Czas zbierać przepisy i inspiracje.
Bo na razie postanowiłam zaszyć się w domu i nie robić nic, ale to absolutnie NIC do jedzenia. I nigdzie nie jechać, bo nie zdzierżę wszechobecnych jaj, Paschy i innych dóbr których nie tknę niestety.
Jakieś przepisy alternatywne?
Komentarz
Niedawno ktoś już wkleił przepis na zakwas na żurek:
http://www.olgasmile.com/zakwas-na-zurek-bezglutenowy.html
na razie się złamałam i dziś jem orkisz - jak przejdzie to daje nadzieję na normalniejsze ciasta
http://pinkcake.blox.pl/2013/03/Sernik-bez-sera-jaglany-weganski.html
ale reszta na cenzurowanym
http://pinkcake.blox.pl/2013/01/Jablkowa-babka-drozdzowa.html
brownie - bez mleka i jajek, można też bez glutenu: http://www.jadlonomia.com/2013/04/idealne-weganskie-brownie.html
babka makowo cytrynowa - bez mleka i jajek: http://matkaweganka.blogspot.com/2012/02/przedszkolne-hity-piegus-cytrynowo.html
mazurek migdałowy - z jajkami ale można bezglutenowy zrobić (najpyszniejsze ciasto ever !!!) - http://kotlet.tv/mazurek-migdalowy-z-koglem/
sernik na zimno - bez, bez i bez z dowolnymi modyfikacjami - http://pinkcake.blox.pl/2013/05/Sernik-bez-sera-na-zimno-World-Baking-Day.html
i marzy mi się coś jeszcze z masą
A ja robię kajmak bez mleka - http://www.mamaalergikagotuje.pl/kajmak-weganski/ (myślę, że można zrobić też z mlekiem migdałowym albo owsianym - z ryżowym odpada - robiłam w zeszłym roku z orkiszowym i wyszło super pycha!!) do mazurka ze spodem z jaglanki - http://www.olgasmile.com/mazurek-jaglany.html
I jeszcze ta babka wydaje się być całkiem... fajna i zjadliwa - http://www.olgasmile.com/babka-wielkanocna-jaglana-bezglutenowa.html
http://www.olgasmile.com/pascha-jaglana.html
ja właśnie mam problem z kupnymi mlekami
i po owsianym i po sojowym O. ma objawy brzuszkowe
a jednocześnie owsianka na wodzie, czy ciastka owsiane jej nie szkodzą, więc chyba chodzi o te sztuczności kartonowe, dlatego jak robię coś to na domowym kokosowym ale ono nie wszędzie podchodzi
spróbuję jeszcze migdałowe zrobić
http://www.olgasmile.com/pascha-jaglana.html
Efekty kulinarne za to swietne.
Piers indycza pieczona na dwa sposoby (faszerowana sliwka z curry i garam masala i faszerowana suszonymi pomidorami z ziolami wloskimi i pasta paprykowa) - super, 4 godziny w temp. 80 stopni, soczysta jak jeszcze nigdy. Rozbef - piekl sie razem z indykiem, efekt rownie dobry. Kurczaki eko, pieczone, pozarte w poniedzialek na pikniku na lonie przyrody. Pasztet z trzeciego eko kurczaka, zmiksowana jaglanka zastapila bulke, efekt zdecydowanie na plus (wobec metody tradycyjnej, wiec polecam dodatek jaglanki nawet tym, ktorzy jedza pszenice). Steki jagniece. Jajka i tradycyjny nasz rodzinny sos don, sos zaczyna sie robic od zasmazki, wiec po prostu zamienilam make na bezglutenowa (moglam wziac w sumie jaglana, ale zeby miec pewnosc, ze bedzie ok, dodalam mix C Schära). Mazurek migdalowy z daktylami - zero cukru i maki. Sernik - spod kruchy na mixie C, prawdziwa wanilia i ciut ksylitolu i swietnie. Ciasta wczoraj wyszly, wiec na niedziele upieke nowe, w sumie fajnie, ze nie ma dojadania w nieskonczonosc. Mam ochote popelnic tiramisu weganskie ze smakoterapii. Dodatki do dan - warzywne, to wiadomo, ze bez problemu z dieta, nie opisuje wiec. A, i wczoraj na deser mielismy domowe lody truskawkowe, wyprobowalam nowy nabytek, czyli maszyne do lodow. Efekt taki, ze wszyscy sie dziwili, jakie dotychczas slodkie paskudztwa jedli. A propos slodkiego zreszta - poczestowano mnie z mloda czekolada, taka wielkanocna, mleczna, wyrob przemyslowy. Wzielysmy po kawalku i obie nas skrecilo, nie dojadlysmy jednego kawalka nawet, zapijalysmy woda i krzyczalysmy "ogorka kiszonego" (z braku zajadlysmy marchewka). Naprawde smak sie zmienia. Czesc rodziny bardzo nam wspolczula, ze bez baby drozdzowej, ale nam naprawde nie brakowalo tego wypieku (planowalam jakby co upiec cytrynowa bezglutenowa, ale w sumie nikt nie chcial).
I jeszcze jedno. W czwartek chlop zadeklarowal sie, ze zrobi zakupy. I zrobil, tyle ze jakies hobbystyczne . Zapomnial, ze w Wielki Piatek u nas sklepy zamkniete. W efekcie wiec mielismy najubozsza swieconke w powiecie , a po swieconce i spowiedzi podjechalam dopieropo zakupy. Wieczorem zas wybieralismy sie na liturgie. I okazalo sie, ze spoko moge ogarnac swiateczne kulinaria w jedno popoludnie. Wszystko smaczne, (relatywnie) zdrowe i bez tego gotowania w nieskonczonosc, jak to normalnie bywalo, istny maraton. Prawde powiedziawszy, brakowaloby mi tylko jajek, gdybysmy nie mogli. Reszta z "zakazanych" moglaby nie istniec! Najlepsze jest to, ze dieta bezglutenowa jest naprawde latwa i smaczna, a przynosi znakomite efekty. Po swietach wracamy do prawie wyzerowanego spozycia miesa.
A i może @AFRa się skusi