I jeszcze jedno, najważniejsze: nieodkladalne dziecko trzeba zaakceptować, i przeorganizowac sobie zycie tak, zeby nie musieć robić wszystkiego samemu. MamaMika ty juz masz duzo dzieci, do roboty ich trza zagonic, a co sie nie posprzata, to sie nie posprzata trudno, odgruzujesz sobie chałupe za pól roku
Poza tym mam doświadczenie, ze strasznie duzo energii sie traci na wyszukiwanie co temu dziecku jest i wymyslniu sposobów jak sobie z nim poradzić. Łatwiej i szybciej jest dostosować resztę rodziny do tego dziecka, zrobić reorganizacje obowiązków, polowe rzeczy w ogóle odpuścić, i rok minie nawet nie zauważysz kiedy
Dzieci spokojnie śpiące w swoim łóżeczku w 6 pierwszych miesiącach życia to mit Tego się będę trzymać, żeby sobie nadziei nie robić, że może mi się kiedyś takie trafi
Hania tylko tym mitem zarażeni są np. mężowie i potem hasło: co znowu zjadłaś, dalej ryczy, ciagle płacze, już nigdy więcej dzieci one tylko płaczą itd.
przy pierwszym byłam załamana, ryczałam razem z nią dniami i nocami, ciągle o coś byłam obwiniana przez siebie i przez rodzinę i znajomych którzy mieli grzeczne dzieci
na szczescie do drugiego mam więcej cierpliwości i wiem że nie płacze by zrobić mi na złość tylko coś jej jest i muszę pomóc
czasem mnie denerwuje zwłaszcza jak wyje kiedy ją noszę, tulę itd. wtedy już jestem autentycznie zła że robię wszystko by jej pomóc, a ona i tak wyje
oj przydałaby się przydała może się kiedyś doczekam swojej
właśnie usypiam młodszą ( od godziny) a starsza ma atak pt: "chceeeeeeeeeeeeeeeeem" i ryk i sik i rzyg jej ale jestem spokojna, jeszcze pół roku temu bym ją ...
Hania tylko tym mitem zarażeni są np. mężowie i potem hasło: co znowu zjadłaś, dalej ryczy, ciagle płacze, już nigdy więcej dzieci one tylko płaczą itd.
przy pierwszym byłam załamana, ryczałam razem z nią dniami i nocami, ciągle o coś byłam obwiniana przez siebie i przez rodzinę i znajomych którzy mieli grzeczne dzieci
na szczescie do drugiego mam więcej cierpliwości i wiem że nie płacze by zrobić mi na złość tylko coś jej jest i muszę pomóc
czasem mnie denerwuje zwłaszcza jak wyje kiedy ją noszę, tulę itd. wtedy już jestem autentycznie zła że robię wszystko by jej pomóc, a ona i tak wyje
Wiem, wiem, inni potrafią napsuć krwi... Ale ja mam zlew na innych co raz większy (w pierwszej ciąży i po urodzeniu pierwszego się bardzo rzucałam i wkurzałam i przejmowałam, teraz w ciąży jestem o niebo spokojniejsza i puszczam komentarze mimo uszu, mam nadzieję, że po urodzeniu mi to zostanie) i dla samej siebie i swojego spokoju sobie przypominam o tym micie i utrwalam, żeby być jeszcze odporniejszą na komentarze innych.
@Hania a ja na 7dzieci, troje takich miałam...że pierwsze miesiące to własnie jadły i spały na przemian
i mimo, ze piersia karmione to jak w książce 3 godziny snu...cycuś...ale bez przesady max 5-10 minut i dalej spanko, tak przez 3 miesiące, potem z większymi przerwami na czuwanie, ale spokojne, wpatrzone we mnie z kocyka czy fotelika...potem uczyły się siadać i nagle zauważałam, że już chodzą....i wtedy się dopiero zaczynało...
Ja wiem, że tak też może być (mój pierworodny też najgorszym przypadkiem nie był - u niego najgorszy był 2 miesiąc, pierwszy cały przespał, bo miał żółtaczkę, a potem stopniowo mu się poprawiało i coraz chętniej leżał sobie), ale wolę się nastawić, że trzeba dużo cierpliwości i że może być trudno, bo wtedy łatwiej taką sytuację przyjąć i ma się w sobie wiele spokoju.
Zresztą nie ma co ukrywać i czarować - niemowlę samoobsługowe nie jest i wymaga poświęcenia. Więcej lub mniej, ale wymaga.
A tak w temacie, to my mieliśmy nieodkładalnych pierworodnych i od tego czasu postanowiliśmy przede wszystkim nie doprowadzać do takiej sytuacji w przyszłości. I tak pozostałe nasze dzieci tego problemu już nie mają (poza sytuacjami wyjątkowymi, np. ząbkowanie, choroba, itp).
@Powołania - a jak doprowadziliście do tego, że pozostałe dzieci, już nie miały tego problemu? Moja nie była typem nieodkładalnym tak ot, ale kłopoty były jedzeniowe - teraz to wiem. Ale mam też koleżanki z typami nieodkładalnymi, stąd ciekawość - co zrobić?
a moje to najmniejsze to nawet bym chciala sobie poprzytulac ale ona mi sie nie daje..wierci sie na wszystkie strony a w dzien szura po podlodze jak mop
Komentarz
Poza tym mam doświadczenie, ze strasznie duzo energii sie traci na wyszukiwanie co temu dziecku jest i wymyslniu sposobów jak sobie z nim poradzić. Łatwiej i szybciej jest dostosować resztę rodziny do tego dziecka, zrobić reorganizacje obowiązków, polowe rzeczy w ogóle odpuścić, i rok minie nawet nie zauważysz kiedy
i potem hasło: co znowu zjadłaś, dalej ryczy, ciagle płacze, już nigdy więcej dzieci one tylko płaczą itd.
przy pierwszym byłam załamana, ryczałam razem z nią dniami i nocami, ciągle o coś byłam obwiniana przez siebie i przez rodzinę i znajomych którzy mieli grzeczne dzieci
na szczescie do drugiego mam więcej cierpliwości i wiem że nie płacze by zrobić mi na złość tylko coś jej jest i muszę pomóc
czasem mnie denerwuje zwłaszcza jak wyje kiedy ją noszę, tulę itd. wtedy już jestem autentycznie zła że robię wszystko by jej pomóc, a ona i tak wyje
właśnie usypiam młodszą ( od godziny) a starsza ma atak pt: "chceeeeeeeeeeeeeeeeem" i ryk i sik i rzyg
jej ale jestem spokojna, jeszcze pół roku temu bym ją ...
no to jestem, usypiamy się dalej
15:23
Podziękuj
Hania tylko tym mitem zarażeni są np. mężowie
i potem hasło: co znowu zjadłaś, dalej ryczy, ciagle płacze, już nigdy więcej dzieci one tylko płaczą itd.
przy
pierwszym byłam załamana, ryczałam razem z nią dniami i nocami, ciągle o
coś byłam obwiniana przez siebie i przez rodzinę i znajomych którzy
mieli grzeczne dzieci
na szczescie do drugiego mam więcej cierpliwości i wiem że nie płacze by zrobić mi na złość tylko coś jej jest i muszę pomóc
czasem
mnie denerwuje zwłaszcza jak wyje kiedy ją noszę, tulę itd. wtedy już
jestem autentycznie zła że robię wszystko by jej pomóc, a ona i tak wyje
Wiem, wiem, inni potrafią napsuć krwi... Ale ja mam zlew na innych co raz większy (w pierwszej ciąży i po urodzeniu pierwszego się bardzo rzucałam i wkurzałam i przejmowałam, teraz w ciąży jestem o niebo spokojniejsza i puszczam komentarze mimo uszu, mam nadzieję, że po urodzeniu mi to zostanie) i dla samej siebie i swojego spokoju sobie przypominam o tym micie i utrwalam, żeby być jeszcze odporniejszą na komentarze innych.
Panowie, apeluję, chwalcie swoje żony.
edit: znaczy, mój tak nie mowi i chwali. I dzięki temu jakoś żuję te różne pyszne rzeczy.
zwłaszcza jak zaraz po tym jest jeszcze tekst o butelce bo na niej napewno płakać nie będzie i będzie spać
P.S. odłożyłam po raz 4, ale po minucie wzięłam lulam dalej
na jutubie są godzinne nagrania
Ja wiem, że tak też może być (mój pierworodny też najgorszym przypadkiem nie był - u niego najgorszy był 2 miesiąc, pierwszy cały przespał, bo miał żółtaczkę, a potem stopniowo mu się poprawiało i coraz chętniej leżał sobie), ale wolę się nastawić, że trzeba dużo cierpliwości i że może być trudno, bo wtedy łatwiej taką sytuację przyjąć i ma się w sobie wiele spokoju.
Zresztą nie ma co ukrywać i czarować - niemowlę samoobsługowe nie jest i wymaga poświęcenia. Więcej lub mniej, ale wymaga.
A
tak w temacie, to my mieliśmy nieodkładalnych pierworodnych i od tego
czasu postanowiliśmy przede wszystkim nie doprowadzać do takiej sytuacji
w przyszłości. I tak pozostałe nasze dzieci tego problemu już nie mają
(poza sytuacjami wyjątkowymi, np. ząbkowanie, choroba, itp).
@Powołania - a jak doprowadziliście do tego, że pozostałe dzieci, już nie miały tego problemu? Moja nie była typem nieodkładalnym tak ot, ale kłopoty były jedzeniowe - teraz to wiem. Ale mam też koleżanki z typami nieodkładalnymi, stąd ciekawość - co zrobić?