Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Moda na sukces, czyli Polak na kredycie

2456

Komentarz

  • edytowano kwiecień 2015
    Wkurza mnie bardzo jak słyszę, że niektórzy chcą żyć na kredyt, mieć coś bez pracy. Z tego co obserwuje to jednak kredyty biorą ludzie pracowici, odpowiedzialni, zaradni. Żeby dostać kredyt to też tzreba mieć jakieś dochody,najlepiej stałe zatrudnienie i wkład własny-wiec to nie leniów czy nieudaczników. Chcą spłacać swoje zobowiazania, a ze czasem jakis krach w życiu nastąpi to nie znaczy że od początku chcieli nie spłacać kredytów. No i nie można się godzić aby w wyniku przekrętu bankowego stulecia spłacać 2 krotnie wyższy dług+odsetki niż się zaciągneło jak w przypadku kredytu w CHF.
  • Apolonia, piszesz jakby osiagniecie zdolnosci kredytowej bylo pikusiem. Uwierz mi, nie jest. Gdybysmy dostali kredyt, nie musielibysmy sie przeprowadzac co roku od 4 lat.
    Przez krotka chwile bank nam proponowal 150tys kredytu hipotetycznego pod warunkiem wplaty wlasnej w takiej wysokosci, ze nie bylo o czym mowic. Teraz nie proponuja - nie mamy magicznej zdolnosci kredytowej;)
  • To nie jest takie proste @apolonia, zwłaszcza z tymi oszczędnościami na 6 mcy naprzód
    Wiele osób po prostu ich nie ma, bo jak niby odłożyć coś, jednocześnie wynajmując?

    Z tą walutą, w jakiej się zarabia w naszym przypadku akurat się nie sprawdziło i wyszliśmy zdecydowanie lepiej na CHF. Braliśmy, jak stał wysoko, potem dość długo miał bardzo niski kurs. Zakładam, że teraz ryzyko jest znacznie wyższe, niż 10 lat temu.

    Niekiedy i konsumpcyjny trzeba brać, wszak bywa różnie. I nie chodzi o wakacje, ciuchy czy super żarcie. Czasami wypada nagle coś, co kosztuje-awaria auta, choroba, splot niekorzystnych wydarzeń itp. I robi się problem.

    Wg mnie lepiej np. wziąć ten kredyt konsumpcyjny niż np. nie płacić czynszu przez 3,4 m-ce, jak robią niektórzy
  • Sa kredyty nieoprocentowane, zaraz mi ktos napisze, ze to wliczone w cene przedmiotow, ale np. my kupowalismy meble 2 lata temu i pol roku temu pralke i szukalismy takich ofert, ze cena przy zaplacie gotowka i suma rat byla taka sama. Oczywiscie rezygnowalismy z ubezpieczen itp., wybieralismy przedmioty z wyprzedazy, zeby zminimalizowac roznice cen przedmiotow miedzy poszczegolnymi sklepami.
    to byly dwie sytuacje na mus, bo trudno dluzej zyc bez pralki lub w ogole bez mebli kuchennych:D
    Nie wyobrazam sobie brac kredytu np. na telewizor lub wakacje...
  • @kociara po jakim kursie chf wzieliście kredyt? Udało się Wam spłacić już ?
    Niestety większosc osób brała ( trochę głupio) kredyt we frankach przy rekordowo niskim, wyspekulowanym kursie CHF i teraz są uwiezieni w mieszkaniach, ich wartosc zadłuzenia wzrosła dwukrotnie. Jak się komuś uda to super, ale to nie dla mnie brać kredyt na 30 lat kiedy tyle rzeczy moze się w zyciu wydarzyć, wypadki, choroby, długotrwałe bezrobocie , śmierc członka rodziny i dokładać do tego jeszcze stres zwiazny z kursem obcej waluty-to nie ma moje nerwy. Poza tym kluczowe dla poczucia bezpieczeństwa jest aby mieszkanie było zbywalne w razie jakiś rewolucji życiowych, kredytu w PLN jednak ubywa i mozna je sprzedać zawsze i jeszcze coś zostanie. Przy zmiennym walutach moze być tak że po sprzedazy mieszkania tzreba jeszcze kilkaset tysiecy oddać bankowi...Kuriozum.
    Poza tym przy kredytcie-konieczne jest mieć oszczednosci na kilka rat. Już po 2 miesiacach nieplacenia raty bank moze wystawić Bankowy Tytuł Egzekucyjny(od sierpnia 2016 r na szczescie bedzie zniesiony) bez powiadamiania kredytobiorcy nawet...
  • My braliśmy, jak stał 2.80, nadal spłacamy.Nie braliśmy na całość. I mieliśmy spory wkład własny.
    Przyjaciele w tym samym czasie brali, co my na całość, też jeszcze spłacają i też ie żałują, ze w CHF
  • Jeszcze inna jest sytuacja jak kredyt bierze się na mieszkanie docelowe czyli duze mieszkanie czy dom, najgorzej jak człowiek planował zmienić na większe i po 8 latach spłaty zamiast początkowych 300 tys ma 500 tys plus odsetki (a splacil juz jakies 200 tys zl i był spory wklad wlasny) To się nazywa pech . Znam 3 takie rodziny.
    Ludzie myślą ze dopoki stac ich na ratę to jest ok. nie myślą że może się zdarzyć że bedą musieli natychmiast spłacić to mieszkanie, którego wartość zmniejszyła się, a jeśli kurs waluty wzrósl nie o 100% tylko np 60% to ich dług po latach splacania co najwyzej wynosi tyle ile na początku. Ale to typowe, przecież wypadki, choroby, bezrobocie zdarzają się innym-nie nam.
    W ogóle w życiu oprócz rozwagi trochę szczęscia się przydaje. Mam znajomego, który wziął kredyt kiedy jeszcze mieszkania w stolicy kosztowały 4 tys za metr...50 m nowe osiedle, blisko planowanej stacji metra. Do tego wziął w dolarach, które mocno spadły także kredyt na 20 lat spłacił w 2 lata .
  • nie mam kredytu, za to mam długi u rodziny, ich suma jest na poziomie sześciocyfrowym juz od dawna i zbliza sie do siedmiocyfrowego. Niebawem nie będzie od kogo pożyczać. Fajnie by było gdybym mogł oddać, ale to co w Polsce ludzie nazywają pensjami na to nie pozwala.
  • edytowano kwiecień 2015
    nie rozumiem tego wybrzmiewającego tutaj "jak ktoś dostanie samochodzik, mieszkanko, milion złotych od babci"... (my nie dostaliśmy) przecież to są czyjeś pieniądze, czyjeś rzeczy, nikt tego chyba nie ukradł? a że ktoś nie rozumie biedy i mówi sobie o tym wszystkim lekko... No ja tam nikomu nie życzę, żeby rozumiał, żeby miał tak cholernie ciężko i musiał sobie żyły wypruwać na miejsce do życia.

    no i nie mogę się zgodzić, że kupienie własnego mieszkania to generalnie dobry pomysł. Ale może istnienie takiego społecznego przekonania ceny są tak wysokie? :)

    @Gregorius długi u rodziny (zwykle ;)) mają to do siebie, że nie naliczają od nich odsetek i nie nasyłają komornika. PS: Jak Ty funkcjonujesz psychicznie z takim długiem? To musi być strasznie ciężkie (zwłaszcza to, że dług rośnie)
  • Bogata masz rodzine skoro sa w stanie miliona pożyczyc.
  • @apolonia moim zdaniem to nie takie proste, że jak spłacasz w PLN to kwota kapitału do spłacenia się zmniejsza i na pewno będzie ok w razie rewolucji życiowych (no dobra, jak się ma 20% wkładu własnego, to jest mniejsze ryzyko, ale zawsze).
    Same podatki i opłaty przy zakupie mieszkania z rynku wtórnego są dość wysokie.
    Spotkałam się ze stwierdzeniem, że nowe duże mieszkania od razu tracą na wartości przy zakupie, zresztą ciężko się ich pozbyć.
    tak jak piszesz, trochę szczęścia się przydaje. Gdyby kredyt na mieszkanie był taki świetny, to każdy, kto miałby jeszcze jakąkolwiek zdolność, kupowałby mieszkania na wynajem (bo kredyt spłaca się sam, nie jest taki straszny, a za 20-30 lat nieruchomość będzie moja).
  • IdaIda
    edytowano kwiecień 2015
    Wbrew pozorom Polacy są w tej korzystnej sytuacji (takie, powiedzmy "szczęście w nieszczęściu"), że mogą wspomóc się wyjazdami zarobkowymi za granicę.
    Korzystając ze stosunkowo wysokich zarobków w zachodnich krajach i minimalizując koszty życia na emigracji można nie tylko uporać się z długami ale i poinwestować w Polsce, ustawiając co nieco siebie, czasem nawet i dzieci.

    Znam trochę takich ludzi, którzy wyjechali z Polski w akcie desperacji i ze sporymi długami (potknęli się przy prowadzeniu biznesów w Polsce i dlatego popadli w tarapaty) ale pracując za granicą szybko pozbyli się długów i dorobili się niezłego majątku. Na ogół są to mężczyźni, rodziny mają w Polsce.

    Dużo gorzej mają ludzie żyjący w tych krajach, z których nie tak łatwo legalnie wyjechać do pracy zarobkowej za granicę.

  • Niestety, ale chyba jeszcze długo w naszym kraju nie będzie opcji tanich lub w przystępnych cenach mieszkań na wynajem długotrwały. Dlatego zostaje albo wynajem, w przypadku którego trzeba się liczyć z kilkoma przeprowadzkami w ciągu "życia" albo kredyt.
    Innej opcji chyba nie ma póki co.
  • IdaIda
    edytowano kwiecień 2015
    Gdyby kredyt na mieszkanie był taki świetny, to każdy, kto miałby jeszcze jakąkolwiek zdolność, kupowałby mieszkania na wynajem (bo kredyt spłaca się sam, nie jest taki straszny, a za 20-30 lat nieruchomość będzie moja).



    I sporo osób tak robi. Rzecz w tym, że trzeba raczej mieć wkład własny, aby rata za kredyt na mieszkanie była w takiej wysokości jak zysk z wynajmu. Fajnie jest też mieć zabezpieczenie finansowe na dwa - trzy miesiące spłat, na wypadek konieczności szukania nowych lokatorów. Trochę kłopotliwe jest szukanie i dobór odpowiednich lokatorów co jakiś czas, ale ... w takim systemie rzeczywiście można po 20 latach mieć mieszkanie spłacone przez ... kogoś innego.

  • Bo świat stoi na głowie. Kiedyś każdy kto pożyczał spłacał osobiście, jak nie miał to odpracowywał. Za długi szło się na służbę lub nawet w niewolę. Dzisiaj namawia się ludzi do pożyczania, a spłacać jakby co ma całe społeczeństwo. Wina nie leży u pożyczających, Ci najczęściej nie maja wyjścia lub są zmanipulowani przez kredytodawcę, ale właśnie u kredytodawców. Gdyby musieli się martwić sami o niespłacone kredyty, nie udzielaliby ich tak chętnie i nie byłoby problemu krachów bankowych. Niestety jak nabroją, to my musimy za nich płacić, zatem broją coraz bardziej.
  • @ela jak rozłożysz na lata pożyczek to to troche inaczej wygląda
  • @malagala no komfortu psychicznego nie mam. ale ewentualnie mógłbym sprzedać swoją i zony nerkę, to by dług nieco się zmniejszył
  • Autorka chyba zielonego pojecia nie ma o czym pisze.
  • Zdecydowanie, myli podstawowe pojęcia. Jeżeli tak rzeczywiście uważa, to współczuję jej otoczeniu.
  • @Turturek no ja chetnie swe pożyczki odpracuję. To raz dwa. pożyczać muszę, bo mnie z pensji np na remont przeciekającego dachu nie stać. Własne mieszkanie/dom to też taka skarbonka bez dna.
  • Odrzucający ten tekst. Nieudany. Jakaś zawiść i poczucie wyższości przebija.
  • Cóż, wielokrotnie spotkałam sie ze stwierdzeniem, ze wydajemy kupę kasy na rzeczy tak naprawdę niepotrzebne-na jakieś gadżety, nowinki technologiczne itp.
    Zapewne jest w tym trochę prawdy, jednak nawet gdyby odrzucić to wszystko, to i tak życie jest drogie. Po prostu.
    Nawet z dwóch pensji jest trudno cokolwiek odłożyć-dlatego niekiedy kredyt to po prostu konieczność, choćby i konsumpcyjny.
    Nie potępiam też tych, którzy biorą je na wakacje. Czasem taka nagroda dla siebie i całej rodziny za cały rok wyrzeczeń, ściskania pasa, odmawiania sobie wszystkiego jest po prostu potrzebna, by nie zwariować i nie mieć poczucia totalnej beznadziei. I choć przez chwilke poczuc się jak bohater telenoweli ;)
  • Test od czapy
    Tak jak pisały dziewczyny wyżej, szkoda ze nie ma słowa o tych "pośrodku", ktorych przecież jest najwiecej .
    Odraz jakby narzucone, ze ten z kredytem to żyjący ponad stan, głupiec który sie zadłużał na "lepsze" zycie. Zaś mądry to ten co biedny.
    Pomoc temu co sie noga powinela to jalomuzna, wszak każdy katolik zobowiązany do jalomuzny, to obowiązek
    A gdyby katolik nie był zobowiązany do jalomuzny, to najwidoczniej by nie pomógł bo przecież głupek stał sie biedny niejako na swoje życzenie
    Tak jak by ten macho- ojciec głupek w założeniu to celowo brał kredyty bo przecież ktoś sie znajdzie kto mu potem to spłaci wiec ma w zadzie co będzie.
    Autorka żyje w oderwaniu od rzeczywistości chyba, bo cos słabo zna realia życia :)
    Śmieszny trochę ten wtręt z rekolekcjami "trzeba pomoc bo rodzina jedzie na rekolekcje". Jakby te wyjazdy rekolekcyjne były wyznacznikiem czyś dobry człek i zasługujesz na pomoc czyś głupi i nie zasługujesz
    Nie ważne czy masz na chleb, rekolekcje to mus
  • @Gregorius, wiele osób pożyczających wychodzi z tego słusznego założenia. Ja pisałem o czym innym. Banki z góry wiedzą o małych czy wręcz zerowych szansach spłaty, a mimo to pożyczają wiedząc, że spłatami zajmie się skarb państwa. I wcale im nie zależy żebyś to Ty spłacał. Do tego dochodzi szczucie medialne społeczeństwa na kredytobiorców jacy to są pazerni i cwani, a przecież większość spłaca zobowiązania terminowo i bez słowa. Do tego dochodzi rzeczywisty czynnik wyprowadzania kasy z banków czyli dawne służby specjalne i inne struktury mafijne. Wystarczy podać przykład IV oddziału PKO BP którego prezes przyzwolił na takie wyprowadzanie kasy popełnił samobójstwo strzelając sobie 3 razy w brzuch i oczywiście śledztwa nie było, a za milionowe pseudokredyty zapłacili inni.
  • Tu gdzie żyję to nasi znajomi mają np raty kredytu na mieszkanie rozłożone na 100 lat.
    I to bank rozłożył ten kredyt.
    Drudzy kupil dom a że mieli wysoki wkład własny to bank umożliwił im spłacanie jesynie odsetek. Tak że dom nigdy tak naprawdę nie będzie ich bo raty spłacać mogą a nie muszą.
    Całe życie rodzinne wynajmuję mieszkania. Wszystko zależy od wynajmującego. Tu się tym zajmują agencje pośrednictwa nieruchomości. Wynajmujesz od agencji, płacisz agencji, właściciela nie obchodzi nic poza stanem konta. Nawet go na oczy nie widzisz.
    Tu są osoby które w takich mieszkaniach żyją po kilkanaście, kilkadziesiąt lat.
    Czynsz czy tam odstępne jest mniej więcej wysokości raty za mieszkanie a nawet nieco niższe czasem.
    Co do życia na kredyt nie jest to specjalnoć Polaków tylko.
    Kredyt powoduje mniejszą mobiność a większą zależność i sterowność. No nie wyjdziesz na ulicę i nie zbuntujesz się przeciw systemowi jak masz kredyty.
    Życie na kredyt powoduje zmniejszenie szacunku do pracy, konsumpcjonizm, brak odpowiedzialności.
    Mnie kredyt nie grozi bo nam go zwyczajnie nikt nie udzieli. Za mało zarabiamy i za dużo mamy dzieci.
    Poza tym osobiście jakieś sprzęty itp wolę kupować za gotówkę. Najwyżej przez resztę miesiąca muszę bardzo oszczędzać jak coś chcę mieć.
    Skutkuje to tym że bardziej szanuje rzecz którą kupiłam.
  • edytowano kwiecień 2015
    Czasem nie ma innego wyjścia jak pożyczyć i nie chodzi o fiubździu tylko ktoś np, nie może pracować bez samochodu albo mieszka na wsi a lekarz jest w mieście, sklepy też. Co wtedy? I nie chodzi o luksusowe czy nowe samochody z salonu ale złomy sprzed 20 lat. Później np. zapożyczyć się na nowe opony, bo policja wlepia mandaty za zjechane.
    Nie rozumiem wyśmiewania, czasem trzeba pożyczyć i na jedzenie. mam sąsiadów którzy często ( a mają tylko 2 dzieci) muszą ode mnie pożyczyć 30 zł bo nie mają na jedzenie dla dzieci. I niech nikt nie pitoli, że można dzieci wyżywić li i jedynie jaglanką na wodzie, nawet kura potrzebuje zjeść różne rodzaje ziaren.
  • nie chodzi o to, że jak ktoś nie pożycza to mądry tylko chodzi o pożyczanie mądre, nie ponad stan - i ja tak ten tekst rozumiem.

    Banki chętnie dają kredyty takie, że już na życie ledwo co zostaje, czasem można wziąć mniejszy kredyt ale nie kręcić sobie pętli na szyję.

    Pomyślcie sobie, mam znajomych co wzięli 1,5 bańki kredytu dom 250m - 2 dzieci i nie planują dalej- raty chyba po 8 czy 10 tyś miesięcznie, wszystko pięknie póki zarabiają tak jak teraz (czyli naprawdę bardzo dobrze) - ale kredyt jest na 30 lat - oby zarabiali dobrze jak najdłużej ale czy to nie jest wydawanie ponad stan ? Pomijam życie w ciągłym napięciu, w którym są bo co jak choćby jedno straci pracę - już nie będą mogli zapłacić, rodziny nie powiększą choćby chcieli bo przecież ona może nie mieć gdzie wrócić, ...

  • @Aneczka08 jakbym nie pożyczał ponad stan to rodzina by pomarła z głodu, wyziębienia i braku dachu nad głową. Taka smutna rzeczywistość. Bo stać to mnie najwyżej na kartoniak pod mostem plus chińską zupkę.
  • ale widzisz różnicę między pożyczaniem na podstawowe rzeczy co by jak piszesz rodzina nie pomarła a budowaniem pałacu na który nas nie stać?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.