no tak Owe matki co je stac logistycznie i mentalnie na dwojke to paradoksalnie mniej czasu z dziecmi spedzaja niz te co maja np. piatke i najwiecej maja do powiedzenia o zaspakajaniu potrzeb dzieci
no tak Owe matki co je stac logistycznie i mentalnie na dwojke to paradoksalnie mniej czasu z dziecmi spedzaja niz te co maja np. piatke i najwiecej maja do powiedzenia o zaspakajaniu potrzeb dzieci
Nuale celebruja weekendy, rozumiesz. Liczy sie czas wysokiej jakosci, a nie te badziewne osrane srody.
Edit.
I w te rodzinna niedziele to.moze na przyklad w ramach celebracji do teatru by sie poszlo, nie? Cala rodzina?
@Katarzyna, strona się nie wyświetla. Przy okazji - po prostu na naszym forum chyba nie chcemy nawzajem się ranić. Nie ma tu też krytykowania za to, że ktoś ma dwoje dzieci, jak by to o nas świadczyło? Chyba wszyscy chcą czuć się bezpiecznie, a nie bać się, czy niechcący nie napiszą czegoś źle odbieranego.
"Również ze względów logistycznych poprzestałam na dwójce. W każdy wybiera w życiu jak tam chce. "
A dlaczego sądzisz, że problemy logistyczne zaczynają się powyżej dwójki? Mamy jedynaków nie trafiają nagle do szpitala, nie pracują na umowy o dzieło, nie posyłają zakatarzonego dziecka do żłobka bo nie ma wyjścia?
@Katarzyna, strona się nie wyświetla. Przy okazji - po prostu na naszym forum chyba nie chcemy nawzajem się ranić. Nie ma tu też krytykowania za to, że ktoś ma dwoje dzieci, jak by to o nas świadczyło? Chyba wszyscy chcą czuć się bezpiecznie, a nie bać się, czy niechcący nie napiszą czegoś źle odbieranego.
Wogole przeprosmy, ze zyjemy z wieloma dziecmi i celebrujemy wielodzietnosc a nie dwudzietnosc i rodzinne weekendy Zeby przypadkiem komus logistycznie nie zrobilo sie przykro..tak na zas..
J2017, tamten wpis rzeczywiscie niezbyt szczesliwy...w ogole mam wrazenie ze teksty typu "podziwiam cie, ja bym tak nie mogla" to zazwyczaj takie dowalanie podziwiam cie ze SIEDZISZ w domu z dziecmi...ja to bym tak zwariowala podziwiam cie ze majac male dziecko chodzisz do pracy...ja to bym nie mogla zostawic mojego dzieciaczka podziwiam cie ze nawet gdy dziecko jest chore to zostaje z niania a ty pracujesz...ja jestem na cos takiego zbyt wrazliwa
eee, też nie ma co hejtować niepotrzebnie. Ludzie wierzą, w to, co piszą. I wierzę, że @J2017 wierzy w moc weekendu i trudności logistyczne. Tak jak ja wierzę, w różne swoje pomysły.
Swoją drogą też myślałam, że pierwsze dziecko oddam do żłobka w wieku 9 mcy i pracę zaczynałam wcześnie - tj jak dziecko miało 1 mc już znikałam na 5h w weekend. Z perspektywy myślę, że to było bez sensu, ale jako matka studiująca, bojąca się utraty pracy - rozumiem siebie. Z 3 dzieckiem z tą samą lekkością do pracy nie wróciłam i faktycznie nie zanosi się żebym miała szybko wracać, bo są tam bezdzietne długonogie dyspozycyjne, co im po mnie - ale pewnego dnia może te bezdzietne zrobią się dzietne i znów kogoś będą szukać.
Przecież jej wpisy są niespójne. Raz pisze, że pracuje, raz, że mąż by ją wysłał do kasy do Biedronki (rozumiem, że w tam patrzą z radością na wszystkie L4 do jej dużych dzieci). Ciekawe kto mając już dzieci pisze z taką pewnością siebie, że wszystko prawie da się przewidzieć i zaplanować. No, boki można zrywać z wpisów małolatki.
Ja pracuje zawodowo w korporacji "automotive-logistyka". Godz. 08:00-16:00( czasem telefony po pracy).
Mamy 5 chłoców- najstaszy 14 lat, najmłodszy 2.
Z radością myślę o perspektywie macierzyńskiego( jeśli takowy nadejdzie). Mąż często pracuje do godz. 18:00, często w delegacji, ale ma tez momenty w których ,może podjechać w ciągu dnia do przedszkola poczytać dzieciom. Łatwo nie jest, szybko, bardzo szybko. Jesteśmy chyba dość ogarnięci, dzieci chorują rzadko, ale w domu to czasem taki Sajgon jest, że jak wracam, to drzwi nie mam jak otworzyć.
Dzisiaj ciężko by mi było zrezygnować z pracy, bo ja lubię, ale takie 6 zamiast 8h, byłoby super.
Przy każdym pobycie w domu widzę ile czasu zajmuje dzienna obsługa rodziny.
Jak wracam do pracy czas się jakoś rozciąga, cy cuś...
Babcie mamy, ale na odległość, więc wszystko poza szkołą sami musimy objechać, odebrać, załatwić. Dzieci wszędzie ciągniemy ze sobą, ale ponieważ tak od zawsze mieliśmy, to mi to nie przeszkadza. A poza tym szkoda mi być bez dzieci poza tymi 8h kiedy jestem w pracy.
Mam niesamowity szacunek dla mam niepracujących zawodowo.
Najmłodszego niania, nastolatek jest w szkole, na treningu, w kościele jako ministrant, na boisku. Czasu na gnicie niewiele. Na razie bardziej pomaga niż przeszkadza, ale kto wie co dalej będzie:-) A co rozumiesz przez dozór?
J2017 19:34 @Gloria
A kto ogarnia dzieci jak oboje z mężem jesteście w pracy? A zwłaszcza
najmłodszego? Czy nastolatek bez dozoru nie sprawia problemów?
No nieeee, "sprawia problemów" ????? On??? Ja bym go z chęcią zaadoptowała Jego młodszego brata też. W ogóle "DOZÓR" ?? A co, on w zakładzie karnym jest, czy co?
Komentarz
Owe matki co je stac logistycznie i mentalnie na dwojke to paradoksalnie mniej czasu z dziecmi spedzaja niz te co maja np. piatke
i najwiecej maja do powiedzenia o zaspakajaniu potrzeb dzieci
Edit.
I w te rodzinna niedziele to.moze na przyklad w ramach celebracji do teatru by sie poszlo, nie? Cala rodzina?
wystapic na scenie w roli glownej ...
A dlaczego sądzisz, że problemy logistyczne zaczynają się powyżej dwójki? Mamy jedynaków nie trafiają nagle do szpitala, nie pracują na umowy o dzieło, nie posyłają zakatarzonego dziecka do żłobka bo nie ma wyjścia?
Pisze jak tam chce
Zeby przypadkiem komus logistycznie nie zrobilo sie przykro..tak na zas..
podziwiam cie ze SIEDZISZ w domu z dziecmi...ja to bym tak zwariowala
podziwiam cie ze majac male dziecko chodzisz do pracy...ja to bym nie mogla zostawic mojego dzieciaczka
podziwiam cie ze nawet gdy dziecko jest chore to zostaje z niania a ty pracujesz...ja jestem na cos takiego zbyt wrazliwa
Swoją drogą też myślałam, że pierwsze dziecko oddam do żłobka w wieku 9 mcy
Z 3 dzieckiem z tą samą lekkością do pracy nie wróciłam i faktycznie nie zanosi się żebym miała szybko wracać, bo są tam bezdzietne długonogie dyspozycyjne, co im po mnie - ale pewnego dnia może te bezdzietne zrobią się dzietne i znów kogoś będą szukać.
Ja pracuje zawodowo w korporacji "automotive-logistyka". Godz. 08:00-16:00( czasem telefony po pracy).
Mamy 5 chłoców- najstaszy 14 lat, najmłodszy 2.
Z radością myślę o perspektywie macierzyńskiego( jeśli takowy nadejdzie). Mąż często pracuje do godz. 18:00, często w delegacji, ale ma tez momenty w których ,może podjechać w ciągu dnia do przedszkola poczytać dzieciom. Łatwo nie jest, szybko, bardzo szybko. Jesteśmy chyba dość ogarnięci, dzieci chorują rzadko, ale w domu to czasem taki Sajgon jest, że jak wracam, to drzwi nie mam jak otworzyć.
Dzisiaj ciężko by mi było zrezygnować z pracy, bo ja lubię, ale takie 6 zamiast 8h, byłoby super.
Przy każdym pobycie w domu widzę ile czasu zajmuje dzienna obsługa rodziny.
Jak wracam do pracy czas się jakoś rozciąga, cy cuś...
Babcie mamy, ale na odległość, więc wszystko poza szkołą sami musimy objechać, odebrać, załatwić. Dzieci wszędzie ciągniemy ze sobą, ale ponieważ tak od zawsze mieliśmy, to mi to nie przeszkadza. A poza tym szkoda mi być bez dzieci poza tymi 8h kiedy jestem w pracy.
Mam niesamowity szacunek dla mam niepracujących zawodowo.
No nieeee, "sprawia problemów" ????? On??? Ja bym go z chęcią zaadoptowała
Jego młodszego brata też. W ogóle "DOZÓR" ?? A co, on w zakładzie karnym jest, czy co?