Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bardziej-wielo-mamy na etacie. Science fiction czy reality show?

12346»

Komentarz

  • Dobra, to sie tez odezwę - zgłosiłam sie na początku wątka, ale dość skrótowo. 
    Mam 5 dzieci, literalnie etatu nie mam, ale pracuje można powiedziec w pełnym wymiarze godzin. Haczyk polega na tym, że: pracuje w naszej rodzinnej firmie, więc moge np. chodzić z dziecmi po specjalistach (czyli zabieram jedna sztukę ze szkoły czy przedszkola, jadę na wizytę, odstawiam po wizycie z powrotem), wyjść wczesniej, bo przedstawienie w przedszkolu, w razie nagłej choroby mogę pierwszy dzien, dwa lub trzy zostac z gorączkującym w domu, zabierajac komputer i pracujac. Ale z drugiej bywaja tygodnie, ze w pracy jestem nie 8 godzin dziennie, tylko np. w ostatni wtorek pracowalam od 8.30 do 23, w środe do 20 i w czwartek do 21. Do tego czesto przynosze prace na weekendy do domu. Taki rodzaj pracy. Zadnych nian nigdy nie miałam, dzieci chodziły do żłobka - zaczynały coraz wcześniej, najstarszy miał 2,5 roku jak poszedl, ale wtedy bylam jeszcze na studiach, najmłodsza miala iść jak miała 1,5 , ale poszła w wieku o 13 mies, bo sie zwolniło deficytowe miejsce w państwowym złobku. Wszystkie na początku chorowały - jak to w żłobku, ale ogólnie sa dość odporne i nie chorują. Pomoc rodziny - zdarza się, ale do niedawna wszyscy pracowali, do tego mieszkamy sami dość daleko - ok. 60 km od tesciów - zdarzało sie , ze teściowa zajmowała sie jednym dzieckiem, ale tylko jak juz była na emeryturze, a do tego sama ma rózne dolegliwości i zwyczajnie czesto nie jest w stanie - w roku takiej opieki nad chorym dzieckiem zdarzało sie góra tydzien, moze w niektórych latach dwa (pisze o 5 dzieciach w sumie).
  • @jukaa, a coś powiesz o wpływie na dzieci nieobecności mamy tak "dobowo"dobowo właśnie?...
    Moi bardzo przeżyli początki dyżurów męża, stąd moje rozkminy ostatnie, jak tu im oszczędzić dyżurującej mamy... Ale może przesadzam?...
  • Rozważam taką opcję - póki nple istnieją 
  • Pracuję właśnie na takie 12godz. dyżury (dzień, noc itd) i naprawdę w ten sposób jestem w stanie pracować mając pięcioro dzieci. Moi rodzice mieszkają obok więc wspomagają jak mam dzień. Dni pracujących w miesiącu mam ok 7, nocy tyle samo. Nie jest źle. 
    Dodam, że rodzice nie czują się wykorzystywani a dzieci te dni spędzone z dziadkami bardzo lubią. 
    Podziękowali 1Aga85
  • edytowano kwiecień 2017
    Oczywiście pracuję bo muszę i mam pomoc rodziców. Bez nich nici z pracy. 
    Nie pracowałam dziesięć lat, teraz jestem zdrowsza psychicznie i fizycznie. No kocham te moje dzieci ale czasami nóż w kieszeni się otwiera. 
    W pracy odpoczywam :p
  • Trojka dzieci i pol etatu, ze tak powiem z palcem w nosie, ale to niewiele godzin, w tym 3/4 czasu moge pracowac z domu. Chyba kluczowy jedt tez fakt, ze praca mnie ratuje przed wariactwem, jest moim hobby, nie koniecznoscia. Byc moze to samo robione pod przymusem juz takie odprezajace by nie bylo.
    Podziękowali 2Aga85 monika5
  • Ja, póki co, odczuwam jakiś rodzaj powołania do swojej ppracy..  Gdyby jeszcze można było robić spec na pół etatu;) 
    Podziękowali 1Aga85
  • Normalnie podzielę się szczęściem, bo mnie rozpiera. To już dziewiąty raz w tym roku cała starsza ekipa jest w szkole i przedszkolu!!! Gdyby nie fakt, że mają tylko 4 godziny (rekolekcje), a ja w samym środeczku nieobecności jadę na rehabilitację z Maluchem, tobym zupełnie nie wiedziała co ze sobą zrobić...
  • To cieszę się też, 
  • W rzadnym wypadku płaca mnie niesatysfakcjonuje, niestety.  :'(
    Podziękowali 1beatak
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.