Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dlaczego panowie odchodzą gdy...

edytowano września 2013 w Ogólna
okazuje się że ich dziecko jest chore. Nie chodzi o mojego męża, on nie dał mi nigdy powodu do niepokoju, jest bardzo zaangażowany i razem walczymy o przyszłość naszego dziecka. Ale spotykam coraz więcej samotnych kobiet wychowujących swoje chore dzieci. Ich mężowie uciekali gdy okazywało się że jest źle, dziecko jest chore. Były mąż mojej bliskiej koleżanki powiedział że on rzadko odwiedza syna bo za bardzo go obciążają psychiczne te wizyty, potem się męczy, bo cały czas myśli o dziecku. To nie jest pojedynczy przypadek. Moja neurolog mówiła, że jak pierwsze dziecko rodzi się chore to 8 na 10 ojców odchodzi. Jak myślicie dlaczego tak jest, co jest przyczyną takich zachowań. 
«13

Komentarz

  • niedojrzałość?
  • Ale w takim stopniu? Przecież matki dotyka choroba dziecka a nie uciekają. Nie zawsze problem jest tuż po urodzeniu czasami dziecko zaczyna chorować w wieku kilku lat i wtedy tatuś rezygnuje.
  • Przecież każdy z nas był kiedyś rodzicem jednego dziecka ( no oprócz tych z bliźniakami na starcie) i każde dziecko mogło wtedy zachorować i statystycznie 8 na 10 mężów by odeszło? Wiem że tu jest troche inne środowisko mamy inne wartości ale nawet jak by to było 2 facetów na 10 to i tak straszne.
  • chore dziecko generuje także inne problemy...Miłość małżonków, ich charaktery wystawione są na wielka próbę, kobieta z samej biologii jest być może inaczej dysponowana...w razie rozpadku związku( z innego względu) też w większości dziecko/dzieci zostaje przy matce...a ojciec staje się "wolny"

  • też mam podobne obserwacje. Bardzo dużo kobiet upośledzonych dzieci są samotne. Myślę że jest tego kilka powodów:
    Mężczyźni są mało odporni i niedojrzali.
    Kobiety w takim wypadku dziecko stawiają przed mężem i mężowie czują się zbedni.
    Często dochodzi poczucie winy że się urodziło takie dziecko.
    A mężczyźni lubią nim obciążać kobiety.
    Obydwoje często zamykają się na kolejne dzieci bo dziecko niepełnosprawne to dla nich obciążenie.
    Często właśnie obserwowałam że dziecko niepełnosprawne było w małżeństwie albo jedyne albo ostatnie.
  • trudne pytanie...wiąże się z gdybaniem, oskarżaniem innych...a nikt z nas, kogo to bezpośrednio nie dotyczy nie jest w stanie sobie tego wyobrazić
  • ze slabosci psychicznej 
    dziecko chore wiec bardziej wymagajace 
    zrozpaczona kobieta ktora trzeba nieustannie wspierac 
    i zapewne kobieta wystraszona i nie chce wiecej dzieci ..wiec wiadomo zycie w ciaglym strachu i napieciu 
  • Nie doświadczyłam sytuacji, o której piszesz, ale z mojego punktu widzenia i doświadczenia - powiem brutalnie - (?) niedojrzałość? Egoizm? Strach? 
    Wszystkiego po trochu.
    Brak męstwa.
    Myślę, że i brak wiary.

    Dlatego sadzę, że tym bardziej szacunek i podziw należy się rodzicom, którzy wspólnie troszczą się o swoje chore dzieci. To przepiękne i porażające świadectwo, wobec którego nie można pozostać obojętnym.

    Nam, rodzicom zdrowych dzieci, czasami ręce opadają i tak łatwo się usprawiedliwiamy... 
    Myślę tu przede wszystkim o sobie. Użalamy się nad sobą, narzekamy, że zbyt ciężko, że sił brak... 
    A obok inni biorą się w milczeniu z życiem za bary i niosą swój los w pokorze i oddaniu, choć często przekracza to ich ludzkie siły.

    Trzeba byłoby zapytać takiego ojca, który odchodzi, czemu to czyni..
    I czy pojmuje tego konsekwencje...
  • na szczęście znam tez takie rodziny, gdzie chore dziecko było pierwsze i nie zablokowało ich na kolejne...a ojciec okazał się silnym wsparciem...
    ale to chyba tak jak wspominasz zależy od osób i wartości
  • To prawda z tym zamykaniem się na dzieci w ośrodku rehabilitacyjnym sporo osób się dziwiło że mamy 4 dzieci bo najczęściej tam są jednodzietni.  

  • Dodam jeszcze że tam gdzie takie dziecko było ostatnie z kilkorga albo przynajmniej drugie to raczej były to pełne rodziny. Sama mam zdrowe dzieci ale pomagałam mamie w zajęciach dla dzieci niepełnosprawnych a moja mama byla nawet członkiem honorowym stowarzyszenia rodziców dzieci niepełnosprawnych.
  • To prawda z tym zamykaniem się na dzieci w ośrodku rehabilitacyjnym sporo osób się dziwiło że mamy 4 dzieci bo najczęściej tam są jednodzietni.  

    to strach 
    teraz w wiekszosci nawet po jednym zdrowym juz nie chca 

  • edytowano września 2013
    Nie lubię statystyki bo wiadomo jak sąsiad bije żonę codziennie to mój mąż statystycznie mnie bije co drugi dzień, ale to jest straszne że tak łatwo się stwierdza że przyczyną odejść jest niedojrzałość i egoizm , bo wynika z tego że 80% mężczyzn jest niedojrzałymi egoistami a to uważam za wielce krzywdzące.  Chociaż pewnie swoją działkę w rozpadach tych związków mają kobiety, odrzucające męża na rzecz dziecka. Jednaka rozumiem wtedy rozwiązanie następujące nie są razem ale razem walczą o dziecko, a nie tatuś ucieka.

  • Mojemu kuzynowi 18 lat temu urodziło się niepełnosprawne dziecko i on nie odszedł od żony ,był dla niej wsparciem a cztery lata później urodził im się zdrowy syn.Kuzynka założyła fundację dla niepełnosprawnych dzieci i ich rodziców-"Tacy sami"
  • A jakie inne mogą być przyczyny ostatecznie...?
    Chętnie poczytam.
  • Dla własnego sumienia muszę napisać że znam kilku ojców samotnie wychowujących dziecko niepełnosprawne.

    Znam tylko jedną rodzinę (oprócz swojej) gdzie niepełnosprawne dziecko jest pierwsze a ma rodzeństwo młodsze.

    My zawsze byliśmy otwarci na życie pomimo choroby córki ale my wiedzieliśmy że tak jest dobrze,my mamy przyjmować co jest nam dane.
    Nigdy nie byliśmy zrozpaczeni ze względu na jej chorobę (nie skakaliśmy z radości ale przyjęliśmy diagnozę ze spokojem i napiszę szczerze że mąż miał w sobie więcej spokoju niż ja)
    Jest jeszcze coś-w naszym przypadku córka umocniła nasze małżeństwo,nauczyła mnie pokory.
  • Jednaka rozumiem wtedy rozwiązanie następujące nie są razem ale razem walczą o dziecko, a nie tatuś ucieka.

    ale wiesz ..u rozwodnikow zrowych dzieci jest dosc podobnie 
    Facet ma przyznana kwote alimentow , placi i z glowy ! a przeciez oczywistym jest, ze to niewystarczajace 

  • Jest jeszcze coś-w naszym przypadku córka umocniła nasze małżeństwo,nauczyła mnie pokory.
    Wydaje mi się, że właśnie dlatego Pan Bóg daje takie dzieci...
  • Nie doświadczyłam sytuacji, o której piszesz, ale z mojego punktu widzenia i doświadczenia - powiem brutalnie - (?) niedojrzałość? Egoizm? Strach? 
    Wszystkiego po trochu.
    Brak męstwa.
    Myślę, że i brak wiary.

    Dlatego sadzę, że tym bardziej szacunek i podziw należy się rodzicom, którzy wspólnie troszczą się o swoje chore dzieci. To przepiękne i porażające świadectwo, wobec którego nie można pozostać obojętnym.

    Nam, rodzicom zdrowych dzieci, czasami ręce opadają i tak łatwo się usprawiedliwiamy... 
    Myślę tu przede wszystkim o sobie. Użalamy się nad sobą, narzekamy, że zbyt ciężko, że sił brak... 
    A obok inni biorą się w milczeniu z życiem za bary i niosą swój los w pokorze i oddaniu, choć często przekracza to ich ludzkie siły.

    Trzeba byłoby zapytać takiego ojca, który odchodzi, czemu to czyni..
    I czy pojmuje tego konsekwencje...
    To prawda z tym zamykaniem się na dzieci w ośrodku rehabilitacyjnym sporo osób się dziwiło że mamy 4 dzieci bo najczęściej tam są jednodzietni.  

    to strach 
    teraz w wiekszosci nawet po jednym zdrowym juz nie chca 

    żeby losu nie kusić...
    mi tak jedna pani powiedziała, gdy jej 13 lat temu powiedziałam, że trzecie planujemy :)
    "Jak to dwie takie piękne zdrowe córeczki, a pani chce los kusić? "
    no i skusiłam ...jeszcze 5 razy ( jak dotąd)
  • edytowano września 2013


    ale wiesz ..u rozwodnikow zrowych dzieci jest dosc podobnie 
    Facet ma przyznana kwote alimentow , placi i z glowy ! a przeciez oczywistym jest, ze to niewystarczajace 
    Na szczęście moja bliska przyjaciółka po rozwodzie z mężem ,dzieckiem się zajmują wzorcowo, jeśli można tak mówić o rozbitej rodzinie. Rodzice razem podejmują decyzję, córka jest w tygodniu i co drug weekend u taty, jeździ z nim na wakacje, wymieniają się przy opiece gdy dziecko choruje i nie może chodzić do przedszkola, czasami ojciec przychodzi do nich na śniadania, razem chodzą na uroczystości dziecka. Oczywiście starzy się czasami kłócą ale udaje im się nie obciążać tym dziecka. Dwie pozostałe koleżanki mają zbliżony do tego model.
  • Nas choroba dziecka też nauczyła pokory, dystansu do mało istotnych problemów, dużo dobrego wynikło z tej złej choroby. Ale bywało też ciężko, na wszelki wypadek pompejańską za męża odmówiłam. 
    Ciekawa jestem co panowie nam napiszą, jak to wygląda z męskiego punktu widzenia. Mój mąż jak mu mówię o takich sytuacjach , ucina rozmowę mówiąc, że nie chce słuchać o takich skur...synach.
  • Nas choroba dziecka też nauczyła pokory, dystansu do mało istotnych problemów, dużo dobrego wynikło z tej złej choroby. Ale bywało też ciężko, na wszelki wypadek pompejańską za męża odmówiłam. 
    Ciekawa jestem co panowie nam napiszą, jak to wygląda z męskiego punktu widzenia. Mój mąż jak mu mówię o takich sytuacjach , ucina rozmowę mówiąc, że nie chce słuchać o takich skur...synach.
    Ale to tez tylko słabi ludzie, ci odchodzący...
  • Ale to zdecydowana większość!
  • .
    Nas choroba dziecka też nauczyła pokory, dystansu do mało istotnych problemów, dużo dobrego wynikło z tej złej choroby. Ale bywało też ciężko, na wszelki wypadek pompejańską za męża odmówiłam. 
    Ciekawa jestem co panowie nam napiszą, jak to wygląda z męskiego punktu widzenia. Mój mąż jak mu mówię o takich sytuacjach , ucina rozmowę mówiąc, że nie chce słuchać o takich skur...synach.
    Ale to tez tylko słabi ludzie, ci odchodzący...
    Społeczeństwo jest nieprzystosowane do życia z niepełnosprawnymi więc jak się takie dziecko pojawia to nie każdy jest w stanie znieść ten ciężar-ciężarem w tym przypadku nazywam uwagi otoczenia,rodziny ,dobre rady co to o kant d. za przeproszeniem potłuc.Ja w kółko słyszę na ulicy: O,taka duża a nie wychowana i palec w buzi trzyma albo siedzi w tramwaju a zdrowa jak koń,itd.Ja kiedyś po takich uwagach w sklepie czy autobusie popłakałam sobie w domu,teraz otwarcie odpowiadam takiej osobie że będę się za nią modlić albo że jej życzę dużo zdrowia .Ale nie każdy jest w stanie sobie z tym poradzić I kiedy nastoletnie dziecko znowu podrze piżamę lub znowu zapcha nią (piżamą) toaletę w nocy mam dwa wyjścia-pomarudzić pod nosem albo ..............................................pomarudzić pod nosem z uśmiechem.Bo ją kocham i tyle.
    Być może ci odchodzący nie umieją lub nie chcą kochać?
  • Bywa, że nie tyle odchodzą, co wyrzucają to chore dziecko z domu.
  • To może trochę kija w mrowisko...

    Możemy obwiniać ojców tych "wiecznych chłopców", możemy obwiniać otoczenia, możemy obwiniać telewizję nawet,..... ale studia nad życiem pokazują, że głównym winowajcą jest tu ktoś inny. 

    Ktoś tych wiecznych chłopców wychował, jakaś matka do tego przyłożyła ręce, chyba, że akurat była zajęta karierą i oszukiwała siebie i wszystkich dookoła, że żłobek->przedszkole->szkoła zrobią z niego wspaniałego, odpowiedzialnego i mężnego człowieka.

    No to są teraz "o zdziwione"! 

    W każdej kulturze, w każdej cywilizacji, w każdych czasach znajdą się bydlaki, gnoje, chamy,... ale kiedy w jakimś miejscu lub czasie następuje ich nadreprezentacja (a już w przypadku tak ogromnej nadreprezentacji 8/10 tym bardziej) to trzeba się przyjrzeć uważnie co się zmieniło w ostatnich dziesięcioleciach z kobietami. Tak znajdziesz odpowiedź.
  • P.S. No i oczywiście, jak każda patologia z jaką walczy państwo (bezrobocie, narkomania, przemoc, nietolerancja wobec niepełnosprawnych,...) również i ta wzrasta i z problemu promila społeczeństwa staje się problemem ogółu. 

  • mojego męża wychowywał ojciec.
  • Niby Gnome masz rację, ale to jest trochę w kierunku przerzucania odpowiedzialności.


    W sensie pewnych przyczyn (czy też okazji) oczywiście zgoda.
  • To może trochę kija w mrowisko...

    Możemy obwiniać ojców tych "wiecznych chłopców", możemy obwiniać otoczenia, możemy obwiniać telewizję nawet,..... ale studia nad życiem pokazują, że głównym winowajcą jest tu ktoś inny. 

    Ktoś tych wiecznych chłopców wychował, jakaś matka do tego przyłożyła ręce, chyba, że akurat była zajęta karierą i oszukiwała siebie i wszystkich dookoła, że żłobek->przedszkole->szkoła zrobią z niego wspaniałego, odpowiedzialnego i mężnego człowieka.

    No to są teraz "o zdziwione"! 

    W każdej kulturze, w każdej cywilizacji, w każdych czasach znajdą się bydlaki, gnoje, chamy,... ale kiedy w jakimś miejscu lub czasie następuje ich nadreprezentacja (a już w przypadku tak ogromnej nadreprezentacji 8/10 tym bardziej) to trzeba się przyjrzeć uważnie co się zmieniło w ostatnich dziesięcioleciach z kobietami. Tak znajdziesz odpowiedź.
    I tu się z tobą zgadzam!  Przyczyna leży w wychowaniu, bezstresowym, w podawaniu wszystkiego na tacy. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.