczego więcej poza tym co napisano. W innych książkach przed HP i po nim- również. W ogóle nie uważam Rowling za jakiegoś wielkiego autora. A już przypisywania jej jakichś ukrytych zamiarów, hmmm, może jej nie doceniam ; )?
Do tej pory myślałam że po prostu chodzi o oddzielenie fikcji literackiej od prawdziwego życia- nigdy nie bawiłam się w wywoływanie duchów, wróżenie z czegokolwiek, czarowanie, ani tym bardziej nie traktowałam tego poważnie- zarówno przed czytaniem książek jak i po nich... W ogóle się na tym nie skupiałam, nie fascynowało mnie to wcale, nie interesowało. Może to dlatego? I zaznaczam że mówię tylko o sobie, nie mam pojęcia jak dzieje się u innych.
Aha, bo po to piszę- całą dużą rodzinę Weasleyów lubiłam- jako fikcyjne postacie oczywiście- zaznaczam ; )
np akademia pana kleksa
a w zasadzie ustosunkowałam się...