U nas kursy przedchrzcielne trwają kilka miesięcy, i nawet jak się zacznie w ciąży to można mieć opóźnienie. I dwa lata ważne tylko :-) Jak są w parafii tylko w 3 niedzielę parzystego miesiąca to trzeba po innych parafiach jeździć..Tak więc W. miała z 5 miesięcy.
Jak się wczytać w stanowisko Międzynarodowej Komisji Teologicznej, to limbus de facto pozostaje. Oczywiście nie jako limbus, lecz jako tajemnica, którą tylko Bóg może poznać. Dlatego komisja zaleca, aby modlić się za dzieci zmarłe bez Chrztu, a nie traktować ich zbawienia jako pewnik.
matko jak ja sie ciesze ze nie mam takich dylematow.. Fa miala 8 miesiecy, Tosia 3 tygodnie.. obydwie na Pasche. nie spedzal mi strach snu z oczu ze umrze... malo tego wierze ze trojka naszych dzieci zmarlych przed urodzeniem wyprosila nam trojaczki ktore nosze i ktore w razie braku bezposredniego zagrozenia zycia tez beda czekac na Pasche..
Kościół w pierwszych wiekach mógł się mylić w tej kwestii. Dogmat o grzechu pierworodnym został ustalony dopiero w V wieku na synodzie w Kartaginie i soborze w Efezie.
Ja tez nie wiedziałam ze jest cos takiego jak kursy/przygotowania przedchrzcielne. Tylko raz mieliśmy aż cale jedno spotkanie przygotowawcze do chrztu w parafii tam gdzie wtedy mieszkaliśmy. Ja nie rozumiem tego właśnie, ze wspolnota może miec żal o to, ze dziecko wczesniej zostalo ochrzczone niż na Pasche. U nas nigdy to nie miało miejsca, jak chrzcilismy w parafii to wspólnota byla zaproszona na Msze i potem na poczęstunek - zawsze bylo choc pare osób uczestniczyć w tym dla nas ważnym wydarzeniu.
U nas chrztów byłoby więcej, bo jest jeszcze trojka dzieci urodzonych 2 mce temu, ale rodzice nie chcieli chrzcić w Paschę, gdyż albowiem goście by nie przyjechali...
Nie rozumiem zupełnie, czemu chrzest podczas Paschy ma być lepszy od chrztu w jakąkolwiek inną niedzielę czy wtorek. To jakieś dziwaczne wartościowanie sakramentu, jak napisała @Skatarzyna.
Piszę o tym, że dopóki jakaś prawda wiary nie zostanie włączona do Magisterium Kościoła, to może być różnie interpretowana. Sprawa grzechu pierworodnego była długo dyskutowana i nie wszystkie opinie okazały się słuszne.
Chrzest jest priorytetem. I choć szkoda, że chrzestny nie dojechał (spotkamy się mam na dzieję niedługo), to zależało nam, by nie zwlekac tych 2 tygodni czy ile tam było.
@MamaMika jak J. była chrzczona to takie cudne zdjecie golaski zanurzanej dawalaś. Franuś też uwieczniony? jestem jakby trochę w późnej ciąży i zdjęcia pulchnych bobasów zaczynają mnie wzruszać, hihi.
Nauki to 4 spotkania, raz w miesiącu, czasem nie każdego miesiąca a tylko parzyste, i jak człowiekowi przepadnie nr 3 w czerwcu to następna lekcja nr 3 w lutym, ale oczywiście można na nią zapolować w innej parafii. Ilość dzieci nie ma znaczenia, bo wiadomo, że człowiek po dwóch latach nie pamięta nic, taki reset mu się robi. Od tych dzieci. Ja przy małej negocjowałam żebym tylko ja chodziła a mąż żeby nie musiał. Ale ksiądz powiedział, że kobiety mają sposoby i powinnam przekonać męża :-) No i chodziliśmy. Tak to było.
Masakra z tymi naukami! U nas jest tylko jedno spotkanie - konkretne, na temat. I wystarczy być tylko przy pierwszym dziecku - kolejne chrzty już bez spotkania
A co do chrztu - najlepszym terminem jest ten najszybszy. Skoro wierzymy w grzech pierworodny, to nikt mnie nie przekona, że czekanie ileś tygodni, czy nawet miesięcy do Paschy jest dobre.
Bylam na tych trzech katechezach przedchrzcielnych, bo jedno z dzieci chrzcilismy w diecezji siedleckiej. Powiem tak: rozumiem, o co biskupowi Kiernickiemu chodzilo, kiedy je ustanawial. Dla wielu rodzicow to jest rzadka okazja uzupelnienia brakow w znajomosci nauki Kosciola. Nasz prowadzacy ksiadz byl fantastycznym katecheta, wiec byla to czysta przyjemnosc. No i spotkania byly trzy tygodnie pod rzad, wiec szybciutko mozna zrobic.
Mnie się wydaje, że ostatnie katechezy odbyłam w ciąży, i tak jest najwygodniej. U nas dużo katechez jest na materiałach bpa Kiernikowskiego o chrzcie. Nawet teraz wielkanocne rekolekcje też takie były.
Komentarz
Jak się wczytać w stanowisko Międzynarodowej Komisji Teologicznej, to limbus de facto pozostaje. Oczywiście nie jako limbus, lecz jako tajemnica, którą tylko Bóg może poznać. Dlatego komisja zaleca, aby modlić się za dzieci zmarłe bez Chrztu, a nie traktować ich zbawienia jako pewnik.
U nas miedzy mną a M był zgrzyt. Czekać musiałam bo mąż kazal.
Choć przechodziło mi czasem przez myśl czy nie ochrzcić po kryjomu...
W pierwszych wiekach tradycyjnie chrzszczono chyba glownie doroslych..
Moze dlatego inaczej bylo z 'ciezarem' tego czekania ?
Ja nie rozumiem tego właśnie, ze wspolnota może miec żal o to, ze dziecko wczesniej zostalo ochrzczone niż na Pasche. U nas nigdy to nie miało miejsca, jak chrzcilismy w parafii to wspólnota byla zaproszona na Msze i potem na poczęstunek - zawsze bylo choc pare osób uczestniczyć w tym dla nas ważnym wydarzeniu.
Padłam.
Nie rozumiem zupełnie, czemu chrzest podczas Paschy ma być lepszy od chrztu w jakąkolwiek inną niedzielę czy wtorek. To jakieś dziwaczne wartościowanie sakramentu, jak napisała @Skatarzyna.
Na jednym był małżonek, potem już sobie darowaliśmy.
Piszę o tym, że dopóki jakaś prawda wiary nie zostanie włączona do Magisterium Kościoła, to może być różnie interpretowana. Sprawa grzechu pierworodnego była długo dyskutowana i nie wszystkie opinie okazały się słuszne.
I choć szkoda, że chrzestny nie dojechał (spotkamy się mam na dzieję niedługo), to zależało nam, by nie zwlekac tych 2 tygodni czy ile tam było.
U nas jest tylko jedno spotkanie - konkretne, na temat. I wystarczy być tylko przy pierwszym dziecku - kolejne chrzty już bez spotkania
A co do chrztu - najlepszym terminem jest ten najszybszy. Skoro wierzymy w grzech pierworodny, to nikt mnie nie przekona, że czekanie ileś tygodni, czy nawet miesięcy do Paschy jest dobre.
Dzięki Bogu