Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Codzienne zwyczaje - wspólna troska o świętowanie "cało-rodzinne" i "tylko-małżeńskie" :)

2

Komentarz

  • A ja wiem, dlaczego mi się dzieci rozchorowały w tym tygodniu: bo wpadliśmy na pomysł, że wybierzemy się z mężemdo kina albo powłóczyć się po mieście.
  • jennny... nigdy nei robilam mleka w nocy ani kaszy .... dzięki Bogu. 

    Ja też:) U nas kasza = jaglanka z musem owocowym / warzywnym... Ujrzałam wizję dziecka siedzącego przy stole o trzeciej w nocy wciągającego jaglankę łyżką z talerza i nie wiedziałam o co kaman...;)
  • haha widzę, że kasza nocna jest tak fascynującym tematem, że może warto dla niej założyć nowy wątek:) a może już takie były...?
  • My z mężem właśnie tworzymy na nowo nasze zwyczaje - bo odkąd pojawiły się dzieci - całkiem zniknęły poprzednie, a na nowe nie było pomysłu. No więc na razie tworzymy:) 
  • Jeszcze jeden fragment z cytowanego na początku poradnika, o świętowaniu:

    "w ciągu roku najważniejsza jest dla nas Wielkanoc. Staramy się by nasz dom był wysprzątany już w Wielką Środę. Od środy już nic nie kupujemy. Wiele razy w trakcie tego święta akcentujemy różne elementy, np. wystawiamy do adoracji krzyż, nakrywamy stół czarnym obrusem, urządzamy w domu wielkoczwarkową wieczerzę z obmyciem nóg przez ojca rodziny, w Wielką Sobotę adorujemy grób Pański, a o poświęcenie pokarmów prosimy w wielkanocny poranek mojego brata, który jest księdzem. W to święto jest w naszym domu wiele kwiatów, zapalonych świec i pięknych tkanin na stole."

    Mimo iż dotyczy to świętowania Wielkanocy, myślę, że warto go tutaj umieścić, może kogoś zainspiruje do wprowadzenia niektórych elementów do swojego życia rodzinnego.
    Urzekło mnie obmywanie nóg przez głowę rodziny:)
  • Opiszę jeden: dziennik dziecka pisany w zeszycie od czasu ciąży. 
    Pomysł zaczerpnęłam od mojej Mamusi, która pisała tak o swoich dzieciach, czyli m. in. o mnie. Teraz ten Mamusi zeszyt jest u mnie w domu i moje dzieci lubią, jak im czasem coś o sobie poczytam. I z ich zeszytów też lubią, jak im czytam. 
  • ja podaje mleko nie kasze :) i tez zajmuje mi to chwilke ale... trzeba wstac z ciepłego łózka a ja śpiocho-leniuch jestem z natury wiec z naturą tą moją nieszczęsną walczę :D i bardzo ciężko mi zasnąć po takim wybudzeniu, bywa że nie śpię godzinę...
    najczęściej ja wstaję, męża męczę w weekend...
    Karmiłam piersią i butelką. Na butelkę dziecko budzi się zazwyczaj raz, zrobienie i wypicie zajmuje 5 min, karmienie piersią kilka razy w nocy po minimum pół godziny. Dziękuje.
  • Udało się dziś zjeść takie prawdziwe śniadanie razem, takie z żurem i innymi smakołykami. Takie, po którym ciepło w brzuszku i człek się nie boi wyruszyć w zimną, deszczową, jesienną rzeczywistość...

    U nas pada, pada, pada

  • ja podaje mleko nie kasze :)
    u mnie nie było szans na mleko:) musiała dostać kaszę i już. Kilka razy próbowałam podaj jej to mleko, ale za każdym kończyło sie pluciem i rykiem. :)
  • A pisanie dzienników, robienie kronik itp. to jeszcze jedna rzecz, którą robi MAMA? Czy meżowie przy tym pomagają? Bo pomysł świetny, miło się potem czyta i wspomina, ale to dodatkowy obowiązek dla matki do wymaglowania jej do imentu.
    A o wspólne świętowanie dbacie razem, czy mężów trzeba wyciąąąągać za uszy? Ja rozumiem, super, chcesz mieć romantyczną kolację przy świecach to zaaranżuj ją sama, ale same aranżujecie zawsze? A moze macie domyślnych mężów? Wyciągacie wszystkich za uszy na rodzinne mniejsze lub większe wycieczki? Urobicie się, uchetacie, nadenerwujecie, czy może istnieje w tej materii współpraca? Macie jakieś sposoby na tę współpracę?
  • ja podaje mleko nie kasze :) i tez zajmuje mi to chwilke ale... trzeba wstac z ciepłego łózka a ja śpiocho-leniuch jestem z natury wiec z naturą tą moją nieszczęsną walczę :D i bardzo ciężko mi zasnąć po takim wybudzeniu, bywa że nie śpię godzinę...
    najczęściej ja wstaję, męża męczę w weekend...
    Karmiłam piersią i butelką. Na butelkę dziecko budzi się zazwyczaj raz, zrobienie i wypicie zajmuje 5 min, karmienie piersią kilka razy w nocy po minimum pół godziny. Dziękuje.
    @apolonia, nie chcę tu wchodzić w dyskusje i nie wiem do końca co miałaś na myśli, ale wiesz, że karmienie piersią jest milion razy zdrowsze dla dziecka niż mm?
  • A pisanie dzienników, robienie kronik itp. to jeszcze jedna rzecz, którą robi MAMA? Czy meżowie przy tym pomagają? Bo pomysł świetny, miło się potem czyta i wspomina, ale to dodatkowy obowiązek dla matki do wymaglowania jej do imentu.
    A o wspólne świętowanie dbacie razem, czy mężów trzeba wyciąąąągać za uszy? Ja rozumiem, super, chcesz mieć romantyczną kolację przy świecach to zaaranżuj ją sama, ale same aranżujecie zawsze? A moze macie domyślnych mężów? Wyciągacie wszystkich za uszy na rodzinne mniejsze lub większe wycieczki? Urobicie się, uchetacie, nadenerwujecie, czy może istnieje w tej materii współpraca? Macie jakieś sposoby na tę współpracę?
    Nie wyciągam nikogo za uszy,po sobotnim obiedzie po prostu JEST spacer tak samo jak jest obiad,proste. Co do wycieczek to planujemy je wspólnie,mąż sam,trasa wychodzi spontanicznie.

    Kolacji przy świecach nie robimy wcale ale jak już pisałam mąż organizuje kolacje taty czyli jak nazwa wskazuje robi je sam,ewentualnie czasem pomaga mu syn (bo juz dorósł).


    ............więc chyba współpraca?
    ;)
  • Rosea pisz wiecej ..jak jestem zdolowana to lubie Cie czytac :P 
  • Myślę, że to mocno zależy od temperamentu i upodobań Niektórzy lubią i umieją zachowywać rytuały, inni - jak my - wyczerpują tę potrzebę w niedzielę na Mszy i żadnych uświęconych zwyczajów nie mają. Kiedyś mnie to stresowało, teraz po prostu robimy to, na co w danej chwili mamy czas, ochotę i możliwość. Owszem, lubimy wspólne nasiadówki w wannie, wino wieczorem, spacery jakieś. Badyle dostaję jak się M. przypomni, na kolacji już dawno nie byliśmy, ale to nic.
    Właściwie jedynym rytuałem jest włóczenie tyłka po Polsce przy każdej okazji. Lubimy jeździć, dzieci też lubią, więc wyjeżdżamy jak tylko się da.
  • edytowano wrzesień 2013
    no pytam po prostu
    bo jak już zrobię to, co mam zrobić w domu i pracy, to mam taką niemoc w sobie, że nawet jak mam chęci i pomysły na celebrowanie, to padam; a jeszcze jak widzę, że tylko mnie zależy, to już w ogóle - więc może jakieś myki na współpracę w celebrowaniu macie, stąd pytanie
    edit: albo po prostu nie zgrywamy się w temperamentach i potrzebach

  • U nas w domu rytualem jest poranna kawa - ktora robie ja. A jak mamy dzien wolny - Jimmy szykuje ogrooomne sniadanie ( wedle wzorca szkockiego:)) i po czyms takim jestesmy juz gotowi na wycieczke:) W dni powszednie Jimmy robi male sniadanie, wedle zyczenia:) Aha, i tak ze dwa razy w miesiacu staramy sie wyjsc rodzinnie do knajpy - a jak sie nie da, to chociaz w domu kolacja zamowniona z dostawa i winkiem - potem jakis fajny film i inne rozrywki:D A Marek wtedy ma dzien niezdrowego zarcia i dostaje nawet chipsy i - o zgrozo - odrobinke coli. taka rozpusta:)

  • ja podaje mleko nie kasze :) i tez zajmuje mi to chwilke ale... trzeba wstac z ciepłego łózka a ja śpiocho-leniuch jestem z natury wiec z naturą tą moją nieszczęsną walczę :D i bardzo ciężko mi zasnąć po takim wybudzeniu, bywa że nie śpię godzinę...
    najczęściej ja wstaję, męża męczę w weekend...
    Karmiłam piersią i butelką. Na butelkę dziecko budzi się zazwyczaj raz, zrobienie i wypicie zajmuje 5 min, karmienie piersią kilka razy w nocy po minimum pół godziny. Dziękuje.
    @apolonia, nie chcę tu wchodzić w dyskusje i nie wiem do końca co miałaś na myśli, ale wiesz, że karmienie piersią jest milion razy zdrowsze dla dziecka niż mm?
    To fakt, podobnie jak t,o że karmienie piersią jest milion razy bardziej upierdliwe i czasochłonne i bolesne (przynajmniej dla mnie) I o tym tylko chciałam powiedzieć.

    Co do rytuałów to myślę, że robienie ich na siłe jest sztuczne ale często one same się tworzą. U  nas np jest to niedzielna jajecznica mojego męża. I obecnie to że w soboty ja się wysypiam, a on zajmuje się   dziecmi  od rana.
    Mam też pamiętniki dzieci, które uzupełniam do czasu kiedy skończą rok (takie gotowe , tylko wypelniam opisy i wklejam zdjecia i inne pamiątki)
    Co do rytuałów mam jedno pragnienie- żeby zaistniała u nas rodzinna wspólna modlitwa wieczorna.
  • Myślę, że to mocno zależy od temperamentu i upodobań Niektórzy lubią i umieją zachowywać rytuały, inni - jak my - wyczerpują tę potrzebę w niedzielę na Mszy i żadnych uświęconych zwyczajów nie mają. Kiedyś mnie to stresowało, teraz po prostu robimy to, na co w danej chwili mamy czas, ochotę i możliwość. Owszem, lubimy wspólne nasiadówki w wannie, wino wieczorem, spacery jakieś. Badyle dostaję jak się M. przypomni, na kolacji już dawno nie byliśmy, ale to nic.
    Właściwie jedynym rytuałem jest włóczenie tyłka po Polsce przy każdej okazji. Lubimy jeździć, dzieci też lubią, więc wyjeżdżamy jak tylko się da.
    To tak jak u nas - wyznajemy zasadę - "nic na siłę". Oczywiście do czasu, gdy obu stronom z tym dobrze:) I teraz to już zupełnie przestaję się tym stresować, że ani nie mam ochoty, ani daru do tworzenia sobie jakiś sztucznych dla nas ram :)
  • @Marcelina, podpisuję się...

    Mnie to czasem strasznie stresuje, że nie mamy tych rytuałów, bo to bardzo porządkuje życie, ale to zupełnie nie leży w naszej naturze. My sporo rzeczy robimy razem, ale jakiejs dużej logiki i powtarzalności w tym nie ma.

    @asiao, mnie te stroje, scenografie i inne rekwizyty, tez zestresowały....
  • @Anka a ja myślę, że najważniejsze to nie robić nic na siłę, być w zgodzie ze swoim temperamentem, potrzebami i możliwościami. Nie wiem czemu zestresowały Cię nasze zabawy  Dzieckodniowe??? Akurat sprawiało mi to frajdę, miałam czas i wolne moce przerobowe, dodatkowo świetnie się całą rodziną bawiliśmy. Wszystko było niskonakładowe z pudełek po butach, prześcieradeł, styropianu itp ale fajnie się teraz ogląda zdjęcia i przy okazji dzieciaki łapały całkiem sporo wiedzy historyczno-kulturoznawczej. I wszystkie zgodnie wspominają to jako jedno z najfajniejszych wspomnień dziecięcych.

    Ja mogę z podziwem pooglądać albumy rodzinne u kumpeli (takie specjalne nie tylko ze zdjęciami ale i różnymi wklejkami, tekstami itp.) ale wiem, że w życiu takich nie chciałoby mi się robić bo jestem za mało systematyczna i nie te zdolności plastyczne.

    Ja lubię czytać o zwyczajach w innych rodzinach bo od czasu do czasu okazuje się, że coś nam zaiskrzy. Tak było np. z pomysłami na kalendarze adwentowe robione samodzielnie, które kiedyś zobaczyłam na forum Wychowanie w wierze-i do tej pory taki kalendarz z fragmentami Pisma Sw i róznymi zadaniami modlitewno-biblijnymi u nas jest. Podobnie jak zwyczaj wspólnej, takiej trochę bardziej uroczystej kolacji po Liturgii Wielkoczwartkowej - obowiązkowo z pieczonym przeze mnie chlebem z ziołami, nowalijkami i jakimś pieczonym mięsem i lampką wina dla dorosłych po abstynencji Wielkopostnej. 


  • A pisanie dzienników, robienie kronik itp. to jeszcze jedna rzecz, którą robi MAMA? Czy meżowie przy tym pomagają? Bo pomysł świetny, miło się potem czyta i wspomina, ale to dodatkowy obowiązek dla matki do wymaglowania jej do imentu.
    A o wspólne świętowanie dbacie razem, czy mężów trzeba wyciąąąągać za uszy? Ja rozumiem, super, chcesz mieć romantyczną kolację przy świecach to zaaranżuj ją sama, ale same aranżujecie zawsze? A moze macie domyślnych mężów? Wyciągacie wszystkich za uszy na rodzinne mniejsze lub większe wycieczki? Urobicie się, uchetacie, nadenerwujecie, czy może istnieje w tej materii współpraca? Macie jakieś sposoby na tę współpracę?
    Rosea o dziennikach i kronikach się nie wypowiem bo jestem za mało systematyczna i to nie dla mnie więc nawet nie próbuję się zmuszać.

    A ze wspólnym świętowaniem??Nie nie nazwałabym tego wyciąganiem za uszy. Ale jeśli chodzi o spacery (te tylko we dwoje i te rodzinne) to zdecydowanie najczęściej inicjatywę ma mąż.
    A o kolacje dbam ja. Był czas, że czułam się sfrustrowana, że zawsze`ja muszę o to dbać Potem do mnie doszło, że On po prostu nie odczuwa takiej potrzeby ale zawsze`chętnie odpowiada na moją inicjtywę i się włącza w przygotowania.
  • Podczytuję wasze zwyczaje i też dzięki orgowi i Wam wiele zwyczajów wprowadziliśmy w naszym domu:
    - modlitwa przed jedzeniem
    - obowiązkowa - bez żadnych wymówek i wyjątkowych sytuacji - wspólna modlitwa wieczorem( rano bez męża),
    - niedziela bez gotowania, w soboty robię obiad na dwa dni, taki co można podgrzać bez straty smaku, lub przygotowany w sobotę tylko trzeba włożyć w niedzielę do piekarnika,
    - kalendarze adwentowe i wielkopostne, z cytatami z Pisma Św.
    - Wielki Tydzień bez jakichkolwiek przygotowań, zakupów, porządków. Piekłam dwa tygodnie wcześniej takie ciasta, które doskonale zniosły mrożenie. To samo z potrawami, sałatki robione w Wielką Sobotę, ale najszybsze z możliwych do wykonania. Jeszcze podpatrzona na forum adoracja Krzyża zdjętego ze ściany w Wielki Piątek.
    - niedzielne seanse filmowe przy brzydkiej pogodzie - o świętych, historie Biblijne,
    - wieczorem w niedzielę, gdy dzieci już idą spać, słuchamy z mężem różnych konferencji, rekolekcji, co akurat ciekawego znajdę wcześniej,
    - urodziny, imieniny, rocznice ślubu świętujemy tylko we własnym gronie, uroczyście.
    - pierwszy rok w Święta nie odwiedzamy rodziców, rodzeństwa, tylko razem spędzamy ten czas na spokojnie. O odwiedzin u rodziny wracaliśmy zawsze wkurzeni....

  • I jeszcze cudowny zwyczaj - błogosławieństwo dzieci przez snem, czasem też maż błogosławi je rano jak śpią, zanim pojedzie do pracy i jak zdąży  ;) Dzieci uwielbiają, wieczorem po modlitwie kolejka do nas po błogosławieństwo.
  • edytowano wrzesień 2013
    ja podaje mleko nie kasze :) i tez zajmuje mi to chwilke ale... trzeba wstac z ciepłego łózka a ja śpiocho-leniuch jestem z natury wiec z naturą tą moją nieszczęsną walczę :D i bardzo ciężko mi zasnąć po takim wybudzeniu, bywa że nie śpię godzinę...
    najczęściej ja wstaję, męża męczę w weekend...
    Karmiłam piersią i butelką. Na butelkę dziecko budzi się zazwyczaj raz, zrobienie i wypicie zajmuje 5 min, karmienie piersią kilka razy w nocy po minimum pół godziny. Dziękuje.

     
    Nie zgodzę się, może na początku karmienia (pierwszy miesiąc) wstajesz po 4-5 razy na noc i i więcej i dziecko długo pije, ale jak się laktacja "rozkręci", to dziecko budzi się 2 razy na noc, a im starsze tym rzadziej.Pewnie, że są wyjątki, które budzą się częściej, ale czy to zalezne od karmienia piersią czy przy butli by też tak nie było?

    Co ciekawe moje dziecko budziło się dłuuugo w nocy, ale niezbyt często 1-2 na noc, około roku budził się po kilkanaście razy (normalny etap rozwojowy, często się zdarza).

    I wytłumacz mi @apolonia jeśli dziecko nie pije już mleka od matki, ani mm, a i tak się budzi, to co wtedy jak to wytłumaczysz?

    I czy egoistyczne dbanie o własną wygodę, własne wyspanie jest powodem do dawania dziecku mm? 

    Naprawdę jak słyszę takie bzdety, że mm jest ok, bo karmienie piersią boli np, to co z tego? Całe życie ma być bezboleśnie? A może ten ból karmieniowy ofiarować w jakiejś intencji? 

    Czuję się zupełnie jak na poporodowej gdy słyszałam banialuki, że CC jest super, bo boli później, a nie w trakcie rodzenia. Z taką własnie egoistką leżałam na sali. Wychwalala CC pod niebiosa nie myśląc o tym, że leży na sali z dwiema dziewczynami walczącymi o SN, którym się nie udalo.............

  • Widzisz katarzynamarta ja Ciebie nie znam, ale tamta Pani miała akcję skurczową, dziecko szło na świat, ale Ona wcześniej kupiła sobie CC, no więc hmmm, czysty egoizm. 
  • I wróćmy do tematu @apolonia odpowiedz mi na pytania z poprzedniego postu.
  • Oczywiste jest że mleko sztuczne jest bardziej kaloryczne niż kobiece.
    Moje koleżanki karmiące piersią mówiły że nie przespały w ciagu roku dłuzej niz 4 godz.
    Jesli dziecko starsze budzi się w nocy kilka razy to raczej to nie jest normalna sytuacja, moze ma jakies problemy emocjonalne a moze robaki? Na pewno trzeba to sprawdzić.
    Ja stwierdziłam że karmienie mm jest szybsze, niebolesne (ma jeszcze te zaletę że angażuje tatę, dzieki czemu od początku moze mieć silna więź z dzieckiem) i to sa fakty. Jak też to że karmienie naturalne jest zdrowsze. Nie zamierzam się kłócic z faktami.
    Bardzo walczyłam o karmienie, ile mnie to kosztowało  to tylko ja wiem i mój mąż. Oczywiscie mogłam być matką karmiącą naturalnie ale w depresji, która jest w stanie zrobić coś złego sobie albo dziecku. Uważam jednak że są ważniejsze rzeczy jak spokój w rodzinie i zdrowie matki. Nawet przez pół roku regularnie odciagałam mleko bo uwazałam ze jesli nie moge z obiektywnych przyeczyn karmic piersia to jesli mam mleko powinnam to robić.Jeśli Ty masz wiekszą odporność na ból, jestes  w stanie wiecej znieść to prosze bardzo, ofiaruj to np w intencji tych egoistek co nie chca  i nie mogą. Tylko nie masz prawa tego wymagac od innych. Każda matka chce dobra swojego dziecka i świństwem jest oceniać czyjeś wybory nie znajac tak naprawdę całej sytuacji. Ja wole rodzić niż karmić...Każdy ma swój Mount Everest...
    Piszesz, że Tobie się nie udało  urodzic sn, a gdyby Ci sie udało? Jak mogłoby się to skończyć? W najlepszym przypadku zwichnieciem barku dziecka.. Dziękuj Bogu, że żyjesz w tych czasach i mogłas szczesliwie urodzić przez cc.
  • Jakim zwichnięcie barku, o czym Ty do mnie mówisz @apolonia

    Przy karmieniu piersią tatę też można angażować (przynoszenie-odnoszenie dziecka oraz przewijanie) 

    A co do budzącego się dziecka powyżej roku, samo przeszło, bo chodzilo o ząbki ;).

    I sorry @apolonia, ale to co napisałaś o więzi :"Ja stwierdziłam że karmienie mm jest szybsze, niebolesne (ma jeszcze te zaletę że angażuje tatę, dzieki czemu od początku moze mieć silna więź z dzieckiem)", to jak wg Ciebie te dzieci karmione piersią nie mają więzi z tatą? Jak to jest? Tylko mm pozwala na wytworzenie tejże więzi? 



  • Podczytuję wasze zwyczaje i też dzięki orgowi i Wam wiele zwyczajów wprowadziliśmy w naszym domu:
    - modlitwa przed jedzeniem
    - obowiązkowa - bez żadnych wymówek i wyjątkowych sytuacji - wspólna modlitwa wieczorem( rano bez męża),
    - niedziela bez gotowania, w soboty robię obiad na dwa dni, taki co można podgrzać bez straty smaku, lub przygotowany w sobotę tylko trzeba włożyć w niedzielę do piekarnika,
    - kalendarze adwentowe i wielkopostne, z cytatami z Pisma Św.
    - Wielki Tydzień bez jakichkolwiek przygotowań, zakupów, porządków. Piekłam dwa tygodnie wcześniej takie ciasta, które doskonale zniosły mrożenie. To samo z potrawami, sałatki robione w Wielką Sobotę, ale najszybsze z możliwych do wykonania. Jeszcze podpatrzona na forum adoracja Krzyża zdjętego ze ściany w Wielki Piątek.
    - niedzielne seanse filmowe przy brzydkiej pogodzie - o świętych, historie Biblijne,
    - wieczorem w niedzielę, gdy dzieci już idą spać, słuchamy z mężem różnych konferencji, rekolekcji, co akurat ciekawego znajdę wcześniej,
    - urodziny, imieniny, rocznice ślubu świętujemy tylko we własnym gronie, uroczyście.
    - pierwszy rok w Święta nie odwiedzamy rodziców, rodzeństwa, tylko razem spędzamy ten czas na spokojnie. O odwiedzin u rodziny wracaliśmy zawsze wkurzeni....

    O kalendarzu adwentowym słyszałam od @krajrogalikow, ale o Wielkopostnym? a było w jakimś wątku już o tym ? czy możesz opisać jak taki kalendarz stworzyć na Wielki Post?
  • a wiesz @Rosea a mnie się wydaje że nie ma co robić rytuałów na siłę, my na ten przykład lubimy totalne spontany, dziś mamy ochotę jechać wpiździec to jedziemy, jutro mamy ochotę na sniadanie w łóżku i sprzątanie okruchów to to robimy, w nocy mamy ochotę na różne rzeczy ale też tego nie planujemy ;) mnie najlepiej smakuje wszystko z zaskoczenia
    U nas z kolei spontan nie wychodzi. Masakra jakaś. Jestem z charakteru oporna i niestety wymagam planowania:) Co mojego męża czasem rozbija:) no i tak jak pisała @Mrówka3 ja już tez rezygnuje z wymagania od męża aranżowania randek/kolacji itp. Bo się wtym nie odnajduje, dlatego albo robimy coś razem, albo sama przygotowuje jakiś pomysł:) 

    Chociaż przy dwójce maluchów obawiam się, że będzie coraz trudniej:) a co dopiero w waszych rodzinach!? gdzie więcej niż dwoje dzieci. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.