Jeżeli nie możesz odeprzeć argumentów, zaatakuj dyskutanta, ośmiesz go i zdyskredytuj, a dyskusję masz wygraną.
Jedna z podstawowych zasad prowadzenia dyskusji, jeszcze z czasów starożytnych.
Wzmocniona przez właściwe media daje efekt, jaki daje.
Co do meritum, o komisji Macierewicza można jeszcze napisać tak:
Podli ludzie w tej komisji, że tak atakują rząd. A przecież oni z takim poświeceniem przekopywali prawie kawałek po kawałku metr po metrze, prawie na metr głęboko, robili prawie szczegółowe badania zwłok, prawie szczegółową inwentaryzację terenu oraz prawie zabezpieczenie terenu katastrofy.
Prawie zrobili badania pirotechniczne, prawie zbadali stan silników oraz prawie zbadali wrak.
Prawie znaleźli kokpit i czarną skrzynkę wielkości dużej walizki, jedyną, której nie da się podrobić.
Prawie przesłuchali wszystkich istotnych świadków, a wszelkie informacje prawie na bieżąco udostępniali opinii publicznej. Prawie odmówili przesłania wrażliwych akt rosjanom i prawie nie wchodzili im do d*, nie otrzymując niczego w zamian. Prawie ujawnili rozmowy z jaka oraz prawie wyjaśnili katastrofę, a tu tacy wredni ludzie wciąż się znajdują i szukają dziury w całym.
prof Kleiber wezwał do debaty pomiędzy komisją opłacanego przez państwo Laska a komisją pracujących za darmo ludzi od pana M. Otwartej dla mediów.
Lasek boi się tego jak ognia, więc usłużna GW przy użyciu usłużnej prokuratury napisała artykuł gdzie z konteksu wyjęto pojedyncze zdania.
Pan Lasek i jego ludzie teraz stwierdzą że nie będą spotykać się z ludźmi co puszczają papierowe samolociki.
polecam list rodzin do komisji Macierewicza aby nie dali się zastraszyć.
Ponieważ nie jest możliwe już aby bez podejrzeć upozorować samobójstwo kogoś z członków komisji, należało ich ośmieszyć. Co próbowano zrobić. Ale ludzie tego nie kupią. Nawet na forum.Wystarczy poczytać pełne stenogramy z przesłuchań.
Nic, dosłownie nic nie wskazuje na to, by katastrofa smoleńska była czymś innym, niż wypadkiem lotniczym. Strasznym, ale od strony przebiegu, chyba jednym z bardziej trywialnych w historii wypadków lotniczych. Samolot sprawny we wszystkich elementach, o czym świadczą rejestratory, szoruje po trawie i uderza w drzewo, o czym też świadczą rejestratory. Wypadek tak trywialny w przebiegu technicznym, że badający go, fachowcy z profesji i z doświadczeniem, nie wdają się w badanie wraku na wszystkie możliwe ewentualności, bo uważają to za zbędne. Potem będzie im to wbijane w oczy.
warto przeczytać, zobaczyć że język wyborczej coraz bardziej przypomina propagandowe agitki z lat 50tych.
najlepsze na końcu:
Pani redaktor Agnieszko Kublik i "Gazeto Wyborcza", artykuł "Trzej zamachowcy" to bardzo dobra robota. Strzał hochsztaplerstwu między oczy! Zresztą ono się obnażyło w opublikowanych przez prokuraturę zeznaniach "zamachowców". Prawda oczywiście z dogmatem nie wygra, człowiek zniewolony przez niego prawdy nie zauważy, nie przyjmie do wiadomości. Ale są ludzie skołowani tym wszystkim, jeszcze nie zatruci przez przez smoleński sarin. Może ta publikacja ich uratuje.
i tak, po raz kolejny Gazeta uratuje świat
strzał między oczy... jeśli to nie jest język nienawiści to pytam co nim jest?
wPolityce.pl: Jest pan jednym z bohaterów, zdaje się głównym, publikacji "Gazety Wyborczej", która zmanipulowała opis m.in. pańskich zeznań. Jak Pan odebrał ten tekst? Prof. Wiesław Binienda: Tekst Pani Kublik w "Gazecie Wyborczej" jest kolejnym etapem strategii mającej na celu zdyskredytowanie w oczach opinii publicznej naukowców podważających oficjalną wersję katastrofy smoleńskiej, aby nikt nie brał pod uwagę ich wniosków oraz, aby ludzie nie dociekali przyczyn tragedii smoleńskiej. Wielu ludzi w podobnych sytuacjach łatwo ulegało presji nagonki mediów rządowych, co sprawiało, że nie trzeba było mierzyć się z problemem oficjalnego kłamstwa. Ta socjotechnika jest szczególnie nieetyczna w kontekście tragedii smoleńskiej, gdyż jest stosowana na społeczeństwie, które nie tak dawno było podobnie trenowane w sprawie kłamstwa katyńskiego. Niemalże ci sami ludzie, których terroryzowano i wyciszano w sprawie Zbrodni Katyńskiej, teraz są poddawani podobnej "obróbce" w sprawie tragedii Smoleńskiej. Jak napisał jeden z wybitnych blogerów, podobny plan działań operacyjnych w stosunku do naukowców badających zbrodnie katyńską przygotował w okresie stalinowskim Henryk Świątkowski pełniący wówczas funkcję ministra sprawiedliwości. Nigdy bym nie przypuszczał, że przyjdzie mi znaleźć się w gronie tych, którzy jeszcze tak niedawno byli poddawani prześladowaniom za prawdę katyńską. Dziś czuję się ich spadkobiercą. Jest to dla mnie tragiczny zaszczyt.
W odpowiedzi na artykuł "Wyborczej" prokuratura wojskowa ujawniła protokoły z przesłuchań pana, prof. Obrębskiego i prof. Rońdy. Czy był pan pytany, czy zgadza się na taki krok? Co pan sądzi o tej decyzji prokuratorów? Ujawnienie niektórych protokołów z zeznań świadków w kontekście ataku politycznego na niezależnych naukowców jest kolejnym dowodem na rażący brak niezawisłości prokuratury wojskowej. Jednak dla mnie osobiście ujawnienie moich zeznań jest w tej sytuacji korzystne. Zeznania moje jasno pokazują, iż nie ma w nich ani jednego słowa na potwierdzenie oszczerstw zawartych w artykule pani Kublik. Wręcz przeciwnie, jasno z nich wynika, że przeprowadziłem obszerne, profesjonalne badania kontaktu skrzydła z brzozą w ramach swojej pracy naukowej na uczelni przy współpracy z wieloma innymi naukowcami. Wyjaśniam też, że badania te są szeroko dostępne, gdyż zostały opublikowane w różnych formach. Jeżeli chodzi o zapisy cyfrowe symulacji, o które pytała prokuratura, to wyjaśniłem, że należy się o to zwrócić do NASA i mojej uczelni. Zwyczajowo bowiem tego typu informacje nie są zawierane w pracach naukowych.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że prosił pan śledczych o dane dotyczące wytrzymałości skrzydła Tupolewa, zaznaczając, że to jest dowód na brak wiarygodności pańskich doświadczeń. Czy taki fakt miał miejsce? Nie prosiłem o żadne dane wytrzymałości skrzydła. Każdy, kto wypowiada się w tej sprawie, powinien sprawdzić moje zeznania. W udostępnionym przez prokuraturę tekście nie ma ani jednego słowa na ten temat. Takiego pytania ani prośby w ogóle nie było. To jest wyłącznie twórczość autorki paszkwilu, desperacko poszukującej narzędzi do skompromitowania mnie. Napisała, że poprosiłem prokuraturę o parametry skrzydła, po to, aby podać do wiadomości publicznej, że prowadzę badania prywatnie i bez żadnych danych. W ten sposób próbowała mnie wyśmiać i skompromitować.
Od dawna powtarzają się pytania, z jakich danych pan korzysta. Każdy, kto śledzi nasze badania, wie, że w swych pracach korzystam z instrukcji eksploatacji skrzydła Tupolewa. Najprawdopodobniej istnieją bardziej dokładne rysunki techniczne tego skrzydła. Ponieważ nie mam tych rysunków, muszę stosować badania parametryczne, czyli zakładać różne grubości poszycia czy innych części, przy różnych konfiguracjach lotu samolotu. Czyli muszę wykonać wielokrotnie tę samą pracę. Jeżeli w ramach określonych parametrów nie ma zmiany zachowania skrzydła czy samolotu, to mam pewność, że zachowanie prezentowane przez symulację jest prawdziwe. Metoda ta jest szeroko stosowana w mojej dziedzinie, ale jest bardzo żmudna, czasochłonna i kosztowna.
Dlaczego nie ma pan rysunków technicznych? Od mojego pierwszego wystąpienia przed Zespołem Parlamentarnym, czyli od września 2011 roku, apeluję publicznie przy każdej okazji o udostępnienie jak najdokładniejszej dokumentacji technicznej skrzydła Tupolewa. Wówczas zamiast badań parametrycznych mógłbym zrobić krótsze badania. Jednak jak do tej pory taka dokumentacja techniczna nie została mi udostępniona, a mój apel o nią został tak zmanipulowany, aby przekonać opinię publiczną, że nie mam żadnych danych, nie mam żadnych badań, i że oszukuję Polaków, więc należy moje wnioski, zaprzeczające oficjalnej wersji zignorować. Po ataku "GW" dokonanego przy współpracy z prokuraturą i rządem, widać dlaczego nie udostępniono mi tych rysunków technicznych. Ta manipulacja była ich ostatnią deską ratunku.
dlaczego? bo nikogo to nie obchodzi. Co innego gdyby ktoś miał członka rodziny na pokładzie samolotu. O, wtedy to zupełnie inna sprawa.
Wyobraźmy sobie - nasza żona/mąż/dziecko giną w wypadku samochodowym za granicą. Przywożą ich zwłoki w zalutowanej trumnie i mówią:
"- żona/mąż/dziecko prowadzili po pijanemu, i walnęli w drzewo. Są sami sobie winni.
- Wyniki badań alkoholu? Tak zrobiliśmy. Ale nie pokażemy wam bo po co, przecież mówimy jak jest.
Co zostało z samochodu? Kupa żelastwa. O - tu macie zdjęcia. To wasz samochód? A po co to wam, nie oddamy. Trumny nie otwierajcie.
Otworzyliście.
A tam wasz sąsiad Zenek z czwartego piętra.
Gdzie moja żona/mąż /dziecko?
Zaraz, poszukamy... może w trumnie Zenka. Zaraz go wykopiemy. Ooo, jaka szkoda. Jednak nie. Pewnie jest w grobie Ziutka. O - widzicie - od razu mówiliśmy wam, że pomyliliście dziecko/żonę/męza z ZIutkiem i Zenkiem.
no to sobie pogadałem tradycyjnie dziękuję za uwagę.
mam nadzieję że winni tuszowania sprawy będą ukarani.
Politycy wszystkich opcji – z ludźmi Antoniego Macierewicza włącznie – bronili się i w dalszym ciągu bronią z nieprawdopodobną wprost zaciekłością przed drobiagową, naukową analizą dostępnych w Polsce materiałów. W tym niezbitych dowodów oraz relacji świadków.
Politycy wszystkich opcji - z Antonim Macierewiczem włącznie - boją się panicznie zbliżenia do prawdy o popełnionej zbrodni. Prawda ma być zasłonięta, społeczeństwo nieświadome. Kłamstwo Millera ma przykryć bezrozumny wywód ”wielowybuchowy” Antoniego Macierewicza.
Społeczeństwo polskie instynktownie ucieka przed tematyką smoleńską. Nie lubi jej, unika dyskusji na temat 10.04.2010. Odczuwa też często nienawiść do min. Millera bądź Macierewicza - w zależności od preferencji politycznych. Także do tych, którzy temat drążą. Np. znanych blogerów.
Oczyszczenie naszego życia politycznego i społecznego, aby było gruntowne, musiałoby sięgać do korzeni, do fundamentów. Skażone jest wszystko, a pomieszanie pojęć i zakłamanie jest dziś totalne. Żeby do gruntownego oczyszczenia doszło społeczeństwo musiałoby przeżyć potężny, niewyobrażalny wcześniej wstrząs, po nim katharsis - np. poznanie prawdy o 10.04.2010.
@Spioch Przepraszam, ale tutaj jakaś prawda jest np.: "W raporcie Millera, w wypowiedziach pana Laska, we wszystkich wypowiedziach ekspertów rządowych do dzisiaj nie przedstawiono ani jednego dowodu, że samolot uderzył w drzewo, ani jednego dowodu, ani jednego dowodu" (Macierewicz) Jak ktoś tak mówi, to znaczy, że jego interesem jest poznanie prawdy. Poznanie prawdy leży w interesie każdego człowieka, nieprawdaż?
Politycy wszystkich opcji - z Antonim Macierewiczem włącznie - boją się panicznie zbliżenia do prawdy o popełnionej zbrodni. ----------------------------- @-) tutaj chyba BabUska się pomyliła. @-)
@Spioch Przepraszam, ale tutaj jakaś prawda jest np.: "W raporcie Millera, w wypowiedziach pana Laska, we wszystkich wypowiedziach ekspertów rządowych do dzisiaj nie przedstawiono ani jednego dowodu, że samolot uderzył w drzewo, ani jednego dowodu, ani jednego dowodu" (Macierewicz) Jak ktoś tak mówi, to znaczy, że jego interesem jest poznanie prawdy. Poznanie prawdy leży w interesie każdego człowieka, nieprawdaż?
Ja nie twierdzę, że prawda gdzieś nie została już ujawniona. Zwykły śmiertelnik w natłoku sprzecznych informacji po prostu się gubi i instynktownie ucieka przed tego typu rozważaniami. Zamieszanie straszne. Komu na tym zależy?
Nie wiem. Moim zdaniem zamachu nie było (ale nie wykluczam go do końca). Były zaniedbania, za które nikt nie odpowiedział. Teorie Maciarewicza, przy takim założeniu jak moje, służą tylko ukryciu sprawców zaniedbań, są wygodne bo łatwe do skrytykowania i obalenia a wprowadzają zamieszanie.
@Babuska Politycy wszystkich opcji – z ludźmi Antoniego Macierewicza włącznie – bronili się i w dalszym ciągu bronią z nieprawdopodobną wprost zaciekłością przed drobiagową, naukową analizą dostępnych w Polsce materiałów. W tym niezbitych dowodów oraz relacji świadków.
Nie masz racji. Antoni akurat zabiegał i cały czas zabiega o naukową analizę. Ale tak jak mówi Binienda, oni mogą oprzeć się tylko na tym, co jest udostępnione. Dowody, próbki ma prokuratura i nawet do sekcji zwłok nie chcą dopuścić nikogo z zewnątrz
Aniela,..Politycy wszystkich opcji - z Antonim Macierewiczem włącznie - boją się panicznie zbliżenia do prawdy o popełnionej zbrodni. ----------------------------- tutaj chyba BabUska się pomyliła
Od ponad trzech lat prowadzone jest w blogosferze śledztwo obywatelskie. Dzień po dniu, przez 24 godziny.
Analizowane są przez fachowców dostępne materiały i protokóły urzędowe, protokóły przesłuchań przed komisją A.M. itp., itp.
Ciężka praca, biorąc pod uwagę działanie trolli i dezinformatorów, mających za cel wyprowadzenie tych prac na manowce.
Poddawane jest m.in. ocenie to, co KP zrobiła, ale również to, czego nie zrobiła, a powinna, prowadząc tej wagi śledztwo. Wychwytywane są wszelkie zaniedbania i odstępstwa od tego, jak takie śledztwo powinno wygladać.
Odsyłam na Blog.Konf.Smoleńska na salon24. Od pewnego czasu są tam umieszczane najistotniejsze, najwartościowsze opracowania takich blogerów jak: 3Zet, A-tem, AE911TRUTHORG, marektomasz, Free Your Mind, teodor49, FATAMORGAN, PIKO, Amelka222 i inni.
Trochę niedomagam, a aby dyskutować o szczegółach niezbędna jest gruba skóra i odporność na poczynania oponentów - a tego mi w tej chwili brakuje.
PawelK , Nie masz racji. Antoni akurat zabiegał i cały czas zabiega o naukową analizę. Ale tak jak mówi Binienda, oni mogą oprzeć się tylko na tym, co jest udostępnione. Dowody, próbki ma prokuratura i nawet do sekcji zwłok nie chcą dopuścić nikogo z zewnątrz
Naukową analizę czego? Wyłacznie 3 ostatnich sekund lotu i to na dodatek w oparciu w wątpliwej wiarygodności ruskie materiały i kopie.
Komentarz
B-)
Komisja MaciErewicza...
to spróbujcie: kilka razy głosno powtórzcie nazwisko z błedem i bez
prawie żadne róznicy
...... temat wątku
Prof. Wiesław Binienda: Tekst Pani Kublik w "Gazecie Wyborczej" jest kolejnym etapem strategii mającej na celu zdyskredytowanie w oczach opinii publicznej naukowców podważających oficjalną wersję katastrofy smoleńskiej, aby nikt nie brał pod uwagę ich wniosków oraz, aby ludzie nie dociekali przyczyn tragedii smoleńskiej. Wielu ludzi w podobnych sytuacjach łatwo ulegało presji nagonki mediów rządowych, co sprawiało, że nie trzeba było mierzyć się z problemem oficjalnego kłamstwa. Ta socjotechnika jest szczególnie nieetyczna w kontekście tragedii smoleńskiej, gdyż jest stosowana na społeczeństwie, które nie tak dawno było podobnie trenowane w sprawie kłamstwa katyńskiego. Niemalże ci sami ludzie, których terroryzowano i wyciszano w sprawie Zbrodni Katyńskiej, teraz są poddawani podobnej "obróbce" w sprawie tragedii Smoleńskiej. Jak napisał jeden z wybitnych blogerów, podobny plan działań operacyjnych w stosunku do naukowców badających zbrodnie katyńską przygotował w okresie stalinowskim Henryk Świątkowski pełniący wówczas funkcję ministra sprawiedliwości. Nigdy bym nie przypuszczał, że przyjdzie mi znaleźć się w gronie tych, którzy jeszcze tak niedawno byli poddawani prześladowaniom za prawdę katyńską. Dziś czuję się ich spadkobiercą. Jest to dla mnie tragiczny zaszczyt.
W odpowiedzi na artykuł "Wyborczej" prokuratura wojskowa ujawniła protokoły z przesłuchań pana, prof. Obrębskiego i prof. Rońdy. Czy był pan pytany, czy zgadza się na taki krok? Co pan sądzi o tej decyzji prokuratorów?
Ujawnienie niektórych protokołów z zeznań świadków w kontekście ataku politycznego na niezależnych naukowców jest kolejnym dowodem na rażący brak niezawisłości prokuratury wojskowej. Jednak dla mnie osobiście ujawnienie moich zeznań jest w tej sytuacji korzystne. Zeznania moje jasno pokazują, iż nie ma w nich ani jednego słowa na potwierdzenie oszczerstw zawartych w artykule pani Kublik. Wręcz przeciwnie, jasno z nich wynika, że przeprowadziłem obszerne, profesjonalne badania kontaktu skrzydła z brzozą w ramach swojej pracy naukowej na uczelni przy współpracy z wieloma innymi naukowcami. Wyjaśniam też, że badania te są szeroko dostępne, gdyż zostały opublikowane w różnych formach. Jeżeli chodzi o zapisy cyfrowe symulacji, o które pytała prokuratura, to wyjaśniłem, że należy się o to zwrócić do NASA i mojej uczelni. Zwyczajowo bowiem tego typu informacje nie są zawierane w pracach naukowych.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że prosił pan śledczych o dane dotyczące wytrzymałości skrzydła Tupolewa, zaznaczając, że to jest dowód na brak wiarygodności pańskich doświadczeń. Czy taki fakt miał miejsce?
Nie prosiłem o żadne dane wytrzymałości skrzydła. Każdy, kto wypowiada się w tej sprawie, powinien sprawdzić moje zeznania. W udostępnionym przez prokuraturę tekście nie ma ani jednego słowa na ten temat. Takiego pytania ani prośby w ogóle nie było. To jest wyłącznie twórczość autorki paszkwilu, desperacko poszukującej narzędzi do skompromitowania mnie. Napisała, że poprosiłem prokuraturę o parametry skrzydła, po to, aby podać do wiadomości publicznej, że prowadzę badania prywatnie i bez żadnych danych. W ten sposób próbowała mnie wyśmiać i skompromitować.
Od dawna powtarzają się pytania, z jakich danych pan korzysta.
Każdy, kto śledzi nasze badania, wie, że w swych pracach korzystam z instrukcji eksploatacji skrzydła Tupolewa. Najprawdopodobniej istnieją bardziej dokładne rysunki techniczne tego skrzydła. Ponieważ nie mam tych rysunków, muszę stosować badania parametryczne, czyli zakładać różne grubości poszycia czy innych części, przy różnych konfiguracjach lotu samolotu. Czyli muszę wykonać wielokrotnie tę samą pracę. Jeżeli w ramach określonych parametrów nie ma zmiany zachowania skrzydła czy samolotu, to mam pewność, że zachowanie prezentowane przez symulację jest prawdziwe. Metoda ta jest szeroko stosowana w mojej dziedzinie, ale jest bardzo żmudna, czasochłonna i kosztowna.
Dlaczego nie ma pan rysunków technicznych?
Od mojego pierwszego wystąpienia przed Zespołem Parlamentarnym, czyli od września 2011 roku, apeluję publicznie przy każdej okazji o udostępnienie jak najdokładniejszej dokumentacji technicznej skrzydła Tupolewa. Wówczas zamiast badań parametrycznych mógłbym zrobić krótsze badania. Jednak jak do tej pory taka dokumentacja techniczna nie została mi udostępniona, a mój apel o nią został tak zmanipulowany, aby przekonać opinię publiczną, że nie mam żadnych danych, nie mam żadnych badań, i że oszukuję Polaków, więc należy moje wnioski, zaprzeczające oficjalnej wersji zignorować. Po ataku "GW" dokonanego przy współpracy z prokuraturą i rządem, widać dlaczego nie udostępniono mi tych rysunków technicznych. Ta manipulacja była ich ostatnią deską ratunku.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
A, że u mnie od rana do wieczora TvN leci, to myślałam, że tak jest dobrze.
za dużo sprzecznych interesów
Przepraszam, ale tutaj jakaś prawda jest np.: "W raporcie Millera, w wypowiedziach pana Laska, we wszystkich wypowiedziach ekspertów rządowych do dzisiaj nie przedstawiono ani jednego dowodu, że samolot uderzył w drzewo, ani jednego dowodu, ani jednego dowodu" (Macierewicz) Jak ktoś tak mówi, to znaczy, że jego interesem jest poznanie prawdy. Poznanie prawdy leży w interesie każdego człowieka, nieprawdaż?
-----------------------------
@-) tutaj chyba BabUska się pomyliła. @-)
B-)
-----------------------------
tutaj chyba BabUska się pomyliła