Dla bardzo małych dzieci od 2,5 roku które mogą się jednocześnie uczyć mówić i czytać są zestawy płyt z książeczkami "Słucham i uczę się mówić". Mój syn zaczął ich słuchać w wieku 2 lata i 3 miesiące i to była główna pomoc która naprawdę nauczyła go mówić i czytać.
Moje dziewczyny nauczyly sie czytac razem w wieku 5 i 4 lat, młodsza jako pierwsza załapała sama. Podstawowy warunek wg mnie to, że dziecko samo chce, pyta o to. Inaczej to bez sensu i szkoda męczyć siebie i dziecko, proste. Nauczyły się właśnie na tej serii "Kocham czytać". Pochłaniają książki, same czytają polecenia gdy się uczą, dla mnie to duże ułatwienie. Teraz syn ma prawie 4 lata i też wykazuje zainteresowanie. Cyfry, kolory itp nauczył się od sióstr. I to jest super.
Moja Asia na 2,5 roku znała wszystkie literki, wtedy zaczęliśmy sylaby, na 3,5 roku zaczęła czytać i pisać wyrazy (wszelkie). Nie korzystałam z książek i metody globalnej bądź sylabowej, nauka za absolutną darmochę :-D
Moja Zocha tak gdzieś w okolicach 5 roku życia ogarnęła. Nic z nią nie robiłam. Tyle co sama przychodziła i pytała o literki lub o znaczenie wyrazów, to byłam do jej dyspozycji. Natomiast teraz ma lat 8 i muszę intensywnie pracować nad szukaniem jej zajęcia innego niż czytanie. Nie ma bardziej dotkliwej kary niż zabranie książki. Ile było przez to problemów w 1 klasie to nie zlicze. Chodzi do normalnej, rejonowej, państwowej, systemowej szkoły, wybranej przez nas z pełną świadomością. Jakby była w ed i mialabym możliwość, to może by wynikło z tej wczesnej nauki coś dobrego... Na chwilę obecną doświadczenie mojego najstarszego dziecka kieruje mnie przy opcji - nie uczyć za szybko xD
Za to pięciolatek mnoży i dzieli chyba lepiej niż ja. I ja też go tego nie uczyłam. Za dwa lata podzielę się refleksjami jaki to miało wpływ na jego karierę w szkole
no to raczej zrozumiałe, że to nie jest tak, że dziecko ni w ząb i nie zainteresowane i nagle nauka, moja E "widzi" literki wszędzie na reklamach, na płotach, w kształcie gałęzi, w zgiętej słomce - dlatego uznałam, że to dobry czas i chcę się wspomóc książeczkami, ja sama czytałam w wieku 5 lat i nikt mnie nie uczył, i tak miałam problemy w klasach 1-3 jak u Dorotak, siedziałam sama na końcu sali w ławce za szafą, z zakazem odzywania się, najczęściej robiłam na drutach i czytałam książki, rodzice nic o tym nie wiedzieli najstarszy syn w wieku 5 lat znowu liczył dodawał i odejmował na dużych liczbach - też mu to samo przyszło , ale jak zauważyliśmy to bawiliśmy się z nim w zagadki matematyczne dlatego też wszystkie dzieci posłałam do szkoły jako 6 latki i najmłodsza tez tak pójdzie, bo po prostu dostałyby na głowę siedząc rok dłużej w przedszkolu i potem jako 7 latki w pierwszej klasie, bo w tym wieku czytały, liczyły itp, a i tak ta nuda odbiła się na zachowaniu najstarszego i do teraz się za nim ciągnie, w 7 kl średnia powyżej 5, a zachowanie tylko dobre nadmiar energii przekierowujemy natomiast w sport ...
@OlaOdPawla mój 3 latek nie umie czytać, a w kościele śpiewa lepiej niż ja i mąż razem czytanie we wczesnym wieku otwiera też cała gamę trudnych tematów z dzieckiem, niekoniecznie odpowiednich. Ot np rozmowy z 6 latka na temat Edypa, kompleksu Edypa i kazirodztwa xD i nie wiem, gdzie i kiedy zgłębiła temat :P
A moja Felka ma 7,5 roku. Mimo nauki metodą Cieszyńskiej (nienawidziła) nic nie załapała. W wieku 5 lat umiała napisac mama, fela, krowa. Teraz nauka czytania to ból i łzy. Duka. Przeszła do drugiej klasy z warunkiem ze ma ćwiczyć całe wakacje. Umie za to słuchać książki po kilka h dziennie (audiobooki) i stać na głowie. Problemy z czytaniem wywołane przez: a) duzą wadę wzroku b) lenistwo c) niedojrzałość szkolną d) mocną dysleksję e) upośledzenie - jeszcze żeśmy nie ustalili
A moja Felka ma 7,5 roku. Mimo nauki metodą Cieszyńskiej (nienawidziła) nic nie załapała. W wieku 5 lat umiała napisac mama, fela, krowa. Teraz nauka czytania to ból i łzy. Duka. Przeszła do drugiej klasy z warunkiem ze ma ćwiczyć całe wakacje. Umie za to słuchać książki po kilka h dziennie (audiobooki) i stać na głowie. Problemy z czytaniem wywołane przez: a) duzą wadę wzroku b) lenistwo c) niedojrzałość szkolną d) mocną dysleksję e) upośledzenie - jeszcze żeśmy nie ustalili
@Haku dziękuję Ci, że to napisałaś. Mój syn 7 letni nie wykazuje w ogóle zainteresowania czytaniem. Mimo, że staram się go uczyć i to różnymi metodami. U nas miesza trochę zaburzona integracja ale to bystry chłopak i nic nie stoi na przeszkodzie ale się uparł i nie. Moja 5 latka też nie wykazuje chęci. A ja tak chętnie bym ich pouczyła. A mamy i Cieszyńska i inne książeczki. I też mogliby bez końca słuchać audiobooków i książek czytanych przez dorosłych.
@MonikaN obecnie prowadzimy ja w stowarzyszeniu Tęcza ma +6,75 i niedowidzenie w lewym oku i +5,75 w prawym. Nie trafia w za malo kontrastowe kratki w zeszycie, jest przed diagnozą PPP
miałam okazje obserwowac grupe dzieci ( sporą) latem, w wieku 4-8 lat
kiedy rodzice sie nie wtrącali z edukacyjnymi pomysłami
to były dzieci z róznych rodzin,
nie zauważyłam ani razu, aby kiedykolwiek którekolwiek z nich wpadło na zbawę edukacyjna typu, pisanie, liczenie, czytanie
To, że takich dzieci nie widziałaś, nie znaczy, że takich dzieci nie ma. Popytaj np. rodziców dzieci z ZA. Sorry, ale zarozumiałość masz, delikatnie rzecz ujmując, level hard.
Bez ZA też się bawią w pisanie, dzieci bawią się w naśladowanie , jak mama robi listę zakupów to i dziecko. Małgorzata nie widziała , takie ma doświadczenie życiowe, dzieli się nim.
Z,tym stymulowaniem mózgu to cały czas są nowe teorie, np. że ważne jest umożliwienie i zachęcanie niemowląt do pełzania i czworakowania bo ruchy naprzemienne nóg i rąk stymulują mózg do synchronizacji czegoś tam. Większa z tego korzyść niż z pokazywania czarno-białych plansz itp.
Jeśli ktoś czuje się zaspokojony rodzicielsko ucząc malutkie dziecko czytać to powinien to robić Lepiej wdrażać sobie jakąś aktywność nawet jeśli ona nie do końca jest sensowna niż pielęgnować w sobie poczucie bycia beznadziejnym rodzicem
Apropo czytania i wiązania butów, przypomniała mi sie historia z dzieciństwa. Chodziłam do zerówki jako 5-6 latka ( na nogach, nikt mnie nie podwoził, nie zaprowadzał, nie odbierał) i umiałam czytać, za to nie umiałam wiązać butów i miałam z kolegami takie deal że ja im czytam ogloszenia/klepsydry/co na obiad itd a oni mi wiążą buty do końca zerówki ja się nauczyłam wiązać a oni czytać.
Jak najbardziej, jestem za wczesną nauką czytania, zwłaszcza metodą sylabową. Natomiast gdy mówimy o małych dzieciach (w wieku przedszkolnym), moim zdaniem, powinny być spełnione dwa warunki; po pierwsze inicjatywa lub przynajmniej zainteresowanie samego dziecka, po drugie - wszystko to, o czym pisze @Ojejuju, czyli rozwijanie intelektu musi iść w parze z nauką "samoobsługi" a już na pewno nie może odbywać się jej kosztem.
Jeśli ktoś czuje się zaspokojony rodzicielsko ucząc malutkie dziecko czytać to powinien to robić Lepiej wdrażać sobie jakąś aktywność nawet jeśli ona nie do końca jest sensowna niż pielęgnować w sobie poczucie bycia beznadziejnym rodzicem
tyż racja! każdy sobie coś tam leczy i kompensuje z pewnością nie jest to umiejętność niezbędna w wieku 4 lat, ale mam jakieś parcie i dam mu upust, trudno
Tosia ma 6 lat.. idzie do zerówki..trochę umie czytać Sylabami mama tata szata pole lato itp.. ale nauczyła się pływać sama przydomowyn basenie. :-) pod woda tylko ale pływa i jeździ na rolkach drugi rok. Tez sama się nauczyla..A sportowym typem nikt w tej rodzinie nie jest ona tez :-) dumna jestem z niej
Jak rodzic ma czas a przede wszystkim frajdę, że uczy malucha czytać to niech to robi. Ale jakby się przyjrzeć fizjologii rozwoju dziecka to chyba nie ma to większego znaczenia czy nauczy się czytać w wieku przedszkolnym czy wczesno szkolnym.
Jak rodzic ma czas a przede wszystkim frajdę, że uczy malucha czytać to niech to robi. Ale jakby się przyjrzeć fizjologii rozwoju dziecka to chyba nie ma to większego znaczenia czy nauczy się czytać w wieku przedszkolnym czy wczesno szkolnym.
@asiao są teorie które mówią ,że zbyt wczesna nauka czytania wręcz szkodzi.
Raz na rozwój emocjonalny,dwa społeczny,trzy sensoryczny.
Mi trudno jednoznacznie odpowiedzieć,chociaż dużo na pewno zależy od tego od kogo wychodzi inicjatywa (od dziecka czy od rodzica) i czy zachowane są proporcje w rozwoju intelektualnym,ruchowym,socjalizacji dziecka.
Nie znam teorii o szkodliwości Wogole jestem trochę leniwa jeśli chodzi o wnikliwe analizowanie rozwoju. Jednak uważam, że mając kilkoro dzieci jedno po drugim mogę mieć podstawowe pojęcie o rozwoju nawet trochę bardziej praktyczne niż ktoś kto wiedzę czerpie głównie z opracowań i podręczników a dzieci nie posiada.
O to może rentę będą wypłacać jak ktoś za wcześnie się nauczył.
Wśród moich pacjentów, w wieku przedszkolnym, dzieci czytające stanowią promil Większość ma problem z właściwym nałożeniem butów (na rzepy ofcourse). Jednak pracuje też z niesamowitym 4 latkiem . Który sam nauczył się czytać. Ma ogromną wiedzę ogólną. Zadaje pytania, których raczej spodziewalabym się od 10 łatka. Ale niestety są i minusy tej sytuacji, inny poziom intelektualny, inne zainteresowania to brak płaszczyzny porozumienia z rownolatkami. Odstawanie od grupy. I związana z tym frustracja. Więc to, o czym pisze kasha wcale nie jest takie głupie.
Komentarz
Natomiast teraz ma lat 8 i muszę intensywnie pracować nad szukaniem jej zajęcia innego niż czytanie. Nie ma bardziej dotkliwej kary niż zabranie książki. Ile było przez to problemów w 1 klasie to nie zlicze. Chodzi do normalnej, rejonowej, państwowej, systemowej szkoły, wybranej przez nas z pełną świadomością.
Jakby była w ed i mialabym możliwość, to może by wynikło z tej wczesnej nauki coś dobrego... Na chwilę obecną doświadczenie mojego najstarszego dziecka kieruje mnie przy opcji - nie uczyć za szybko xD
Za to pięciolatek mnoży i dzieli chyba lepiej niż ja. I ja też go tego nie uczyłam. Za dwa lata podzielę się refleksjami jaki to miało wpływ na jego karierę w szkole
najstarszy syn w wieku 5 lat znowu liczył dodawał i odejmował na dużych liczbach - też mu to samo przyszło , ale jak zauważyliśmy to bawiliśmy się z nim w zagadki matematyczne
dlatego też wszystkie dzieci posłałam do szkoły jako 6 latki i najmłodsza tez tak pójdzie, bo po prostu dostałyby na głowę siedząc rok dłużej w przedszkolu i potem jako 7 latki w pierwszej klasie, bo w tym wieku czytały, liczyły itp, a i tak ta nuda odbiła się na zachowaniu najstarszego i do teraz się za nim ciągnie, w 7 kl średnia powyżej 5, a zachowanie tylko dobre
nadmiar energii przekierowujemy natomiast w sport ...
Umie za to słuchać książki po kilka h dziennie (audiobooki) i stać na głowie. Problemy z czytaniem wywołane przez: a) duzą wadę wzroku b) lenistwo c) niedojrzałość szkolną d) mocną dysleksję e) upośledzenie - jeszcze żeśmy nie ustalili
Lepiej wdrażać sobie jakąś aktywność nawet jeśli ona nie do końca jest sensowna niż pielęgnować w sobie poczucie bycia beznadziejnym rodzicem
każdy sobie coś tam leczy i kompensuje z pewnością nie jest to umiejętność niezbędna w wieku 4 lat, ale mam jakieś parcie i dam mu upust, trudno
Ale jakby się przyjrzeć fizjologii rozwoju dziecka to chyba nie ma to większego znaczenia czy nauczy się czytać w wieku przedszkolnym czy wczesno szkolnym.
Wogole jestem trochę leniwa jeśli chodzi o wnikliwe analizowanie rozwoju.
Jednak uważam, że mając kilkoro dzieci jedno po drugim mogę mieć podstawowe pojęcie o rozwoju nawet trochę bardziej praktyczne niż ktoś kto wiedzę czerpie głównie z opracowań i podręczników a dzieci nie posiada.
Ale niestety są i minusy tej sytuacji, inny poziom intelektualny, inne zainteresowania to brak płaszczyzny porozumienia z rownolatkami. Odstawanie od grupy. I związana z tym frustracja. Więc to, o czym pisze kasha wcale nie jest takie głupie.