A nie może sobie kupić bichona albo innego maltańczyka? Bichony są sympatyczne, nie jazgotliwe, bystre dosyć. Małe i wyglądają jak mop, ale całkiem psie z charakteru. I odpada temat ciągnięcia na spacerze i innych utrudnień związanych z dużymi rasami.
Gosiu, nie napisałam, że na pewno nie dostanie ale trzeba spełniać kilka kryteriów, mieć warunki a z tego co piszesz twoi rodzice za bardzo nie mają. Hodowca nie może odmówic sprzedania szczeniaka bezpośrednio ze wzgl. na wiek chętnego bo gdyby ten się uwziął to pozwałby do sadu o dyskryminację. Ale po prostu kupując tosę trzeba sobie zdawać sprawę czego ten pies potrzebuje, żeby nie stał się uciążliwy. Może namów mame by poczekała aż jamnik przeniesie się na tamten świat. On może być zazdrosny, poczuć się odrzucony ( to częste w przypadku psów alfa) no i będzie dokuczać tosie a ten się kiedyś zemści. Tosy są co prawda opanowane ale mają temperamenty.Nie dziwię się, że ktoś chce psa dużej rasy bo sama takie lubię o wiele bardziej niż małe pieski. Może lepszy byłby mastiff angielski? Ten bywa uparty i też trzeba go starannie wychować ale na ogół są to psy bardzo łagodne, choć gigantyczne, tylko jeżeli rodzice są niekonsekwentni i dają wchodzić obecnemu psu na głowę to właściwie żaden pies się nie nadaje. Może rodzice chcą obrończego psa, bo nie czują się bezpiecznie w swojej okolicy ?
Moi rodzice są akurat konsekwentni aż do bólu. Poznałam to na własnej skórze jako dziecko. No i konsekwentnie rozpieszczali jamnika. Nie chcą tosy póki jamnik żyje, a pytałam o pozwolenie raczej z nadzieją, że nie dostaną. Warunki to raczej mają. Z tego, co przeczytałam, pies musi być na zamkniętej posesji. Mają mieszkanie w bloku, duże, na parterze, obok parku, w bezpiecznej dzielnicy. A z dużych psów to każdego bym im odradzała, bo są schorowani i moim zdaniem ten pies tylko pogorszy ich stan zdrowia - zwłaszcza taty, bo to pewnie on będzie wyprowadzał tosę, a jego może nie chcieć słuchać. Także, jak widać, problem jest złożony: obawa o zdrowie rodziców i obawa przed ich przyjazdem do mnie z dużym, potencjalnie niebezpiecznym psem. I do tego rodzice, którym nie da się nic powiedzieć, bo mama wie wszystko najlepiej, a tata przytakuje mamie (choć mam wrażenie, że on tego psa nie chce).
Gosia, postaw sprawę jasno od samego początku do samego końca. Zakaz przyjazdu z psem i od tej zasady nie ma odwołania. Może pamiętasz, co my w zeszłe wakacje przechodziliśmy z powodu braku takiej asertywności? Rodzina (mimo naszych uprzednich ustaleń) przyjechała do nas z psem. Duży pies (amstaff), karny, dobrze szkolony, lubiący (no dobra, akceptujący ) dzieci. Ale chwila nieuwagi i brak w domu właściciela skończył się tragicznie - nasz syn został nieszczęśliwie "kłapnięty" pod okiem. Rozcięty kanalik łzowy, dwugodzinna operacja w znieczuleniu ogólnym, 10-cio dniowy pobyt w szpitalu... A wszystko przez to, że mało stanowczo powiedzieliśmy "nie".
I niech miłośnicy czworonogów mówią co chcą - ale ja uważam, że zasady w moim domu ustalam ja i nawet najcudowniejszy piesek-przytulanka nie ma wstępu do MOJEGO domu. Pewnie, że psa da się wychować, ale moje dzieci nie są wychowane do zabaw z psem i nie potrafią odczytywać sygnałów nadawanych przez czworonoga. A pies był po prostu spięty, bo nie było jego pana. I czekał, a syn chciał go uspokoić...
Swoją drogą szczęście w nieszczęściu, że babcia na pupila nie wybrała sobie ptasznika albo grzechotnika
Gosia, ja mam jeszcze tylko dwie rzeczy do dodania, bo prawie wszystko zostalo tu napisane. Pierwsza to taka, ze Twój wytrwaly opór może spotkac sie z inna reakcja, niż oczekujesz, niż miała miejsce zwykle. Polecam modlitwy do Aniolow Stróżów swojego i drugiej osoby A druga jest taka, ze teraz wydaje Ci się to trudne, (postawienie Mamie granic w Twoim domu), ale mysle, ze będzie taki moment, ze będzie to dla Ciebie latwe i będziesz się sobie dziwić, ze tak ciężko bylo Ci to zrobić wczesniej.
Mądry hodowca powinien zadać pytanie o wiek, zdrowie i kto zostanie z psem w razie szpitala.W praktyce nawet najlepsze hodowle cieszą się jak sprzedadzą psa w miarę rozsądne ręce.
No i moja mama postawiła na swoim i latem ubiegłego roku kupiła tosę Nic innego nie robi, tylko zajmuje się psem, w skutek czego pies jest bardzo grzeczny i karny. Byli u nas w październiku. Nie umiałam odmówić Dzieciom się pies podobał, ale ja się go boję moja siostra postawiła na swoim i skutek jest taki, że rodzice się obrazili i między nimi zimna wojna. Szwagier powiedział, że nie przyjedzie na komunię mojej A (jest chrzestnym), jeśli rodzice będą z psem. A bez psa nie przyjadą. I co teraz? Przerasta mnie to wszystko. A tak mi się temat przypomniał w związku z odgrzebanych wątkiem o relacjach z rodzicami.
Gosia teraz musisz wybrać-albo zaprosić rodziców którzy zachowują się jak rozkapryszone dzieciaki (mają w nosie dobre relacje z wami i robią to co chcą nie dbając o wasze bezpieczeństwo ) albo zaprosić siostrę ze szwagrem,którzy zachowują się jak dorośli (potrafią stawiać granice).
Nie lubię konfliktów. Jak jednak powiem, że ma przyjechać bez psa, to się obrazi na amen. Uważa tego psa za członka rodziny i nie rozumie naszych obaw. A poza tym boli mnie, że wybrała psa, a nie siostrę, że nie potrafi ustąpić, a przecież siostra mieszka blisko i spokojnie mogli psa zostawić w domu. Ze mną to co innego. To ponad 300 km. Oni nie mają z kim zostawić psa. Wszędzie z nim jeżdżą. Nawet na rekolekcje, gdzie ponoć pies był ulubieńcem wszystkich.
Srutu-tutu, psa ZAWSZE gdzieś można zostawić albo załatwić mu opiekę. Zdanie wybrała psa, a nie siostrę jest kluczowe. Tak, jest możliwe, że mama wybierze psa a nie uroczystość Waszej córki.
Na Komunii będzie dużo ludzi, drugi pokój na dole jest malutki, szczerze mówiąc, to nie wiem, jak ten pies się zmieści (to bardzo duży pies). Poza tym jedna z moich suk jest bojowo nastawiona. Na tego psa warczała i moja mama ją uderzyła. Wkurzyłam się wtedy, bo mój pies jest malutki i bardzo się bał. Ja tam tę małą zamknę, kota też, ale czy mama zrozumie? Co do szwagra, to on jest skonfliktowany mocno od początku. Teściowa go nie lubi z wzajemnością
Nie wyobrażam sobie gościa,który na uroczystość komunijną moich dzieci i gdziekolwiek przyjechałby z psem. I co,z tym psem do kościoła też pójdą?Czy przyjadą na I komunię i na niej nie będą? Mam w rodzinie ludzi zakochanych w swoich psach,traktujacych ich jak członków rodziny,ale na komunię,pogrzeby,śluby potrafią przyjechać bez pupilów. Wspołczuję,ale ja bym wybrała chrzesnych niż psa,jeśli ktoś (właściciel psa) nie widzi tego,że to nietakt i dziwactwo,że taki kłopot robi gospodarzom. Przecież nie tylko siostra ale i inni goście mogą nie mieć ochoty na konfrontację z takim psem
Ja bym musiala zrezygnować z tej Komunii, ponieważ moje dzieci boją się psow, w wyniku roznych przykrych doświadczeń z Ich niesfornymi właścicielami, dla mnie od wejscia bylby odwrót.
Moje dzieci zrobilyby placz, krzyk i panikę. Zwlaszcza w obliczu dużego psa.
Ale pomijając, ze jakies dziecko/dorosly boi się psów, ma alergię itp
Czy kultura nie.wymaga by zwierząt nie.przywozic do cudzego domu? A juz bez zgody właściciela, to jest jakis matrix. Nie ogarniam.
Co się dzieje z ludźmi, ze takie bozki robią z psow?
Przecież ja o liście piszę. Chcę ułożyć wszystko na spokojnie w słowa, bo słowa ranią, wiem, a wypowiedziane w emocjach, często niepotrzebne, ranią najmocniej. A moja mama internetów nie czyta. Tylko fora o psach
Bernardyn pogryzł ostatnio panią-stanęłamu na pysk, niechcący, po ciemku w salonie. Przez sen e atakował. Nie pierwszy wielki pies w tym domu. Nie bałam się nigdy chodzić nawet z maluchami, bo wszystkie ułożone, karne. Ale zwierzak, to zwierzak. Im większa paszcza, tym większa rana. B już miesiąc prawie nie może chodzić. Zakażenie się wdało. Rozumiem,że ludzie boją się psów. Rodzice narzucają dzieciom dorosłym nawet swoją wolę. Nie rozumiem traktowania psa jako członka rodziny... Czy ten pies zajmie się nimi na starość, pogrzeb ogarnie... Bo ten wnuk/wnuczka przed komunią, czy nawet wredny zięć ma na to jakieś szanse... Gdzie w tym logika, żeby dla psa topór wojenny z dziećmi wykopywać... ?
Ja robiłam za histeryczkę bo byłam przeciwna obecności psa na wspólnym podwórku teściów i właścicieli psa, pies był rotweilerem. Skończyło się na tym, że pies ten został uśpiony bo ugryzł i okaleczył swego opiekuna. "Miłość" do zwierzaka zaślepia, mam nadzieję że znajdzie się jakieś pośrednie rozwiązanie ale priorytetem powinno być spotkanie rodzinne.
Tosy pomimo wagi i gabarytów, do tego ułożone i z dobrej hodowli nie są zagrożeniem dla dzieci. One dla rodzin z dziećmi są wręcz stworzone. Mnie martwi tu co innego. Takie na sile stawianie na swoim. Mamę mogę zrozumieć. Pewnie czuje się samotna, może chce też trochę coś pomanifestowac. Ale czemu szwagier tez jakieś sceny robi? Wydaje mi się, że niepotrzebne takie nakrecanie się i tak naprawdę nie o tose tu chodzi. Bo ona najmniej problematyczna w tym wypadku. Powaznie
A skad wiadomo że pies z dobrej hodowli,ułożony itd. Wolałabym tego nie testować na moich gościach. Jedna z córek miałaby po imprezie gdyby ktoś z takim psem na się zawalił na glowę.Ona sie bardzo boi duzych psów. @kociara Ty tak serio? Nie widzisz problemu w przyjsciu do kogoś na imprezę ze zwierzakiem wbrew woli gospodarzy?
Komentarz
Może rodzice chcą obrończego psa, bo nie czują się bezpiecznie w swojej okolicy ?
Także, jak widać, problem jest złożony: obawa o zdrowie rodziców i obawa przed ich przyjazdem do mnie z dużym, potencjalnie niebezpiecznym psem. I do tego rodzice, którym nie da się nic powiedzieć, bo mama wie wszystko najlepiej, a tata przytakuje mamie (choć mam wrażenie, że on tego psa nie chce).
Może pamiętasz, co my w zeszłe wakacje przechodziliśmy z powodu braku takiej asertywności?
Rodzina (mimo naszych uprzednich ustaleń) przyjechała do nas z psem.
Duży pies (amstaff), karny, dobrze szkolony, lubiący (no dobra, akceptujący ) dzieci. Ale chwila nieuwagi i brak w domu właściciela skończył się tragicznie - nasz syn został nieszczęśliwie "kłapnięty" pod okiem. Rozcięty kanalik łzowy, dwugodzinna operacja w znieczuleniu ogólnym, 10-cio dniowy pobyt w szpitalu... A wszystko przez to, że mało stanowczo powiedzieliśmy "nie".
I niech miłośnicy czworonogów mówią co chcą - ale ja uważam, że zasady w moim domu ustalam ja i nawet najcudowniejszy piesek-przytulanka nie ma wstępu do MOJEGO domu. Pewnie, że psa da się wychować, ale moje dzieci nie są wychowane do zabaw z psem i nie potrafią odczytywać sygnałów nadawanych przez czworonoga. A pies był po prostu spięty, bo nie było jego pana. I czekał, a syn chciał go uspokoić...
Swoją drogą szczęście w nieszczęściu, że babcia na pupila nie wybrała sobie ptasznika albo grzechotnika
Pierwsza to taka, ze Twój wytrwaly opór może spotkac sie z inna reakcja, niż oczekujesz, niż miała miejsce zwykle. Polecam modlitwy do Aniolow Stróżów swojego i drugiej osoby
A druga jest taka, ze teraz wydaje Ci się to trudne, (postawienie Mamie granic w Twoim domu), ale mysle, ze będzie taki moment, ze będzie to dla Ciebie latwe i będziesz się sobie dziwić, ze tak ciężko bylo Ci to zrobić wczesniej.
Dokładnie.
Zdanie wybrała psa, a nie siostrę jest kluczowe. Tak, jest możliwe, że mama wybierze psa a nie uroczystość Waszej córki.
Co do szwagra, to on jest skonfliktowany mocno od początku. Teściowa go nie lubi z wzajemnością
I co,z tym psem do kościoła też pójdą?Czy przyjadą na I komunię i na niej nie będą?
Mam w rodzinie ludzi zakochanych w swoich psach,traktujacych ich jak członków rodziny,ale na komunię,pogrzeby,śluby potrafią przyjechać bez pupilów.
Wspołczuję,ale ja bym wybrała chrzesnych niż psa,jeśli ktoś (właściciel psa) nie widzi tego,że to nietakt i dziwactwo,że taki kłopot robi gospodarzom.
Przecież nie tylko siostra ale i inni goście mogą nie mieć ochoty na konfrontację z takim psem
Moje dzieci zrobilyby placz, krzyk i panikę. Zwlaszcza w obliczu dużego psa.
Ale pomijając, ze jakies dziecko/dorosly boi się psów, ma alergię itp
Czy kultura nie.wymaga by zwierząt nie.przywozic do cudzego domu? A juz bez zgody właściciela, to jest jakis matrix. Nie ogarniam.
Co się dzieje z ludźmi, ze takie bozki robią z psow?
Co ten biedny zwierzak winny
Rozumiem,że ludzie boją się psów.
Rodzice narzucają dzieciom dorosłym nawet swoją wolę.
Nie rozumiem traktowania psa jako członka rodziny... Czy ten pies zajmie się nimi na starość, pogrzeb ogarnie... Bo ten wnuk/wnuczka przed komunią, czy nawet wredny zięć ma na to jakieś szanse... Gdzie w tym logika, żeby dla psa topór wojenny z dziećmi wykopywać... ?
Mogliby odwiedzać pieska, a jednocześnie mieszkałby osobno.
Mnie martwi tu co innego. Takie na sile stawianie na swoim. Mamę mogę zrozumieć. Pewnie czuje się samotna, może chce też trochę coś pomanifestowac. Ale czemu szwagier tez jakieś sceny robi?
Wydaje mi się, że niepotrzebne takie nakrecanie się i tak naprawdę nie o tose tu chodzi. Bo ona najmniej problematyczna w tym wypadku. Powaznie
Wolałabym tego nie testować na moich gościach.
Jedna z córek miałaby po imprezie gdyby ktoś z takim psem na się zawalił na glowę.Ona sie bardzo boi duzych psów.
@kociara Ty tak serio? Nie widzisz problemu w przyjsciu do kogoś na imprezę ze zwierzakiem wbrew woli gospodarzy?