Ja znam pzy ziemniaczane z przepisu z grubsza podobnego do przepisu Katarzyny, tyle, ze mój tata robił tylko z surowych, bez dodatku ugotowanych ziemniaków. Z kolei babcia z "ciasta" pyzowego robiła "nagusy" - podłużne, wrzecionowate kluchy nadziewane twarogiem wymieszanym z utłuczonym czarnym pieprzem i szczypiorem, na badzo ostro. Odsmażano pokrojone w plastry. Dla mnie koszmar obiadów wakacyjnych, dla reszty rodzinki - wyżerka i święto kulinarne. Nie jadłam od jakichś 30 lat, moze gust mi się zmienił. Ja to ciasto pyzowe nazywałąm "szkliste" w odróżnieniu od coasta na kluski ziemniaczane (czyli szare) które dla odmiany uwielbiałam i nadal lubię. Klusek śląskich nie lubię - ale chyba chodzi właśnei o tę moją "szklistosć" - pewnie skrobia za to odpowiada
@Jadwiga ale my te pyzy jedliśmy z mięsem i sosem od tego mięsa nie na słodko a co do konsystencji ciasta to ja porównuję do mojego ciasta na placek - więc to dość subiektywne określenie niestety...
@Katarzyna to przed kaczką trzeba jakąś sytą przystawkę podać zeby 10ciu kaczek potem nie robić Choc mądram bo jeszcze kilka lat zanim i moi zaczną pochłaniać .. Ale juz nam jedna nie wystarcza. Dorzucam zawsze jakieś piersi dodatkowe. Kroje na plastry i duzo sałatek daje i ziemniaki zeby tak pozostać w tytule wątku
Chyba nie jestem aż tak dobrą gospodynią, żeby serwować rodzinie przystawki. U mnie obiad się składa tradycyjnie z jednego dania. No, chyba, że jakaś szczególna okoliczność typu chrzciny, czy przyjęcie komunijne. Ale wtedy ludzi na obiedzie jeszcze więcej i trzeba by cały kacznik średniej wielkości wymordować. Nawet zakładając wcześniejsze podanie pożywnych przystawek.
@Małgorzata32 - A to, co babcia wyrzucała z woreczka po wyciśnięciu nie kojarzyło Ci się z końskimi kupami? Bo ja w dzieciństwie miałam takie bardzo silne skojarzenie, jak moja babcia robiła pyzy ;-)
U nas funkcjonuje nazwa "kluski na parze",babcia robiła własnymi rękami,a ja z te z biedronki serwuje czasami... Za to "kopytka z serem" i "kluski śląskie" robię sama. U nas właśnie "kluski śląskie" to z gotowanych ziemniaków i mąki ziemniaczanej się robi. W moim rodzinnym domu mama i babcia robiły te z surowych,tartych ziemniaków tz."kluski tarte". Były ciemne,przepis podobny jak Katarzyna podała na przy,ale u nas bez farszu się to jadło. Także jedliśmy na drugi dzień odgrzewane na patelni jeśli się jakieś uchwały.
A ja dlugo się nie mogłam przyzwyczaić że dla mojego męża do makaronu z serem nie dodaje się żółtego tylko po mojemu twarogu. W ogóle moim ulubionym daniem z domu rodzinnego były kluski z twarogiem -szare kluski kładzione i chudy twaróg, mniaaaam
OlaN nie przekonalas mnie.. :-) jak slysze puerogi z serem.. to se wyobrazam zolty ser w pierogach.. pierogi z twarogiem i wiadomo o co chodzi.. albo te drozdzowki z serem.. to dopiro..
Na Śląsku jest porządek - nie trzeba się zastanawiać, które pyzy są pyzy z ziemniaków a które drożdżowe. Z mięsem są pyzy, knedle są ze śliwkami a buchty są drożdżowe i to jest najpiękniejsza nazwa tego dania ever. Mają w nazwie coś z lekkości obłoczka.
Komentarz
O, to, to, to!!
Pychota!!
Z kolei babcia z "ciasta" pyzowego robiła "nagusy" - podłużne, wrzecionowate kluchy nadziewane twarogiem wymieszanym z utłuczonym czarnym pieprzem i szczypiorem, na badzo ostro. Odsmażano pokrojone w plastry.
Dla mnie koszmar obiadów wakacyjnych, dla reszty rodzinki - wyżerka i święto kulinarne. Nie jadłam od jakichś 30 lat, moze gust mi się zmienił.
Ja to ciasto pyzowe nazywałąm "szkliste" w odróżnieniu od coasta na kluski ziemniaczane (czyli szare) które dla odmiany uwielbiałam i nadal lubię.
Klusek śląskich nie lubię - ale chyba chodzi właśnei o tę moją "szklistosć" - pewnie skrobia za to odpowiada
nie na słodko
a co do konsystencji ciasta to ja porównuję do mojego ciasta na placek - więc to dość subiektywne określenie niestety...
Choc mądram bo jeszcze kilka lat zanim i moi zaczną pochłaniać .. Ale juz nam jedna nie wystarcza. Dorzucam zawsze jakieś piersi dodatkowe. Kroje na plastry i duzo sałatek daje i ziemniaki zeby tak pozostać w tytule wątku
Moja babcia Marcysia robiła najlepsze pyzy na świecie.
Ziemniaki wyciskała w lnianym woreczku. To był cały rytuał...to wyciskanie.
Za to "kopytka z serem" i "kluski śląskie" robię sama. U nas właśnie "kluski śląskie" to z gotowanych ziemniaków i mąki ziemniaczanej się robi.
W moim rodzinnym domu mama i babcia robiły te z surowych,tartych ziemniaków tz."kluski tarte". Były ciemne,przepis podobny jak Katarzyna podała na przy,ale u nas bez farszu się to jadło. Także jedliśmy na drugi dzień odgrzewane na patelni jeśli się jakieś uchwały.
w ogóle jak czytam ten wątek, to mam wrażenie, że w jakiejś innej Polsce mieszkam
U mnie w domu właśnie używało sie biały ser i żołty ser w celu odrożnienia.
Z mięsem są pyzy, knedle są ze śliwkami a buchty są drożdżowe i to jest najpiękniejsza nazwa tego dania ever.
Mają w nazwie coś z lekkości obłoczka.