Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mamy niepracujące kilka lat - a powrót do pracy

1234568

Komentarz

  • edytowano wrzesień 2015
    A ja się wypowiem jako "wyzyskiwane dziecko"
    Rodzice moi pracowali dużo w przydomowym sklepie, babcia też, druga daleko.

    Nie pamiętam mojej mamy z odkurzaczem. NIGDY nie odkurzała. NIGDY nie widziałam jej odkurzającej.
    Mama gotowała, myła okna. takie większe prace, zadania.

    Podstawówka i przedszkole
    Ja z bratem co sobota: odkurzaliśmy, myliśmy podłogi, wycieraliśmy kurze z czasem też sprzątaliśmy łazienkę, kuchnie. Zawsze ścieliliśmy rodzicom i sobie wersalki.
    W wakacje 2 godziny pomagaliśmy w sklepie, kosiliśmy trawę (jedna osoba kosi, a druga trzyma i pilnuje kabla żeby było bezpiecznie), grabiliśmy.

    Gimnazjum
    wszystko co wyżej, plus gotowanie, malowanie ścian (często z własnej inicjatywy), samodzielna praca w sklepie.

    Gdy mój brat miał prawo jazdy jeździliśmy też po towar do sklepu do hurtowni itp.

    Nie zabrakło nam czasu na beztroskie dzieciństwo, rower, łyżwy, narty, rolki, książki, bajki, przyjaciół, nudę i głupoty, lekcje rysunku, języki i pływanie...itp

    Efekty???
    Same plusy
    17 lat - pierwsza praca zarobkowa
    19 lat - pierwszy samodzielny wyjazd zagranice do pracy
    22 lata - ślub
    24 lata - kredyt i budowa domu
    25 lat - pierwsze dziecko

    Dla mnie to wszystko nigdy nie było za wcześnie, a teraz moje prawie 30-letnie koleżanki nie decydują się na dzieci, bo na razie "muszą się nauczyć ogarniać mieszkanie i zresztą same czują się jak dzieci".

    Czy czułam się wyzyskiwana? Absolutnie nie. Dla mnie to była norma.

    A młodszym rodzeństwem ciotecznym, siostrzenicami i wszelkiego typu kuzynostwem zajmowałam się często po kilka godzin, ale to nigdy z obowiązku tylko tak dla zabawy. Dla mnie to była zabawa, mimo odpowiedzialności.

  • Dori, zdanie ,,Nie zabrakło nam czasu na beztroskie dzieciństwo''...jest kluczowe.

    Też z siostrą miałam takie obowiązki, może poza opieką nad dziećmi, bo takowych pop prostu za wiele nie było.
    Uważam, że włączanie się w obowiązki domowe to doskonała szkoła życia.
    I wracając do tematu wątku: jeśli dzieci, których mama musi wrócić do pracy są wdrożone w te obowiązki - taki powrót jest o wiele łatwiejszy.
  • w dzisiejszych czasach chyba wiekszym problemem jest brak obowiazkow u dzieci niz ich nadmiar. A rodzicom 1 czy 2 dzieci czesto latwiej jest zrobic cos za dzieci, niz uczyc i egzekwowac ich wypelnienia.
  • Nie u mnie. Pracy mam tak dużo, że niewiele rzeczy robię za dzieci. Starsza bardzo mi pomaga i jest dzięki temu łatwiej. Młodszą muszę bardziej podszkolić.
  • Chyba, że z nimi mieszkasz w jednym domu. ;)
  • a mnie ostatnio niezmiernie zadziwia "szatniany przyklęk przedszkolny" w wykonaniu rodziców dzieci z przedszkolnej grupy mojej Matyldy

    rodzice wchodzą do szatni z dzieckiem i od rzucają się na kolana, zakładając dzieciom buty

    gwoli wyjaśnienia - Tylda chodzi w tym roku do zerówki
  • Ja to nawet rozumiem, też tak robiłam. Wynikało to z pośpiechu i obawy przed spóźnieniem do pracy. Rano każda sekunda jest cenna, szczególnie, gdy się do tej pracy dojeżdża. Bardzo dobrze wiem, że tak nie należy robić, że dziecko powinno samo się obsługiwać. Moje dzieci w wieku przedszkolnym były ,,samoobsługowe'', ale raczej w domu i wtedy, gdy nie musiałam rano pędzić z wywieszonym jęzorem do pracy, do której nie mogę się spóźnić nawet sekundy.
    Tak więc, mnie tali ,,przyklęk'' wcale nie dziwi.
  • "szatniany przyklęk przedszkolny" padłam =))

  • Bea, widzisz, każdego dziwi coś innego. Mnie np. ton wyższości wobec wszystkiego i wszystkich.

    Ja też jestem w stanie wstać wcześnie i to robię, tylko na drodze sytuacja nie zależy ode mnie i jadąc w Gdańsku po trasie pełnej korków i remontów nie jestem w stanie przewidzieć, ile czasu będę jechać. Za każdym razem jest inaczej, szczególnie w miesiącach jesienno-zimowych. Dlatego szczerze przyznaję, że należę do tych beznadziejnych matek, które rano, o godz. 7 00 zdejmowałam śpiącemu jeszcze dziecku buty i zakładałam kapcie.
  • Ja zawsze jak szłam po rodzeństwo rozbierałam ich, klękałam i zakładałam buty.
    Z następujących powodów
    -zwykle byliśmy spóźnieni jeśli mowa o poranku, nie, nie tak hop siup po prostu wyjść 10 minut wcześniej
    -sama musiałam lecieć do szkoły
    ale rano odprowadzałam sporadycznie.
    Co do popołudnia (plus kontynuacja powodów porannych)
    -szatnia była mała i zawsze napchana dziećmi
    -było tam zawsze potwornie gorąco
    -denerwowały mnie inne dzieci i było bardzo głośno
    -to było zaraz po moim powrocie ze szkoły i byłam po prostu głodna i chciałam do domu.

    Bracia i siostra wszyscy normalni mimo to. Umieją zakładać i zdejmować buty więc krzywdy im nie zrobiłam.
  • a ja to traktuję jako poranne dopieszczenie dziecka, które póki co średnio przechodzi wejście w nowe przedszkole. W domu ogarnia się sam, a tam jest rozbity - dlaczego mu odmówić tego okazania miłości?

    natomiast w całokształcie bardzo mi się podobają posty wielu osób (@Bea, wielki szacun za konsekwencję i całościowe ogarnięcie tematu obowiązków, robi wrażenie)

  • Silesia, dokładnie to samo, co u Ciebie. O tyle, że po południu nie spieszyłam się do pracy i dziecko samo się ubierało.
  • Mnie zastanawiają wypowiedzi typu
    "No ale teraz to dzieci i tak mają mało obowiązków bo rodzice to tacy a tacy są a potem dzieci niemoty"

    Hej. Ale przecież swoim mówcie żeby pilnowały młodszych?
    Czy jednak cudzym rozwrzeszczanym jedynakom o których piszecie?

    Bo nie łapię tego wplątywania ; ) :D
  • Silesia, cudze zawsze niemoty, a nasze mega pracowite, samodzielne i od urodzenia wiążące buty i karmiące młodsze rodzeństwo, jak również pilnujące tuzina kuzynostwa i gotujące dla całej rodziny. Wiem, wiem, gorycz przeze mnie przemawia, że sama takiego nie mam.
  • Absolutnie nie uważam że jedynak to zaraz sknera i niemota.
    Pisze bo dziwią mnie te stwierdzenia o tych "dzisiejszych dzieciach"
    Z dystansem czytajcie co pisze, może faktycznie za bardzo jade ;)
  • No a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jedna matka patrzy na "przyklęk przedszkolny" i widzi potencjalnie nieuczone samodzielności dziecko. Druga patrzy kątem oka bo sama też klęczy i też się śpieszy do pracy.




  • Silesia, dzięki za te słowa.
  • Ja raczej zawsze z podziwem na takie patrzyłam, że im się chce być konsekwentnym o tej porze. A potem przychodziła jeszcze myśl: ,,Może po prostu nie muszą się śpieszyć do pracy''.
  • Co nie zmienia faktu, że dalej tkwiłam w podziwie.
  • Możesz jeszcze raz, bo bez interpunkcji nie rozumiem?
  • @Elunia =))
    no ale resztki przyzwoitości zachowuje i chociaż starszakami się nie wyręcza w odprowadzaniu
  • opisałam odbieranie dzieci z przedszkola - więc mniemam, że większość nie spieszyła się do pracy (poranny pośpiech jestem w stanie zrozumieć) - zresztą nie zachowywali się tak, jakby się spieszyli

    oni nawet nie dali swoim dzieciom szansy na sięgnięcie po buty


    i wiecie, krąży taki mem po sieci, z dwojgiem dorosłych rozmawiających (jakoś podobnie):
    "Jak Ty to robisz, że Twoje dziecko jest takie zaradne i samodzielne?"
    "Pozwalam mu."
  • A ja miałam na myśli przyprowadzanie, stąd nieporozumienie.
  • i żeby nie było nieporozumień - moja jest "niemota", z opóźnieniem mowy na czele, z zaburzeniem koncentracji - już wiemy, że będzie odraczana, i w przyszłym roku też będzie w zerówce - tyle, że szkolnej

    nie mogę i nie chcę jej odpuszczać - bo mi się spieszy

    poza tym Tylda chce być samodzielna, a i w domu chce pomagać, i młodszą siostrą (roczną) chętnie się zajmie, tak że mogę czasem spokojnie urwać się np. do łazienki, czy też śmignąć do pralni
  • Marsjanko, życzę Ci i Matyldzie, żebyście jak najlepiej zniosły tę szkolną rzeczywistość i gratuluję, takiej samodzielnej, kochanej córy.
  • @beatak
    dziękujemy :)
    nie mogę też nie wspomnieć, że Tylda ma w domu dwie świetne "nauczycielki" - starsze siostry :)
  • Cóż za emocje. Nowi zawodnicy.

    Nowe wyrzuty...

    Po prostu nowi :D

  • Nowi zawodnicy, ale tematy się powtarzają ;)
    Zwłaszcza jak przychodzi ktoś z "misją" :D
  • I trafia też na kogoś z ,,misją''.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.