Paweł, pogadamy, jak będziesz w ciąży. Czym jest choroba? brakiem zdrowia. Czym zdrowie? dobrym samopoczuciem fiz i psych. Skoro czuję się beznadziejnie i rzygam, jak kot, to zdrowie? czy choroba? Nie musisz odpowiadać. Ja tez nie muszę, ani urlopów ani zwolnień dla mnie nie ma.
Ja bym na temat popatrzyła praktycznie Jak pracodawca miałby przyjąć po wychowawczym pracownika, który co chwila będzie się na badania zwalniał, od któregoś miesiąca i tak na L4 pójdzie, a potem kolejny macierzyński? Dla szefa lepiej żeby pracownica poszła od razu na zwolnienie, a on wtedy sobie będzie mógł dysponować zespołem jak mu wygodnie. A że pracownica na tym korzysta - to tylko się cieszyć
A jeszcze jak kobieta ma dzieci, które mają iść do żłobka i do przedszkola, do których się dopłaca, to ogólnie rzecz biorąc jest to nieopłacalne dla budżetu. Pewnie, ciąża to nie choroba, tylko tak z ciekawości - ilu mężczyzn zaliczając wymioty, zle samopoczucie etc pędziłoby do pracy? Podejrzewam, że znikoma ilość. Tu jednak kobiety dało sobie wmówić, że muszą, że obowiązek, to inaczej to są pasożytami.
Ale nikt nie każe się tak bardzo tłumaczyć ze starości, choroby, czy jakiejkolwiek dolegliwości, jak ze złego samopoczucia w ciąży. To jakas paranoja. Najlepiej co 2tyg pobierac krew i na usg ale 'ciaza to nie choroba'.
I takie bzdury pisze mąż i ojciec. Tylko pogratulować, że nie miałeś do czynienia z powikłaniami, chorobami, pracą w warunkach trudnych i uciążliwych itd. Jednak czasem trzeba patrzeć dalej niż czubek własnego nosa.
Uwielbiam takie teksty, kiedyś podobny tekst usłyszałam, młoda i głupia byłam, ciągnęłam wyjazdy, aż wylądowałam w szpitalu, lekach byłam do końca ciąży. Życzliwa osoba skwitowała sytuację " dlaczego mnie posłuchałaś?" Szkoda gadać
W ciąży jak zwolnienie dają to się na nie idzie i już.
łał ja to pracownikiem roku powinnam zostać bo w pierwszej ciąży będąc w czwartek wzięłam zwolnienie na 2 dni a w sobotę urodziłam to był 38 tydzień wcześniej nie brałam L4
na badania szef zwalniał mnie na 0.5 lub 1 h bo laboratorium miałam ulicę dalej od pracy
a wizyty raz na miesiąc u gina popołudniami
ot młodość to i siły były większe
2 i 3 ciąża na wychowawczy przypadła
a w 4 to od 8 miesiąca na zwolnieniu w domu ale do 9 m-ca na rowerze po osiedlu po zakupy jeździłam sobie
@Ania napisała: ...ilu mężczyzn zaliczając wymioty, zle samopoczucie etc pędziłoby do pracy?
-------------
Na przykład ja nawet jak mnie rwa kulszowa dopadła, to pracowałem dopóki dawałem radę zwlec się z łóżka. Do pracy szedłem zgięty wpół, bo wyprostować się nie mogłem. Mój dawny szef miał motto: "choruj, będzie Ci się ciężej pracowało" i sam też zasuwał do roboty w każdym stanie. Jak trzeba pracować, bo nie płacą za zwolnienie, to się tyra bez względu na stan zdrowia.
A kobieta w ciąży powinna brać zwolnienie kiedy albo jej praca może niekorzystnie wpłynąć na dziecko, bądź kiedy rzeczywiście jej samopoczucie tego wymaga. Moja żona z pierwszą dwójką pracowała do ostatniej chwili, przy trzecim dziecku już musiała wziąć zwolnienie. Nie powinno to dziwić, ale i też nie powinno się tego nadużywać.
Około miesiąca mnie trzymało, w tym dwa tygodnie bez ruchu. Śmiać się nie ma z czego.
A tak w ogóle, to odpowiadałem na pytanie o mężczyzn nie o kobiety w ciąży. To zupełnie nie porównywalne sprawy i zupełnie nie wiem dlaczego usiłujesz to porównać. Poza tym nie każda ciąża kończy się poronieniem i nie każda praca powoduje że ciąża może się skończyć poronieniem.
@Karolinka W ciąży jak zwolnienie dają to się na nie idzie i już.
Zgadzam się, że jak dają, to są podstawy i nie ma co się oglądać. Natomiast bywa, ze kobieta przerażona katastroficznymi wizjami z tv lub czymś jeszcze innym żąda zwolnienia od samego początku bez wskazań zdrowotnych.
Ja jestem przykładem. Stresująca praca. W 12 tc zagrożenie poronienia i szpital. Od tamtej pory od początku szlam na zwolnienie. Nigdy jakiś wielkich dolegliwości nie miałam, ale sam fakt ze generalnie lepiej nie ryzykować powodował ze sobie "odpoczywałam" pff w Domu. Z dziećmi.
Moje zdanie jest takie, ze jesli kobieta chce iśc na zwolnienie, to niech idzie. Jak chce pracować, to pracuje. A wszelkie uwagi są nie ma miejscu. I czas na zwolnieniu, zwłaszcza podczas pierwszej ciąży, to bardzo ważny czas, który można wykorzystać dla siebie - na ruch, zdrowe gotowanie, zajęcie się sobą, naukę całej masy rzeczy, których zwykle kobieta nie miała się kiedy i gdzie nauczyć - o ciąży, o porodzie, o dziecku. Jest tego ogrom. Jesli ktoś ma bardzo dobrą położną i doskonałego pediatrę, to nie odczuje tak bardzo braku wiedzy, bo zawsze ma gdzie się udać z pytaniem. Jak nie ma kompetentnych ludzi, to cóż, ma dużą szansę, że może odbić się to na nim i na dziecku. Ja w pierwszej ciąży pracowałam do 5 miesiąca, potem poszłam na zwolnienie, bo zostałam przeniesiona w miejsce tak dla mnie niekorzystne, że szkoda gadać. I dzięki temu mogłam bardzo zadbać o siebie, potem, już w szpitalu, niby najlepszym w moim mieście, przerażało mnie to, jaką wiedzę mają położne -każda mówiła co innego. Co zmiana, to inna, przeciwstawna opcja. Do tego zero pomocy. Gdyby nie moja determinacja i wiedza, to dziecko byłoby na sztucznym mleku, a biorąc pod uwagę jego alergię na kazeinę, skończyłoby się to na jakimś sojowej czy ryzowej mieszance. Potem podobnie było z lekarzami, cóż, ich wielka wiedza połączona była tylko z antybiotykami i chemicznym leczeniem i karmieniem. Tak patrzę na swoją historię zdrowotną, od urodzenia i widzę, że gdyby było inaczej, gdybym była karmiona piersią, gdyby była wiedza i czas na to, to nie byłoby potem całego ciągu zdarzeń, które tak mnie dobijały (ciągłe choroby, alergie, antybiotyki, sterydy etc). A to, niestety, potem przekazuję dalej dzięki swojej "kondycji" zdrowotnej. Patrząc na słabą kondycję młodych ludzi i rodzących się dzieci nie uważam za złe, że kobieta może zadbać o siebie w ciąży, bo to może bardzo procentować w przyszłości.
@jan_u kobiety w ciąży tak mogą mieć czasem nie ma wskazań lekarskich, ale zwolnienie czasem pomaga zmienić tryb życia, więcej odpoczywać i nie być narażonym na to co może się wydarzyć w pracy. A prace bywają różne, więc lekarz musi brać też to pod uwagę.
@katarzynamarta odpowiedź była na konkretne pytanie "...ilu mężczyzn zaliczając wymioty, zle samopoczucie etc pędziłoby do pracy?"
Rozumiem, że dla Ciebie wymioty są znacznie bardziej dokuczliwe od rwy kulszowej i trwają nieprzerwanie 24h/dobę przez kilka miesięcy.
Bieganie do pracy gdzie warunki są niesprzyjające jak najbardziej jest niewskazane. Nie każda praca jednak ma warunki niesprzyjające. Pominęłaś też całą drugą część mojej pierwotnej wypowiedzi gdzie wyraźnie napisałem: "A kobieta w ciąży powinna brać zwolnienie kiedy albo jej praca może niekorzystnie wpłynąć na dziecko, bądź kiedy rzeczywiście jej samopoczucie tego wymaga."
Turturek, tylko wymioty mają to do siebie, że przychodzą nie zawsze wiadomo kiedy. Nie wiem, czy to takie fajnie gdy pracuje się z ludźmi w pokoju albo obsługuje gdzieś i nagle mocno się chce wymiotować albo prawie od razu się wymiotuje. A wymiotuje się z róznych powodów, czasem dla innych niedostrzegalnych. W ostatniej ciąży w pierwszym trymestrze miałam tak wyostrzony węch, że bycie z ludźmi to była tortura. I nie zapomnę jaki "zapach" miały spodnie mężczyzny, który obok mnie przechodził. Do tego dochodzi często wrazliwość na zapachy jedzeniowe, czuje się wszystko bardzo intensywnie. Czyjaś rozpakowana kanapka może w jednej chwili wywołać torsje, nie mówiąc już o zupach w proszku, gotowanych potrawach etc. I powtórzę za dziewczynami - kto nie przeszedł ciąży, to naprawdę nie wie o czym mówi. I owszem, może być ciąża i ciąża, ale jest tak wiele rzeczy, które trudno jest wytłumaczyć komuś, kto i tak wie lepiej, że czasami się nawet nie próbuje. Ja pracowałam z ludźmi i normalnie czasem mi było cięzko z powodu zapachów. W ciąży było to już bardzo trudne. Świadomość tego, że za przeproszeniem, można w jednej chwili puścić przy ludziach pawia, zachęcająca nie jest. edit - literówka
A co myslicie o takiej sytuacji? Zaszlam w druga ciaze pod koniec wychowawczego na pierwsze dziecko. Za radą kolezanek w podobnej sytuacji przeszlam w dwudziestym ktoryms tyg (22- jakos tak) na L4. Nie musialam wracac na 1 dzien (chociaz kolezanka w analogicznej sytuacji miala na 1 dzien sie stawic, liste podpisac czy cos). Bedac na wych., napisalam podanie o przerwanie go i prosbe o powrot do pracy (w pracy wiedzieli, ze jestem w ciazy i pracowac nie bede, tylko od razu ide na L4). Fajnie bylo miec dodatkowe pieniadze, ale caly czas mialam watpliwosci, czy to jest uczciwe - moglam przeciez dokonczyc ten wychowawczy, poza tym wlasciwie dobrze sie czulam. Z trzeciej strony mialam 3 latka w domu i wtedy co? - jak bym jednak wrocila w ciazy do pracy, to musialabym mu na te kilka miesiecy zapewnic przedszkole, do ktorego nigdy nie chodzil. Od strony prawnej wszystko bylo ok, ale caly czas zastanawialam sie, czy to aby jest uczciwe...
Ja dokladnie teraz mialam taka sytuacje. Zaszlam w ciaze w trakcie wychowawczego na drugie dziecko. Kiedy urlop wychowawczy dobieg konca przeszlam na L4, byl to 34 tc. Nie musialam wracac do pracy na zaden dzien. Tez slyszalam ze moglabym od 5 tc przerwac wychowawczy i isc na L4 ale wg mnie jest to o tyle nieetyczne ze nawet jak jest podstawa do L4 to trzeba napisac podanie o powrot do pracy. No i piszac takie podanie jak ktos juz wie ze nie wroci to moim zdaniem po prostu oszukuje zeby wyciagnac kase.
Dziewczyny, ale piszecie o odpowiedzialności za nowe życie itd ale w tym przypadku nie chodzi o odpowiedzialność tylko o kasę, w jednym zdaniu piszecie o uciążliwej czy niebezpiecznej pracy i o pójściu na L4 będąc nas wychowawczym, na którym dziecku nic nie grozi... To dwie różne kwestie!
Katarzynamarta, tu nie chodzi o przedkładanie dobra dziecka (bo na wychowawczym nie jest ono zagrożone) nad dobro pracodawcy (bo to nie on wypłaca świadczenie tylko zus na który składają się wszyscy). Mylisz pojęcia.
Ja też zaszłam w ciążę będąc na wychowawczym i nie przerwałam go, pod koniec z kasą już średnio było, ale nie beznadziejnie, także wiem, ze łatwo mi mówić. Co innego jednak sytuacja o której pisze Natasza, kiedy urlop po prostu się kończy i nie trzeba udawać, ze w poniedziałek bardzo chce iść do pracy a we wtorek juz muszę na L4. A btw czy przy takim jednodniowym powrocie nie trzeba przejść badań okresowych kwalifikujących do pracy?
@katarzynamarta, chyba mnie nie do konca zrozumialas. Pisalam o sytuacji, kiedy tak czy inaczej bylam w domu - albo na wychowawczym, albo na L4, o ktore sama poprosilam lekarza i do ktorego NIE MIALAM specjalnych wskazan.
Komentarz
Czym jest choroba? brakiem zdrowia. Czym zdrowie? dobrym samopoczuciem fiz i psych. Skoro czuję się beznadziejnie i rzygam, jak kot, to zdrowie? czy choroba?
Nie musisz odpowiadać.
Ja tez nie muszę, ani urlopów ani zwolnień dla mnie nie ma.
Wg moich standardów bycia i nie bycia chorym ciąża jest jak najbardziej chorobą
Jak pracodawca miałby przyjąć po wychowawczym pracownika, który co chwila będzie się na badania zwalniał, od któregoś miesiąca i tak na L4 pójdzie, a potem kolejny macierzyński? Dla szefa lepiej żeby pracownica poszła od razu na zwolnienie, a on wtedy sobie będzie mógł dysponować zespołem jak mu wygodnie. A że pracownica na tym korzysta - to tylko się cieszyć
Pewnie, ciąża to nie choroba, tylko tak z ciekawości - ilu mężczyzn zaliczając wymioty, zle samopoczucie etc pędziłoby do pracy? Podejrzewam, że znikoma ilość. Tu jednak kobiety dało sobie wmówić, że muszą, że obowiązek, to inaczej to są pasożytami.
Tylko pogratulować, że nie miałeś do czynienia z powikłaniami, chorobami, pracą w warunkach trudnych i uciążliwych itd.
Jednak czasem trzeba patrzeć dalej niż czubek własnego nosa.
Uwielbiam takie teksty,
kiedyś podobny tekst usłyszałam, młoda i głupia byłam,
ciągnęłam wyjazdy, aż wylądowałam w szpitalu, lekach byłam do końca ciąży.
Życzliwa osoba skwitowała sytuację " dlaczego mnie posłuchałaś?"
Szkoda gadać
W ciąży jak zwolnienie dają to się na nie idzie i już.
ja to pracownikiem roku powinnam zostać bo w pierwszej ciąży będąc
w czwartek wzięłam zwolnienie na 2 dni
a w sobotę urodziłam
to był 38 tydzień
wcześniej nie brałam L4
na badania szef zwalniał mnie na 0.5 lub 1 h
bo laboratorium miałam ulicę dalej od pracy
a wizyty raz na miesiąc u gina popołudniami
ot młodość to i siły były większe
2 i 3 ciąża na wychowawczy przypadła
a w 4 to od 8 miesiąca na zwolnieniu w domu
ale do 9 m-ca na rowerze po osiedlu po zakupy jeździłam sobie
...ilu mężczyzn zaliczając wymioty, zle samopoczucie etc pędziłoby do pracy?
-------------
Na przykład ja nawet jak mnie rwa kulszowa dopadła, to pracowałem dopóki dawałem radę zwlec się z łóżka. Do pracy szedłem zgięty wpół, bo wyprostować się nie mogłem. Mój dawny szef miał motto: "choruj, będzie Ci się ciężej pracowało" i sam też zasuwał do roboty w każdym stanie. Jak trzeba pracować, bo nie płacą za zwolnienie, to się tyra bez względu na stan zdrowia.
A kobieta w ciąży powinna brać zwolnienie kiedy albo jej praca może niekorzystnie wpłynąć na dziecko, bądź kiedy rzeczywiście jej samopoczucie tego wymaga. Moja żona z pierwszą dwójką pracowała do ostatniej chwili, przy trzecim dziecku już musiała wziąć zwolnienie. Nie powinno to dziwić, ale i też nie powinno się tego nadużywać.
A tak w ogóle, to odpowiadałem na pytanie o mężczyzn nie o kobiety w ciąży. To zupełnie nie porównywalne sprawy i zupełnie nie wiem dlaczego usiłujesz to porównać. Poza tym nie każda ciąża kończy się poronieniem i nie każda praca powoduje że ciąża może się skończyć poronieniem.
W ciąży jak zwolnienie dają to się na nie idzie i już.
Zgadzam się, że jak dają, to są podstawy i nie ma co się oglądać.
Natomiast bywa, ze kobieta przerażona katastroficznymi wizjami z tv lub czymś jeszcze innym żąda zwolnienia od samego początku bez wskazań zdrowotnych.
Tak patrzę na swoją historię zdrowotną, od urodzenia i widzę, że gdyby było inaczej, gdybym była karmiona piersią, gdyby była wiedza i czas na to, to nie byłoby potem całego ciągu zdarzeń, które tak mnie dobijały (ciągłe choroby, alergie, antybiotyki, sterydy etc). A to, niestety, potem przekazuję dalej dzięki swojej "kondycji" zdrowotnej. Patrząc na słabą kondycję młodych ludzi i rodzących się dzieci nie uważam za złe, że kobieta może zadbać o siebie w ciąży, bo to może bardzo procentować w przyszłości.
kobiety w ciąży tak mogą mieć
czasem nie ma wskazań lekarskich, ale zwolnienie czasem pomaga zmienić tryb życia, więcej odpoczywać i nie być narażonym na to co może się wydarzyć w pracy. A prace bywają różne, więc lekarz musi brać też to pod uwagę.
Rozumiem, że dla Ciebie wymioty są znacznie bardziej dokuczliwe od rwy kulszowej i trwają nieprzerwanie 24h/dobę przez kilka miesięcy.
Bieganie do pracy gdzie warunki są niesprzyjające jak najbardziej jest niewskazane. Nie każda praca jednak ma warunki niesprzyjające. Pominęłaś też całą drugą część mojej pierwotnej wypowiedzi gdzie wyraźnie napisałem: "A kobieta w ciąży powinna brać zwolnienie kiedy albo jej praca może niekorzystnie wpłynąć na dziecko, bądź kiedy rzeczywiście jej samopoczucie tego wymaga."
edit - literówka
Katarzynamarta, tu nie chodzi o przedkładanie dobra dziecka (bo na wychowawczym nie jest ono zagrożone) nad dobro pracodawcy (bo to nie on wypłaca świadczenie tylko zus na który składają się wszyscy). Mylisz pojęcia.