Opowiadałam wam moją rodzinną ekstremalną historię o stawianiu baniek. Mam siostrę cioteczną, która ma około 50lat. Urodziła sie jako wcześniak, zaraz po urodzeniu w domu złapała zapalenie płuc. Była sroga zima, oni mieszkali daleko od szpitala kilkanaście kilometrów, nie było jak jej zawieźć, dziecko umierało. Aż przyszła taka babcia która od zawsze była stara. Wzieła to malusieńkie dziecko niespełna 3kg i postawiła bańkę dosłownie na pół zdrowaśki. I pomogło.
Sama nie stawiałam baniek. Jako dziecko natomiast miałam przez mamę stawiane kilkukrotnie bańki i pamiętam, że nie można było ich wyziębić. Akurat jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, to mam do mamy zaufanie, bo wiedzę z tego zakresu ma dużą.
A my szczepimy i jemy normalnie chyba, ani specjalnie zdrowo ani też specjalnie niezdrowo, mleko pijemy, czekoladę jemy, ciastka raczej pieke ale sklepowe też czasem jemy. Codziennie gotuję, raczej różnorodne potrawy, i mięso i warzywa i kasze i ryze i ziemniaki i makarony. Antybiotyków raczej nie bierzemy, u lekarza dziecięcego zawsze sprawdzają czy to bakteryjna infekcja czy wirusowa. Jak zaczynają smarkac to inhalujemy solą a w okresie jesiennym dostają tranu. Jedno dziecko mam w szkole drugie w przedszkolu i dwójkę w domu.
Ale odkurzyłyście wątek sprzed 7 lat... Tak ja zauważyłem, u nas celiakia powodowała skłonność do zapalenia oskrzeli, jednej zimy córka chorowała 7 razy , mniej więcej tak; 2 tygodnie choroby, 2 tygodnie zdrowia i tak w kratkę 7 razy. Lekarka powiedziała - jedźcie nad morze. I pojechaliśmy na 3 tygodnie. I kolejnej zimy było jak ręką odjął bez choroby. Więc jeździmy co roku na 3 tygodnie w lato oraz 1 tydzień w ferie zimowe. Dzieci już nie chorują.
Wysoka zawartość jodu, ktora ma działanie powiedzmy terapeutyczne jest w bliskiej odległości od lini morza, czyli w pasie przybrzeżnym. Molo jak najbardziej
@Mirala przy witamina D3 podawaj k bo bez k d3 nie wchłonie się. Córka też chorowała w przedszkolu i przestała sama z siebie i nie jeździłam nigdzie. A zresztą trzeba mieć fundusze na wyjazdy.
Komentarz
Mam siostrę cioteczną, która ma około 50lat. Urodziła sie jako wcześniak, zaraz po urodzeniu w domu złapała zapalenie płuc. Była sroga zima, oni mieszkali daleko od szpitala kilkanaście kilometrów, nie było jak jej zawieźć, dziecko umierało. Aż przyszła taka babcia która od zawsze była stara. Wzieła to malusieńkie dziecko niespełna 3kg i postawiła bańkę dosłownie na pół zdrowaśki. I pomogło.
Tak ja zauważyłem, u nas celiakia powodowała skłonność do zapalenia oskrzeli, jednej zimy córka chorowała 7 razy , mniej więcej tak; 2 tygodnie choroby, 2 tygodnie zdrowia i tak w kratkę 7 razy. Lekarka powiedziała - jedźcie nad morze. I pojechaliśmy na 3 tygodnie. I kolejnej zimy było jak ręką odjął bez choroby. Więc jeździmy co roku na 3 tygodnie w lato oraz 1 tydzień w ferie zimowe. Dzieci już nie chorują.
Córka też chorowała w przedszkolu i przestała sama z siebie i nie jeździłam nigdzie. A zresztą trzeba mieć fundusze na wyjazdy.