Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
Wielu rodziców staje przed trudnym wyborem pomiędzy urlopem wychowawczym, opiekunką i żłobkiem dla dziecka. Często szukają wsparcia u osób bardziej doświadczonych, mając nadzieję, że oni podzielą się z nimi swoimi obserwacjami i wiedzą.Niestety, nie ma uniwersalnej rady ani jednego, właściwego rozwiązania tej sytuacji – wszystko zależy od indywidualnego położenia i potrzeb danej rodziny. Dyskusja na temat posyłania dziecka do żłobka niesie ze sobą wiele emocji. To zrozumiałe, gdy w grę wchodzi rozłąka z dzieckiem, poczucie bezpieczeństwa i odpowiedzialności za nie, a często też… pieniądze. Przed podjęciem decyzji warto rozważyć wszystkie ewentualności i najważniejsze – kierować się dobrem dziecka i swoim.
Dlaczego lubię nasz żłobek?
Chciałabym napisać tekst o żłobku – dlaczego zdecydowaliśmy się posłać tam nasze dziecko i dlaczego teraz wręcz go uwielbiamy – jednak gdy tylko zaczynam pisać, zaraz pojawia się u mnie potrzeba wytłumaczenia się z naszego wyboru. W mojej głowie odzywają się głosy „życzliwych”:
I tak dalej… Zarzuty te pozostawię jednak bez odpowiedzi. Nie będę się tłumaczyć, tylko spróbuję Wam opowiedzieć, dlaczego nie wyobrażamy już sobie życia bez żłobka.
Niektórym polskim mamom wciąż trudno jest się przyznać, że spędzanie całych dni (a często także i nocy) z dzieckiem to nie jest wszystko, co chciałyby robić w życiu. Są też mamy, które sytuacja ekonomiczna zmusza do powrotu do pracy – w takich przypadkach z pomocą przychodzi najczęściej babcia lub opiekunka. Nasze babcie mieszkają w innym mieście, a opiekunka kosztuje jednak trochę za dużo, dlatego zdecydowaliśmy się na żłobek. W naszej gminie nie ma żłobka publicznego, więc siłą rzeczy Grzesiek w wieku 6 miesięcy dostał ubranka na zmianę, lunchbox i spędził swój pierwszy dzień w prywatnym klubie malucha.
Grześ miał zaledwie pół roku, więc z adaptacją w żłobku nie było najmniejszych problemów. Szybko polubił „ciocie”, które bez problemu przystały na moje zalecenia odnośnie higieny i żywienia synka. Od samego początku Grześ polubił towarzystwo innych dzieci – ze swojego kocyka albo wózka patrzył, jak się bawią. Teraz, kiedy ma 10 miesięcy, śmiało mogę powiedzieć, że jest żłobkową duszą towarzystwa! Gdy wyjechaliśmy na krótki, czterodniowy urlop, po powrocie Grześ nie przespał ani godziny, tak bardzo chciał ‘nadrobić’ zabawę z kolegami.
Bardzo się cieszę, że synek może tyle czasu spędzać z innymi dziećmi, które uwielbia. Obserwując starszaki, uczy się nowych rzeczy. Wiem też, że pozostaje pod opieką wykwalifikowanych pań, które wybrały ten zawód, ponieważ lubią dzieci i – co najważniejsze – wiedzą, jak mądrze się nimi opiekować. Nie muszę instalować ukrytej kamery, żeby sprawdzić, co robi niania, gdy nie ma mnie w domu, albo zastanawiać się, czy babcia przypadkiem nie stosuje własnych metod wychowawczych. W naszym żłobku pracują tylko “ciocie”, ale w wielu prywatnych klubikach rodzice mogą bezpłatnie konsultować się z logopedą, psychologiem lub ortopedą.
A ja? Po pół roku spędzonym z grzechotką w dłoni odetchnęłam i z zapałem wróciłam do pracy. Jeszcze będąc z Grzesiem w domu, założyłam nową firmę, więc lista rzeczy „do zrobienia” była naprawdę długa! Prowadzenie własnego biznesu daje mi mnóstwo satysfakcji i jest wyzwaniem, z którego nie chciałam rezygnować. Lubię wychodzić z domu, rozmawiać z ludźmi oraz… mieć własne pieniądze!
O 16:00 odbieram Grzesia i jesteśmy już tylko my. Po całym dniu pracy cieszę się z każdej minuty z nim spędzonej. Karmię go, bawimy się, przytulamy – wszystko na sto procent, bez zerkania na zegarek. A już niedługo będziemy sobie opowiadać, jak nam minął dzień…
Komentarz
Jak obserwuje kolezanki, to widze przede wszystkim ich rozdarcie, wszedzie chca byc na 100%. Zgadzam sie, ze przestawienie sie z trybu studencko-imprezujacego na cycajacy jest trudny. Sama tez mialam z tym problem. Ale oddawanie az tak malego dziecka to.... no nie miesci mi sie w glowie. Chociaz nawet najbardziej upierdliwe dziecko miala.
:-?
Pan Bóg to jednak lubi zaskakiwać:-)
Druga koleżanka, która ostatnio też oddała1,5 roczne dziecko do żłobka jest znowu bardzo zachwycona jak tam dziecko się wspaniale rozwija i grzeczne się zrobiło. Bo w domu to na głowę wchodzi. No i jak zobaczyła wyposażenie placówki - piękne nowe zabawki to sama mówi, że wolałaby chodzić do takiego żłobka niż być ze swoją mamą. Myślałam, że z krzesła spadnę jak to usłyszałam...No i te wszystkie zajęcia rozbudzające kreatywność dziecka. Jak z tym konkurować?:-(
150-200zł i opiekunka "dba" o dziecko całą noc. Reklama? No, każdy chce czasem na imprezę wyjść, wyspać się albo z mężem do kina na nocny seans wyjść.
dla mnie masakra.
Wszystko po to, aby dalej od domu.... No i to, że mowimy o 6 mies dziecku!
Swoją drogą, babka prowadzi własną działalność i akurat zawsze o 16 kończy....0
przykro się czyta taki tekst.
"gdzie kobiety które co dzień na swych mężów czekają
piorą prasują gotują i nigdy nie narzekają! "
Pewnie słyszałyście już Babcia mówi
https://www.youtube.com/watch?v=NKl0MTW-dtk#t=242
Moja babcia nigdy nie narzekała na codzienne obowiązki. Więc da się.
- ma bardziej profesjonalną opiekę,
- ma zapewniony kontakt z grupą rówieśniczą konieczny do prawidłowego rozwoju społecznego,
- ma zabawki i inne sprzęty lepsze niż w domu,
- ma dostęp do specjalistów, którzy czuwają nad jego prawidłowym rozwojem,
- spędza czas w bardziej odpowiednim i bezpiecznym dla siebie otoczeniu,
- rozwija się, wycisza, nabiera kompetencji społecznych, a w efekcie jest grzeczniejsze i spokojniejsze w domu
- itp.
Dodatkowo:
- opłacone osoby mają dla dziecka więcej cierpliwości niż zniecierpliwiony rodzic,
- rodzic po całym dniu w pracy wprost marzy o tym, by spędzić trochę czasu ze swoim dzieckiem, więc daje mu wtedy siebie na 100%
Smutne, ale dość powszechne :-(
Z. za dwa tygodnie skończy pół roku. I cholera jasna, miałabym problem, żeby ją zostawić dłużej niż na dwie godziny z babcią. Żłobek przekracza moje granice pojmowania jeśli chodzi o tak małe dzieci. Tym bardziej, że luksusowo można teraz być na rocznym macierzyńskim i być z dzieckiem, i je dopilnować, a nie zdawać się na "specjalistów". Jak patrzę na "specjalistki" z przedszkola E. to mi się żołądek wywraca, bo tylko ostatnio zafundowały mojemu dziecku zapalenie oskrzeli aż miło (cytuję dziecko "pani nie kazała zakładać szaliczka"). No, chyba że to bardzo specjalistyczne zapalenie oskrzeli.