a tak WRACAJĄC DO TEMATU GŁ??WNEGO- w wątku pt." audycje..." ktoś podlinkował konferencję Pawlukiewicza nt. małżeństwa. Długo nie zaglądałam, bo myślałam: e, co ten Pawlukiewicz może ciekawego powiedzieć(pycha,pycha), a dziś włączyłam i mnie powaliło.
[cite] Milagro:[/cite]Mnie tam ta lista nie przekonuje, spokojnie można odpowiedzieć na większość pytań.
Włodzimierz twierdząc, że nie da się odpowiedzieć na te pytania udowodnił, że nie ma dzieci (na pewno w przedziale 3-7 lat )
[cite] M_Monia:[/cite]W sumie to nie wiem dlaczego tak źle traktujecie Włodzimierza.
Nie zagłębiam sie w szczegóły ale miło by było gdyby wszyscy starali się choć trochę szanować bez względu na poglądy.
Monia - jak się zagłębisz w szczegóły, będziesz wiedzieć. Nie znoszę tekstu "miło by było gdyby wszyscy..." Byłoby budyniowo.
[cite] Włodzimierz:[/cite]
Twierdziłem, że są głupie pytania.
Masz problemy z elementarną logiką. Sam przyznałeś, że warunki inne decydują o tym czy pytanie jest głupie czy nie, a wiec jeśli to inne warunki decydują, to pytanie nie może być samo z siebie głupie.
Włodzimierzu, odnoszę wrażenie, że chcesz koniecznie sobie udowodnić iż rozmowa z nami jest grubo poniżej Twoich aspiracji, że nie sięgamy do pięt (ja nawet nie spróbuję sięgnąc, bo po co?)
Piszę tutaj, bo nie chcę mnożyć wątków.
Co sądzicie, może macie doświadczenie w takiej sytuacji. Czy mąż/ żona powinni się zmuszać do odwiedzania i utrzymywania kontaktów ze znajomymi drugiej połówki, których totalnie nie trawią?
ja nie lubie sie spotykac z niektorymi znajomymi meza ..moze nie tyle z nimi co z ich zonami..nudze sie poprostu i mam poczucie straty czasu
ale chyba nie ma obowiazku ani przymusu ?!
No ja mam dokładnie to samo!!! Poczucie straty czasu, sztuczne rozmowy, bo i tak ja im nie ufam, a te osoby raczej nie preferują "głębszych rozmów", większość spotkania przebiega w atmosferze wzajemnego podśmiewania się z siebie i udowodnienia kto jest najfajniejszy. Żena Mąż mi robi podjazdy moralne, że jak to, że on pójdzie sam i wszyscy będą wiedzieli, że mnie nie ma, bo ich nie lubię itp. Ale mi to nie przeszkadza, że wiedzą, tym lepiej, po co udawać? Czy to jest rozbijanie jedności małżeńskiej ?!?!
no wiesz jak mąz zacznie sam wychodzić to istnieje ryzyko że mu coś odbije i np. zakocha się w innej kobiecie lub się rozpije
absolutnie musisz przy nim być i go kontrolować
haha
Ja bym chodzila.... raz do moich, raz do jego - razem.... Dopisz do tego ideologie Bóg ich tez kocha, sprobowalabym ich zrozumiec i duzo bym sie modlila..... Zeby sie nie czuc od nich lepsza ani gorsza, ale uruchomic swoje poklady humoru
Im dłużej jesteśmy razem, tym mniej mam znajomych, których możnaby jakoś podzielić między nas... To straszne, zero własnej osobowości.... czy tylko u nas tak jest?
A w takich przypadkach chyba nie ma co się zmuszać?
No chyba że raz na jakiś czas. Dla niego (dla niej).
Komentarz
Włodzimierz twierdząc, że nie da się odpowiedzieć na te pytania udowodnił, że nie ma dzieci (na pewno w przedziale 3-7 lat )
Monia - jak się zagłębisz w szczegóły, będziesz wiedzieć. Nie znoszę tekstu "miło by było gdyby wszyscy..." Byłoby budyniowo.
Masz problemy z elementarną logiką. Sam przyznałeś, że warunki inne decydują o tym czy pytanie jest głupie czy nie, a wiec jeśli to inne warunki decydują, to pytanie nie może być samo z siebie głupie.
Zrobiłam nowy wątek
http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=11338
Czytanie ze zrozumieniem bez brania pod uwage konotacji daje nie lepsze...
Co sądzicie, może macie doświadczenie w takiej sytuacji. Czy mąż/ żona powinni się zmuszać do odwiedzania i utrzymywania kontaktów ze znajomymi drugiej połówki, których totalnie nie trawią?
ale chyba nie ma obowiazku ani przymusu ?!
absolutnie musisz przy nim być i go kontrolować
haha
Ja bym chodzila.... raz do moich, raz do jego - razem....
Dopisz do tego ideologie
Bóg ich tez kocha, sprobowalabym ich zrozumiec i duzo bym sie modlila.....
Zeby sie nie czuc od nich lepsza ani gorsza, ale uruchomic swoje poklady humoru
Chyba, że oni wszyscy w parach się spotykają??
A w takich przypadkach chyba nie ma co się zmuszać?
No chyba że raz na jakiś czas. Dla niego (dla niej).