Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

PODEJMIJ WYZWANIE - jak w filmie Fireproof - czterdziestodniowa podróż szlakami Waszej miłości

24

Komentarz

  • Czy to sie liczy? Moj maz wstaje przed piata, wychodzi z domu o 6°° i wraca po 20°°.

     

    :-B

    Zostaja zaledwie, powiedzmy, trzy godziny by stosowac zasady.

  • i telefon ;)
  • Czy to sie liczy? Moj maz wstaje przed piata, wychodzi z domu o 6°° i wraca po 20°°.

      :-B Zostaja zaledwie, powiedzmy, trzy godziny by stosowac zasady.
    Wiesz ile może się dziać podczas trzech godzin?
    Mega awantura albo mega raj. :x

    Liczy się, liczy. I tak jak Iśka napisała: telefon. A może sms, mail?
  • Tylko by nasi panowie nie pomyśleli, że kogoś innego mamy skoro nagle taka zmiana ;)
  • @Savia - tu Cię mam!

    odpisz mi na priv plissss
  • @Savia - tu Cię mam!

    odpisz mi na priv plissss
    muszę zadzwonić, bo tego się nie da opisać :D

    tylko materiał do gazety obrobię, bo DZIŚ mam termin i na dwa okna pracuję :P
  • edytowano listopad 2013
    Ja tęż próbuję, chociaż łatwo nie będzie...wszyscy chorzy to i nerwowa atmosfera w domu ;-(
     Mężowi nawet nie pokazuje, on nie lubi tego typu "zabaw".
  • jasne, że się liczy :) 

    U mnie własnie nie jakaś nagła zmiana, bo jest OK. I mój wie, że podjęłam wyzwanie.
  • Ktoś oglądał film Fireproof (Próba ogniowa)? 

    Właśnie w tym filmie pokazane jest jak można odbudować więź w relacji małżeńskiej.

    Wydaje się nam nieraz, że ta druga strona musi się zmienić, że to przecież ona chce rozwodu (jak w tym filmie), to ona ma może kogoś innego, to ona jest nieodpowiedzialna, niewierna, itd.
    Prawda jest taka, że my możemy zmienić tylko własne postępowanie (z pomocą Bożą). I nie uświadamiamy sobie, że to my nieraz przyczyniamy się do niewłaściwych zachowań drugiej osoby, że zachowujemy się w sposób raniący czy zniechęcający drugą osobę do pracy nad sobą.
    Ale zmiana naszego postępowania często powoduje zmianę w osobie drugiej - wyrażanie miłości może spowodować, że druga strona zechce odpowiedzieć na nią.


    Zachęcam do obejrzenia filmu, może to będzie większą zachętą do podjęcia wyzwania i wytrwania w projekcie.
    Bohater filmu wchodzi w to 40-to dniowe zadanie bez entuzjazmu i bez nadziei na zmianę, a jednak szybko zaczyna rozumieć, że to on potrzebuje przemiany, a nie (tylko) jego żona, że to on nie umiał kochać, że praca nad sobą może zaowocować pogłębieniem własnej miłości do współmałżonka, że miłość objawia się nieraz przez drobne rzeczy. No i zaczyna myśleć bardziej o żonie niż o sobie i swoich zranionych uczuciach.
  • edytowano listopad 2013
    Znalazłam tutaj film Fireproof - Próba ogniowa:
  • @Joanna Maria, przeczytaj uważnie pierwszy wpis w tym wątku ;)
  • ja weszłam z mężem obaczymy :)

  • ja próbuję sama, Mężowi nic nie mówię

    polecam bardzo film, są tam pokazane dwie ważne rzeczy które trzeba uwzględnić, podejmując to wyzwanie
    - mąż początkowo wypełnia te "zadania" olewająco i bez wkładania serca, najmniejszym kosztem odbebniając je i to potęguje jego frustrację - tu jest dla mnie juz wskazówka, żeby się na maksa, naprawdę na maksa postarać
    - żona dłuuuuuugo nie reaguje lub wręcz robi się jeszcze bardziej wroga, podejrzewając, że on nią manipuluje -a więc nie chodzi o wywołanie reakcji "ach jaki jesteś wspaniały/a i jak sie dla mnie starasz" tylko autentyczną wewnętrzną przemianę siebie
  • edytowano listopad 2013
    Ja sie tak nie bawie! Moj maz, nic nie wiedzac o akcji radzi sobie lepiej niz ja.
    Cierpliwosc to jego znak firmowy, wiec pierwszy dzien przeszedl wzorowo (ja raz pysknelam, poki mi sie przypomnialo, ze jest akcja ;) ), dzis rano poszedl specjalnie dla mnie do piekarni po chleb (musial wstac wczesniej z lozka, a to duzy bol dla niego), wieczorem idzie z dzieckiem kolezanki (zostala akurat bez meza z chorym drugim dzieckiem) do przedszkola lampiony robic na sw. Marcina. A ja ciagle jeszcze zastanawiam sie, co dzisiaj zrobic...

    E: a film uwazam za gniot jakich malo. Tylko dla ludzi o silnych nerwach (mozna w przyplywie emocji komputer wyrzucic przez okno ;) ).
  • @Maciejka, ja z moim mam podobnie :) 
    Z tym, że ja jestem na pierwszym dniu, bo uważam, że każde wyzwanie dziś jest na jutro (do niektórych trzeba będzie się jakoś przygotować, a u nas spontaniczne akcje są ciężkie do przeprowadzenia).

    My film oglądaliśmy razem. Też średnio mi się podobał, może miałam za duże oczekiwania. Ale chyba i tak warto było, są gorsze, na które jednak szkoda czasu ;)
  • Moze to i dobry pomysl, zeby miec ten jeden dzien na zastanowienie sie.
  • Dobra, przejrze co tam radza. Sama, bo maz sie w takie rzeczy nie bawi. Szkoda, bo to on powinien przejsc ten "kurs" bardziej niz ja. 
  • Wrocilam wczesniej, zeby bylo milo i nic nie wymyslilam co moglabym milego dla niego zrobic.... same banaly mi do glowy szly i na koniec tylko wrocilam wczesniej. I sie pokłóciliśmy. Jak sie komuś dzień sfajtoli to co wtedy? Od nowa?
  • Nie wiem, Nika, ale powołam się znów na film (tak, tak, wiem, że formalnie jest on b. słaby ale potraktujmy go jako instrukcję do "wyzwania").
    Otóż tam mąż brnie dalej dzień po dniu, mimo, że "cudowny sposób" nie działa - nie udaje się mu długo zrobić czegoś z sensem i sercem a efekt jest odwrotny od zamierzonego.

    Zatem- moim zdaniem - nie zaczynać od nowa, tylko walczyć dalej. Bo to nie są tricki z Cosmo "jak omotać faceta i sprawić by jadł ci z ręki" tylko wypalanie swojego egoizmu dzień o dniu. Porażki są nieuniknione.

  • Chciałam mężowi posprzątać biurko, ale ... po zastanowieniu stwierdziłam, że to właściwie dobry uczynek dla mnie, nie dla niego ;)

    Mijamy się bardzo w tym tygodniu, nie ma kiedy wyzwań realizować.
  • :) Program z wczoraj dzis rano zalatwilam :)
  • edytowano listopad 2013
    @Nika, według mnie po prostu idziemy dalej i nadal pracujemy nad tym co się nie udało i nad nowym "zadaniem". Może gdzieś po drodze zdarzy się, że coś nie wyjdzie, ale praca nad sobą przecież się nie kasuje tak łatwo ;)


    Ja myślałam, że nie jestem złośliwa (nie teraz akurat) a jednak kilka razy ugryzłam się w język :)
    Na dziś nie mam kompletnie pomysłu i myślę sobie, że to fatalnie, że właśnie nie mam. pewnie jako narzeczona miałabym tysiąc!
    Chyba wykąpię dziś za niego dzieci ;) I nie wyślę w tym czasie na spacer z psem!
    Myślałam o muffinkach, ciastkach, ale takie coś go nie ucieszy (za to dzieci bardzo)
    Piwo go nie ucieszy. Golonka też nie. 
    Nawet gdybym potajemnie pojechała z samochodem na jakieś konieczne zabiegi w warsztacie też nie byłby zadowolony. 

    EDIT: za to na jutro już mam :)
  • Na dzis robie galaretkę wielowarstwową.
    Uwielbia.

    Smaczne i ładne i ... tanie :P a to dla niego wazne
  • edytowano listopad 2013
    Nie podejmujemy wyzwania

    Jeszcze nas stać na własne pomysły

  • Nas też stać na WLASNE. Ciągle te własne i własne... Czas coś zmienić i skorzystać z cudzych pomysłów. :D
  • edytowano listopad 2013

          choc nie robienie glupich uwag przychodzilo mi z trudnoscia




    O tak...

    Upadam co chwila...

  • Mnie też stać, tylko że ja leniwa jestem.... a tutaj czarno na białym i jeszcze przed Wami - kto nie da rady? ja niby? a właśnie że dam :P
    A tak poza tą "zabawą" przecież i tak cały czas oboje się staramy.
    Ja to traktuję jako dodatek, który nie ma szans nic zepsuć. A jeśli akurat coś poprawi to super :)

  • Czemu wątek sie topi?
    Czyżby druga strona "wyzwania" nie doceniła wczorajszych staran (jak u mnie)?
  • Nie wiem, jak na razie, to nie widzę "wyzwania" ani wyzwania nie widzę. 
    Same zwykłe, codzienne rzeczy. 
  • Mnie tam juz jest trudno, bo sie na tyle boję odrzucenia, ze w tak trudnych okresach jak teraz nie stac mnie bylo na nic procz realizacji zawartości dni 1-3 i siedzenia w skorupie z w miare przyjaznym usmiechem na twarzy
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.